Reklama

Mateusz, czy tobie spadł kosz na głowę? Ponitka wrócił do Zenitu…

redakcja

Autor:redakcja

14 marca 2022, 20:18 • 3 min czytania 150 komentarzy

Mateusz Ponitka, kapitan reprezentacji Polski w koszykówce i jeden z jej najlepszych zawodników, najwidoczniej stwierdził, że inwazja Rosji na Ukrainę i popełniane tam zbrodnie nieszczególnie go interesują. Zenit Petersburg, w którym Polak gra od 2019 roku, właśnie ogłosił, że po „krótkich wakacjach” wrócili do niego obcokrajowcy. W tym Ponitka, zresztą kapitan rosyjskiej ekipy. 

Mateusz, czy tobie spadł kosz na głowę? Ponitka wrócił do Zenitu…

Cały świat odcina się od Rosji. Z tamtejszych klubów wyjeżdżają kolejni zagraniczni zawodnicy. Na państwo nakładane są sankcje. Z firmami mającymi siedzibę w tym kraju rozwiązuje się umowy, jak to zrobiło choćby Schalke z Gazpromem, mimo że sytuacja finansowa niemieckiego klubu od dawna nie jest najlepsza, a firma wykładała za reklamę spore pieniądze. Generalnie – wszyscy robią, co mogą, by Rosjanie mogli się co najwyżej bawić na własnym podwórku.

I tu wchodzi Mateusz Ponitka. Cały na biało. I z logiem Gazpromu na koszulce.

Jeszcze 28 lutego wydawało się, że kapitan naszej kadry podjął dobrą decyzję. Wtedy Zenit ogłosił, że zagraniczni koszykarze mają możliwość opuszczenia drużyny (choć bez rozwiązania kontraktu), a Ponitka z niej skorzystał. Niedługo potem to samo zrobił zresztą jego brat, Marcel, który reprezentował rosyjską Parmę Perm (ten klub pozwolił jednak na rozwiązanie umów). I wszystko było względnie dobrze. Aż do dziś, bo Zenit w swoich social mediach napisał to: „Po krótkich wakacjach ze względu na konieczność odwiedzin w domu Mateusz Ponitka, Jordan Loyd, Billy Baron, Tyson Carter i Alex Poythress wrócili już do drużyny”.

Reklama

Kumacie ten motyw? W Ukrainie od rosyjskich bomb i pocisków giną ludzie, w tym nawet dzieci, a chłopaki wróciłi teraz do klubu, gotowi rywalizować w lidze VTB – bo w międzynarodowych rozgrywkach pod patronatem FIBA nie mogą – jakby nic się nie działo. Jasne, Ponitka nie był w stanie rozwiązać na ten moment kontraktu, bo rosyjska federacja nadal (!) nie została zawieszona. Mógł jednak zdecydować się po prostu nie wrócić do Rosji, a tym bardziej – nie wychodzić na parkiet w meczu z CSKA. Tak jak zrobił to choćby Mindaugas Kuzminskas, który do Petersburga nie wrócił.

Czyli da się. Wystarczy chcieć.

Ponitka (który zresztą od początku inwazji nie zabrał na jej temat głosu) postąpił jednak zgodnie z wolą klubu i do Rosji przyjechał. I jasne, z jego perspektywy może się wydawać, że to trudna decyzja – ma w końcu kontrakt do końca sezonu 2023/24, a gdyby teraz zdecydował się wejść w konflikt z klubem, mógłby zostać zawieszony lub musiałby przygotować się na dłuższą przerwę od gry. Nie ulega jednak wątpliwości, że odpuszczenie gry w kraju, który odpowiada za wszystko co dzieje się w Ukrainie, byłoby mimo wszystko właściwym wyborem.

Przez swoją decyzję Ponitka jako kapitan kadry jest dla nas w tej chwili skreślony. Na ten moment nie ma żadnych podstaw do tego, by w ogóle powołać go do niej na kolejny mecz. Wręcz przeciwnie – nie powinno się tego nawet rozważać.

Reklama

Nawet jeśli cała sytuacja się zmieni. Bo to możliwe. 25 marca odbędzie się posiedzenie zarządu FIBA. Prawdopodobne wydaje się, że zostanie na nim przegłosowany wniosek o zawieszenie rosyjskiej federacji. Jeśli się tak stanie, kontrakty z tamtejszymi klubami będzie można rozwiązać bez problemu.

I wtedy Ponitka – jeśli chce choć trochę naprawić to, co się stało – natychmiast musi to zrobić. Czy jednak powinno to wpłynąć na jego powołanie do kadry? Nie wydaje nam się – tak czy siak, niezależnie od tego, gdzie będzie grać za miesiąc, na ten moment nie powinien w niej występować.

Fot. Newspix

Najnowsze

Inne sporty

Komentarze

150 komentarzy

Loading...