Suma przychodów transferowych klubów Ekstraklasy na przestrzeni ostatniej dekady wzrosła dwukrotnie. W ciągu pięciu lat polskie kluby zarobiły na swoich zawodnikach blisko miliard złotych. Jak to się stało, że zaczęliśmy sprzedawać dużo drożej? Czy to tylko wypadkowa ruchu pieniądza na globalnym rynku piłkarskim? I czy skoro polskie kluby przybiły szklany sufit transferów wychodzących, to czas też na przebicie szklanego sufitu transferów do Ekstraklasy?

Polskie kluby coraz więcej zarabiają na transferach
W latach 2010-2016 polskie kluby zarobiły na sprzedaży swoich zawodników 102 miliony euro. Królem polowania na gotówkę była Legia Warszawa, która przytuliła 22 miliony euro. Drugi był Lech Poznań – 17 mln, dalej Jagiellonia Białystok i Polonia Warszawa – około 9 mln, później Górnik Zabrze i Lechia Gdańsk z przychodem kręcącym się wokół 5 milionów euro.
Od 2016 roku do dziś do kas ekstraklasowiczów z tytułu transferów trafiło ponad dwa razy tyle pieniędzy, co w poprzednim sześcioleciu – około 210 milionów euro. Mówimy o dwukrotnym wzroście przychodów transferowych. Znów na pierwszym miejscu jest Legia, która zarobiła około 250% tego, co w poprzednim sześcioleciu (blisko 50 mln euro). Dwukrotnie swoje zyski poprawił Lech, bo mowa tu o około 40 mln. Pogoń dobiła do prowadzącej dwójki – za swoich zawodników zainkasowała około 25 mln. Granicę 10 mln euro przychodu złamały również ekipy Jagiellonii, Cracovii, Zagłębia i Lechii
Patrząc na całą Ekstraklasę właściwie trudno znaleźć klub, który w ostatnich latach nie sprzedał piłkarza za kilka milionów euro. O Legii, Lechu czy Pogoni nie ma nawet co wspominać, ale siedmiocyfrowe kwoty za swoich zawodników trafiły na konta chociażby Wisły Płock (Arkadiusz Reca), Śląska Wrocław (Przemysław Płacheta) czy Rakowa Częstochowa (Kamil Piątkowski).
Być może pewnym uproszczeniem będzie stwierdzenie, że miliony euro zarabiać może dziś w Ekstraklasie każdy. Ale tak po prawdzie – dużych transferów wychodzących w ostatnich latach nie przeprowadziły jedynie Stal Mielec, Warta Poznań, Bruk-Bet Termalica Nieciecza i Górnik Łęczna. Z czego właściwie każdy z tych klubów albo w Ekstraklasie jest bardzo krótko, albo dopiero co do niej wszedł.
Szklany sufit został przebity. Pieniądz krążący po Europie dotarł też do Ekstraklasy. Monetyzujemy talent, bo zdecydowana większość piłkarzy sprzedanych przez ekstraklasowiczów to relatywnie młodzi Polacy (dziewięć z dziesięciu najdroższych transferów w historii ligi to zawodnicy U23). Rzadziej, ale wciąż co jakiś czas polskie kluby sprzedają wyróżniających się obcokrajowców za dobre pieniądze (Rudnevs, Tijanić, Prijović, Juranović, Tonew, Kadar, Vadis, Brlek, ostatnio Aschraf czy Yeboah.
Bezskuteczne wyczekiwanie szejków lub Red Bulla
Oczywiście samo monetyzowanie piłkarzy trudno określać jako sukces. Prawdopodobnie nikt jeszcze na świecie nie zorganizował przejazdu odkrytym autobusem na rynek, by tam wespół z kibicami podrzucać do góry czek opiewający na kilka milionów euro. Sukcesem dla jednych klubów jest mistrzostwo kraju. Dla innych wejście do pucharowych eliminacji. Inne za sukces postrzegają po prostu utrzymanie w lidze.
Sprzedawanie drogo to środek do celu, a nie cel sam w sobie. I tu dochodzimy do kluczowego punktu, czyli otwarciu dyskusji na temat tego, jak rozwijają się kluby piłkarskie.

Michał Świerczewski
Wyróżnia się dwie drogi rozwoju – skokową i organiczną. Ta droga skokowa to np. przyjście poważnego inwestora, który zastrzykiem gotówki i wniesieniem do firmy know-how błyskawicznie rozwija klub. W Polsce obserwujemy to póki co tylko w perspektywie lokalnej. Przykładem może być Raków Częstochowa, który dzięki pieniądzom i pomysłom Michała Świerczewskiego stał się jedną z mocniejszych sił w kraju. Albo Termalica Bruk-Bet, która dzięki kasie państwa Witkowskim weszła do Ekstraklasy.
Ale w Polsce nie obserwujemy rozwoju skokowego na poziomie międzynarodowym. I trudno też się go spodziewać. No, chyba że powstanie u nas – dajmy na to – RB Lublin, gdy Red Bull uzna, że po Niemczech, Austrii, Brazylii i Stanach Zjednoczonych zechce też wejść do Polski. Jeśli jednak założymy, że nie ma szans na to, że do Górnika Łęczna zgłosi się szejk, a do Wisły Płock nie wejdą chińscy miliarderzy, to musimy skupić się na rozwoju organicznym.
Transfery nakręcają budżety
Pieniądz jest warunkiem sine qua non sukcesu sportowego. Oczywiście znajdą się przykłady, gdy biedniejszy pokonał bogatszego, natomiast w perspektywie długoletniej bez pieniędzy sukcesu nie osiągniesz. Pokazują to badania na przestrzeni lat w Premier League, gdzie średnie miejsce w tabeli niemal idealnie pokrywało się ze średnią wydatków na pensje piłkarzy danego klubu.
Kluby Ekstraklasy się bogacą i jest to na pewno wiadomość pozytywna. To bowiem oznacza, że mamy możliwości do rozwoju sportowego. Oczywiście osobną kwestią jest to, czy polski futbol rośnie wolniej lub szybciej od futbolu w krajach konkurencyjnych. Natomiast finansowo rok do roku Ekstraklasa staje się silniejsza.
W ciągu dekady kluby Ekstraklasy podwoiły swoje zyski transferowe. A jak to wygląda w innych sektorach działalności klubów? W 2016 roku kluby z transmisji, biletów czy sponsoringu zarobiły 580 milionów złotych. Rok temu – 627 milionów. Czyli mówimy o progresie rzędu blisko 50 milionów. Między rokiem 2011 a 2016 różnica wynosiła 125 milionów.
Tempo pozyskiwania funduszów z transferów wyraźnie przyspieszyło, ale tempo wzrostu przychodów podstawowych nieco wyhamowało. Kwestie pozyskiwania sponsorów zostawiamy klubom, podobnie jak politykę biletową. Przychody związane z prawami telewizyjnymi to już raczej kwestia spółki Ekstraklasa. Jak zatem sprawić, by wyciskana cytryna transferowa miała jeszcze więcej soku?
Zadbać o aktywa
W kontekście zachowania tempa rozwoju kluczowe jest zadbanie o podstawę tych zarobków – czyli po prostu o dobrych, utalentowanych zawodników. Doskonale robi to w ostatnim czasie Lech Poznań, który od sześciu lat regularnie sprzedaje swoich wychowanków za pokaźne sumy.
Oczywiście rozstania z wychowankami przynoszą dobre zyski, ale strata ich oznacza obniżenie jakości zespołu. Ciekawie mówił nam o tym trzy lata temu Tomasz Kacprzycki, dyrektor finansowy Kolejorza. – Przyjemniej jest zarabiać na bieżącej działalności niż wyprzedawać nasze srebra rodowe, którymi są piłkarze, a najczęściej zdolni wychowankowie. To jak ściąganie pierścionków z dłoni zmarłej babci. To konieczność. Czasami dlatego, że potrzebujemy pieniędzy, a czasami dlatego, że piłkarz jest poziomem na innej półce – opisywał.
Lechowi zarzucano, że po sprzedaży Linettego czy Kownackiego skończą się aktywa, które można tak dobrze monetyzować. Ale po nich pojawili się Gumny czy Jóźwiak. Bednarek oraz Puchacz. Moder i Kamiński. Teraz też słychać, że po sprzedaży Kamińskiego za około 10 mln euro nie ma już tak zdolnej młodzieży w Poznaniu i w akademii we Wronkach. Ale Lech pewnie zaraz wyciągnie Szymczaka, Kozubala czy Bąkowskiego i znów rozbije bank.

Kacper Kozłowski
Pamiętam, że kilka lat temu spotkałem się z Markiem Śledziem, który był wówczas dyrektorem akademii. Pytałem go wówczas – czy nie boi się, że źródełko zaraz wyschnie. A dyrektor Śledź po ojcowsku się uśmiechnął i powiedział: – Ja się tylko martwię tym, że nie będziemy w stanie tego bogactwa potencjału odpowiednio wykorzystać. Zdolni chłopcy są i będą, ale boję się, że świat dorosłych może to zepsuć.
Śledzia w Lechu już nie ma, buduje akademię Rakowa. Ale od jego odejścia Lech sprzedał wychowanków za blisko 200 milionów złotych i nic nie wskazuje na to, by ciągłość w tej kwestii miała zostać przerwana. Na podobny skok szykuje się Pogoń Szczecin. Być może Zagłębie Lubin będzie w stanie to zrobić, ale póki co w Lubinie nie widać wychowanków lawinowo pukających do drzwi pierwszej drużyny. Może i Legia za jakiś czas zacznie czerpać większe korzyści po inwestycji w LTC – póki co ma lekki przestój po wypromowaniu Szymańskiego, Karbownika czy Majeckiego.
Wzmocnić pozycję negocjacyjną
Znów wrócimy do Lecha Poznań, ale wydaje się, że w ostatnich latach to Kolejorz najlepiej potrafił ustawić karty przed podejściem do stołu, przy którym toczyły się negocjacje.
Weźmy chociażby okno, w którym Michał Karbownik i Jakub Moder byli sprzedawani do Brighton. Legionista odszedł za dużo mniejsze pieniądze niż zawodnik Kolejorza. Dlaczego? Bo choć pułap umiejętności obu zawodników był wówczas zbliżony (tak przynajmniej pokazywały mecze Ekstraklasy, następne miesiące zweryfikowały te opinie), to Lech miał zdecydowanie lepszą pozycję negocjacyjną.
Był tuż po planowanej sprzedaży Jóźwiaka i Gumnego, awansował właśnie do Ligi Europy. Miał zatem zapewniony budżet na kolejny rok, nie musiał łasić się na pierwszą lepszą ofertę, ponadto succes story wychowanków (chociażby Bednarka w Anglii) budowało wiarygodność Lecha. Gdy Brighton przyszło z pierwszą ofertą, to Lech powiedział „nie”. Z drugą – Lech powiedział „nie”, ale zaproponował korzystniejsze warunki. Ostatecznie Brighon nie tylko musiało pobić rekord transferowy Ekstraklasy, ale i wypożyczyło Modera do Poznania na kolejne pół roku.
Legia z kolei Karbownika sprzedać musiała, by bilansować nadszarpnięty budżet. Brighton o tym wiedziało, więc sukcesywnie drążyło władze stołecznego klubu, by obniżyć ich oczekiwania transferowe. W konsekwencji Karbownik był wyraźnie tańszy od swojego starszego kolegi.
Ten przykład jest lekcją dla właściwie każdego klubu w Polsce. Ale warto też zerknąć na zagranicę. Chorwaci uczą tego, jak samą marką i succes story budować zdecydowanie większe przychody transferowe (Bjelica mówił, że gdyby Kownacki był Chorwatem, to kosztowałby 20 mln euro). A Czesi uczą, że regularna gra w Europie pozwala na podwojenie lub potrojenie oczekiwań za swoich zawodników.
W tym kontekście warto spojrzeć na to, że kwalifikowanie się do fazy grupowej europejskich pucharów nie oznacza tylko bezpośredniego zastrzyku gotówki w postaci premii od UEFA, ale wiąże się też z pośrednim zwiększeniem budżetu. Właśnie przez to, że zawodnik sprawdzony w Europie kosztuje więcej niż zawodnik zweryfikowany jedynie na poziomie Ekstraklasy.
Sprzedajmy drożej, czyli będziemy kupować drożej?
Wraz z odejściem Modera padł w Ekstraklasie szklany sufit transferów wychodzących. Wydawało się, że do tej pory jest on zawieszony na pułapie 5-6 milionów euro. Ale od tego momentu za minimum dziesięć milionów odeszli już wspomniany Moder, Kacper Kozłowski oraz Jakub Kamiński. Sprzedajmy coraz drożej – pewnie dziś przykładowy Kapustka kosztowałby więcej, podobnie jak Żurkowski czy Kownacki.
Ale czy kruszeje też szklany sufit transferów przychodzących? Do tej pory granicą bólu największy polskich klubów był milion euro. Długo rekordem transferowym był powrót Rafała Murawskiego do Lecha Poznań, za którego Kolejorz zapłacił wówczas właśnie bańkę euro. Od tego czasu kluby z rzadka kręciły się wokół tej kwoty wydanej na piłkarza – nawet mimo zwiększających się zysków ze sprzedaży. Ostatnio jednak coś drgnęło. Legia szarpnęła się na Bartosza Slisza i Lirima Kastratiego. Piast Gliwice zainwestował w Jakuba Świerczoka, ale ze świadomością, że zaraz sprzeda go drożej. Lech przebił swój rekord sprowadzając Adriela Ba Louę i dokładając do tego Kristoffera Velde.
Ale wciąż kupujemy zdecydowanie taniej niż sprzedajemy. A rekord wydatków rośnie nieproporcjonalnie wolniej od rekordu zarobków. Od 2010 roku rekord transferowy kupna urósł z miliona euro do 1,6 miliona euro. Rekord sprzedaży – od 5,25 mln euro do około 11 milionów euro.
