Robert Lewandowski? Postawny, nabity, świetnie dbający o swoje ciało, omijający kontuzje. Erling Haaland? Postawny, nabity, świetnie dbający o swoje ciało, co chwilę wpadający w drobne urazy. Norweg doznał właśnie ósmej kontuzji od maja 2020 roku (!), co nakazuje powoli zastanawiać się – czy zdrowie nie przeszkodzi mu w zrobieniu wielkiej kariery?

Erling Haaland – historia urazów
W meczu z Hoffenheim nie zdarzyło się nic, co mogło zaskoczyć kibiców BVB. Drużyna wygrała (3:2), Haaland strzelił gola, ale i po godzinie gry zszedł z urazem, wcześniej upadając na boisko bez kontaktu z rywalem. Znowu. W niedzielę zjawił się w klubie na badania, w poniedziałek diagnozowano dalej i wciąż nie wiadomo – przynajmniej oficjalnie – jak groźny jest to uraz.
„Haaland cierpi na problemy z mięśniami, które będą wymagały leczenia i dalszych badań w najbliższych lat”, można przeczytać w enigmatycznym komunikacie Borussii. „Bild” rozszerza tę informację o konkretną diagnozę (pęknięcie włókna mięśniowego) i podaje, że skala urazu i długość pauzy Norwega wciąż są sprawą otwartą, którą poznamy po jeszcze dokładniejszych badaniach.
Oznacza to, że Haaland dopisuje kolejną pozycję do „imponującej” już listy urazów:
- maj/czerwiec 2020 – problemy z kolanem (dwa mecze pauzy)
- październik/listopad 2020 – problemy z kolanem (jeden mecz pauzy)
- grudzień 2020 – naderwanie mięśnia (siedem meczów pauzy)
- kwiecień/maj 2021 – problem z mięśniami (jeden mecz pauzy)
- maj 2021 – stłuczenie (jeden mecz pauzy)
- wrzesień/październik 2021 – problemy z mięśniami (siedem meczów pauzy)
- październik/listopad 2021 – problem z biodrem (siedem meczów pauzy)
- styczeń 2022 – kolejny problem mięśniowy
Haaland nie łapie poważnych kontuzji. Żadna z nich nie wyeliminowała go na naprawdę długi okres. Ale łapie je z niezwykłą regularnością. Tylko w Borussii opuścił już przez nie 22 mecze.
Ile straci Borussia?
W Borussii mogą mówić o szczęściu w nieszczęściu, bo kolejny uraz Haalanda wypadł akurat w momencie, gdy Bundesliga nie będzie grać w najbliższy weekend. W Dortmundzie liczą na to, że uda się doprowadzić superstrzelca do zdrowia już na mecz z Bayerem Leverkusen (6 lutego) i prawdopodobnie pozwolą mu – jak w przypadku ostatniego urazu – leczyć się na własną rękę w hiszpańskiej Marbelii. Haaland dochodził tam ostatnio do zdrowia wraz ze swoim fizjoterapeutą Johnem Haddadem i wykurował się na mecz z Bayernem, któremu zresztą strzelił gola.
Jednocześnie „Bild” pisze, że Borussia nie zamierza zimą dokonywać żadnego transferu last minute, niezależnie od rokowań kontuzji napastnika. Jeśli ta się przedłuży, w oczywisty sposób wpłynie na wyniki BVB, która ma jeszcze szansę na dogonienie Bayernu. Z Haalandem osiągają rezultaty na poziomie 2,21 pkt na mecz, bez niego – 2,00 pkt na mecz. Różnica jest widoczna gołym okiem. I gdyby ekstrapolować ją na cały sezon, wyjdzie nam, że ze zdrowym przez cały sezon Haalandem Borussia miałaby… siedem punktów więcej. Czyli o jeden więcej niż brakuje jej obecnie do Bayernu.
To oczywiście tylko teoretyczna symulacja, ale pokazująca skalę problemów Borussii bez jej bezsprzecznie najlepszego piłkarza. Bo Haaland – kiedy tylko jest zdrowy – wykręca kosmiczne liczby. Ten sezon? 21 meczów, 23 gole, 10 asyst. Poprzedni? 41 meczów, 41 goli, 14 asyst. Gdyby nie urazy, z pewnością szedłby łeb w łeb z Lewandowskim po koronę króla strzelców.
Żaden konkurent Norwega nawet nie ma do niego podjazdu. Youssoufa Moukoko to z pewnością ekscytujący talent, który zdobywał niebywałe liczby bramek w młodzieżowej piłce, a potem stał się najmłodszym debiutantem i strzelcem w Bundeslidze, ale ostatnio nie ma zaufania trenera Rose. Inna sprawa, że jemu też zdrowie nie pomaga. Przesunięty z rezerw Steffen Tigges to też raczej rozwiązanie bez przyszłości. Wiele wskazuje na to, że Borussia – tak jak podczas poprzednich absencji napastnika – przesunie po prostu do ataku Marco Reusa i Thorgana Hazarda. Problem pewnie rozwiązałoby dopięcie transferu Karima Adeyemiego – a Borussia podobno wygrywa wyścig o niego i wyłoży za niemiecki talent 40 milionów euro – ale dokona się ono raczej po sezonie.
Haaland – mimo wszystko promocja
Nikt nie wie, skąd biorą się tak częste urazy Haalanda. Zwykły pech czy jednak przypadłość mająca swoje szersze podłoże? Jedną z teorii jest ta, że ze względu na swoje potężne warunki fizyczne – 1,94 wzrostu i 90 kg wagi – piłkarz jest zwyczajnie bardziej narażony na urazy.
– Haaland jest nie tylko wysportowanym facetem, ale ma również niezwykle silne mięśnie. Zapewnia to ochronę przez urazami stawów. Dlatego nie twierdzę, żeby Haaland był podatny na kontuzje i nie martwię się o niego – wyjaśnia w mediach naszych sąsiadów dr Ingo Froboese, niemiecki specjalista.
Jeśli nie jest więc podatny na kontuzje, to skąd one się biorą?
To pytanie, na które będzie musiał odpowiedzieć nie tylko snajper, ale i jego przyszły pracodawca. Nawet mimo pokaźnej historii kontuzji, to wciąż jedna z największych okazji letniego okna transferowego. Za Haalanda należy wydać bowiem „tylko” 75 milionów euro ze względu na klauzulę, która wejdzie w życie wraz z końcem sezonu.
Borussia zaprezentowała tym samym niecodzienne podejście. Inne kluby oferowały jej obrzydliwe pieniądze – mówiło się nawet o 175 milionach od Chelsea – a Niemcy mimo to zostawili Haalanda u siebie, żeby… nie psuć projektu sportowego. Mimo że przecież wszyscy w klubie mieli świadomość, że sezon gry Norwega będzie wart lekko licząc sto milionów, uznano, że sama sprzedaż Sancho zapewni wystarczającą płynność finansową. Dla Borussii generalnie najlepiej byłoby, gdyby Haaland został w Dortmundzie, nawet, jeśli będzie to droga zabawa.
– Z szacunku dla Borussii postanowiłem nic nie mówić przez ostatnie pół roku. Ale teraz klub zaczął mnie naciskać, żebym podął decyzję. Stawiają mnie pod presją. A wszystko, czego ja chcę, to gra w piłkę. Chcą odpowiedzi. Dlatego muszę wkrótce ją podjąć (…). Chcę skoncentrować się na piłce. Wtedy jestem w najwyższej formie. A nie wtedy, kiedy mam w głowie inne rzeczy. Od jakiegoś czasu mnie naciskają. A więc to czas, kiedy trzeba załatwić sprawy – atakował ostatnio Haaland w norweskim „Viaplay”.
A więc Haaland musi zdecydować, a do wyboru ma prawdopodobnie każdy klub świata. Jego nowy pracodawca powinien jednak do okazyjnej sumy odstępnego doliczyć uposażenie dla niezłego lekarza.
WIĘCEJ O BUNDESLIDZE:
- Gdzie trafia Jakub Kamiński? Pigułka wiedzy: 15 faktów o VfL Wolfsburg
- „Jak mogę być dumny z sukcesów Bayernu? Pieniędzy z Kataru trzeba się wstydzić”
- Oaza spokoju. Na czym polega fenomen Freiburga?
Fot. newspix.pl
Szklany chłopaczek. Do tego chamowaty. Także zaliczy jeden ostry wjazd i po karierze.
za mody i za duży na takie przeciążenia jakim go poddają, chłop o takich gabarytach powinien byc raczej specjalnie prowadzony, porównanie go do Lewandowskiego jest lekko z dupy, bo Robek w jego wieku gdzie był i co robił? a przechodził właśnie ze Znicza Pruszków do Lecha… druga sprawa może w Dortmundzie mają taki sam sztab medyczny jak w Barcelonie?
Dokładnie, Lewandowski miał spokojne przetarcie w półamatorskiej polskiej lidze, a Haaland od razu został rzucony na głęboką wodę i… pokazał, że świetnie pływa! Tylko szkoda tych kontuzji…
lewy zdaje sie jakas mocna kontuzje zaliczyl i prawie go odpalili o ile sie nie myle
To od ciężaru oczekiwań, który dźwiga na swych ramionach. No i nogi same się gną przy wielkim Lewandowskim.
Karma. Typ jest tak odpychający z mordy i charakteru, że natura musi jakoś sobie to zrekompensować.
młodzi zawodnicy są coraz częściej od wieku nastoletniego poddawani potężnym obciążeniom. Niektóre organizmy jeszcze sobie radzą, inni już mają łatkę szklanego (np. Fati). Wg mnie za 10-15 lat gracze nie będą wcale grać do czterdziestki, lecz wypalenie i zmęczenie będzie następować wcześniej niż teraz.
Trudno, zeby było inaczej, kiedy od zawodnika wymaga się szczytowej formy w wieku 21-23 lata, przykłady takich piłkarzy (np. Rooney) pokazują, że jeszcze przed trzydziestką zaczyna się spadek formy i mam wrażenie, że takie historie będą coraz powszechniejsze. A wszystko po to, żeby młodziaka opchnąć za ciężkie miliony
To jest jeden z defektów tego że kluby płacą krocie za młodych szczawi którzy często mają tylko 2 zalety (są młodzi i szybko biegają). Idealnym przykładem jest Dembele, który jest do tego szklany i jest polmozgiem.
Dawniej kluby jednak bardziej patrzyły na gości pod kątem przydatności piłkarskiej, teraz głównym kryterium ceny jest często młody wiek, to że ktoś „robi wiatr” a niekoniecznie się patrzy na podatność na kontuzje i potem pełno jest takich szklanych zawodników co więcej się leczą niż siedzą na boisku i tyle z „kupowania potencjału”.
Rooney się nie szanował. Za dużo wódy na myszach szło.
Niewolnictwo XXI wieku.
no nie, sowicie oplacany a nawet przeplacany pracownik
moze strzelac fochy i nic mu nie zrobia, niewolnika by powiesili
tu rzadzi pilkarz
chyba ze masz na mysli kluby ktore sa niewolnikami i same sie w to wpedzily
Nie wierzę, że on się „prowadzi” poza boiskiem tak, jak Lewandowski. Zapewne o tym zapewnia, ale jak jest naprawdę, nie wiemy. Tych kontuzji jest zbyt wiele i dlatego on poziomu Lewandowskiego nigdy nie osiągnie. Najlepsi na świecie kontuzje odnoszą z rzadka, taka prawda.
Poziom Lewandowskiego to on już osiągnął, ale czy go utrzyma przez całą karierę. Ja osobiście mu tego życzę, bo lubię jak stare rekordy są śrubowane. Lewandowskiego w Bundeslidze na pewno nie przebije, bo albo przejdzie do lepiej płacącego klubu, albo zdziadzieje z powodu ciągłych kontuzji. Jeśli będzie zdrowy to może w LM przeskoczy Cristiano Ronaldo.
Nie zgodziłbym się gdyby jego kontuzje były wynikiem pecha, albo chamskiego faulu.
A skoro to są głównie kontuzje mięśniowe, to może być coś na rzeczy z prowadzeniem się.
Jednak zewsząd dochodzą sygnały, że jest wręcz skrajnie nastawiony na karierę, na granie w piłkę etc. I całkiem możliwe, że to jest prawdziwy powód – robi za dużo.
Bo dobre prowadzenie się nie polega na tym, że jak w kołchozie męczysz swoje ciało 12h. Dobry trening nie musi być długi i wyczerpujący. Chcenie „za bardzo” nieraz jest gorsze niż lekkie odpuszczanie.
Takie rzeczy to i mnie dotykały, jak jeszcze kopałem tu i tam. Najlepsza forma była w momencie, gdy ambicja i ciągłe tyranie się zeszło na dalszy plan, a prowadzenie się to była codzienna rutyna, dieta, odpoczynek. Przesadzanie nie jest mądre, bo właśnie zaczną dokuczać mikrourazy i pierdoły, które nie pozwalają wykorzystywać potencjału.
I o ile mając 22/23 lata to człowiek ma wywalone, zagra z urazem, będzie się ciorał, bo organizm się trzyma, ale to wychodzi później ze zdwojoną siłą. Małe dolegliwości, które nie przeszkadzają za łebka, w wieku 30 lat mogą stworzyć takie patologie, że bez operacji się nie obędzie. Trzeba znajdować balans. I dlatego Lewandowski, czy Ronaldo się tak dobrze trzymają. Bo ich sekretem nie jest trenowanie po nocach i dopracowywanie jakiegoś elementu, czy mięśnia, tylko codzienne dbanie o regeneracje i odpoczynek. To tym się ugrywa. Każdy z was, nawet jak nie mieliście talentu – wie, jak niosą nogi, jak niesie głowa, gdy jest świeżość. I że choćbyście zostawali po każdym treningu trenować wolne, to wypracujecie wolne na kolejny trening, a w meczu będzie lipa na zmęczonych mięśniach.
Największą wartością jest odpowiedni balans.
„Z Haalandem osiągają rezultaty na poziomie 2,21 pkt na mecz, bez niego – 2,00 pkt na mecz. Różnica jest widoczna gołym okiem. I gdyby ekstrapolować ją na cały sezon, wyjdzie nam, że ze zdrowym przez cały sezon Haalandem Borussia miałaby… siedem punktów więcej. Czyli o jeden więcej niż brakuje jej obecnie do Bayernu. ”
Ale bzdura. Z Hallandem w składzie mają 6 punktów straty, a Halland jednak większość meczów zagrał,w tym bezpośredni mecz z Bayernem. Więc gdyby ekstrapolować na cały sezon, to strata będzie większa.
Oby Haalanda nie czekał sydrom Owena – zbyt szybko przeciążony za młodu i kiedy wszedł w najlepsze piłkarskie lata to był już cieniem samego siebie. Nie każdy ma organizm jak Mbappe.
nie wiadomo gdzie będzie Mbappe za 10 lat, może to fenomen na miarę Krisztianu, może ciało powie dość, albo się wypali psychicznie
Albo zejdzie na zawał za parę lat.
Za 10 lat to Mbappe będzie zwykłym pijaczkiem. Jak zaoszczędzi kasę, to przynajmniej będzie miał gdzie mieszkać. Tak kończą takie zadufane w sobie gnojki.
Też mi się Owen przypomniał. Tak szybko jak stał się kozakiem, materiałem na żywą legendę futbolu, tak szybko jego gwiazda zgasła.
np. Podolski też. 26 lat i ponad 100 wystepów w reprezentacji. Goetze kolejny przykład.
Ten chłopiec był szykowany do zawodu piłkarza już jak zaczął chodzić.
Prowadzony przez ojca z pomocą norweskich profesorów od przygotowania fizjologicznego sportowców. A to ekstraklasa światowa (vide osiągnięcia narciarzy czy lekkoatletów). Jest takim piłkarzem z probówki. Stąd te osiągnięcia w tak młodym wieku.
Pamiętam że podobnie szybko eksplodował talent Romelu Lukaku z tym że tu pomoc nauki nie wchodziła w takim stopniu. Przyszłość Haalanda może być i różowa, jak i może zatrzymać się. To tylko człowiek.
Dodalbym jeszcze Neyamara czyli taka droga jak u tenisistow/ek. Ojciec tworzacy od mlodego wieku produkt ktory ma zarabiac. I tak w wieku nastu lat taki sportowiec ma juz wszystko (slawe, pieniadze, triumfy). Potem wchodzi 2 z przodu i jak kazdy mlody czlowiek chce sie taki okaz po prosty wyszalec, a posiada do tego wszystkie srodki ktore pomagaja mu sie realizowac. Nie kazdy ma zajawke/zadze by dawac z siebie ponad 100% po to aby stac sie najlepszym (Lewy, Ronaldo) albo spokojne zaplecze rodzinne (rowniez Lewy czy Messi). Haaland wydaje sie gosciem ktory jest szalenie ambitny, ale czy po drodze nie wejdzie w buty innych talentow z przeszlosci jak gruby Ronaldo czy Ronaldinho to czas pokaze.
Bo jest słaby.
Bo jest kurwa słaby!
Haaland i Ansu Fati dwaj szklani chłopcy, i to ma być atak Barcy na lata?
Barca to se kurwa Piątka najwyżej może kupić, a nie Haalanda.
Będą grali na zmianę.
Za kontuzje nie powinni dostawać kasy zamiast lekarza.
Za szybki progres za mocno się sterydy je i to są efekty kantòzji
Chłopak jest z 10 kg za ciężki. Ścięgna i niektóre mięśnie nie wytrzymują obciążeń na profesjonalnym poziomie. Był co prawda 'hodowany’ od małego, ale nie da się przewidzieć wzrostu. Te 194 cm robią masę, a nie jest obudowany mięśniowo, jak np. Lewandowski, który wchodził stopniowo na obecny poziom. Norweg to ciągle młody chłopak, oby nie zrobiono mu krzywdy nadmierną eksploatacją.
