W ostatnich godzinach do opinii publicznej przedostał się projekt uchwały, który miał być „Regulaminem Komunikacji Medialnej Polskiego Związku Piłki Nożnej”. Założenia może i były słuszne, ale wyszło na rozporządzenie rodem z PRL i to w jego czystej postaci. W całej sprawie chodziło o to, żeby wszyscy pracownicy i działacze PZPN – za wyjątkiem prezesa Cezarego Kuleszy, sekretarza generalnego Łukasza Wachowskiego i rzecznika prasowego Jakuba Kwiatkowskiego – byli zmuszeni do informowania o swoich planowanych aktywnościach medialnych, na które… musieliby dostać zgodę od prezesa związku. Wiemy, kto jest pomysłodawcą całej uchwały.
Pomysł na nią wziął się z zamieszania, które wywołał telefon Paulo Sousy do prezesa Kuleszy z 26 grudnia. Portugalczyk poinformował wówczas o chęci skorzystania z oferty brazylijskiego Flamengo, co w konsekwencji oznaczało jego odejście z funkcji selekcjonera reprezentacji Polski. Co oczywiste w takich sytuacjach – ruszyła machina medialna.
W różnych redakcjach, programach i telewizjach zaczęli wypowiadać się ludzie z PZPN-u. Chodziło o członków zarządu, wiceprezesów i dyrektorów różnych departamentów. Niektóre z wypowiedzi nie podobały się wiceprezesowi Henrykowi Kuli. To baron Śląskiego Związku Piłki Nożnej. Miał spory wpływ na sierpniowe wybory w PZPN. W kuluarach mówi się o nim „Szef Baronów”. Jest w tym sporo racji, bo między innymi on szukał stronników i głosów dla obecnego prezesa oraz jego obozu wśród wyborczych delegatów. Robił to skutecznie. Dzięki temu zapewnił sobie miejsce w prezydium nowego zarządu PZPN, zostając wiceprezesem ds. organizacyjno-finansowych.
Modyfikacja poradnika
Wiceprezesowi nie podobały się wypowiedzi niektórych jego kolegów. Padały one głównie w programach „na żywo”. Dziwił się, że niektórzy zabierają głos publicznie, nie mając zbyt dużej wiedzy na temat stanu faktycznego. Dlatego dziarski baron Kula postanowił to wszystko uregulować. Jest w końcu wiceprezesem ds. organizacyjnych, więc ma do tego pewien mandat.
W listopadzie za pewne regulacje w zakresie kontaktów z mediami wzięła się nowa dyrektor Departamentu Komunikacji i Mediów Aleksandra Rosiak. To ona zastąpiła w PZPN Janusza Basałaja. W przeszłości była dziennikarką i prezenterką TVP. Prowadziła m.in. „Pytanie na Śniadanie”. Pojęcie o mediach z pewnością jakieś ma. Na pewno większe niż wiceprezes Kula. Dyrektor Rosiak chciała uporządkować sprawy dotyczące między innymi autoryzacji wywiadów dla prasy. Stworzyła też wewnętrzny regulamin, który na dobrą sprawę miał być poradnikiem dla pracowników PZPN. W założeniach miały to być prostu wskazówki na temat tego, jak najlepiej wypadać w mediach. Nigdy nie miała powstać z tego uchwała. Wiceprezes Kula znalazł dokument i postanowił go „lekko” zmodyfikować.
„Kpina rodem z komuny”
Z listy osób mogących się wypowiadać w mediach wypadli: dyrektor Rosiak, dyrektor biura zarządu PZPN Piotr Szefer, wszyscy członkowie zarządu i… wszyscy wiceprezesi. Włącznie z Kulą! Działacz sam chciał sobie założyć knebel. Być może w ten sposób pragnął pokazać lojalność wobec prezesa Kuleszy, a wyszło… jak wyszło. Roman Kołtoń z kanału YouTube „Prawda Futbolu” opublikował treść niedoszłej uchwały na Twitterze. Była przygotowywana na środowe posiedzenie zarządu PZPN i jest pod nią podpisany prezes Kulesza (co widać na poniższych screenach). Trochę wygląda to tak, jakby prezes był pomysłodawcą, a jest zgoła inaczej.
19 stycznia uchwałę miał też przegłosować zarząd, ale już wiadomo, że nikt z jego członków nie zagłosuje na to, żeby dać się zakneblować.
– Najśmieszniejsze jest to, że w treści uchwały można przeczytać, że zgody na wypowiedzi w mediach miałby udzielać osobiście prezes Kulesza. Do niego często nie da się dodzwonić, bo jest zajęty z racji na obowiązki. Niektórymi sprawami zajmuje się po dwóch, trzech dniach. I ja miałbym dzwonić do niego w tak błahej sprawie jak zgoda na wypowiedź w telewizji, w radiu lub dla prasy? Jakiś żart i dziecinada. Miałbym to robić już w takcie rozmowy czy chwilę przed nią. Na wizji czy na antenie. Kpina rodem z komuny – usłyszeliśmy komentarz jednego z działaczy.
Komunikat i Urban z Podolskim
Dość zabawne jest to, że Kula jest w zarządzie osobą odpowiedzialną za harmonogram obrad. To właśnie on przygotowuje między innymi projekty uchwał, które później na zarządzie są procedowane. Śmieszy to tym bardziej, kiedy człowiek dowie się, za jakimi sprawami w ostatnich tygodniach stał pan wiceprezes Kula. Jego pomysłem był m.in. słynny już komunikat PZPN z 29 grudnia.
„W dniu 29 grudnia 2021 roku odbyło się nadzwyczajne posiedzenie Zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej poświęcone w całości omówieniu sytuacji związanej ze współpracą z selekcjonerem Paulo Sousą.
Polski Związek Piłki Nożnej informuje, że, w trosce o przebieg rozmów prowadzonych w tej sprawie, do odwołania nie będzie udzielał dalszych komentarzy”.
Dodajmy, że był to komunikat, który ukazał się już po posiedzeniu zarządu. Komuś ten fakt mógł umknąć, bo taki sam komunikat można było wydać przed obradami zarządu.
Wiceprezes Kula był też zły z tego powodu, że do mediów przedostawało się sporo informacji na temat wyboru nowego selekcjonera. Dziwił się, że niektóre nazwiska „wyciekły”. Czas może zdradzić, czyim pomysłem na selekcjonera była kandydatura Jana Urbana, którego asystentem mógłby być sam Lukas Podolski. W celach humorystycznych powiedziałem o tym absurdalnym głosie 9 lutego, podczas „Stanu Futbolu”. Dodam, że autorem tej koncepcji był ten sam człowiek, co wymienionej powyżej uchwały. Oczywiście teraz temu zaprzecza.
Projekt do kosza
Oba pomysły w życie jak na razie nie weszły i nie wejdą. Selekcjonerem zostanie Adam Nawałka, projekt uchwały z „Regulaminem komunikacji medialnej PZPN” powędruje do kosza. Pan wiceprezes Kula jest naprawdę skutecznym działaczem i niezłym organizatorem, co pokazały wybory. Powinien chyba jednak bardziej koncentrować się na sprawach, które leżą w zakresie jego kompetencji.
MACIEJ WĄSOWSKI
Czytaj więcej:
- Forsuję Urbana na selekcjonera? Jak to czytam, to się śmieję
- Janusz Basłaj: Mam prawo być mądralą
- Długość umowy selekcjonera i jej wpływ na jego wybór
Fot. Newspix