Reklama

“Nikt w I lidze nie ma lepszej bazy treningowej niż my. Pozostaje rozwój innych frontów”

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

25 lutego 2022, 13:55 • 8 min czytania 3 komentarze

Arkadiusz Aleksander na starcie tego sezonu przygotowywał jako prezes Sandecję Nowy Sącz i wyszło mu to co najmniej nieźle, bo klub ten znajduje się w czołówce tabeli. Latem jednak niespodziewanie odszedł. Od listopada zajmuje się pionem sportowym Zagłębia Sosnowiec, przed którym walka o utrzymanie. Czego Zagłębiu brakowało jesienią? Jakie sprawy ciążą na klubie? W czym przebija konkurencję? Który transfer był priorytetem na zimę? Dlaczego nie było szans na zatrzymanie Macieja Ambrosiewicza? Co przy rozstaniu z Sandecją dało największą satysfakcję? Zapraszamy. 

“Nikt w I lidze nie ma lepszej bazy treningowej niż my. Pozostaje rozwój innych frontów”

Przed Zagłębiem Sosnowiec trudna wiosna?

Nastawiamy się na ciężką walkę o utrzymanie. Każdy zespół z dolnej części tabeli się wzmacnia, nikt nie chce spaść.

Czyli to nie jest tak, że patrzycie tylko w górę tabeli?

Nie. Najpierw trzeba się utrzymać, żeby móc patrzeć wyżej. Stomil Olsztyn ma mecz zaległy, więc musimy zakładać, że na ten moment nasza przewaga nad strefą spadkową to tylko dwa punkty.

Reklama

Jakie atuty macie po swojej stronie?

Na pewno mamy doświadczony zespół i jakość piłkarską, która powinna nam zagwarantować pozostanie w I lidze.

Zagłębie Sosnowiec kolejną rundę rozegrało znacznie poniżej oczekiwań. Miał pan już pewnie wcześniej jakieś odczucia w tej kwestii, a po wejściu do klubu widzi całość od kuchni, więc: dlaczego tak się dzieje? Zagłębie na papierze dysponuje przecież dobrą kadrą.

Uważam, że w sporcie nie ma przypadku. Papier niestety wszystko przyjmie, ale potem trzeba wyjść na boisko i w I lidze przede wszystkim zapierniczać. Jeżeli tego nie ma, na stojąco nie wygra się żadnego meczu, nawet z wyższymi umiejętnościami. Niby nazwiska w zespole zawsze były, ale w praktyce wychodziło słabo. Razem z prezesem Łukaszem Girkiem pozmienialiśmy pewne rzeczy w kwestiach pozasportowych, organizacyjnych. Mam nadzieję, że będzie to miało przełożenie na pozycję drużyny wiosną.

Z pana słów wynika, że Zagłębie miało problem mentalny.

Reklama

Nie chciałbym się zagłębiać w szczegóły. Jesteśmy tu po to, żeby zmieniać sytuację na lepszą. Doskonale wiemy, że gdyby wszystko w Zagłębiu wyglądało idealnie, to ani mnie, ani prezesa Girka nie byłoby w klubie.

Usystematyzowaliśmy pewne sprawy i wierzę, że zobaczymy efekty. Nie ukrywam, że w pierwszej kolejności musieliśmy się zmierzyć z ciążącymi na nas zobowiązaniami z przeszłości. Trzeba było je spłacić, to się w ostatnim czasie udało. Powinno się to przełożyć na atmosferę wokół klubu i w konsekwencji na wyniki.

Udany finisz jesienią wpłynął mocniej na zimowe okno transferowe czy planów nie zmieniliście?

Na pewno nam pomógł. Na cztery mecze po moim przyjściu do klubu wygraliśmy trzy i trochę się odbiliśmy w tabeli. Pozwoliło nam to spokojniej patrzeć na najbliższe okienko. Zakładaliśmy w nim 3-4 ruchy, wykonaliśmy cztery. Odszedł od nas kapitan Maciej Ambrosiewicz, ale nie mieliśmy na to wpływu. Została aktywowana klauzula odstępnego w jego kontrakcie, więc decyzja należała do piłkarza.

Ambrosiewicz sygnalizował wcześniej chęć odejścia czy to spadło na was nagle?

Jesteśmy klubem pierwszoligowym. Życzę każdemu chłopakowi, żeby w krótkim czasie trafił do Ekstraklasy. Rozmawialiśmy wcześniej z piłkarzami i część z nich deklarowała, że chciałaby grać wyżej. Spodziewaliśmy się, że jeden czy drugi zawodnik może nas pożegnać. Odszedł Maciek i byliśmy na to gotowi.

Krótko mówiąc, nawet nie próbowaliście go przekonywać, bo i tak nie mieliście czym.

Znajdujemy się w takim a nie innym miejscu, czyli w dolnej części tabeli I ligi. Nie mamy za bardzo argumentów do rywalizacji transferowej z klubami Ekstraklasy.

Przyszli do was Michał Gliwa, Mateusz Bodzioch, Vamara Sanogo i młody Filip Borowski, wypożyczony z Lecha Poznań. To były pierwsze nazwiska na liście potencjalnych wzmocnień na danej pozycji?

Mogę zapewnić, że bardzo tych zawodników chcieliśmy.

Który z tych ruchów był najtrudniejszy do przeprowadzenia?

Najważniejsze było dla nas sprowadzenie bramkarza z doświadczeniem, ogranego na dobrym poziomie. Tu mieliśmy największy problem. Jesienią w kadrze znajdowało się dwóch młodych chłopaków i 40-letni Matko Perdijić, który w przerwie między rundami zakończył karierę i przeszedł na drugą stronę, zostając w klubie trenerem bramkarzy.

Zagłębie Sosnowiec pokona Odrę Opole? Kurs 1.95 w Fuksiarz.pl

Na pierwszej konferencji prasowej wspominał pan, że zimowe transfery mają także znaczenie pod kątem mentalnym, bo w szatni brakuje mocnego lidera. 

Braliśmy pod uwagę aspekt mentalny przy doborze zawodników. Wydaje nam się, że zespół w tym aspekcie poszedł do przodu i to nie tylko dzięki nowym piłkarzom. Ale powiedzieć możemy sobie wszystko, za chwilę zostaniemy zweryfikowani na boisku. Okienko w naszym wykonaniu uważam za udane. Mówię o tym jednak z pewną dozą nieśmiałości, bo na razie mogę się opierać jedynie na swoich odczuciach.

Sanogo przyszedł do was dość późno. 

Temat nowego napastnika wałkowaliśmy od pierwszego dnia tego roku, ale nie wszystko było możliwe od razu. Vamara pojechał na obóz z Górnikiem Zabrze, próbował walczyć o skład. Wykazaliśmy się cierpliwością i cieszę się, że została ona nagrodzona.

Sugerował pan także uszczuplenie dość szerokiej kadry, ale w tym zakresie nic się nie zmieniło, bo odeszło czterech zawodników.

Kadra została odchudzona, bo Alex Tanque i Szymon Frankowski są w rezerwach.

Na liście płac pozostają.

Trudno rozmawiać o odejściu, gdy jest zima i nie ma zainteresowania z drugiej strony. Myśleliśmy, że z Alexem Tanque pójdzie nam trochę łatwiej jeśli chodzi o rozstanie lub ewentualne wypożyczenie. Nikt jednak nie był nim zainteresowany, nawet w II lidze.

Sprawę skomplikowały nam dwie poważne kontuzje w okresie przygotowawczym. Kacper Smoleń był przewidywany do roli podstawowego prawego obrońcy/wahadłowego, a wypadł na pół roku i w tym sezonie już nie zagra. Musieliśmy w związku z tym dokonać transferu.

Kolejnych już nie będzie?

Do końca okienka zawsze wszystko możliwe. Nadal analizujemy i patrzymy na nasze możliwości budżetowe. Zobaczymy, jak wystartujemy w piątek, to też nie będzie bez znaczenia.

Przedstawiano pana jako wiceprezesa ds. sportowych w Zagłębiu, ale pana działka to nie tylko transfery. 

Koordynuję działania całego pionu sportowego, czyli również drugi zespół, akademię, skauting. Dyrektorem skautingu jest Piotrek Polczak, zatrudniliśmy też nowego koordynatora akademii. Z prezesem Girkiem mamy jasny podział obowiązków. Na razie współpraca układa się dobrze. W spółce akcyjnej znajduje się jeszcze sekcja hokejowa, której w ostatnim czasie poświęcamy sporo uwagi. Hokeiści grają w play-offach w Ekstraklasie.

Mówił pan, że Zagłębie ma chyba najlepsze warunki treningowe w I lidze. A dokładniej?

Dysponujemy dwoma naturalnymi, pełnowymiarowymi murawami treningowymi i jedną sztuczną, również pełnowymiarową. Do tego dochodzą boisko piaskowe, które można wykorzystać i pełnowymiarowe boisko pod balonem, które przydaje się zimą. Niedługo powstanie nowy stadion. A to wszystko w jednym miejscu. Większość pierwszoligowców może pomarzyć o takiej bazie. Pod względem infrastruktury treningowej miasto Sosnowiec mocno się postarało i w tej kwestii mamy spokój, nie sposób się do czegoś doczepić. Pozostaje się rozwijać na innych frontach.

Jednym z nich jest szkolenie i akademia. Jakie tu macie plany?

