Reklama

Chowanie głowy w piasek, czyli słowo o arbitrach

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

12 kwietnia 2022, 12:55 • 3 min czytania 23 komentarzy

Trenerzy, a czasem też piłkarze, są po prostu zobligowani do tego, by po porażce stanąć przed kamerą i powiedzieć, co w danym meczu nie zagrało. Wiadomo – bywa, że zawodnicy starają się tego uniknąć, ale szkoleniowcy zawsze mają konferencję prasową i raczej nie mogą się wykpić brakiem ochoty. Na końcu najzwyczajniej zasługują na to kibice – kupili bilet, wspierają klub, często od lat, nikogo nie zbawi, jeśli aktor widowiska przekaże opinii publicznej kilka słów. Dlaczego więc sędziowie są wyjęci z tej zasady jak święte krowy?

Chowanie głowy w piasek, czyli słowo o arbitrach

Serial pod tytułem „Sędziowie” na Canal+ był bardzo ciekawy, pokazywał życie arbitrów od kulis, generalnie takie materiały zawsze znajdują poklask. Widz chce zobaczyć nie tylko to, co można dostrzec na pierwszy rzut oka. Był to jednak serial dla arbitrów całkiem wygodny, bo nie tyczył się spotkań, które ze względu na błędy przyniosły taką temperaturę jak ostatnia kolejka. Jasne, choćby Musiał mówił o swoim błędzie w meczu ze słynnego starcia Arka-Ruch, ale miało to miejsce tyle lat temu, że to nie jest już nawet temperatura pokojowa.

Wspominamy o tym dlatego, bo może się nie podobać, że w ostatnim czasie arbitrzy chowają głowę w piasek. Najpierw Tomasz Kwiatkowski odmówił komentarza po meczu, kiedy nie uznał prawidłowej bramki Wisły na 2:0 z Lechem, a stanęło na 1:1. Teraz Krzysztof Marciniak z Canal+ przekazał, że sędziujący spotkania Pogoni z Wisłą Płock i Lecha z Legią również nie mieli ochoty wytłumaczyć się ze swoich – co tu dużo mówić – skandalicznych decyzji.

Na klatę wszystko wziął Tomasz Mikulski, który jednak też się nie popisał, mówiąc choćby, że „wyszło niefortunnie”. A „niefortunnie” to jest wtedy, gdy sędzia myśli, iż Sezonienko jest z Ukrainy, a nie w momencie, kiedy krzywdzi się drużyny walczące o mistrzostwo Polski.

Reklama

Niemniej już pal licho, Mikulski przynajmniej odebrał telefon. Sędziowie wypaczyli wyniki dwóch spotkań do niedzieli i milczeli. Czyli jak to jest? Kiedy pokazują nas w fajnym świetle, to jesteśmy na tak i chętnie staniemy przed kamerą, pokażemy swoje domy i życie prywatne, ale gdy trzeba zmierzyć się z kontrowersją, to tej samej ochoty już nie ma? Wiadomo, że drugi przypadek jest znacznie trudniejszy, ale cóż – takie życie. Nie jest tylko prosto i lekko. Arbitrom w tych trudniejszych wypadkach chyba zabrakło odwagi. A nawet na pewno.

Nie ma co się zasłaniać odgórnym zakazem. Mikulski mówił u nas: – Nie mogę zabronić sędziom udzielania wywiadów. To jest ich prawo do swobodnej wypowiedzi. 

Kiedyś Daniel Stefański i Szymon Marciniak podpadli kibicom Arki, bo w meczu derbowym nie podyktowali ewidentnego rzutu karnego dla gdynian (faul Nunesa na Kunie). Był to sezon 17/18, gdy dopiero uczyliśmy się VAR-u. Marciniak po spotkaniu nie miał problemu, by udzielić nam wywiadu, w którym opowiedział, co w danym momencie zawiodło. Podobnie było wtedy, kiedy ręka Kostewycza w starciu z Legią wydawała się nieoczywista – Marciniak dał karnego. Po spotkaniu na antenie WeszłoFM spokojnie wytłumaczył, jak to wszystko widział i dlaczego podjął słuszną decyzję.

Wiadomo – to nie są dokładnie takie same sytuacje jak w minionej kolejce, ale pokazują, że można wyjść do ludzi. I wtedy, kiedy nie wyszło, i wtedy, kiedy ludzie myślą, że nie wyszło, a wszystko było w porządku. Może ta odwaga to też jedna składowych tego, że Marciniak sędziuje Ligę Mistrzów jako główny na poziomie ćwierćfinału, a inni arbitrzy z Polski niekoniecznie?

Jeszcze jakoś rozumiemy, że sędziowie nie chcieliby oceniać pewnych rzeczy na gorąco. Tyle że Liga Plus Extra leciała w niedzielę, a błędy popełniano w piątek i sobotę. Było trochę czasu, żeby sobie te sprawy poukładać w głowie i zabrać głos.

Bo jeśli arbitrzy wrócą do tych sytuacji w sequelu „Sędziów” w 2026 roku, niespecjalnie nas to urządza.

Reklama

WIĘCEJ O SĘDZIOWANIU:

Fot. FotoPyk

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
5
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”
Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
4
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
4
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?
Ekstraklasa

Miał świetną końcówkę roku, teraz przedłużył kontrakt z Górnikiem Zabrze

Patryk Stec
0
Miał świetną końcówkę roku, teraz przedłużył kontrakt z Górnikiem Zabrze

Komentarze

23 komentarzy

Loading...