Wisła Płock dalej swoje – na wyjeździe podopieczni Macieja Bartoszka grają padakę i dziś w Częstochowie nie było inaczej. W wygranej wicemistrzom Polski nie przeszkodził nawet zmarnowany rzut karny przez Iviego Lopeza. Trafienia Vladislavsa Gutkovskisa i Mateusza Wdowiaka pozwoliły gospodarzom zdobyć trzy punkty. Jeśli kogoś w Wiśle możemy wyróżnić, to tylko Krzysztofa Kamińskiego.
W składzie Rakowa nie było większych zaskoczeń. No chyba, że tak traktujemy debiut od pierwszej minuty na prawym wahadle Deiana Sorescu. Rumun kupiony niedawno z Dinama Bukareszt wcześniej zagrał tylko raz (z Radomiakiem) i to jako zmiennik (przez 16 minut), na pozycji jednego z ofensywnych pomocników. Tym razem dostał szansę od początku meczu. – Nie po to go sprowadziliśmy, żeby nie pokazywać go światu – rzucił przed pierwszym gwizdkiem Marek Papszun.
Więcej roszad było w Wiśle Płock. Trener Maciej Bartoszek zostawił na ławce Jakuba Rzeźniczaka, Damiana Rasaka czy Adama Chrzanowskiego, a w ich miejsce do składu wskoczyli: Dusan Lagator, Filip Lesniak czy Milan Obradović. Zaskoczeniem było wystawianie tego ostatniego, bo odkąd pracuje w klubie Bartoszek, to ani razu nie postawił na Serba.
– Milan zapracował na swoją szanse w trakcie przygotowań i ostatnich treningów – powiedział szkoleniowiec przed kamerami Canal+.
Raków – Wisła Płock. Trzecia okazja dała gola
Gospodarze od początku imponowali pressingiem, którym atakowali Nafciarzy już na ich połowie, przeszkadzając w rozpoczęciu akcji. Aktywny był zwłaszcza Patryk Kun. Lewy wahadłowy kilka razy odbierał piłkę obrońcom i pomocnikom Wisły Płock, po czym wyprowadzał kontrę lub dośrodkowywał. Po jednym z jego podań było groźnie w polu karnym płocczan, ale żaden z ofensywnych graczy Rakowa nie był w stanie oddać silnego strzału. Taki stan rzeczy długo nie potrwał. Efektowny indywidualny zryw Mateusza Wdowiaka wykreował niemal idealną sytuację. Prostopadłe podanie ofensywnego pomocnika zmarnował jednak Vladislavs Gutkovskis, który obił piłką nogi bramkarza Wisły Krzysztofa Kamińskiego. Po chwili z dobrej strony pokazał się Deian Sorescu. Rumuński prawy wahadłowy idealnie znalazł centrą Iviego Lopeza. Hiszpan strzelił głową, ale prosto w Kamińskiego i ten odbił piłkę przed siebie. Akcję zakończyło bardzo niecelne uderzenie Bena Ledermana.
Ekipa z Płocka próbowała się odgryźć. Najpierw groźnie było po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Dominika Furmana, ale próba głową jednego z gości była zbyt lekka. Później po odbiorze Furmana w środku pola przyjezdni mieli kontrę. Szczęścia spróbował Rafał Wolski, ale posłał futbolówkę nad bramką.
W 32. minucie było już 1:0 dla częstochowian. Znakomitym podaniem zewnętrzną częścią stopy popisał się Lopez i znalazł wbiegającego w polu karnym Giannisa Papanikolaou. Grek zagrał wzdłuż linii bramkowej do Gutkovskisa, a ten z najbliższej odległości otworzył wynik meczu, strzelając szóstego gola w sezonie. Warto jednak zaznaczyć, że w tej sytuacji na boisku nie było Damiana Michalskiego. Defensor drużyny z Płocka chwilę wcześniej doznał jakiegoś urazu, tracąc równowagę. Chwilę później poprosił o zmianę i w jego miejsce na murawie pojawił się Jakub Rzeźniczak.
Raków – Wisła Płock. Drugie pudło Lopeza z karnego
Po przerwie pierwsi do ataku ruszyli wiślacy. Vladan Kovacević poradził sobie jednak z płaskim strzałem Łukasza Sekulskiego. Potem Raków miał rzut wolny. Fran Tudor zagrał w kierunku Gutkovskisa, a ten zgrał piłkę do Lopeza. Hiszpan uderzył z powietrza, a futbolówkę ręką zablokował Furman. Sędzia Sebastian Krasny słusznie podyktował jedenastkę. Do karnego podszedł Lopez i… w zasadzie podał do Kamińskiego. Bramkarz Nafciarzy, który dobrze wszedł w rundę, drugi raz w tej rundzie obronił rzut karny.
Po kolejnych siedmiu minutach zrobiło się 2:0. Lopez tym razem błysnął zagraniem piętą. Później dośrodkował Sorescu i rozpędzony Wdowiak strzelił głową. Piłka po drodze odbiła się jeszcze od Lagatora, czym zmyliła Kamińskiego i wpadła do siatki.
Raków – Wisła Płock. Nafciarze ze skrajności w skrajność
Do końca spotkania za wiele grania w piłkę już nie było. Rezerwowi z obu stron wnieśli sporo chaosu. Wisła Płock przegrała już dziesiąte wyjazdowe spotkanie w tym sezonie (ma tych porażek najwięcej w Ekstraklasie). Raków nadal jest niepokonany wiosną. Nafciarze są na drugim biegunie, bo w 2022 roku raz zremisowali i trzykrotnie ponieśli porażki. Znając życie, to w Płocku zaraz znów pojawią się głosy, że pozycja trenera Bartoszka będzie zagrożona. A całkiem niedawno jeszcze płocki zespół był na szóstym miejscu w tabeli i można było wyczuć sporo optymizmu.
WIĘCEJ O RAKOWIE I WIŚLE PŁOCK: