Lubię czytać wywiady z byłymi albo obecnymi ligowcami, bo podobno kosmos jako ludzkość znamy jeszcze bardzo słabo, a ci ligowcy udowadniają, że to jednak nieprawda. Codziennie mamy przecież możliwość obserwowania ludzi z innej planety. Niestety nie dlatego, bo tak czarują na boisku, ale dlatego, że w swoim odklejeniu wędrują po innych galaktykach. Dwóch takich podróżników objawiło się niedawno – Sergiu Hanca i Mahir Emreli.
Ten pierwszy w Newonce mówi tak: – Wciąż jestem przekonany, że gdyby nie pandemia, mieliśmy wielkie szanse wygrać ligę.
Niesamowite jest to przemyślenie. Wszystko szło tej Cracovii zajebiście, ale pyk – przyszła pandemia. Co więcej inne zespoły tej pandemii nie odczuły, tylko sobie grały jak gdyby nigdy nic, a Cracovia pauzowała i traciła kolejne punkty za walkowery. Pandemia wybuchła przecież tylko w Cracovii. Tam był lockdown, tam chodziło się w maskach (ale tylko do sklepu, zawodnicy Cracovii w innym wypadku nie mogli wyjść z domu).
Reszta? Co tydzień napieprzała w gałę, wieczorami na kolację albo do kina. Tylko biedny klub z Krakowa siedział w czterech ścianach. I to jeszcze akurat ten jeden, bo Wisła do tej pory myśli, że pandemia to gra planszowa.
Poważnie? Pandemia wam przeszkodziła wygrać ligę? Wyjątkowi z was pechowcy. No niestety istnieją takie strony, w których można sprawdzić wyniki z przeszłości. Sprawdzam więc i widzę, że wiosną 2020 wygraliście dwa mecze, a potem cztery kolejne – przed lockdownem – przegraliście. Po lockdownie też dwa razy w ryj. Nic się nie zmieniło.
Miałoby to jakikolwiek sens, ale wciąż mały, gdyby przed pandemią Cracovia kroczyła od zwycięstwa do zwycięstwa. Wtedy można byłoby powiedzieć – no tak, wybiło ich to z rytmu. Ale w tym przypadku? Co za absurd i naginanie rzeczywistości do własnych potrzeb.
Ja zapytam inaczej – dlaczego pandemia nie przeszkodziła wam w wygraniu Pucharu Polski? Czy ten wirus był tak sprytny, że przeszkadzał tylko w lidze, a w pucharze już nie? Bardzo mnie interesuje odpowiedź na to pytanie. A czy Robert Lewandowski wygrał Ligę Mistrzów dzięki pandemii? Nie chcę, żeby o pandemii mówił Grzesiowski, wolę Hankę.
*
Ciekawią mnie też procesy myślowe, jakie zachodzą u Emreliego. Mówi: „imprezowałem, ale nie piłem”. To jest szkoła Billa Clintona, który palił trawę, ale się nie zaciągał, ewentualnie Williama Remy’ego, który w lockdownie nie imprezował, tylko przechodził z pokoju do pokoju. Ostatnio byłem w Ulubionej i zrobiłem sobie zdjęcie z kieliszkiem. Chciałbym zapewnić, że kieliszek nie został opróżniony – służył tylko jako rekwizyt. Poza tym była w nim woda.
A ja jednak sobie przypomniałem, że nie byłem w Ulubionej, tylko przechodziłem obok, bo szedłem do teatru.
Ja tu nie będę nikogo przekonywał, że w swojej karierze byłem święty, ale nie przypominam sobie, bym opowiadał podobne głupstwa. Tak, imprezowało się, tak piło się. Jeśli ktoś chce wierzyć, że Emreli imprezował, ale pił tylko soczek i to do 22, a potem lulu-spać, cóż, jego sprawa. Zapewne też wierzy, że Święty Mikołaj co roku zostawia mu skarpetki pod choinką.
*
Nie wiem, naprawdę nie wiem, gdzie wy, piłkarze, jeszcze potraficie zajechać z tą swoją logiką. Ale już nie widać was na horyzoncie.
WOJCIECH KOWALCZYK
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE: