Ostatnia 23. kolejka Ekstraklasy upłynęła pod hasłem „Solidarni z Ukrainą” z powodu haniebnej inwazji Rosji na naszych wschodnich sąsiadów. Jeżeli jednak chodzi o same spotkania, to na pewno na długo do pamięci przejdzie wszystkim sześć minut podczas, których Lech rozmontował w Szczecinie Pogoń. Dzięki temu Mikael Ishak umocnił się na czele klasyfikacji strzelców. Muris Mesanović daje tlen beniaminkowi z Niecieczy. W walce o najgłupsze/najgorsze zagranie kolejki ścigali się Bogdan Tiru (Jagiellonia) i Martin Doleżal (Zagłębie Lubin). Nadal nie wiemy, któremu z nich przyznać ostateczny triumf.
Było też kilka zaskoczeń pozytywnych zaskoczeń. Z niezłej strony pokazała się dwójka piłkarzy Górnika Łęczna. Wysoką formę potwierdził również Mateusz Wdowiak z Rakowa Częstochowa. Kilku innych graczy ponownie rozczarowało.
Jedenastka badziewiaków 23. kolejki Ekstraklasy
Biała Gwiazda oddała przy Łazienkowskiej jeden celny strzał. Cezary Miszta przy bramkowej akcji wiślaków nie złapał zagrania Zdenka Ondraska wzdłuż własnej bramki. Bramkarz Legii zachował się jakby piłka parzyła. Wykorzystał to Konrad Gruszkowski, który strzelił gola. Inna sprawa, że w tej sytuacji golkiper kontrolował już jednak futbolówkę przykrywając ją jedną ręką. Prawy obrońca Wisły faulował więc golkipera mistrzów Polski. Sędzia Piotr Lasyk i jego asystenci na VAR nie popisali się. Sam Miszta jednak nie popisał się w sytuacji, kiedy nie złapał dogrania Ondraska, bo piłka naprawdę nie leciała z zawrotną prędkością.
Kostas Triantafyllopoulos z Lechem zagrał pierwszy raz od styczniowego zabiegu czyszczenia łąkotki. Niewiele trenował i od razu wskoczył do składu. Sporo brakuje mu do topowej dyspozycji. Braki szybkościowe były aż nadto widoczne. Pojawiały się też problemy w wyprowadzaniu akcji. Być może został zbyt szybko wystawiony do gry, ale było to zapewne spowodowane urazem innego szczecińskiego stopera Benedikta Zecha.
Michał Frydrych jeszcze niedawno był zawodnikiem, który w ekipie Białej Gwiazdy miał znak jakości, bo nigdy nie schodził poniżej poziomu przyzwoitości. Ostatnio czeski stoper obniżył loty. Świetnie pokazała to mocno przeciętna Legia. 32-latek dwa razy był źle ustawiony i dał się wyprzedzić Tomasowi Pekhartowi i Mateuszowi Wietesce przy strzałach głową. Skończyło się to stratą dwóch goli. W drugiej sytuacji Frydrych sygnalizował faul (Wieteska pomagał sobie łokciem), za co po końcowym gwizdku miał pretensje do sędziego Piotra Lasyka i otrzymał czerwoną kartkę. Komisja Ligi ją anulowała, przyznając w pewnym sensie rację defensorowi Wisły. Stoper z takim doświadczeniem powinien jednak lepiej się ustawiać, żeby przeciwnicy nie mogli wyjść wyżej w powietrze przy główkach.
Jak się czegoś nie umie, to się tego nie robi. Bogdan Tiru wyszedł z innego założenia. Złożył się do przewrotki w momencie gdy wokół niego było mnóstwo innych zawodników. Efekt? Michał Kopczyński został znokautowany. Rumuński środkowy obrońca protestował, ale sędzia Damian Kos słusznie pokazał mu czerwoną kartkę. Totalnie nieodpowiedzialne zachowanie 27-latka. I tak mu się trochę upiekło, bo Jagiellonia wyszarpała remis 1:1 w meczu z Wartą Poznań.
Bogdan Tiru red card for an attempted bicycle kick pic.twitter.com/Aox9ZMAg5P
— SportzGlobal01 (@SportzGlobal01) February 27, 2022
Dominik Furman nadal jest cieniem zawodnika, który opuszczał Wisłę Płock, przenosząc się do tureckiego Genclerbirligi (sierpień 2020). W momencie odejścia kręcił się przy powołaniach do kadry Jerzego Brzęczka, dziś ma problem z przebiciem do składu Nafciarzy. Kiedy już gra, to jego gole, asysty czy świetne dośrodkowania ze stałych fragmentów gry są niestety tylko wspomnieniem. Cały zespół Nafciarzy wygląda słabo, a że Furman na naszych boiskach przyzwyczaił do innej dyspozycji, to musi być niżej oceniany. Pytanie, ile jeszcze zostało 29-latkowi z potencjału, którym imponował przed dwoma laty. W Płocku na pewno liczą na to, że niebawem się obudzi.
Ze zdania waleczny Kazach z belgijskim paszportem trzeba wykreślić słowo „waleczny”. Gieorgij Żukow w piątek w Warszawie zaprezentował się jak spacerowicz czy „człapak”, a nie zawodowy defensywny pomocnik. 27-latek jeszcze kilka miesięcy temu imponował odpowiednim agresywnym doskokiem przy pressingu. Teraz często tylko symulował takie granie. Trochę przeszedł obok meczu. W takiej formie może stracić miejsce w składzie Wisły na długo.
Jeżeli Cristian Clemens miał być czołową postacią Lechii, to ktoś się mocno pomylił. Przynajmniej na razie. Po 30-letnim niemieckim pomocniku zupełnie nie widać, że ma rozegranych 144 mecze (15 goli i 14 asyst) w 1. Bundeslidze. Obecnie były piłkarz m.in. 1. FC Köln, Mainz czy Schalke 04 jest kandydatem na największy transferowy niewypał zimy. Prezentuje poziom zawodników, o których można powiedzieć, że są przeciętni, jak typowy „ligowy dżemik”.
Kto wie jak zakończyłoby się spotkanie w Łęcznej, gdyby Konrad Wrzesiński lepiej zachował się w sytuacji, którą wykreował mu Grzegorz Tomasiewicz. Gdyby 28-latek dysponował lepszym przyjęciem piłki, gdyby potrafił lepiej korzystać z lewej nogi. No właśnie „gdyby”. Profesjonalny piłkarz powinien wykańczać takie okazje.
Kiedy skończyły się te górnolotne porównania do młodego Jakuba Błaszczykowskiego? Piotr Starzyński stał się bardzo przeciętnym skrzydłowym. Jest bojaźliwy, nie wygrywa pojedynków i nie oddaje strzałów. Obrońcy Legii schowali go do kieszeni. Trzeba jednak pamiętać, że to nadal zaledwie 18-letni chłopak, któremu wahania formy mogą się zdarzać. Problem w tym, że u niego tych wahnięć ostatnio nie ma. Jest cały czas na równym słabym poziomie.
Pewnie czeskiemu napastnikowi jest wstyd do dziś, że nie wykorzystał w derbowym spotkaniu ze Śląskiem Wrocław (0:0) podania Patryka Szysza. Pudła Martina Dolezala z Zagłębia Lubin nie da się wytłumaczyć. Gość miał przed sobą pustą bramkę, obrońcy daleko za nim i… piłka leci nad poprzeczką. Jak na razie to chyba pudło sezonu. Trudno będzie przebić Czecha.
Piotr Krawczyk dostosował się swoją formą do poziomu boiska w Gliwicach. Napastnik Górnika miał bodaj najlepszą okazję do tego, żeby w śląskich derby strzelić gola. Na murawie pełnej piachu i kępek trawy nie potrafił jednak nie tyle trafić w bramkę, co w ogóle w piłkę. Napastnik zabrzan wyglądał jak piłkarski pacyfista.
Jedenastka kozaków 23. kolejki Ekstraklasy
Gdyby nie Krzysztof Kamiński, to Wisła Płock przegrałby w Częstochowie zdecydowanie wyżej. Tylko i wyłącznie dzięki byłemu golkiperowi Jubilo Iwata spotkanie zakończyło się porażką płocczan 0:2. „Kamyk” obronił m.in. rzut karny wykonywany przez Iviego Lopeza. Od początku rundy wiosennej 31-latek imponuje refleksem. Marne to pocieszenie, bo gra Nafciarzy generalnie wygląda fatalnie. Po 23. kolejce zapłacił za to posadą trener Maciej Bartoszek, który został zwolniony.
Być może Joel Pereira jest obecnie najlepszym piłkarzem Ekstraklasy, jeżeli chodzi o dośrodkowania w pole karne. Portugalski prawy obrońca zagrał idealnie do Dawida Kownackiego, a ten podwyższył prowadzenie Kolejorza w Szczecinie. W naszej lidze często zawodnicy centrują byle gdzie, po prostu żeby kopnąć piłkę w pole karne. Pereira robi to z należytym wyczuciem i zazwyczaj jest w stanie dostarczyć futbolówkę do wybranego adresata.
Mateusz Wieteska jest ulubieńcem nowego selekcjonera Czesława Michniewicza. Był jego „synkiem” w młodzieżowej reprezentacji i jeszcze niedawno w Legii. Nic dziwnego, że w mediach pojawiają się głosy o tym, że „Wietes” wobec problemów z obsadą środka obrony, może pojawić się wśród graczy aspirujących do powołania. Trener Michniewicz ceni w nim m.in. umiejętność wyprowadzenia piłki na początku akcji. Z Wisłą Kraków (2:0) strzelił zwycięskiego gola po strzale głową. Imponował skocznością, bo chwilę wcześniej w podobnych sposób też mógł zdobyć bramkę. Na reprezentację jeszcze nie czas. Niech zagra na podobnym poziomie w kilku meczach stołecznej drużyny i pomoże jej w pewnym utrzymaniu.
Mateusz Wieteska w doliczonym czasie zapewnia @LegiaWarszawa cenne zwycięstwo!#LEGWIS 2:1 pic.twitter.com/VDN80oN7hG
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) February 25, 2022
Ostatnio jak ktoś popełniał błędy w defensywie Lecha, to zazwyczaj taką osobą był Antonio Milić. Chorwat kogoś nie pokrył, piłka odbiła się od niego i wpadała do bramki. Tym razem spiął się na pojedynek z Pogonią i w zasadzie był bezbłędny. Portowcy nie byli w stanie zagrozić bramce lidera m.in. dzięki jego świetnej grze.
W meczu ze Stalą Mielec (2:0) Jason Lokilo błyszczał. Pokazywał luz i szybkość przy dryblingach. To dwa jego dośrodkowania inicjowały dwie akcje bramkowe. Zaliczył piątą asystę w sezonie przy trafieniu Damiana Gąski. Miałby jeszcze jedno ostatnie dogranie, ale Bartosz Śpiączka obił słupek bramki Stali. Lewonożny Belg może stać się tej wiosny jednym z najlepszych dryblerów w Ekstraklasie. Na pewno ma na to papiery.
Patrząc na Janusza Gola wydaje się aż niemożliwe, że w tym roku skończy 37 lat. Ze Stalą rozegrał 200. mecz w Ekstraklasie. Jubileuszowy występ okrasił bramką z przewrotki. Sam pewnie był zdziwiony, że to zagranie mu wyszło. Środkowy pomocnik będzie kluczową postacią dla Górnika Łęczna w kontekście walki o utrzymanie. Kiedy on gra dobrze, cała drużyna wygląda nieźle. Pan Janusz mógłby tylko czasami pozbawić swoją małżonkę Dorotę dostępu do Internetu. Dzięki temu wszystkim żyłoby się lepiej, bo jej niektóre komentarze w mediach społecznościowych, w ostatnich dniach nie są za bardzo na miejscu.
Jeszcze niedawno wydawało się, że Radosław Murawski będzie w Lechu tylko solidnym rezerwowym. Tymczasem to on w meczu na szczycie z Pogonią Szczecin (3:0) popisał się kluczowym podaniem przy pierwszym golu poznaniaków. W parze z Jasperem Kartlstromem wygrali, zwłaszcza w drugiej połowie, walkę o środek pola.
©️
1⃣3⃣⚽️#POGLPO 0:3 pic.twitter.com/tj19DvLGAv
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) February 26, 2022
Mateusz Wdowiak zrobił bardzo duży postęp. Przed transferem do Rakowa z Cracovii (w lutym ubiegłego roku) wszyscy kojarzyli go głównie z tego, że jest szybki i ma problem z wykończeniem dogodnych sytuacji. Trener Marek Papszun zmienił mu pozycję. Ze skrzydłowego najpierw stał się wahadłowym, a od jakiegoś czasu z powodzeniem występuje jako jeden z ofensywnych pomocników. Granie na „dyszce” służy 25-latkowi, bo już nie tylko czeka na prostopadłe podania za plecy obrońców rywali, ale sam stara się takie wykonywać. Efekt? W ostatnich siedmiu meczach Wdowiak strzelił pięć goli i miał jedną asystę. Dodatkowo kilka jego kluczowych podań marnowali koledzy.
Karol Angielski w meczu z Lechią Gdańsk (2:0) pokazał, że ma „zajebiście silną psychikę”. W pierwszej połowie na raty wykorzystał rzut karny. Dusan Kuciak wyczuł jego intencje, ale odbił piłkę po uderzeniu przed siebie i napastnik Radomiaka dobił futbolówkę głową. W drugiej połowie gospodarze mieli drugą „jedenastkę” i ponownie 25-latek zdecydował się strzelać (po pierwszym niepowodzeniu nie każdy podjąłby się tego). Tym razem słowacki bramkarz został zmylony, a „Anglik” strzelił już jedenastego gola w sezonie.
Jeżeli w polskiej lidze chce się walczyć o najwyższe cele, to trzeba mieć z przodu łowcę goli. Mikael Ishak po wizycie Kolejorza w Szczecinie ma już 13 goli strzelonych w tym sezonie. Z Portowcami najpierw idealnie wykończył koronkową akcję z Murawskim i Jakubem Kamińskim, a później czwarty raz w tym sezonie wykorzystał rzut karny. Zrobił to, co klasowy napastnik musi robić w kluczowych spotkaniach sezonu.
Muris Musanović w wielu meczach w tym sezonie wyglądał bardzo dobrze. Dochodził do sytuacji, ale wiele z nich marnował. Gdyby był skuteczniejszy, to beniaminek z Niecieczy pewnie miałby więcej punktów. Tym razem Bośniak stanął jednak na wysokości zadania. Najpierw strzelił gola głową, a później wykończył kapitalną kontrę Słoni. Przy drugim trafieniu efektowną asystę piętą zaliczył Piotr Wlazło. Sytuacja niecieczan nadal jest jednak trudna, bo zespół traci pięć punktów do bezpiecznej strefy.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Ilja Szkurin z Rakowa – podpadł rządowi Białorusi, uciekał z Ukrainy, w tle groźba wojska
- Marzec o zwolnieniu Bartoszka: „nie było pomysłu na wyjście z kryzysu
Fot. Newspix