Reklama

Zagłębie bliżej posadzenia dupy na gorącym krześle niż Warta

redakcja

Autor:redakcja

18 marca 2022, 20:39 • 3 min czytania 21 komentarzy

Kacper Bieszczad, młody bramkarz Zagłębia Lubin, który niedawno wskoczył między słupki, do tej pory mógł myśleć, że Ekstraklasa to żadne wielkie mecyje. Abstrahując od doświadczenia, które zdobył w końcówce sezonu 19/20, wyglądało to w jego przypadku świetnie. 4 mecze, 17 obronionych strzałów i ledwie jeden puszczony gol. A że stracił go dość szybko, to przed startem dzisiejszego meczu jego licznik wskazywał 349 minut bez puszczenia bramki. Ostatecznie zatrzymał się na liczbie 368 i trzeba przyznać, że piłkarze Warty Poznań brutalnie przerwali jego „miesiąc miodowy”. 

Zagłębie bliżej posadzenia dupy na gorącym krześle niż Warta

W 14 minut dostał trzy bramki od zespołu, który przed tym meczem miał najgorszą ofensywę w lidze (22 gole w 25 meczach – bez kalkulatora widać, że licha średnia), a po przerwie przepuścił jeszcze jednego gola. A mógł więcej, tylko podopieczni Szulczka tak knocili kontry, jakby nie chcieli za bardzo upokorzyć gospodarzy.  Co więcej, chłopak przy jednym trafieniu ewidentnie zaspał, bo Miguel Luis zaskoczył go strzałem w krótki róg, przy kolejnym wyszedł z braki idealnie pod loba od Zrelaka, którego dostał, a na dokładkę chyba niepotrzebnie podawał do otoczonego rywalami Żubrowskiego, bo ci odebrali pomocnikowi piłkę i pognali na bramkę, żeby dokończyć dzieła zniszczenia. Gdyby jeszcze wyleciał z piłką poza pole karne, gdy wygarniał ją spod nóg Corryna (a wiele nie brakowało), miałby sporo materiału do przemyśleń.

W sumie dość zabawnie się składa, że w jesiennym meczu pomiędzy Wartą a Zagłębiem jeden z najlepszych indywidualnych występów w sezonie zaliczył Dominik Hładun. Wtedy zespół Piotra Tworka nie wygrał meczu głównie przez golkipera Miedziowych, bo uczynił naprawdę dużo, żeby to zrobić, ale ten bawił się w ośmiornicę. Wyrównało się.

Ale nie ma co skupiać się na Bieszczadzie, bo cały zespół Piotra Stokowca dał ciała. Z reguły po takim meczu wyróżnić możemy chociaż jednego piłkarza pokonanej drużyny, który czymś błyśnie na tle beznadziejnego zespołu, a dziś notę wyjściową wystawiliśmy tylko Filipowi Starzyńskiemu. Od biedy. Wszedł na boisko po przerwie, wygrał kilka pojedynków, nieźle dośrodkowywał i trochę rozruszał swój zespół. Poza tym wyglądało to tak, że prędzej byśmy uwierzyli, że ci goście w czterech ostatnich meczach oddali osiem strzałów niż w to, że zdobyli w nich osiem punktów.

Reklama

Lepiej mówić o Warcie, bo w tym meczu miała na placu trzech bohaterów pierwszoplanowych. W kolejności przypadkowej byli to:

  • Łukasz Trałka, który zaliczył mnóstwo wybić, w tym jedno z linii bramkowej, gdy już wydawało się, że gospodarze strzelą gola honorowego, świetnie się ustawiał, a także dobrze bił stałe fragmenty,
  • Adam Zrelak, który strzelił dwa dość podobne gole głową, a także wykonał kawał roboty jako pierwszy obrońca (zmarnował też świetną szansę na hat-tricka, ale przymkniemy na to oko, bo ładnej asysty pozbawił go też Castaneda),
  • Miguel Luis, który w Rakowie dostał łącznie dwie minuty na boiskach Ekstraklasy, a w Warcie jest tak konkretny, że już ma lepsze liczby niż większość pomocników, którzy pozostają do dyspozycji Marka Papszuna (lepiej od niego wypadają pod tym kątem tylko Lopez i Wdowiak).

Do tego kilka dobrych występów i chyba można zaryzykować stwierdzenie, że Warta zagrała swój najlepszy mecz od momentu wejścia do Ekstraklasy. Albo „jeden z” – mniejsza z tym. Ważniejsze jest to, że ta wygrana pozwala ekipie Dawida Szulczka przeskoczyć w tabeli Miedziowych i zwiększyć przewagę nad strefą spadkową do sześciu punktów. Rywale jeszcze będą mogli w tej kolejce odpowiedzieć, ale utrzymanie staje się coraz bardziej realne. Nawet jeśli to już nie jest zespół stworzony z czternastu chłopa do gry, jadący na zaangażowaniu i atmosferce, no to będzie to wyczyn.

Fot. FotoPyK

Więcej o Warcie Poznań: 

Najnowsze

Niemcy

Wstrząsające wyznanie bramkarki Bayernu. „Zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy”

Aleksander Rachwał
4
Wstrząsające wyznanie bramkarki Bayernu. „Zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy”

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Trela: Długie wrzuty z autu: ekstraklasowy folklor czy nadążanie za trendami?

Michał Trela
1
Trela: Długie wrzuty z autu: ekstraklasowy folklor czy nadążanie za trendami?

Komentarze

21 komentarzy

Loading...