Reklama

Sporo kontrowersji. Co z golem Nowaka i karnymi w Lubinie?

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

23 lutego 2022, 11:02 • 4 min czytania 18 komentarzy

Naprawdę dawno nie mieliśmy kolejki, w której byłoby tak dużo kontrowersji. Szukamy i szukamy… W tym roku na pewno nie. Musimy się cofnąć do głębokiej jesieni, by znaleźć podobną serię gier. I jak sędziowie poradzili sobie z tymi trudnymi sytuacjami?

Sporo kontrowersji. Co z golem Nowaka i karnymi w Lubinie?

Zaczynamy oczywiście od najgłośniejszych kontrowersji sędziowskich, o których mówi się od niedzieli. Mecz Górnika z Rakowem i dwie sytuacje, które podgrzały Zabrze.

Czy powinien być karny dla Rakowa?

Jeśli chodzi o sam faul – on jest klarowny. Napastnik jest pierwszy przy piłce, zagrywa ją, a na jakość strzału wyraźnie wpływa obrońca, który kopie przeciwnika w łydkę – całość dzieje się na dużej dynamice. Sam faul na pewno jest.

Reklama

Ale czy wcześniej piłka nie opuściła czasem pola gry? Pretensje o to miał m.in. Lukas Podolski. Ale powtórki pokazują, że piłka miała jeszcze kilka centymetrów zapasu. Mówimy tu bowiem o całym obwodzie piłki. A z kamery ustawionej na linii widać, że piłka ma jeszcze punkty styczne ze słupkiem, który jest szeroki tak, jak szeroka jest linia.

Symulacje na systemie Piero przeprowadził też Canal+ w programie „Po Godzinach” i ta symulacja potwierdziła wcześniejsze obserwacje.

A co z nieuznanym golem Nowaka z doliczonego czasu gry? Czy Krawczyk był na spalonym?

Screenshot_20220220-203225~2.png

Reklama

Z tej klatki wynika, że ofsajd był. Minimalny, bo minimalny – ale był. Widzieliśmy już mniejsze ofsajdy nawet w tym sezonie Ekstraklasy – chociażby w meczach Śląska czy Warty. Niektórzy mówią, by w takich sytuacji nie sprawdzać na VAR spalonych. Że może warto dać sobie tolerancję dziesięciu centymetrów. Problem polega na tym, że ten pomysł… nic nie zmienia. Przy tolerancji dziesięciu centymetrów zaraz będziemy analizować dwunastocentymetrowe spalone tak, jak teraz analizujemy dwucentymetrowe spalone.

Wątpliwości pojawiły się też co do wyboru stop-klatki. Niektórzy się dziwili – jak sędziowie na wozie uznali, że to akurat TEN moment, gdy Nowak zagrywa piłkę, skoro zagrania z tej kamery nie widać?

Sędziowie mogą jednak kalibrować na wozie powtórki z kilku kamer. I na tej podstawie wyszło im, że to właśnie ta stop-klatka jest właściwa do wyznaczenia spalonego.

Ostatecznie zatem nie weryfikujemy żadnego ze zdarzeń z tego spotkania.

Co z karnymi w Lubinie?

Sporo działo się też w meczu Zagłębia z Wisłą Płock. Tam sprawa z nieuznanym golem dla gości jest jasna, ale sporo kontrowersji wzbudziły rzuty karne. A raczej ich brak. Najpierw w polu karnym płocczan padł Szysz i sędzia od razu pokazał mu kartkę za symulację.

Kontakt między nogą Szwocha i Szysza jest. Szwoch zostawia nogę, którą trąca Szysz. W teorii wszystko tutaj wskazuje na wapno. Tylko problem w tym, że to nie jest kontakt powodujący upadek. Druga stop-klatka jasno pokazuje, że piłkarz Miedziowych stawia „stukniętą” stopę na ziemi, a później podwija nogi i robi klasyczną jaskółkę. Szysz cwanie próbował wykorzystać kontakt, ale w naszym przekonaniu ten kontakt to za mało, by wskazywać na wapno. Pomocnik lubinian mógł kontynuować atak, ale wolał wyłożyć się i wykorzystać to stuknięcie o nogę Szwocha. Bez wapna.

A co z karnym dla Wisły?

Tu z kolei bliżej nam do wapna. Dlaczego? Gerbowski przewraca się w pierwsze tempo. Jest kopnięty w stopę/piszczel przez rywala nadciągającego z przeciwnej strony. Sytuacja jest dynamiczna, w dodatku obrońca blokuje jeszcze go prawą ręką. Defensor Zagłębia był już właściwie poza akcją i zarówno nogą, jak i ręką przerwał atak piłkarza, który już go minął. Po stronie zawodnika gości nie ma tutaj tego rzucenia się w drugie tempo.

Sędzia Stefański najpierw wskazał na wapno, po kilkunastu sekundach wskazał na słuchawkę i odwołał karnego. Naszym zdaniem – niesłusznie. Płocczanom należał się tu rzut karny. Ale skoro Zagłębie wygrało 3:1, to uzupełniamy tylko rubryki „sędzia pomógł/zaszkodził”.

Wilczek powinien wylecieć

Kolejny mecz, kolejny dwupak kontrowersji. Chociaż właściwie w obu przypadkach sprawa jest jasna – Kamil Wilczek nie powinien dokończyć meczu. Mając już na koncie napomnienie zdzielił łokciem w twarz Verdascę. Należało się tu drugie napomnienie i wykluczenie. Dopisujemy gola Śląskowi.

A pierwszą kartkę Wilczek zobaczył za faul na Golli we własnym polu karnym. Czy była to jedenastka podyktowana słusznie?

Ależ oczywiście, że tak. Zagranie piłki przez Wilczka nie sprawia, że ma on immunitet w tej akcji. Mamy atak nierozważny, trafienie na dużej dynamice korkami w stopę Golli. Wapno klarowne.

A czy Jagiellonii należał się rzut karny?

Trudną do podjęcia decyzję miał arbiter w meczu Jagiellonii z Cracovią.

Oglądaliśmy sobie to starcie Wdowika z Siplakiem na slow-motion. I ta stop-klatka wygląda tak, jakby obrońca Pasów wjechał z kostkę rywala. Ale im dłużej sobie to zapętlaliśmy, tym bardziej przychylaliśmy się do decyzji z boiska – czyli brak karnego. Obaj idą nogami w to samo miejsce, obaj są w ruchu, obaj się wzajemnie trafiają. Wdowik mocniej ucierpiał, bo miał stopę pod kątem, a nie na wprost zderzenia. Ale na to właśnie wygląda na zderzenie nóg, a nie faul.

WIĘCEJ O SĘDZIACH:

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Narodów

Michał Probierz wyprowadzony z równowagi. „Opowieści o oblężonej twierdzy to zwykłe mity”

Antoni Figlewicz
18
Michał Probierz wyprowadzony z równowagi. „Opowieści o oblężonej twierdzy to zwykłe mity”

Komentarze

18 komentarzy

Loading...