Rugbyści w jego wieku są bardziej nabici i grają w bardziej urazową grę i dają radę, choć w tym wieku niewielu wchodzi na najwyższy poziom. Do NHL wchodzą zawodnicy 18 letni i też dają radę. Może źle trenuje, może źle się odżywia, może ma takie skłonności? Ewentualnie dałbym mu nieco więcej wolnego, ale wolne powinien spędzać leżąc w domu na kanapie z książką lub przed tv, a nie jak typowy piłkarz w rozjazdach między Dubajem a Malediwami z kurwiszonem u boku.
Z tym kurwiszonem to trafiłeś.
Nawet atakują juniorów.
Glonojad instagramowy przyklei się szybciej do młodego piłkarza niż agent.
REDAKCJA
Na stopro się nie zaszczepił, to ma za swoje
kaczka to max co może z ciebie być.
Ibrahimovic jest podobnej postury i też sporo urazów więc chyba jednak warunki fizyczne mają na to spory wplyw
Ale Ibra ma 40 lat. Częściej kontuzjowany zaczął bywać po 35. roku życia.
Halland już w wieku 19 lat miał takie gabaryty i masę mięśniową i był prowadzony przez, ojca ponto żeby mu zapewnić kasę, duzo kasy. I to jest całe nieszczęście tego chlopaka. Takie gabaryty , wzrost masa miesniowa , poruszanie się po boisku, to czysty przepis na przerost komory serca i emeryturę z 2 lata. Porównanie do lewego ? Chybione. Lewy jest niższy jego mięśnie są wyzylowane nie przerośnięte więc potrzebują dużo mniej tlenu, kultura życia, jedzenie odpoczynek trening i poruszsnie po boisku. Lewy wie że nie da się przy dzisiejszej pilce grać na 100% całego meczu i każdego meczu. I dlatego pogra na wysokim poziomie jeszcze kilka lat. I będzie grał gdy halland będzie leczył następna kontuzję albo serce w sanatorium. No ale przez następne 2 lata będzie zarabiał po 30mln € jak mu ktoś da , bo jak go dobrze prześwietla na badaniach to podziękują
Kiedyś napisałem tu w komentarzu, że jak Haaland nie wykona dużej (b. dużej!) pracy nad swoją motoryką, to będzie ciągle łapał kontuzje. Zostałem za to brutalnie zminusowany, ale co tam… Wychodzi chyba, że miałem rację. Mało kto zwraca tu uwagę na to, jak ten gość się porusza. Biega koszmarnie brzydko, jakby rzeczywiście wywodził sie z rodu mitycznych norweskich trolli. To oczywiście nie powinno mieć znaczenia dla efektów gry i dla łapania kontuzji, ale niestety ma. Chłopak sadzi koszmarnie długaśne kroki, jakby przez cały mecz chciał bić rekordy w trójskoku. Niestety, to ma badzo groźne konsekwencje przy grze w piłkę, gdzie efektywność wiąże się z ciągłym przyspieszaniem-hamowaniem-zmianą kierunku ruchu. Przy jego szybkości i masie, bieg krokami tej długości skutkuje bardzo małymi kątami natarcia przy stawianiu stóp, a co za tym idzie – wielkmi obciążeniami mięśni i stawów. Jest wciąż bardzo młody, więc na razie odzywają się głównie mięśnie. Jeżeli nie nauczy się biegać równie szybko przy kroku o połowę krótszym – nie wyjdzie z tych problemów. Porównanie do Lewandowskiego jest o tyle istotne, że właśnie styl biegania polskiego piłkarza jest dużo bezpieczniejszy pod kątem urazów. Można utyskiwać, że Lewy jest dużo wolniejszy, ale, po pierwsze – jest o ponad dekadę starszy, a po drugie strzela dużo więcej bramek, więc po co miałby ryzykować te urazy? Jeszcze lepiej – skoro Lewandowski jest u nas kontrowersyjny (bo Polak, więc swoi go lubią gnoić) – porównać styl poruszania się z CR7. Lepiej – bo Ronaldo jest jeszcze wyższy (a i sporo starszy) od Roberta, a mimo to potrafi przyspieszyć, zagonić obrońców i wygrać niejeden pojedynek pod bramką. Jednym słowem – tak jak od zawsze było: ucz się młody…