Reklama

Borussia ograna – Bayern pieczętuje mistrzostwo!

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

23 kwietnia 2022, 21:02 • 3 min czytania 32 komentarzy

Wiadomo było, że choć odebranie w tym sezonie Bayernowi mistrzostwa Niemiec graniczy z niemożliwym i nawet dzisiejsze zwycięstwo Borussii niewiele by zmieniło, to przecież zawsze sympatyczniej przypieczętować tytuł, pokonując największego rywala. Tak też się stało – Bawarczycy ograli BVB 3:1 i po raz dziesiąty z rzędu są najlepsi w Bundeslidze. Kosmos.

Borussia ograna – Bayern pieczętuje mistrzostwo!

BAYERN MONACHIUM – BORUSSIA DORTMUND. DZIELNA BORUSSIA

Borussia nie miała dzisiaj łatwego zadania nie tylko dlatego, bo przyjechała na stadion Bayernu, ale również dlatego, bo pojechała na wyjazd niezwykle osłabiona. Z graczy pauzujących można pewnie ułożyć drugą jedenastkę i to całkiem mocną, skoro zabrakło choćby Hummelsa, Hazarda, Dahouda, Meuniera czy Witsela. No i to było widać, że pierwszego garnituru BVB tego popołudnia nie oglądamy. Niemniej – za parę rzeczy można gości pochwalić.

A przede wszystkim za początek drugiej połowy. Było już co prawda 0:2, ale Borussia chciała i miała prawo wykorzystać drzemkę Bayernu. Najpierw dobrze zachował się Reus, który wywalczył rzut karny trochę z niczego, a tego na bramkę zamienił Can. Potem też były momenty, kiedy serca kibiców Bayernu drżały nieco mocniej. Interweniować przy próbie Reusa musiał Neuer, można było się zastanawiać, czy BVB nie należał się kolejny rzut karny – tym razem za wejście Pavarda w Bellinghama – ponadto parokrotnie ładnie urywał się Haaland.

Brakowało niewiele, kropki nad i, ten powrót z 0:2 do meczu mógł się naprawdę stać faktem. Mimo wszystko, czyli mimo porażki, BVB należy się za to szacunek. Mogli dać sobie spokój przy tych wszystkich problemach i po marnej pierwszej połowie, ale jednak do końca wierzyli. Zabrakło pary, zabrakło też pewnie jakości i Bayern wygrał.

Reklama

W największej mierze zadecydowała o tym właśnie pierwsza część gry. Goście zostali znokautowani, choć też trochę na własne życzenie – mieli olbrzymie problemy (jak przez cały sezon) z błędami indywidualnymi, raz za razem rozkładali przed Bayernem czerwony dywan. Gospodarze nie zawsze robili z tego użytek, bo czasem sami stracili po drodze piłkę, czasem BVB uratował spalony (nieuznany gol Gnabry’ego), ale ostatecznie i tak coś w ten sposób musiało wpaść.

BAYERN MONACHIUM – BORUSSIA DORTMUND. ZA BŁĘDY SIĘ JEDNAK PŁACI

Strzelił Lewandowski po podaniu Muellera i fatalnej stracie Zagadou. Francuz wyprowadzał piłkę i miał kompletnie w nosie, co się dzieje za jego plecami, a nie powinien, bo właśnie z tamtej strony został zaatakowany. W efekcie podał źle, pyk-pyk, dwa podania i Lewandowski w sytuacji sam na sam nie miał problemu z formalnością. A mógł jeszcze spokojnie odgrywać do środka na pustaka, więc widać, że Borussia była w lesie.

Wcześniej z kolei śliczną bramką popisał się Gnabry – przyjął piłkę przed szesnastką na kolanko i potem pieprznął nie do obrony. Hitz nawet nie drgnął. Nie miał żadnych szans.

Potem, już po przerwie, przydarzyła się Bayernowi wspomniana drzemka, ale ostatecznie nie dość, że gospodarze utrzymali Borussię na dystans, to jeszcze podwyższyli wynik na 3:1. konkretnie za sprawą Musiali, który nie odpuścił w polu karnym i z piątego metra zaskoczył Hitza.

Jak z Lewandowskim? Swoją sztukę upolował, a mógł mieć co najmniej jedną więcej, ale jego sytuacyjny strzał z pięciu metrów sparował Hitz. Mało tam było miejsca i czasu, być może Lewy był wręcz zbyt blisko bramkarza, by uderzyć lepiej. Tak czy tak: swój skalp ma, przyda się, jeśli zostanie w Bayernie i będzie chciał gonić pewien rekord…

Dziesiąte mistrzostwo z rzędu. Jak to w ogóle brzmi? Rzadko spotykamy to w prowincjonalnych rozgrywkach, a tutaj mowa o Bundeslidze. Wielki szacunek dla Bayernu. Grają na zupełnie innym poziomie niż reszta stawki.

Reklama

Bayern Monachium – Borussia Dortmund 3:1

Gnabry 15′ Lewandowski 34′ Musiala 83′ – Can 52′

WIĘCEJ O ROBERCIE LEWANDOWSKIM:

Fot. Newspix

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Niemcy

Niemcy

W Niemczech chwalą Grabarę. „Ma duży wpływ na kolegów”

Szymon Piórek
2
W Niemczech chwalą Grabarę. „Ma duży wpływ na kolegów”

Komentarze

32 komentarzy

Loading...