Jak na standardy derbów Barcelony – to było świetne, pełnokrwiste widowisko. Widzieliśmy ładne gole, maksymalne zaangażowanie po obu stronach, czerwone kartki i emocje dosłownie do ostatnich sekund. Jeśli chodzi o zespół Xaviego, znów zobaczyliśmy potencjalnie jego najlepsze oblicze, ale nie zabrakło również słabszych momentów, które Espanyol potrafił wykorzystać. Mimo że to Barca prezentowała się lepiej piłkarsko i generalnie miała kontrolę nad spotkaniem, pewnych problemów nadal nie rozwiązała. Niewiele brakowało, żeby “Duma Katalonii” odniosła porażkę, acz remis też nikogo po tej stronie Barcelony nie zadowoli.
Z drugiej strony to ponownie był wymagający test mentalności dla katalońskiej ekipy. Realia derbów nigdy nie są łatwe, a Barca po raz kolejny w tym sezonie udowodniła, że potrafi walczyć do końca z pozytywnym skutkiem.
Espanyol – Barcelona. Ekipa Xaviego zmierza w dobrym kierunku
Ten mecz zaczął się dla Barcelony idealnie. Druga minuta, gol Pedriego, rywal szybko napoczęty. W tej akcji bramkowej widzieliśmy kilka rzeczy charakterystycznych dla “Dumy Katalonii” za kadencji Xaviego. Rzeczy, które z miesiąca na miesiąc funkcjonują coraz lepiej:
- dynamika skrzydłowego (Traore), z której wynika coś nieszablonowego
- szybka zmiana kierunku ataku, dużo zagrań na jeden kontakt
- dośrodkowanie Alby w pole karne do gubiącego krycie środkowego pomocnika (Pedri czy De Jong)
- częsta wymiana pozycji, sporo gry bez piłki, zdobywanie przestrzeni właśnie w ten sposób
Do tego oczywiście urozmaicone “pozycjonowanie” Ferrana Torresa, który może nie jest typową dziewiątką, ale doskonale czuje się w szukaniu wolnych stref za plecami obrońców czy ściąganiu ich uwagi. To wszystko miało swój wpływ na trafienie Barcy. Widzimy te elementy nie od wczoraj, ba, one dobrze działały w spotkaniu z Atletico. Wtedy zadawaliśmy sobie pytanie, czy to pojedynczy wyskok, czy może w ciągu dłuższej przerwy bez meczów Xaviemu udało się nanieść kolejne poprawki rzutujące na przyszłość. Szybko okazało się, że o ile “Duma Katalonii” nie zagrała z Espanyolem takiego koncertu jak w pierwszej połowie starcia z ekipą Diego Simeone, o tyle potwierdziła jedno – zmierza w dobrym kierunku.
Oczywiście jeszcze przed zejściem do szatni Espanyol zdołał zapakować gola, ale to był jedynie pojedynczy przebłysk geniuszu Dardera. Strzał z dystansu, chwila nieuwagi obrońców. Barca nie straciła kontroli nad meczem, bo akurat tę kwestię opanowała w tym roku na całkiem niezłym poziomie. Teraz włączając mecz tego zespołu, wiemy, czego się spodziewać. W skrócie: że to Barca rozdaje karty i ma komfort z piłką. Że szeroko ustawiony skrzydłowy po prawej stronie będzie nękał obrońcę, a po drugiej stronie Alba będzie miał ułatwione zadanie z dośrodkowaniami oraz luzem w defensywie dzięki tytanicznej pracy Gaviego w destrukcji. Że De Jong jest ubezpieczeniem dla Busquetsa i niekiedy jako wolny elektron pojawia się wszędzie tam, gdzie trzeba wypełnić jakąś lukę. No i Pedri jako łącznik formacji i pomocnik, który inteligentnie rozprowadza piłkę. To wszystko na wysokiej intensywności, zdecydowanie wyższej niż za kadencji trenera Koemana.
