Inter Mediolan dawał dzisiaj Romie nadzieje. Miał momenty przestoju, dekoncentracji. Pojawiły się głupie błędy w środkowej strefie boiska, drzemki w kryciu przy stałych fragmentach gry. Ale podopieczni Jose Mourinho konsekwentnie odrzucali wszelkie sposobności, by powalczyć o zwycięstwo. Efekt? Triumf Nerazzurrich 2:0 i w pełni zasłużony awans do półfinału Pucharu Włoch.
Mediolańczycy zaczęli mecz w piorunującym stylu, trzeba im to oddać. Już w drugiej minucie na listę strzelców wpisał się bowiem Edin Dżeko, który przez tak długie lata był przecież gwiazdą ekipy Giallorossich. Mało tego. Kilka chwil później mistrzowie Italii mogli prowadzić już dwa do zera, ale kapitalne uderzenie Nicolo Barelli z dalszej odległości koniec końców wylądowało na aluminium. Tak czy owak, Roma chyba jeszcze nie zdążyła się porządnie rozgrzać, a już porządnie oberwała w łeb. Mourinho srożył się przy linii bocznej, ale nic nie mógł zrobić – wszystko wskazywało na to, że jego podopiecznych czeka potężne lanie.
Trzeba jednak rzymianom oddać, że udało im się uspokoić sytuację.
Albo inaczej – to Inter jak gdyby lekko zdjął nogę z gazu i pozwolił gościom na otrząśnięcie się z szoku. Romie udało się nawet poważnie zagrozić bramce rywali i w pewnym momencie zapachniało powtórką z ostatnich derbów Mediolanu. Wtedy Inter też niby miał wszystko pod kontrolą i tłamsił Milan, a jednak summa summarum dał się wypunktować. I przegrał. Tutaj znów gospodarze niepotrzebnie pozwolili oponentom na złapanie oddechu. Tyle tylko, że Milan to dzisiaj znacznie mocniejszy zespół niż Roma. Kiedy dostał tlen, potrafił to wykorzystać. Giallorossim natomiast brakowało konkretów w ofensywie. Zawiodła skuteczność.
Inter – Roma. Zasłużony triumf Nerazzurrich
Emocje tak naprawdę zgasły w 68. minucie gry, kiedy Alexis Sanchez – wcześniej dość mocno irytujący błędnymi wyborami i ogólnym niechlujstwem – w absolutnie fenomenalnym stylu podwyższył prowadzenie swojego zespołu uderzeniem zza pola karnego. A przecież chwilę wcześniej niezwykle groźnie wyglądający atak wyprowadziła Roma. Do pustej bramki futbolówkę usiłował skierować Nicolo Zaniolo, lecz jego strzał w sobie tylko wiadomy sposób powstrzymał heroiczną interwencją Milan Skriniar. Z całej akcji ostatecznie i tak nic by nie było, bo Zaniolo minimalnie spalił, lecz Skriniara pochwalić wypada.
No spójrzcie tylko:
Skriniar might just be the most underrated CB in the worldpic.twitter.com/L9UNrCDYGS
— Iconic Mourinho🇵🇹 (@Iconic_Mourinho) February 8, 2022
Po Romie zupełnie nie było widać wiary w możliwość odrobienia dwubramkowej straty. Mourinho niby zmieniał, niby mobilizował swoich podopiecznych, niby po swojemu użerał się z sędziami, ale jego zachowanie niespecjalnie podziałało na zawodników, którzy w końcówce meczu sprawiali wrażenie pogodzonych z losem. Najciekawszych momentem finałowej części spotkania były chyba pochwalne pieśni fanów Interu pod adresem Portugalczyka.
Nerazzurri szybko podźwignęli się zatem po derbowej porażce, choć trener Simone Inzaghi musi koniecznie popracować z drużyną nad pilnowaniem wyniku. Lepsza skuteczność Zaniolo w sytuacji sam na sam albo porządniejsze uderzenie Tammy’ego Abrahama i mediolańczycy musieliby się dzisiaj z Romą znacznie poważniej namęczyć. Podkreślmy jednak raz jeszcze, że zwyciężyli w pełni zasłużenie. A to oznacza, że rzymski klub w sezonie 2021/22 ma już realną szansę wyłącznie na zwycięstwo w Lidze Konferencji UEFA.
INTER – ROMA 2:0
2′ Dżeko, 68′ Sanchez
CZYTAJ WIĘCEJ O WŁOSKIM FUTBOLU:
- Lata mijają, a Tomasz Kupisz wciąż mknie przez Italię. Dwunasty włoski klub Polaka
- Skała w kadrze, problemy w klubie. Czas się martwić o Glika?
- Karol Linetty w uniwersum Torino
fot. NewsPix.pl