Od dłuższego czasu dyskutowano na temat przyszłości Michala Doleżala. W mediach pojawiały się i upadały kandydatury kolejnych osób, które mogłyby zastąpić Czecha na stanowisku trenera kadry polskich skoczków. I choć nazwiska nowego szkoleniowca jeszcze nie znamy, to Doleżal w rozmowie z Eurosportem sam ogłosił, że nie będzie już dłużej pełnić tej funkcji.
Ta zima zła, ale kadencja całkiem niezła
Jeszcze wczoraj Czech mówił, że nie wie, jak będzie wyglądać jego przyszłość. – Myślałem, że wcześniej pojawi się informacja, jakie plany ma związek. […] Na początku nie czytałem tego, co piszą media, ale w końcu się dowiedziałem i dobrze się stało. Przynajmniej wiem, co się dzieje – przyznawał przed mikrofonem TVP Sport. Faktycznie, o jego posadzie mówiło się od dłuższego czasu i właściwie nic nie było w tej sprawie oczywiste.
Raz, że wielu kandydatów, których wymieniano, zaprzeczało, by miało zostać nowymi trenerami kadry Polski. Dwa, że sam Doleżal – jeśli wierzyć na przykład słowom Adama Małysza – nie stał na straconej pozycji i w związku ponoć myślano, by dać mu jeszcze szansę. Bo z jednej strony ten sezon wypadał momentami wręcz katastrofalnie (choć zdarzyło się kilka miejsc na podium, na czele z brązowym medalem Dawida Kubackiego na igrzyskach w Pekinie), a z drugiej – skoczkowie “Dodo” naprawdę lubią, dobrze im się z nim pracuje, a poprzednie sezony pokazały, że Czech potrafił ich doprowadzić do sukcesów.
Zresztą podsumujmy je. Za jego trzyletniej kadencji:
- Dawid Kubacki wygrał Letnią Grand Prix 2019 i 2020;
- Dawid Kubacki wygrał Turniej Czterech Skoczni 2019/20;
- Kamil Stoch wygrał Raw Air 2020 (skrócone przez pandemię koronawirusa);
- Polacy zdobyli brązowy medal w konkursie drużynowym MŚ w lotach 2020;
- Kamil Stoch wygrał, a Dawid Kubacki był trzeci w Turnieju Czterech Skoczni 2020/21;
- Piotr Żyła został mistrzem świata na dużej skoczni w 2021 roku;
- Polacy zdobyli brązowy medal w konkursie drużynowym MŚ 2021;
- Kamil Stoch zajął trzecie miejsce w Pucharze Świata 2020/21;
- Dawid Kubacki zdobył brązowy medal igrzysk olimpijskich 2022.
Wiadomo, patrząc na sukcesy za kadencji Stefana Horngachera, gdy Doleżal pełnił funkcję asystenta, można było liczyć na więcej – zwłaszcza, że przed tym sezonem wszyscy nasi skoczkowie mówili, że przygotowania przebiegły znakomicie. Okazało się, że jest inaczej i ta zima została wystarczającym powodem do tego, by dyskutować o przyszłości Czecha, który ostatecznie zdecydował się na odejście. Trzy lata spędzone przez niego na stanowisku nie były jednak katastrofą. I za niektóre sukcesy warto mu podziękować. Podobnie jak za ożywienie Andrzeja Stękały czy rozwój Pawła Wąska. Bo do tego też się dołożył.
“Tak się nie robi”
Faktycznie, trzeba przyznać, że związek zachował się w tej sytuacji nie najlepiej – gdy Stefan Horngacher w 2019 roku rezygnował z funkcji trenera kadry, w związku narzekano, że długo zwodził PZN i trzymał wszystkich w niepewności. Teraz to samo zrobili właśnie ludzie ze związku, równocześnie negocjując (co przyznawał na przykład Alexander Pointner) z innymi kandydatami. Doleżal postanowił więc nie czekać. I pożegnał się już dziś, przed ostatnimi dwoma konkursami sezonu.
– Dziękuję związkowi i Stefanowi. Przy nim się rozwinąłem. Oprócz tego ostatniego sezonu to były bardzo udane lata. Też próbowaliśmy w tym roku, były podia, medal Dawida na igrzyskach. To nie jest łatwa sytuacja. Z drugiej strony, moja rodzina bardzo to przeżywała. To był impuls. Żona bardziej przeżywała ode mnie. Dołowano mnie i wszystkich w około. Tak się teraz ta sprawa kończy. […] Szkoda bardzo, bo wiem, że mogliśmy jeszcze zrobić wiele, ale tak to się kończy. Nauczyłem się dużo. To tylko moja decyzja. Widzieliście, że ja nie byłem pewny siebie po takim sezonie. Widziałem, jak rodzina reaguje. To jest najważniejsze – mówił Doleżal.
Cóż, pozostaje mu tylko życzyć by jego ostatnie konkursy w roli trenera kadry wypadły dobrze. A na pewno lepiej niż ten sezon w całości.
Fot. Newspix