De Tomas zmorą dla defensywy Barcy, de Jong jej bohaterem
Sęk w tym, że Barcelona wciąż ma problemy z defensywą i to dało się we znaki w drugiej połowie. To mankament, który Xavi w tej chwili może jedynie tuszować, nie wyeliminować. Bolączka, która potrafi zaprzepaścić wszystko, co zostało napisane powyżej. Niestety dla kibiców “Dumy Katalonii” wszystko wzięło się z wymuszonej zmiany Araujo. W 46. minucie wszedł za niego Eric Garcia będący – lekko mówiąc – najsłabszym ogniwem katalońskiej układanki. Wykorzystał to Raul de Tomas, który zdecydowanie zasługuje na tytuł MVP dzisiejszych derbów. Nie dość, że zanotował gola i asystę, to jeszcze w końcówce spotkania był nieoceniony w grze defensywnej. Wybijał piłki przy stałych fragmentach gry, pojawiał się niemal wszędzie, żeby gasić pożary.
I tu warto poświęcić temu napastnikowi kilka zdań. Hiszpan ma już 13 trafień i trzy asysty w 22 spotkaniach ligowych. Pewnie zmierza po nagrodę dla najlepszego piłkarza tej narodowości w La Liga, a może nawet powalczy o trofeum dla topowego strzelca. Pod koniec zeszłego roku zadebiutował w reprezentacji Hiszpanii w wieku 27 lat i wiele wskazuje na to, że dalej będzie w ścisłym kręgu zainteresowań selekcjonera. Takim meczem z Barceloną zrobił wiele, żeby z jego radaru nie zniknąć.
To samo można powiedzieć o Luuku de Jongu, który ponownie był dla Barcy wybawieniem. Naprawdę, nie mamy słów na tego zawodnika. Wyszydzany, wyśmiewany, uznawany przez kibiców jako piąte koło u wozu. Te wszystkie negatywne opinie miały do pewnego momentu jakiś sens, ale w 2022 roku nikt już nie może powiedzieć, że to zawodnik bez wartości. Dość powiedzieć, że od początku stycznia Holender strzelił trzy bramki, z czego każda była niezwykle ważna. Dzisiaj okazał się najlepszym jokerem w talii Xaviego, czego jeszcze kilka miesięcy temu nie wymyśliłby absolutnie nikt.
Trzeba też znowu pochwalić Adamę Traore, który w drugim meczu po powrocie do Barcy notuje kolejną asystę. Ten kulturysta w stroju piłkarskim robi tak dobrą robotę, że przy utrzymaniu takiego tempa kibice za kilka tygodni będą chcieli całować go po rękach. W podobnym tonie można wypowiedzieć się również o Xavim, który – uwaga – stworzył z Barcelony najlepiej punktującą ekipę w lidze w 2022 roku. Pięć ostatnich meczów i 11 punktów. Ostatnia porażka w La Liga na początku grudnia z Betisem w dość nieszczęśliwych okolicznościach, wtedy jeszcze bez zimowych wzmocnień. Widać jak na dłoni, że Barcelona jest mocniejsza, choć oczywiście nadal trzeba pewne aspekty poprawić. Za kilka dni starcie z Napoli w Lidze Europy, gdzie taryfy ulgowej dla tak chwiejnej defensywy nie będzie.
Trzeba też wspomnieć o Pique, który dzisiaj podpalił się jak dziecko. Chłop z ogromnym doświadczeniem, który wie, że w trakcie derbów Barcelony celowniki kibiców rywala zawsze są skierowane na niego. I właśnie ten człowiek – w przeciwieństwie do Gaviego, który wytrzymał presję starć z Vidalem na skrzydle – zarobił drugą żółtą kartkę za prowokacje w stronę 20-letniego Melameda. Co prawda wychowanek Espanyolu też wyleciał z boiska, też się zagrzał, ale to Pique powinien dawać dobry przykład. Szczęśliwie dla Barcy to wydarzenie nie wpłynęło na, koniec końców, dobry wynik na trudnym terenie.
Espanyol – Barcelona 2:2 (1:1)
Darder 40′, de Tomas 64′ – Pedri 2′, de Jong 96′
Fot. Newspix
WIĘCEJ O BARCELONIE: