Skoro hit Ekstraklasy, to kontrowersje sędziowskie, to już klasyk. Czy Lech Poznań został okradziony z rzutu karnego w samej końcówce spotkania z Legią Warszawa?
Zadziało się w ostatniej akcji meczu. Joel Pereira oddał strzał na bramkę stołecznego klubu, a piłka odbiła się od ręki Lindsaya Rose’a. Gwizdek sędziego Sylwestrzaka początkowo milczał, a za chwilę zabrzęczał po raz ostatni, wskazując na koniec meczu. Wyglądało to tak, obrys ciała ewidentnie został powiększony:
Przepisy o ręce w polu karnym mówią o dyktowaniu jedenastki, kiedy piłkarz:
- z rozmysłem dotknie piłkę ręką (ramieniem);
- dotknie piłki ręką (ramieniem), która nienaturalnie powiększa obrys ciała.
Od jakiegoś czasu sędzia ma jednak większe pole manewru w dokonywaniu oceny, czy zawodnik naturalnie czy nienaturalnie powiększył obrys swojego ciała. Arbiter nie musi gwizdać przewinienia, jeśli uzna, że ułożenie ręki wynikało z naturalnego ruchu zawodnika.
Pytanie, dlaczego sędzia Sylwestrzak nie sprawdził tej sytuacji na VAR? Przecież mógł skorzystać z tej opcji nawet po ostatnim gwizdku. Łukasz Wiśniowski w Canal Plus poinformował, że sędzia Sylwestrzak twierdził, że dostał z wozu VAR informację, że wszystko było okej.
Czytaj więcej o Legii Warszawa: