Reklama

Z kim zagramy, w jakim składzie, na co możemy liczyć? Zapowiadamy handballowe Euro 2022

Kamil Gapiński

Autor:Kamil Gapiński

14 stycznia 2022, 13:57 • 6 min czytania 6 komentarzy

Brak w składzie kilku liderów, których na ostatniej prostej wyeliminował koronawirus. Niepewna forma Szymona Sićki, wracającego do gry po urazie stawu skokowego. Solidni rywale w grupie, z którymi nawet w pełnym zestawieniu nie mielibyśmy łatwej przeprawy. Sytuacja drużyny Patryka Rombla przed pierwszym meczem na Euro 2022, z Austrią (20.30), nie jest godna pozazdroszczenia. Z drugiej strony, jeśli ktoś miałby sobie z nią poradzić, to właśnie piłkarze ręczni, którzy przez lata wyrobili sobie w kraju opinię walczaków gotowych do największych poświęceń dla dobra zespołu. 

Z kim zagramy, w jakim składzie, na co możemy liczyć? Zapowiadamy handballowe Euro 2022

Mistrzostwa Europy w piłce ręcznej to nie jest turniej, który Polakom kojarzy się najlepiej. Nawet za złotych czasów Bogdana Wenty drużyna nie była w stanie zdobyć w nim medalu – w 2010 roku ugraliśmy czwarte miejsce, najwyższe w historii, i to by było na tyle.

Wydawało się, że przynajmniej powtórzymy ten wynik w 2016 roku gdy Biało-Czerwoni, w końcu, pokonali w grupie wielką Francję, a wcześniej po epickich bojach zwyciężyli Serbów i Macedończyków. Niestety, potem w decydującym o awansie do najlepszej czwórki spotkaniu ulegliśmy w Krakowie Chorwacji aż 23:37. Ostatecznie zamiast cieszyć się z podium rozpaczaliśmy z powodu zaledwie siódmego miejsca.

Teraz nie marzymy nawet o top 8, naszym celem jest po prostu wyjście z grupy, czyli de facto awans do czołowej dwunastki imprezy. W drugiej fazie znajdą się dwie najlepsze drużyny z czterech, zespół Patryka Rombla będzie rywalizował kolejno z Austrią, Białorusią (niedziela 20.30) i Niemcami (wtorek 18).  W dzisiejszym i niedzielnym boju na pewno nie wspomogą nas:

  • Adam Morawski, który momentami bronił w kadrze tak dobrze, że zaczęto go nazywać godnym następcą Sławomira Szmala.
  • Piotr Chrapkowski – kapitan drużyny, lider defensywy, zawodnik Magdeburga, przewodzącego tabeli niemieckiej Bundesligi.
  • Koronawirus wyeliminował też m.in. Jana Czuwarę, Dawida Przytułę, Kacpra Adamskiego, Dawida Dawydzika i Rafała Przybylskiego.

Szczególnie bolesna może się okazać dla nas absencja tego ostatniego, zawodnika występującego na prawej połówce. Na tej pozycji został nam bowiem tylko jeden (!) zdrowy chłop, czyli Michał Daszek. Żeby było jeszcze weselej: gracz Wisły Płock to nominalny skrzydłowy, grający w kadrze na boku rozegrania niejako z konieczności, ponieważ nie mamy godnych następców braci Lijewskich czy Mariusza Jurasika. Jeśli, odpukać, jakiś uraz lub kartka wykluczyłyby go dzisiaj w trakcie meczu z Austrią, nasza sytuacja stanie się dramatyczna – będzie trzeba postawić tam człowieka, który nie ma żadnego doświadczenia na tej pozycji.

Reklama

Na szczęście łatwiej przyjdzie zastąpić nam Chrapkowskiego albowiem w polskiej kadrze jest kilku zawodników, potrafiących grać w tyłach, jak chociażby Maciej Gębala czy Patryk Walczak. Pod nieobecność Morawskiego szanse na wyjście z cienia będzie mieć za to Mateusz Kornecki, czyli taki trochę wieczny numer 2, zarówno w kadrze jak i w Vive. Nie raz w historii sportu tacy gracze wykorzystywali swoje szanse i stawali się bohaterami, naprawdę nie mielibyśmy nic przeciwko temu, żeby 28-latek poszedł w ich ślady.