Osobną kwestią jest to, jak budowane są kadry drużyn. Bo wydawać można coraz więcej (choć robimy to bardzo powoli), to wydawać trzeba jeszcze mądrze. Nie da się bowiem analizować przychodów i wydatków klubów w oderwaniu od wyniku sportowego. To kwestie nierozerwalnie związane ze sobą. Wygląda na to, że Legia – która notuje coraz gorsze wyniki finansowe – coraz mocniej będzie ustępować Lechowi w kwestii budżetu, a to w konsekwencji może przełożyć się na zmianę warty w Ekstraklasie. Czy i Pogoń na to stać? W tym sezonie – owszem. Jeśli Pogoń sukcesywnie będzie dalej zwiększała swoje możliwości finansowe, to sama da sobie więcej argumentów w walce o pozostanie na podium Ekstraklasy, a może i zaatakowanie bogatszych od siebie w dalszej perspektywie. To samo tyczy się Rakowa, który już potrafi przebić bardziej utytułowane kluby pensją czy kwotą odstępnego na rynku transferowym.
Zobacz więcej o Ekstraklasie:
- TOP 10 – najdroższe transfery z Ekstraklasy [RANKING]
- Pięć wizjonerskich transferów w Ekstraklasie
- Pół miliarda dla Ekstraklasy? Absurd…
Fot. Newspix
Nieźle napisane… skąd przepisałeś Smyku ??
Kupić kogoś droższego to nie taka wielka sztuka. Sztuką jest płacić mu pensje.
Ekstraklasa do totalne gowno. To nawet nie sport, tylo jakaś mafia która śpi na pieniądza i daje byle jakie widowisko z gownianymi aktorami za które trzeba płacić sporo i mimo że mamy do czyniena z aktorami klasy Z, to są opłacani jak by byli conajmniej przyzwoici. Ludzie oglądający to gowno lub co gorsza kochający te śmieszne twory, potocznie nazywanymi klubami piłkarskim są jeszcze bardziej żenujący niż te nażelowane pajace. Ekstraklasa nie kupuje dobrych piłkarzy. Oni po prostu gołą frajerów. U siebie będzie taki w miarę np. w 4 lidze hiszpańskiej po tym jak 100 lat temu był niezły w 2 lidze francuskiej i od razu klub z Ekstraklasy mają spazmy jakiego kozaka chcą ściągnąć. On ma bekę bo wie że nikt poważny w Europie go nie chcę, a ci co chcą mu tye nie zapłaci, wiec przyjeżdża do tej śmiesznie ligi, w śmiesznym kraju z pseudo sportowcami i nagle kozak, gwiazdorski kontrakt. Na tej postawie udaje mu się wyjechać do poważniejszej ligi(prawie każdej) i nagle okazuje się pierdolą ale przynajmniej swoje zarobi. Taka jest prawda o polskiej piłce dlatego jest wręcz rzeczą absurdalna że Premier Mateusze da kolejne ileś milionów na tych grajków,zamiast na porządny sport jak np. Siatkówka gdzie mamy 3 ligę świata, gdzie ściągamy prawdziwe gwiazdy, gdzie mamy regularnie 3 drużyny w LM i 1 w pucharze CEV, taka LE. Nie potrzeb pucharu upośledzenia czyli LK. Co więcej my zdobywamy w tych pucharach medale i nawet ostatnio wygraliśmy, a ma piłkę kopaną są mozolne serki milionów złotych i mamy srake jak ktos przez eliminacje przejdzie…śmiech na sali. Pasjonować się polską piłką i poświęcać jej czas świadczy o ogólnopolskim upośledzeniu narodu i to nieodwracalnym.
Tyle wysiłku, tyle słów, tylko po to żeby wyjść na głupka.
Ok, ekstraklasa ma duże pieniądze w porównaniu do Judo dla niewidomych – jasne, przy tym samym budżecie nasze teamy Judo pozamiatałyby całą galaktykę ale… jakie to ma znaczenie, skoro cała liga ma mniej kasy niż spadkowicz z Premier League? – Jak można oczekiwać porównywalnych wyników w konfrontacji z drużynami, które i tak zjadają nas finansowo na przystawkę.
Piszesz o siatkówce, że mamy 3 ligę na świecie. No i co z tego? W skali globalnej nikogo to nie interesuje. Zdobyliśmy te mistrzostwa świata, wygraliśmy ligę mistrzów. Czy ludzie świętowali na ulicach? Oglądałaś chociaż te mecze finałowe w lidze mistrzów? Poziom ekscytacji narodu tymi sukcesami był o pół stopnia wyższy niż po piątym z rzędu mistrzostwie świata w lotach szybowcem.
A pamiętasz co się działo jak awansowaliśmy do 1/4 finału na euro? To była swoista euforia – ludzie zbijali piątki w autobusach i na przystankach. Smutny naród stał się na kilka dni uśmiechnięty – i to jest miara tego czym się ekscytujemy.
Dofinansowanie siatkówki kwotami takimi jak piłkę nożną ma taki sam sens jak dofinansowanie mnie za to, że co roku zostaje mistrzem świata w byciu sobą. Mam juz na karku ponad 30 takich mistrzostw i nikt mnie raczej nie pokona przez kolejne lata – DEJ MILIARD! Co z tego, że wszyscy mają na to wyjebane – JESTEM MISTRZEM – DAWAĆ HAJS!
Bardzo fajny wpis.
I co z tego, że w skali globalnej siatkówka nikogo to nie interesuje? Takie stwierdzenie świadczy tylko o twoich głębokich kompleksach względem zagranicy. Myślisz, że Amerykanie przejmują się tym, że w skali globalnej popularność takich sportów jak baseball, koszykówka, hokej na lodzie, czy futbol amerykański w porównaniu z piłką nożną jest znikoma? Mają na to wyjebane i szczycą się swoimi sportami narodowymi.
Pytanie o oglądanie finału Ligi Mistrzów w siatkówce jest tak kretyńskie i zmanipulowane, że szkoda gadać. Otóż, nie wiem czy wiesz, ale finał był transmitowany w kodowanym Polsacie Sport, a mecze Polaków na Euro 2016, do których się odwołujesz, były w dwóch telewizjach otwartych (TVP i Polsat) i były wsparte ogromną kampanią reklamową, co drugi produkt, nawet gdy nie był sponsorem mistrzostw, odwoływał się do nich. Jest różnica w samym dostępie do danego materiału i informacji o nim. Gdy Polacy zdobywali mistrzostwo świata w siatkówce w 2014 roku, oglądalność meczu była identyczna jak meczów Polaków na Euro 2016.
Piszesz o tym, że cały naród świętował ten ćwierćfinał na ulicach? A nie przyszło ci do głowy, że wzięło się to z tego, że po raz pierwszy od baaaaaaardzo dawna awansowaliśmy z grupy na mistrzowskiej imprezie? Że po raz pierwszy zamiast się wkurwiać, mieliśmy powody się cieszyć? To był ewenement, dla wielu kibiców pierwsze takie zdarzenie w życiu. Możesz być pewien, że gdybyśmy w każdych mistrzostwach osiągali ćwierćfinał (tak jak siatkarze), to z czasem skala cieszenia się z tego osiągnięcia by malała i te sukcesy by spowszedniały. Zresztą mogę obalić ten argument twoją własną bronią – skala radości Polaków podczas Euro 2016 to wciąż nic przy małyszomanii w latach 2001-2002. A przecież mówimy o skokach, którymi w skali globalnej (jak byś napisał) nikt się nie interesuje!
Kolejne porównania z dupy.
A tak w ogóle to ja bardzo lubię siatkówkę. Osobiście więcej satysfakcji daje mi gra w siatkę niż w nogę, ale rozumiem, że sport przynoszący mniejsze zyski ma mniejsze finansowanie. Tyle.
Próbujesz wmówić że niszowe sporty w skali globalnej typu siatkówka koszykówka czy ręczna nie mówiąc o czymś takim jak lekkoatletyka są mniej oglądane przez ludzi bo media kreują rzeczywistość +?? Żaden ale to żaden sport na świecie nie wzbudza tyle emocji nie ma takiej Rzeszy wiernych fanów jak piłka nożna.
Chodzi o. To że zysk z sukcesów Siatkarzy Koszykarzy czy z skoczków jest nieporównywalnie niższy niż zwykły byt w piłce nożnej. Gdyby NBA NHL. Czy NFL nie przynosiło takich dochodów myślisz że ktoś by w to inwestował? Po drugie PZPN jako jedyny polski Związek utrzymuje się w 99% sam.
Przestań pierdolić. tak jest bo ludziom wkręcono że piłka nożna to jakiś kult i tym podnoszą swoje kompleksy względem zachodu. Prawda jest taka że w wielu krajach europejskich nawet mają wyrombane w piłki nożne.
Pierdolisz takie bzdury żeby obronić swoją tezę ze to koniec. Na. Zachodzie w wielu krajach piłka nożna jest religia i tego tepy lewaku nie zmienisz l. Przykro ci na pewno że kibice największego sportu zabierali ci w szkole kanapki czy godność stąd ta nienawiść do piłki nożnej
Co ty w ogóle za bzdury na siłę pierdolisz człowieku ??? 😀 „Piłka nożna jest popularna, bo ludziom wkręcono że to kult” 😀 😀 Weź to przeczytaj 3 razy na głos i wypierdalaj 🙂 🙂
A „wyrombane” to masz ty na ortografię, a nie ludzie na piłkę nożną :>
„A pamiętasz co się działo jak awansowaliśmy do 1/4 finału na euro? To była swoista euforia – ludzie zbijali piątki w autobusach i na przystankach. Smutny naród stał się na kilka dni uśmiechnięty – i to jest miara tego czym się ekscytujemy.”
