Reklama

Zalewski znów błysnął. Podsumowanie wieczoru z LE i LK

Paweł Ożóg

Autor:Paweł Ożóg

28 kwietnia 2022, 23:41 • 6 min czytania 13 komentarzy

Jeszcze nie zdążyliśmy ochłonąć po pierwszych meczach półfinałowych Ligi Mistrzów, a już mieliśmy okazję śledzić półfinały w Lidze Europy i Lidze Konferencji. Działo się sporo i spieszymy wam z krótkim podsumowaniem, które pozwoli wam być na bieżąco z tymi rozgrywkami.

Zalewski znów błysnął. Podsumowanie wieczoru z LE i LK

Eintracht znów mocny na wyjeździe

Mecz West Hamu United z Eintrachtem Frankfurt należało traktować bardzo poważnie. Piłkarze Davida Moyesa zdążyli już w tej edycji Ligi Europy wyeliminować Sevillę i Olympique Lyon. Zawodnicy Olivera Glasnera w poprzedniej rundzie odprawili z kwitkiem Barcelonę, wcześniej dali sobie radę z Realem Betis. Jeśli pokonujesz kandydatów do tytułu, sam nim się stajesz. Tak mogli myśleć trenerzy obu ekip.

Goście szybko wyszli na prowadzenie. Ledwo się mecz rozpoczął, niektórzy jeszcze pewnie nie posadzili dolnej części pleców na kanapach i już było 0:1. Fenomenalną asystę zanotował Rafael Borre. Przyjął w tłoku, spokojnie się obrócił i wymierzył ciasteczko do Ansgara Knauffa. W ten sposób Orły potwierdziły, że na wyjazdach potrafią dokonywać rzeczy wielkich.

Reklama

Zawodnicy West Hamu szybko połapali się w tym, że trzeba zająć się Borre i w rolę plastra na tego zawodnika wcielił się Kurt Zouma. Pomysł wypalił. W dodatku jego drużyna zaczęła nabierać wiatru w żagle. West Ham szukał swoich szans, ale dopiero stały fragment gry przyniósł im wyrównanie. Po zamieszaniu w polu karnym do bramki trafił Michail Antonio.

Od tego momentu oba zespoły stały się niezwykle czujne, doskonale odczytywały zamiary rywali. Dało się wyczuć wzajemny szacunek i znajomość ewentualnych konsekwencji w przypadku chwilowej niedyspozycji. Do przerwy nie padło już więcej bramek, ale nie był to koniec emocji. Gospodarze kilka chwil po wznowieniu na minutę, góra na dwie przeszli w tryb obojętności i stali jak wryci. Z tego potrafili zrobić użytek piłkarze Olivera Glasnera. Wystarczyło delikatne przyspieszenie i już Daichi Kamada wpakował piłkę do sieci. Japończyk wraz z kolegami nadspodziewanie łatwo wjechał w pole karne i wykończył akcję.

Eintracht mądrze się przesuwał, starał się kontrolować spotkanie i miał jeszcze kilka dobrych okazji. W słupek trafił Daichi Kamada, ale oprócz tego jego koledzy również robili wiele dobrego. Co ciekawe, Filip Kostić wypróbował chyba wszystkie możliwe rodzaje dośrodkowań, ale futbolówka nie chciała dotrzeć do Rafaela Borre. Brakowało dokładności również jego kolegom, dlatego niemiecka drużyna zmarnowała dużo możliwości do wyprowadzenia groźnych kontr.

West Ham próbował się odgryzać. Dobrą zmianę dał Said Benrahma i niewykluczone, że zagwarantował sobie miejsce w pierwszym składzie na mecz rewanżowy. Poszukiwał niebanalnych rozwiązań i był bardzo aktywny. Niewiele brakowało, żeby jego „spadający liść” wpadł do bramki Kevina Trappa. W doliczonym czasie gry fenomenalną przewrotkę wykonał Jarrod Bowen. Pech chciał, że po raz drugi w tym meczu trafił w obramowanie bramki. W pierwszej połowie w słupek, w drugiej w poprzeczkę.

Reklama

Eintracht utrzymał do końca świetny rezultat, zagrał dobry mecz, ale w kilku momentach drużynie z Frankfurtu dopisało szczęście.

WHU – Eintracht 1:2 (1:1)

M. Antonio 20′ – A. Knauff 1′, D. Kamada 51′

Lipsk wypracował skromną zaliczkę

W drugim półfinale Ligi Europy długo utrzymywał się bezbramkowy remis. Drużyna z Lipska miała przewagę na Rangersami, ale aż do 86. minuty nie potrafiła ukąsić. Sprawy w swoje ręce wziął niezawodny Angelino, który pokusił się sytuacyjny strzał i piłka zatrzepotała w siatce. Przewaga przed rewanżem jest jednak niewielka i możemy być pewni, że na Ibrox będzie ogień od pierwszej do ostatniej minuty.

