Jagiellonia Białystok zalicza kolejny kiepski sezon. Z tym, że niektóre jej ostatnie sezony były tak naprawdę średnie, ani złe, ani dobre, ale niedawne złote lata przyzwyczaiły piłkarską Polskę patrzeć inaczej na stolicę Podlasia. Za tamtym graniem o mistrza pozostała dziś tylko tęsknota, pytanie brzmi jednak, czy za chwilę nie będzie tęsknoty także za ligowym średniactwem?
Czy Jagiellonia Białystok może spaść z ligi?
ARGUMENT ZA – KTO MA TU STRZELAĆ?
Sytuacja na dziewiątce w Jagiellonii jest wyjątkowo kiepska. Trubeha i Żyro, a więc ci, którzy najbardziej pasują na tę pozycję, strzelili wspólnie jedną bramkę.
– Trubeha: 13 meczów, 452 minuty, 0 goli
– Żyro: 16 meczów, 730 minuty, 1 bramka
Oczywiście nie tylko ta dwójka grała – bądź może grać – na najbardziej wysuniętej pozycji. Grywał tu Cernych, grywał Bida – obaj strzelili już bramki. Ale też trudno na ten moment powiedzieć, by pozycja dziewiątki była dla nich optymalną. Raczej znamy ich jako grających trochę głębiej, gdzie pomagali zespołowi.
Prawda jest taka, że Jaga konkretnego napastnika, który da gwarancję przynajmniej dziesięciu goli, po prostu w tym momencie nie ma. Ma dwie kiepskie opcje, a poza tym – eksperymenty. Które mogą się sprawdzić, bo przecież taki Bida większość czasów juniorskich grał jako napastnik. Ale to jednak jakaś forma szycia, a nie ktoś, kto wzbudza zaufanie.
ARGUMENT PRZECIW – DRUŻYNY BEZ SNAJPERÓW
Jagiellonia, z zespołów grających o utrzymanie, nie jest jedynym mającym problemy na dziewiątce. Nie ma ich Górnik Łęczna, który posiada Bartka Śpiączkę – swoją drogą jednak na przykładzie Śpiączki widać, ile waży skuteczny napastnik. Ile ktoś, kto po prostu strzela, jest wart punktów.
- Najskuteczniejszy napastnik Termaliki, Mesanović, ma cztery gole. Zapowiadał się lepiej, coś tam umie, ale ogółem zawodzi.
- W Warcie Poznań nieźle gra Zrelak, ale ze Zrelakiem jest tak, jak z jego dyspozycją we wczorajszym meczu z Legią. Niezwykle ważna akcja przy golu, cały mecz pracował ciężko – może nawet był najlepszy na boisku. Ale, ostatecznie, nie strzelił. Zrelak jest w Warcie idealnym partnerem pracującym na drugiego napastnika, który – cóż – nie istnieje. Zrelak to pięć bramek na ten moment.
- Legia – najlepszy ligowy snajper, Muci, ma cztery gole. Rafa Lopes – 3. Pekhart 3. Może odkurzą Pekharta, wiadomo, że to król strzelców. Ale wczorajszy mecz sprzyjał temu, by go odkurzyć, a jednak Pekhart nic nie zrobił.
- Zagłębie wiele obiecuje sobie po Dolezalu, ale pamiętamy jeszcze, jak wiele obiecywali sobie po Samuelu Mrazu. To wciąż więc niewiadoma. Podliński to raczej kategoria typu Zrelak, tylko jeszcze mniej strzelający.
- Wisła? Szkoda gadać. Frydrych ma dwa razy więcej bramek niż najlepszy napastnik, Kliment. Może Zdenek Ondrasek da coś więcej, ale też czas płynie, Ondrasek ma swoje lata. Może da coś Luis Fernandez, ale nie ma tu takiego ruchu, jak z Piastem i Wilczkiem, gdzie już widać, że to kozak na tej pozycji. Są niewiadome.
Wiadomo, że nie zamykamy listy tych, którzy mogą się jeszcze włączyć do walki o utrzymanie. Natomiast z tych, którzy obecnie są najbliżej tego miana, skutecznego napastnika ma tylko jeden klub.
Problemu Jagi to nie anuluje, ale też pokazuje kontekst.
ZA – TO NIE KONIEC PROBLEMÓW KADRY
Sęk w tym, że problemy Jagi nie kończą się na napastniku. Gdyby tylko to był problem, to z bogiem sprawa.
Jagiellonia straciła w listopadzie Imaza, a jego strata to na ten moment strata najlepszego strzelca, jedynej ligowej gwiazdy w ofensywie, reżysera gry, ale też potrafiącego wpaść w szesnastkę z zabójczym strzałem z pierwszej piłki. To nie tak, że z Imazem wszystko wygrywali, ale było jasne, że to zawodnik, który w trudnym momencie może wziąć odpowiedzialność na siebie, tudzież wyczarować coś z niczego.
Część dostępnych latem pieniędzy poszła na Quintanę, zamiast na kogoś, kto faktycznie mógł się przydać i teraz robić w Jagiellonii liczby. Takie błędy jak Quintana ewidentnie pokazują, że Jaga potrzebuje pilnej profesjonalizacji swoich struktur – co się dzieje, ale też to, że wyciągnęli wnioski z własnych błędów, nie sprawi nagle, że przestanie pokutować za już popełnione błędy.
Jagiellonia ma też piłkarzy, którzy stracili nieco formy, względnie nie rozwijają tego potencjału, na który liczono. Nastić mógł być jednym z najlepszych lewych obrońców ligi – takie miał papiery. Ale daje tylko przebłyski. Pospisil i jego zewniak to już ligowy folklor, ale też nie może się jakoś wspiąć na wyższy poziom. Analogicznie Cernych, który przecież swego czasu grał tak, że zasłużył na duży transfer. Z młodzieżowcami sprawa jest złożona, bo jest wiele talentów, ale czy jest ktoś, kto zapewni ligową jakość tydzień w tydzień? Ławka też nie należy do najmocniejszych – z różnych przyczyn, ale jednak, ławka z Niecieczą wyglądała tak: Steinbors, Nastić, Tabis, Orpik, Wojciechowski, Mystkowski, Struski, Bida, Lutostanski. Czy to zestawienie, które chciałby mieć ligowy trener, potrzebujący w meczu nagłego impulsu z przodu?
PRZECIW – SĄ CZOŁOWE POSTACIE LIGI
Myślisz o tym, czy Jaga może spaść, myślisz, a potem przypominasz sobie:
Romanczuk.
Pazdan.
No nie. Nie przesadzajmy. Romanczuk to bezsprzecznie ligowa gwiazda, od lat utrzymująca stały, niezwykle wysoki poziom. Słabszy mecz Jagi – Romanczuk i tak robi swoje. Piłkarz marzenie każdego trenera. Trudno sobie wyobrazić, by zespół z Romanczukiem w składzie mógł spaść.
Pazdan także wrócił do ligi i na pewno nie na emeryturę, miał wiele dobrych meczów, nawet, jeśli Jaga przegrywała.
Idąc dalej: Nalepa przepracował zimę, może dać nowe otwarcie, a przecież pamiętamy jego dobrą grę w lidze. Z Turcji też docierały pozytywne sygnały. Pospisil to nie jakiś kartofel, nawet jeśli ma problemy z formą. Mogą razem tworzyć ciekawą trójkę. Nastić cały czas jest w stanie dać więcej. W bramce powinno być więcej spokoju. Cernych też gra swoje. Kontuzjowani też kiedyś w końcu wrócą.
Jagiellonia, jakkolwiek delikatnie mówiąc miewała więcej jakości w składzie, tak wciąż ma jej więcej, niż niektóre inne drużyny walczące o utrzymanie.
ZA – LIGA CORAZ BARDZIEJ KONKURENCYJNA
Pamiętamy czasy, kiedy faktycznie, na dole tabeli walczyły zespoły tak słabe, że aż żałowało się, że nie spada ich więcej.
