Joao Amaral już po raz szósty w tym sezonie ląduje w ekipie kozaków. Oczywiście zasłużenie, bez dwóch zdań. Regularność Portugalczyka może cieszyć kibiców Lecha Poznań, a przy okazji pokazuje, że nie można nikogo skreślać. Pamiętacie, co działo się z Amaralem po obiecującym sezonie 2018/2019?
Kolejną rundę miał słabą i w „tajemniczych okolicznościach” odszedł na wypożyczenie. Przez półtora roku w Pacos de Ferreira strzelił tylko dwie bramki i zaliczył siedem asyst w lidze. Wrócił podwójnie zmotywowany. Gdy Maciej Skorża dostał tego zawodnika w formie darmowego transferu, nie sądziliśmy, że kilka miesięcy później zostanie niezaprzeczalnym kozakiem. Teraz piłkarz Lecha odblokował się na dobre.
Tym razem olśnił w meczu ligowym, zdobył dwie bramki i dołożył asystę. W tym sezonie strzelił w lidze już dziesięć goli, ma też sześć asyst. Rzadko rozgrywa słabe mecze. Gdybyśmy tworzyli słownik pojęć na podstawie rozgrywek 21/22, zdjęcie Portugalczyka zostałoby uznane za synonim kozaka. W meczu z Cracovią świetnie współpracował Mikaelem Ishakiem. Przy obu golach Joao Amarala asystował wspomniany napastnik. Przy golu Szweda asystował Portugalczyk. Kiedy Amaral opuścił boisko, Lech stracił produktywność w ofensywie, zatracił większość atutów, co w ostatecznym rozrachunku skończyło się bardzo źle dla Lecha, czyli utratą dwubramkowego prowadzenia. Przy okazji jest dość wymowne.
Jedenastka kozaków 20. kolejki Ekstraklasy
Jak sami widzicie oprócz Amarala w jedenastce kozaków znalazło się też kilka znajomych twarzy. Obecność Mikaela Ishaka nie powinna nikogo dziwić, zważywszy na fakt, że w meczu z Cracovią miał udział przy trzech bramkach. Ponadto zrozumiał, że grając bardziej zespołowo on i Lech są w stanie tylko zyskać. Nie strzelał już z każdej możliwej pozycji. W pewnym sensie poświęcił się dla Amarala, zespołu i dobrze na tym wyszedł. Dobre zawody rozegrał też prawy obrońca Kolejorza Joel Pereira.
W zestawieniu kozaków (21/22) zadebiutowała trójka: Piotr Wlazło, Daniel Bielica i Łukasz Trałka. Mając na uwadze fakt, jak często Bruk-Bet otrzymuje rzuty karne (nie negujemy słuszności decyzji) Piotr Wlazło może się jeszcze zakręcić w walce o koronę króla strzelców. W tym momencie ma osiem bramek, najlepsi strzelcy Ekstraklasy po dziesięć. Kto wie, jak to się skończy…
Po raz kolejny pierwsze skrzypce w Górniku Zabrze grał Lukas Podolski. Mógł mieć w tym spotkaniu minimum trzy asysty, ale koledzy marnowali sytuacje wykreowane przez byłego reprezentanta Niemiec. Na pocieszenie zdobył gola po tym, jak usadził na tyłku Rafała Strączka.
W ofensywie wyróżniali się również Ilkay Durmus i Josue. Pierwszy zaliczył asystę i kluczowe podanie w meczu ze Śląskiem. Drugi jest światełkiem w bardzo ciemnym tuneli klubu z Łazienkowskiej. Zagrał dobry mecz i na tle wielu kolegów prezentował się jak Pan Piłkarz. Jedenastkę kozaków uzupełniają Fran Tudor i Raphael Rossi.
Jedenastka badziewiaków 20. kolejki Ekstraklasy
Na miano kapitana drużyny badziewiaków zasłużył Bartosz Kopacz, który takim meczem jak ten z Legią udowodnił, że zamierza dołączyć do lubińskiego panteonu kasztanów — nieporadnych obrońców, którzy dostarczali rozrywkę właściwie w każdej kolejce. Tercet egzotyczny (Pantic, Soler i Simic), który opuścił Zagłębie zimą, może upatrywać w Kopaczu godnego następcy. Zresztą spójrzcie sami.
Przy każdym straconym golu miał sobie coś do zarzucenia:
- przy pierwszym nie pokrył Rosołka po podaniu Josue;
- drugiego strzelił sam, niefortunnie zagrywając głową po rykoszecie przy uderzeniu Skibickiego;
- przy trzecim podbił piłkę głową tak, że zbiegający do środka Wszołek przejął ją i skorzystał z prezentu.
Aż dziw bierze, że zagrał tak słabo, stać go na zdecydowanie lepsze spotkania. Linię obrony uzupełniają Maciej Sadlok i Adrian Gryszkiewicz. Pierwszy nadepnął na nogę Gutkovskisa w polu karnym. Może i nie chciał, ale błędy przytrafiają mu się zbyt często. Nie dziwi frustracja kibiców Białej Gwiazdy, gdy widzą Sadloka w grafice ze składami. Drugi sabotował wysiłek Lukasa Podolskiego poprzez sprokurowanie dwóch rzutów karnych. Bramki w zestawieniu badziewiaków strzeże Zlatan Alomerovic, który zmasakrował Piotra Wlazłę w wyniku czego sędzia musiał wskazać na wapno.
W drugiej linii umieściliśmy Kristophera Vidę, Mateusz Czyżyckiego, Szymona Lewkota, Macieja Żurawskiego i Otara Kakabadze. Nie znaleźli się w tym zestawieniu przypadkowo. Dziwić może to, że Jacek Magiera z takim uporem stawia na Lewkota. Robi mu po prostu krzywdę. W tym momencie nie jest w stanie pomóc Śląskowi, jedynie się pogrąża i obniża swoje notowania. Natomiast Maciej Żurawski pracuje na to, by w pierwszym składzie Pogoni występował znacznie lepszy ostatnimi czasy Mateusz Łęgowski.
Bardzo słaby mecz w barwach Górnika Zabrze rozegrał Piotr Krawczyk. Nie był w stanie zastąpić nawet w minimalnym stopniu Jesusa Jimeneza. Krawczyk potrafi znaleźć się w polu karnym, ale widać, że technicznie to inna półka. Pokracznie marnował sytuacje stwarzane przez kolegów. Duet napastników uzupełnia Andrzej Trubeha. Na koniec rundy jesiennej umieściliśmy go w zestawieniu najgorszych letnich transferów do Ekstraklasy. Taką postawą jak w meczu z Bruk-Betem tylko utwierdza nas w przekonaniu, że mieliśmy rację.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- 7 nowych piłkarzy w Ekstraklasie, po których spodziewamy się najwięcej
- Nikt nie dryblował jak Velde. „Ale nie nazwałbym go ogromnym norweskim talentem”
- To dla niego Pogoń pobiła rekord transferowy. Kim jest Wahan Biczachczjan?
- Wywiad z Rauno Sappinenem
Fot. 400mm.pl