Wprowadzamy pewne zmiany w sposobie naszego szkolenia. Od lutego koordynatorem akademii jest Witek Lis, czyli człowiek, który pracował w akademiach Zagłębia Lubin i Wisły Kraków oraz ma doświadczenie z pracy w Holandii. Na efekty oczywiście będziemy musieli poczekać rok, dwa czy trzy, nic nie dzieje się od razu. Wtedy będziemy wiedzieli, czy poszliśmy do przodu w tym temacie. Chcielibyśmy wprowadzać do pierwszego zespołu jak najwięcej chłopaków z naszej akademii. Sporo z nich pojechało teraz na obóz do Turcji, mogli posmakować profesjonalnej seniorskiej szatni. Oby to zaprocentowało w przyszłości. Bramkarz Kacper Siuta i pomocnik Igor Dziedzic, obaj z rocznika 2005, już na stałe są włączeni do pierwszoligowej drużyny.

Jakie możliwości budżetowe ma Zagłębie Sosnowiec w porównaniu do Sandecji?

Na pewno są one większe, aczkolwiek ciążą na nas wspomniane sprawy z przeszłości, które sprawiają, że te możliwości jeszcze nie mogą być w pełni wykorzystywane. Robimy wszystko, żeby cały budżet jak najszybciej mógł być przeznaczany na cele sportowe i rozwój klubu.

No to skoro jesteśmy przy Sandecji: dlaczego latem porzucił pan stanowisko prezesa? Stanowiło to spore zaskoczenie, zwłaszcza że komentarze były takie, że w klubie wreszcie zaczęło się dobrze dziać.

To już za mną. Cieszę się, że odchodziłem z klubu w dobrej sytuacji. Z satysfakcją na koniec zrobiłem sobie screen klubowego konta bankowego. Znajdowało się na nim 2,5 mln zł, czyli połowa rocznych wydatków Sandecji na grę w I lidze. Zespół był praktycznie gotowy do sezonu. Poza Robertem Janickim, który przyszedł później, wszyscy zawodnicy zostali zakontraktowani przeze mnie razem z trenerem Dariuszem Dudkiem. Cieszę się, że chłopakom tak dobrze szło jesienią.

Lokalne media pisały, że głównym powodem były trudne relacje z ratuszem, wysłanie na delegację PZPN jednego z radnych zamiast pana i problemy z miejscem do treningu w obliczu budowy nowego stadionu.

Akurat z prezydentem Nowego Sącza mam bardzo dobry kontakt i miło wspominam tę współpracę. Niczego złego co do intencji nie mogę mu zarzucić. Resztę pozostawię bez komentarza. Ogólnie odszedłem bez palenia mostów, w dobrych relacjach i mam nadzieję, że druga strona odbierała to tak samo. Widziałem gdzieś wypowiedź prezydenta, w której padło pod moim adresem trochę ciepłych słów.

Będzie pan mocno zaskoczony, jeżeli Sandecja wywalczy awans?

Będę bardzo mocno zaskoczony, jeżeli nie zagra w barażach. Zespół jest naprawdę mocny, a wiosną praktycznie wszystkie mecze rozgrywa u siebie. To duży handicap w I lidze, zwłaszcza że z Nowego Sącza prawie wszędzie jest daleko. Podróże zawsze kosztowały trochę zdrowia.

Nie stanowi tajemnicy, że był pan poważnym kandydatem do objęcia funkcji prezesa Zagłębia Lubin. Kto wyszedł z inicjatywą?

To była inicjatywa obustronna, że tak powiem. Dotarłem do ostatniego etapu, w którym oprócz mnie znajdowało się dwóch innych kandydatów. Spotkałem się z radą nadzorczą Zagłębia, odbyłem długą i konstruktywną rozmowę. Jest to dla mnie wyróżnienie, dziękuję za możliwość zaprezentowania swojej wizji rozwoju klubu. Finalnie zdecydowano się na kogoś innego, ale nie traktowałem tego jako porażki.

A kto się pierwszy odezwał w przypadku Zagłębia Sosnowiec: pan czy klub?

Generalnie nie było tak, że biegałem po różnych miejscach i szukałem pracy za wszelką cenę. Zostałem zaproszony na rozmowy do klubu, po jakimś czasie wypracowaliśmy porozumienie i dziś pracuję na rzecz Zagłębia Sosnowiec.

Długo się pan zastanawiał?

Wszystko trwało mniej więcej trzy tygodnie, ale pamiętajmy, że przeważnie namyślają się obie strony…

rozmawiał PRZEMYSŁAW MICHALAK

CZYTAJ WIĘCEJ O ZAGŁĘBIU SOSNOWIEC:

Fot. Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Feio zesłał piłkarza do rezerw. „W tej drużynie trzeba zasłużyć sportowo i jako człowiek”

Bartosz Lodko
7
Feio zesłał piłkarza do rezerw. „W tej drużynie trzeba zasłużyć sportowo i jako człowiek”

Betclic 1 liga

Komentarze

3 komentarze

Loading...