Teraz?
Oczywiście, na dole są nie przez przypadek. Mają problemy różne.
Ale trudno powiedzieć, żeby nic nie wnosiły, trudno powiedzieć, by nie miały potencjału na Ekstraklasę.
Termalika jest w stanie wyciągać konkretne pieniądze z kapelusza, co udowodniła zimą, przeprowadzając ofensywę transferową, wzmacniając się solidnie. O Legii nie ma co mówić, wiadomo, że w tym zespole wciąż są piłkarze, którzy nie tak dawno zamiatali ligą. Warta Poznań już ma cztery punkty wiosną, niezwykle rzetelną defensywę, lepszego niż jesienią Papeau, kilka ciekawych transferów do linii pomocy i teraz jeszcze szalonego Castanedę. Górnik Łęczna najłatwiej niby zdeprecjonować, a potem patrzysz w ich wynik od listopada jedna porażka, ostatnio passa trzech zwycięstw, wiosna już niezła, równie dobrze mogła się skończyć sześcioma punktami. Zagłębie sięgnęło po duet Stokowiec-Burlikowski, a także do kieszeni na Scepicia, Kopacza czy Dolezala. Wisła Kraków to już w ogóle niezwykła historia, bo przecież o zwolnionego Gulę jeszcze nie tak dawno walczono by w tej lidze, a zawodników, na papierze, Biała Gwiazda sprowadza naprawdę niezłych.
Innymi słowy: wszyscy mają swoje argumenty. Wszyscy na nie ciężko pracują.
I być może niektórzy mają argumenty mocniejsze niż Jagiellonia Białystok.
PRZECIW – TRENER NOWAK I NOWY KIERUNEK
Trener Nowak nie zrealizował marzeń o zostaniu selekcjonerem USA, gdzieś w tej karierze coś w pewnym momencie poszło nie tak, ale patrząc na ekstraklasowę CV? Jest solidne. Mocne. Także pytani przez nas w Białymstoku kibice i eksperci wskazują właśnie Nowaka jako osobę, wokół której można budować… Może nie optymizm. Ale nadzieję, że będzie lepiej.
My też sądzimy, że Nowak to rzetelny fachowiec, nawet jeśli czas nie jest tu jego sprzymierzeńcem, a sytuacja jest trudna. Niemniej na pewno dostał sporo zaufania, by zarządzać tą szatnią, wyżej mają świadomość, że Nowak musi to przebudować. Jakoś trudno sobie wyobrazić, by drużyna z Piotrem Nowakiem za sterami mogła spaść.
ZA – ZMIANY LUBIĄ PRZERODZIĆ SIĘ W TRZĘSIENIE ZIEMI
Jagiellonia wykonuje właśnie wiele zmian, zimą miało miejsce prawdziwe trzęsienie ziemi. I dobrze, bo to próba wyjścia z marazmu, a wejścia w piłkarską nowoczesność. Prawda jest taka, że w pewnym momencie wyniki uśpiły Jagę, a pod względem organizacyjnych standardów liga zaczęła uciekać. Teraz zaczyna się próba mozolnego nadrobienia dystansu.
Ale takie trzęsienie ziemi to nie jest też moment, kiedy drużyna ma spokój w grze o utrzymanie. Okres zmian, plac budowy, cóż, w takich sytuacjach zdarzało się, że było tego wszystkiego aż za dużo, co nie sprzyjało drużynie. Zmiany są koniecznie i należy tylko chwalić Jagiellonię, że wzięła się do roboty, dłużej nie można było zwlekać. Ale zastanawiamy się, czy fakt zwlekania nie wystawi rachunku.
CZYTAJ WIĘCEJ O JAGIELLONII:
- Petrkiewicz: Jagiellonię czeka wielopoziomowa restrukturyzacja
- Nowak: w Jagiellonii jestem bardziej nauczycielem niż trenerem
- Bojan Nastić o swojej karierze
Fot. FotoPyK/NewsPix