RB Lipsk – Rangers 1:0 (0:0)

Angelino 86′

Meczycho w Rotterdamie

Przechodzimy do Ligi Konferencji. Bardzo ciekawy mecz rozgrywano w Rotterdamie, gdzie gospodarze podejmowali drużynę Arkadiusza Milika, który spotkanie rozpoczął na ławce rezerwowych. Niespodziewanie zespół Arne Slota miał więcej z gry. Naprawdę dobrze obserwowało się ataki drużyny z Holandii. Natomiast zespół z Francji przyjął inną strategię. Wyczekiwał na swoje szanse i obserwował poczynania rywali, by w odpowiednim momencie dokręcić śrubę.

O LOSACH “CZŁOWIECZKA” W MARSYLII

Feyenoord dobrze rozpoczął mecz z Marsylią. Już w 20. minucie gospodarze prowadzili dwiema bramkami po trafieniach Dessersa i Sinisterra, ale zapomnieli, że 2:0 to niebezpieczny wynik. Goście mieli sporo sytuacji, ale Dieng marnował je na potęgę, jednak potrafił podnieść się po spektakularnych pudłach. Jeszcze przed przerwą zdobył gola kontaktowego. Posłał mocny strzał z okolic szesnastego metra i zaskoczył bramkarza. Drugiego gola dla gości dołożył Gerson. Miał sporo szczęścia, bo bramkarz Feyenoordu wypluł piłkę prosto pod jego nogi, ale gol to gol.

Start drugiej połowy wykonaniu gości był komiczny. Chyba uznali, że trzeba sobie utrudnić zadanie, by ewentualny remis lub zwycięstwo miały intensywniejszy smak. Dokonali pewnej sztuki. Rozpoczęli od środka i już dziesięć sekund później przegrywali. Co ciekawsze, więcej bramek w tym meczu już nie padło, więc błąd z początku drugiej połowy był bardzo, ale to bardzo kosztowny.

Pięć minut przed końcem spotkania na murawie pojawił się Arkadiusz Milik, ale nie oddał choćby jednego strzału. Zabrakło na to czasu.

Feyenoord – OM 3:2 (2:2)

C. Dessers 18′ i 46′, L. Sinisterra 20′ – B. Dieng 28′, Geerson 40′

Wilki zremisowały z Lisami

W drugim półfinale LK od pierwszej minuty oglądaliśmy Nicolę Zalewskiego, który zaznaczył swoją obecność na boisku. Zaliczył asystę przy golu, Pellegriniego, który otworzył wynik spotkania. Nie pierwszy raz Polak błysnął w ofensywie. Potrafi fenomenalnie przyspieszyć z piłką przy nodze, a tu jeszcze zagrał efektowną piłkę prostopadłą do kolegi z drużyny. Młodzieżowy reprezentant Polski grał do 85. minuty i był jednym z najlepszych piłkarzy w swoim zespole, w ofensywie najlepszym.

Gospodarze nie składali jednak broni i nie poddali się tak łatwo. Drużyna Brendana Rodgersa wbijała kolejne biegi, ale futbolówka po strzałach Lisów nie chciała znaleźć drogi do bramki. Pomógł im w tym Gianluca Mancini. Przegrał pojedynek Ademolą Lookmanem i wpakował piłkę do sieci. Roma zapłaciła wysoką cenę za brak zdolności do podwyższenia prowadzenia. Ostatecznie mecz zakończył się remisem.

Ostatecznie Giallorossi mogą przyznać, że wynik był lepszy niż gra. Gdyby nie tytaniczna praca wykonana przez Chrisa Smallinga, zespół z Anglii mógłby spokojnie wygrać to spotkanie, a tak Roma osiągnęła dobry wynik na obcym gruncie i na Stadio Olimpico powalczy o awans do finału.

Leicester – AS Roma 1:1 (0:1)

G. Mancini (sam) 67′ – L. Pellegrini 15′

CZYTAJ WIĘCEJ O EUROPEJSKIM FUTBOLU:

fot. NewsPix.pl

Redakcyjny defensywny pomocnik z ofensywnym zacięciem. Dziennikarski rzemieślnik, hobbysta bez parcia na szkło. Pochodzi z Gdańska, ale od dziecka kibicuje Sevilli. Dzięki temu nie boi się łączyć Ekstraklasy z ligą hiszpańską. Chłonie mecze jak gąbka i futbolowi zawdzięcza znajomość geografii. Kiedyś kolekcjonował autografy sportowców i słuchał do poduchy hymnu Ligi Mistrzów. Teraz już tylko magazynuje sportowe ciekawostki. Jego orężem jest wyszukiwanie niebanalnych historii i przekładanie ich na teksty sylwetkowe. Nie zamyka się na futbol. W wolnym czasie śledzi Formułę 1 i wyścigi długodystansowe. Wierny fan Roberta Kubicy, zwolennik silników V8 i sympatyk wyścigu 24h Le Mans. Marzy o tym, żeby w przyszłości zobaczyć z bliska Grand Prix Monako.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
1
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś
Francja

Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Aleksander Rachwał
2
Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Liga Europy

Komentarze

13 komentarzy

Loading...