Powiedzieć, że runda jesienna z perspektywy Legii jest do zapomnienia, to jak nie powiedzieć nic. Przez większość czasu w tym sezonie mistrz Polski dosłownie taplał się w bagnie, co rusz próbując z niego wychodzić bez pozytywnego skutku. Skończyło się na tym, że piłkarze ze stolicy zimę spędzili w strefie spadkowej. Wstydliwa sprawa, każdy kibic to wie, ale ten niechlubny wycinek przeszłości trzeba już zostawić za sobą. Ekipa trenera Vukovicia musi teraz zakasać rękawy, żeby wypełnić misję pt. “Utrzymanie w Ekstraklasie”.
Nie ma co się oszukiwać – przed mistrzem Polski bardzo trudna wiosna.
Najtrudniejsza od wielu, wielu lat. Problemy, jakie nawarstwiły się w poprzednim roku, czyli nieudany schyłkowy okres pracy Czesława Michniewicza, kuriozalne zarządzanie klubem Dariusza Mioduskiego, pusty portfel i w dużej mierze nietrafiona polityka transferowa, wprowadziły Legię Warszawa w mroczną erę. Pokrótce jej efektem jest to, że dzisiaj każdy rozsądny legionista nawet nie liczy na miejsce gwarantujące europejskie puchary w następnym sezonie. To pociąg, który odjechał już zdecydowanie za daleko. Dogonić się go nie da. Jedynym ratunkiem może się okazać Puchar Polski.
Zagłębie Lubin – Legia Warszawa. Legia wraca do walki o utrzymanie z niemal tymi samymi problemami
Legia z dwudziestoma punktami straty do pierwszej czwórki może tylko pomarzyć o podtrzymaniu swego rodzaju tradycji, jaką było coroczne lądowanie na podium. Obecnie wizją realną jest spokojna gra w środku tabeli, bo przecież nie ma mowy, że Vuković zaczaruje ligę i tylko jego drużyna przestanie potykać się do ostatniej kolejki. Tym bardziej, że kadra, jaką dysponuje Serb, wciąż jest wybrakowana.
Z Warszawy zawinęły się dwa nazwiska, a za chwilę zniknie ze składu bardzo ważne ogniwo w postaci Luquinhasa. Oczywiście po Emrelim płakać nikt raczej nie będzie, choć z drugiej strony Azer kilka goli mógłby jeszcze zagwarantować. Martins z kolei nie łapałby się do pierwszej jedenastki, gdyby Legia miała tak dobrze zbudowaną drużynę jak Lech Poznań. Owszem, to piłkarz z deficytami, lecz wciąż byłby w mniejszym lub większym stopniu przydatny. A chyba nie trzeba tłumaczyć, że obu warto byłoby zastąpić lepszymi jednostkami. O ile takowymi mogą być Patryk Sokołowski i Paweł Wszołek, o tyle to jednak trochę za mało.
LEGIA BEZ EMRELEGO I LUQUINHASA
Legia zatem przystępuje do pierwszego meczu po zimowej przerwie z nierozwiązanymi problemami kadrowymi. Ba, to Legia jest słabsza niż pół rok temu. Widzimy w niej wciąż kiepsko obsadzone boki obrony lub wahadła, szczególnie prawe, jednego sensownego napastnika w postaci Pekharta (jest Rosołek, ale bez poważnej weryfikacji w Ekstraklasie) czy środek pola nadal bez Bartosza Kapustki budzący wątpliwości. To może okazać się kluczowe w grze na trzech frontach, acz nie będziemy wykazywać się aż tak wielkim pesymizmem w kontekście walki o utrzymanie. W tej kwestii nie powinno być poważniejszych wątpliwości – Legia finalnie po prostu musi wyprzedzić trzy inne ekipy w lidze.
Teraz może trudno to sobie wyobrazić, zważywszy że coś dobrego zaczęło dziać się w Warcie Poznań i Górniku Łęczna pod koniec rundy jesiennej, ale lepszych kandydatów do szurania po dnie tabeli nie brakuje. Jest nim choćby Zagłębie Lubin. Problem pojawi się dopiero wtedy, gdy okaże się, że nawet z takim Zagłębiem Legia nie będzie potrafiła sobie poradzić. Prędzej czy później musiałaby jednak dochodzić do głosu czysta jakość piłkarska i fakt, że Legia nie spotka się już z takim natłokiem spotkań jak jesienią. No i dodajmy, że – jak zapowiedział Vuković – ten zespół ma gryźć trawę. Na pewno bardziej niż dotychczas będzie zmotywowany na mecze, choć wszystko oczywiście wyjdzie w praniu. Zobaczymy, ile rzeczywiście zdoła wykrzesać 42-latek ze swoich podopiecznych.
Zagłębie Lubin – Legia Warszawa. Kibic Legii może myśleć optymistycznie, ale czarne wizje nie znikną
Najlepiej będzie dzisiaj powiedzieć, że nie brakuje argumentów zarówno za tym, że bitka w dolnej części tabeli może być trudna do samego końca, jak i za tym, że wiosna powinna być lepsza. Może tutaj zaważyć choćby fakt, że niektórzy piłkarze – tacy jak Jouse czy Johansson – po normalnym przepracowaniu okresu przygotowawczego przynajmniej w założeniu wejdą na wyższy poziom. A, co za tym idzie, skorzysta z tego faktu cała drużyna.
KRÓTKA KAPITAŃSKA PRZYGODA LUQUINHASA
Kibice Legii mają prawo spoglądać w przyszłość z optymizmem, aczkolwiek nie można z tym uczuciem przesadzić. Wbrew pozorom takie odkopywanie się i tym samym walka o zupełnie inne cele, do czego piłkarze Legii nie są przyzwyczajeni, ma swoje różne oblicza. Grasz z inną presją, a każda porażka waży zdecydowanie więcej. Tego zawodnikom nie życzymy, wystarczy na razie szpileczek, ale gdyby Vuković i spółka wpadli w kolejną spiralę niefortunnych zdarzeń w marcu czy kwietniu, cóż, niewykluczone, że mogłoby być po zawodach. Pamiętajmy, że nie każdy piłkarz ma taką mentalność, żeby znosić trudy podobne do tych sprzed kilku miesięcy. To nie nasza opinia, a fakt, który potwierdzali ludzie z tej szatni w wywiadach.
To właściwie jedyne zagrożenie w kontekście spadku do 1. ligi – drugi, długi dołek.
Obecność takiej postaci jak Aleksandar Vuković każe jednak myśleć, że psychika zespołu nie spadnie na łeb na szyję, gdy nie wszystko będzie szło po myśli Legii w następnych tygodniach. Byle jak najszybciej wydostać się spod kreski, a później powinno pójść z górki. Jeśli nie, Legia zawalczy o niekwestionowany fotel lidera w byciu największym pośmiewiskiem polskiej piłki w XXI wieku.
Zagłębie Lubin – Legia Warszawa. Typy Weszło, kursy Fuksiarz.pl
Kamil Warzocha: Trudno stawiać na wynik w takim meczu. Nie wiemy, w jakiej formie są piłkarze i kto mocniej wejdzie w rundę wiosenną. To totalna ruletka. Ale już inna sprawa tyczy się bramek. Tutaj wydaje mi się, że kilka ich padnie, z czego łącznie będzie przynajmniej 2,5 trafień. Na Fuksiarz.pl kurs na takie zdarzenie to 1,93.
WIĘCEJ O LEGII WARSZAWA:
- Szara rzeczywistość Legii Warszawa
- Krótka kapitańska przygoda Luquinhasa
- Wiemy, jak dokładnie wyglądało rozstanie Michniewicza z Legią
Fot. NewsPix