Te przybijanie piątek to akurat światczy o tym jak żałosnym jesteśmy narodem niestety – musimy sobie rekompensować życiowe niepowodzenia sukcesami innych w sporcie… jesteśmy pod tym względem podobni do argentyńczyków czy włochów, takich samych bieduli jak my.
Gdybym ja miał liczyć wiecznie, że 11 wszechstronnie nieuzdolnionych głupków ma mi humor poprawić i być zależnym zależnym w radości od ich wyników to bym chyba nigdy gęby nie uśmiechnął…
Dlatego właśnie kibice są tak żałośni… Ja oglądam piłkę ale od strony taktyczno-technicznej – już się nią nie pasjonuje bo wiem że nasz kraj to fabryka mentalnie złamanych, nieudaczników w tej dziedzinie sportu. 1 Lewandowski wyjątku nie czyni, a i on mentalnie nie jest tak silny, wręcz boi się powiedzieć coś bez wcześniejszej analizy… „co lud sobie pomyśli?”…
Nie rób z siebie idioty.
Akurat dziś była fajna dyskusja na wysokim poziomie.
Oklaski dla Hogana, Miśka i innych.
Wreszcie bez inwektyw i chamstwa.
Ooo następny nie dotykający chodnika jak idzie. Ogląda piłkę od strony taktycznej, nie pasjonuje się i dlatego uważa się za lepszego. Człowieku jesteś żenujący z tym swoim poczuciem wyższości.
Wg mnie głupkiem jest ten, kto uważa piłkę za najważniejszy lol globalny sport. Niby ogląda go w teorii najwięcej osób na świecie, ale ile klubów to tak naprawdę globalne marki, nie tyle na bazie marketingu, ale sukcesów sportowych? Ile reprezentacji wygrywało ME albo/i MŚ?
A naród, który ekscytuje się jednym „sukcesem” na 30 lat, w kraju chujowej ligi tuż przed kazachską, a za azerbejdżanską czy izraelską i wiecznymi eurowpierdolami, a nie umie docenić siatkówki albo żużla – nie ma przyszłości.
Pozostaje wieczne bicie konia do ekipy Górskiego czy robienie z jednego meczu z Niemcami nowego wspaniałego uniwersum z cudownymi i najlepszymi we wszystkim cebulakami.
A dźwięki ślizgającego się w dłoni kutasa zagłuszą myśli o tym, że Ci Niemcy przed chwilą wygrali MŚ w wielkim stylu. Z Khedirą, Podolskim, Boatengiem czy Ozilem, gdzie rasistowski narodowy ciemnogród mógł tylko zgrzytać bezsilnie zębami.
Ok, piękny wysryw. Idź się brandzlować pod Real lub Barce albo pod siatkówkę, która może w 6 krajach ma w pełni profesjonalne ligi xD Kluby z Ligi Konferencji mają większe budżety niż kluby siatkarskie, które wygrywają lige mistrzów. Wiesz dlaczego? Bo pomimo, że grają na perfyeriach futbolu to i tak generują większe zainteresowanie niż śmieszna siatkówka…
Naiwniaki minusuja a za 2 miesiace beda płakac ze wielka Polska piłka nie ma 10 graczy w polu zeby ograć słabiutkich Rosjan.
Zatrudnij sie na jasnowidza
To troll ruski. Pełno ich na forach.
Nie masz pojęcia o czym piszesz.
Za duzo dawek szprycy Wisielskiego chyba przyjales misiu malinowy
35 dislików a sporo w tym prawdy co napisałeś, może nawet wszystko jest prawdą włącznie z tym że to śmieszny kraj – przeżarty korupcją i układami bantustan. To jest totalne gówno nie dość że sporo przepłacone to jeszcze tą patologie się teraz dofinansowuje z państwowej kasy. Wszystko to śmierdzi korupcją, brakiem profesjonalizmu i fuszerką.
Same standardy treningu i wymagań pod względem fizycznym i technicznym są takie niskie że tylko siąść i płakać. Tu się po prostu nic nie wymaga od przepłacanych leni.
Skoro w tak konkurencyjnej dyscyplinie niewiele się wymaga, to co się musi dziać w mniej popularnych i słabiej opłacanych sportach?
Bardzo dobrze napisane, dużo osób jest oburzonych Twoim zdaniem, ale to tylko potwierdzA fakt , ze napisałeś prawde. Piłkna nożna to sport dla mas, dla ciemnego ludu, aby Ci na górze mogli zarabiac miliardy. A zawsze najwięcej zarabia się na biednym glupim spoleczenstwie, a Polska co widac po ilosci fanow pilki kopanej zbyt rozwinietym spolecznie narodem nie jest. Co do mediów, to narzedzie polaczone z tymi na gorze co robia na pilce pieniadz, media nakrecaja wszystko o pilce, wystarczy poczytac najpopularniejsze portale, tam codziennie jest artykul, ze pilkarz z 7 ligi zrobil to, albo pilkarz z 4 ligi uratowal psa, ktos w b klasie zaoral boisko itp
To będzie ten schemat. Szrot zagraniczny wymieszany z Polakami z odrzutu i kilkoma młodymi. Młodzi będą sprzedawani, zastępowani czasami innymi, nierzadko gorszymi młodymi. Stąd czasami będziemy odpadać z eliminacji pucharów w komplecie, a czasami, jak młodzi zaskoczą lub akurat uda się na chwilę zbudować mocniejszą kadrę komuś, to jakaś LE lub LK w grupie wpadnie. To będą zawsze rozgrywki na promowanie młodych, nie promowanie drużyn.
Niestety bez porównania z innymi rynkami nie da się ustalić czy Ekstraklasa się wzmocniła finansowo czy po prostu inflacja w świecie piłki sprawiła, że po prostu jesteśmy w stanie zarabiać coraz więcej. Porównujcie dziś i 2016,kiedy to MU bił rekord za Pogbę. Już rok później PSG przebiło ich o ponad 100% ściągając Neymara. Ten transfer był punktem zwrotnym i teraz kwoty rzędu 100 mln euro już nikogo nie dziwią. Być może teraz płacimy milion euro za piłkarzy z tej pułki za którą byśmy tyle nie dali ale po prostu ceny się zmieniły?
Wlasnie. I wsrod naszych kibicow wybucha euforia, jak ktorys klub sciaga do ligi grajka za 800tys – milion euro. Tylko ze pare lat temu za 200 tys lepszych sciagali.
Legia im większy ma budżet tym większe straty notuje.
Ile tych długów już się na zbierało 200mln zł?
W tym sezonie grali w fazie grupowej LE,fajne pieniądze,a i tak pewnie zbraknie żeby pokryć straty słabej pozycji w lidze,być może brak miejsca gwarantującego grę choćby o LK,tu tylko PP jest jakąś szansą ale marnie to widzę.
Jeszcze tych rządowych pieniędzy może nie być o które tak Pan Mioduski walczył.
Gdzie ta kasa?Z czego dokładać jak nawet nie ma kogo sprzedać.
Właściciel Rakowa mega robotę zrobił w kilka sezonów,teraz ich stać na wydanie lekką ręką ok 2mln € a może i więcej jak napastnik jeszcze przyjdzie,i nikt nie płacze.
A Raków gra w pucharach UPS nie gra..
A jest chwalony
gdzie ta kasa? w pensjach. pensje u nich rosną szybciej niż wpływy (i o wiele szybciej niż jakość).
2 mln lekką ręką? Może i stać ale tego nie robią, więc chyba nie tak lekko
artykuł napisany niby o różnych klubach, ale tak naprawdę tylko po to, żeby znowu wychwalać Amikę
powinniście zatrudniać ludzi spoza ekstraklasowych miast, takich jak Roki, i wywalić Olkiewicza, Szymczaka i Smyka, którzy nie potrafią się nie zesrać bez jednego dnia pisania o swoich klubach
Dzie ta twoja amika w tabeli bo cos nie moge znalezc. ? Moze twoja matka miala tak na drugie imie?
Chłopcy z Poznania mają ciśnienie na pseudo stulecie
Red Bull Lublin? Czyli że co, mieliby przejąć Spartakusa Szarowola? A jeżeli jego kibice nie zgodzą się na zmianę nazwy.. oh, wait.
Zabrakło mi w tym artykule dwóch obserwacji.
Po pierwsze – inflacja. 5 mln eur za Mierzejewskiego 10 lat temu to nie to samo co 5 mln za Karbownika dzisiaj.
Po drugie – pomijając transfery, Ekstraklasa bogaci się nie dlatego, że jest tak super zarządzana i jest magnesem dla sponsorów. Nie, bogaci się, bo takie jest widzimisię zarządzających tym państwem, którzy rozdzielają nasze, podatników, pieniądze.
Zabierzcie to wszystko, zostawcie wszystko wolnemu rynkowi i gdzie byłyby dziś polskie kluby?
Swoją drogą, hipokryzja kibiców jest dla mnie rozczulająca. Kiedy UEFA traktuje PSG czy M.City z taryfą ulgową pomimo łamania Financial Fair Play, które polega na tym, że szejkowie pompują w kluby więcej pieniędzy niż wynosi ich rzeczywista wartość ekwiwalentu reklamowego, to jest wrzask. Że kolesiostwo, niesprawiedliwość, skandal itd. A kiedy nasze kluby dostają z telewizji/spółek skarbu państwa/samorządów więcej pieniędzy niż mogą zaoferować w zamian, jest cisza. W myśl zasad financial fair play taki Piast Gliwice powinien być automatycznie wyjebany z pucharów w 2019 roku, bo dostał 12 mln złotych od miasta za nic.
No właśnie gdzie by były kluby gdyby zostawić wolnemu rynkowi.
Dobre pytanie.
Odpowiedź przyszła mi do głowy błyskawicznie: w czarnej, kuwa, piździe by były ;)))
Akurat drugi temat nie jest specjalnie wygodny dla weszlo, wiec nic dziwnego, ze o nim nie wspominaja. mowimy o portalu sponsorowanym przez Lotto, PKO i Orlen, ktorego wlasciciel rowniez dostal program w TVP oraz wspolprace TVP z jego youtubowym kanałem
Przecież w linku pod tekstem masz podpięty mój materiał o tym, jak to pół miliarda dla polskich klubów jest wyrzuceniem kasy w błoto.
Niby fajnie, bo jest kasa na wysokie kontrakty dla michniewiczow i probierzow, ale jak kazdy kto nie przewraca sie o wlasne nogi, odchodzi do anonimowych nawet klubow, to tak naprawde liga slabnie w oczach.
W futbolu sa coraz wieksze pieniadze, wiec i nam wiecej placa, tylko kto zostanie do grania?
no i dalej w żaden sposób nie produkujemy trenerów. Kadra też słabo wygląda, pomimo że to Ci sami zawodnicy z rekordowych transferów.
Polska piłka? Zaorać.
Naiwniaki z pato klubów Krakowa Łodzi czy Warszawy podnieceni nieudacznikami.
I długo nie będziemy kupować drożej bo taka mentalność.
Sprzedajemy drożej, to po co wydawać więcej na piłkarzy?
Maksymalizujemy zyski i chuj.
„Suckces” w Pucharach to tak przy okazji, ale nie jest celem. Celem jest forsa.
Tu nikt nie zbuduje porządnej drużyny na miarę europejską, chyba, że Pan Świerczewski.
To było oczywiste, że tak będzie. Kluby są zmuszane wystawiać swoich najzdolniejszych juniorów – czego bali się zawsze trenerzy u nas – i woleli ściągać zagraniczny szrot bez żadnej analizy. Większość tych młodych zawodników jest o wiele lepsza niż ten szrot właśnie i mają większy potencjał sprzedażowy
Kucharczyk pseudo człowiek , o ilorazie zero. On abstrahuje od DNA Matki Boskiej. Twór ograniczony i zablokowany. Muł.
…..i dalej ten iloraz ma wyższy od ciebie psi pędzlu…. 😀
Co to w ogóle znaczy „abstrahuje od DNA” ??? Ty znasz w ogóle definicje słów, których używasz mongole ???
Jesteś bardzo wulgarny dzieciaku ruskiego parobka. Przeproś teraz , zaraz, polskich patriotów i Matkę Boską i nie grzesz więcej. Jesteś Kucharczyk , ukorz się przed Panem Tadeuszem , i zniknij .Wracaj do zabawek.
Chłopcy z Poznania mają ciśnienie na pseudo stulecie. Ale was to trafiło. Brawo Kucharczyk
Po przeczytaniu po raz 5 slowa MONETYZOWAC dalem se spokoj
Dobry merytoryczny artykuł
Ale to porównanie o zdejmowaniu pierścionków z palców zmarłej babci w Dzień Babci właśnie? Panie Smyk. Wiem że to cytat, i wiem że babcie nie czytają, ale Panie Smyk. Apeluję.
Meh, jest jedna kwestia: jeżeli najlepsi albo przynajmniej najbardziej perspektywiczni mogą wyjechać do UK, Niemiec, Włoch, Francji, to jak i czym ich zatrzymać?
Bardziej bym się przyjrzał ruchom Skandynawia <-> Polska, Czechy/Słowacja <-> Polska, Bałkany <-> Polska. I tu jest wbrew pozorom postęp; jeżeli z takiej Szwecji czy Norwegii wyróżniający się piłkarze drugorzędni jadą do nas dziś, co nie było do pomyślenia w 2000, to jednak progres jest.
Odpowiedzią jest Robert Lewandowski. Dzięki niemu na zachodzie dowiedzieli się, że w Polsce gra się w piłkę i tu są piłkarze.