Jakie jeszcze problemy może mieć dziś kadra? Szymon Sićko to jeden z jej liderów, chłopak, który zrobił w ostatnich latach niesamowity postęp. Ale też pamiętajmy, że przez kilkanaście dni nie trenował z powodu urazu stawu skokowego. Oczywiście – jest możliwe, że spisze się wieczorem kapitalnie, zagra na tak zwanej świeżości. Ale nie możemy też wykluczyć, że wejdzie w to spotkanie średnio, bo będzie jeszcze potrzebował trochę czasu, żeby wskoczyć na wyższe obroty.

– Dla mnie największą niewiadomą tej drużyny jest środek rozegrania – dodaje były reprezentant Polski Paweł Paczkowski.

– Mamy tam kilku fajnych chłopaków: Piotra Jędraszczyka, Michała Olejniczaka i Macieja Pilitowskiego, ale do każdego można się przyczepić. Ten pierwszy ma duży potencjał, może grać genialnie, ale nie wiem, czy jest w stanie prezentować wysoki poziom przez całe Euro, czy nie zaliczy jednak dołków. Michał przeplata bardzo przebojowe akcje seriami błędów, dosyć prostych.  Maciek jest świetny technicznie, ale trochę brakuje mu ogrania na najwyższym poziomie. Piotrowi zresztą też. 

Reklama

Drużynę naszych dzisiejszych rywali możemy w skrócie opisać tak: dwie gwiazdy, które są w stanie w pojedynkę wygrać mecz, i grupa rzemieślników. 37-letni skrzydłowy Robert Weber to były król strzelców Bundesligi, najlepszej ekstraklasy świata. Mimo dojrzałego wieku, nadal jest w formie – gra w wiceliderze 2. Bundesligi, ekipie HSG Nordhorn, i jest w niej najlepszym strzelcem. Doskonale wykonuje rzuty karne, mimo niewielkiego wzrostu – 179 cm – potrafi zejść ze skrzydła i rzucić z drugiej linii.

Kapitanem Austriaków jest Nikola Bilyk. To chłopak, który w 2016 roku przychodził do słynnego THW Kiel z łatką jednego z najzdolniejszych zawodników świata. 20-latek wszedł do drużyny z buta – z miejsca stał się jednym z jej czołowych zawodników. Eksperci zaczęli nazywać do nowym Domagojem Duvnjakiem, wydawało się, że jesteśmy świadkami początku niesamowitej kariery. Niestety, w kolejnych sezonach Austriak nie wystrzelił tak mocno, jak się spodziewano, a jego rozwój zahamowało jeszcze zerwanie więzadeł krzyżowych latem 2020 roku. Przez tę kontuzje stracił właściwie cały poprzedni sezon, a i w obecnym ciężko nazwać go kluczową postacią Zebr. Niemniej jednak to nadal bardzo groźny zawodnik, potrafiący grać w kadrze na najwyższym poziomie, co udowodnił w poprzednich ME, w których rzucił 46 goli w… 7 meczach, co dało mu trzecie miejsce w klasyfikacji najlepszych snajperów.

– Nie możemy się doczekać rozpoczęcia imprezy, cała drużyna jest bardzo zmotywowana. Długo przygotowywaliśmy się do tego turnieju i teraz chcemy się nagrodzić meczami. To trudna, ale wyrównana grupa, każda z drużyn może zająć w niej równie dobrze pierwsze co czwarte miejsce – mówi Bilyk i ciężko się z nim nie zgodzić.

Patrząc na mecze przygotowawcze Polaków, choćby ten z mistrzami Europy Hiszpanami, przegrany zaledwie golem, potrafimy sobie wyobrazić, że nasi pokonają w tej grupie wszystkie trzy drużyny, włącznie z mocnymi Niemcami. Jeśli jednak trzy razy dostaniemy w cymbał, to… też nie będziemy zdziwieni. Wiemy, że to bardzo skrajne przewidywania, ale serio trafiliśmy do grupy, w której przy dobrym dniu każdy może wygrać z każdym. Chaos potęgują jeszcze oczywiście kwestie koronawirusa oraz tego, że w naszej drużynie nie brakuje młodzieży, a ta bywa nieprzewidywalna, o czym ostatnio opowiadał nam Chrapkowski:

W naszej kadrze dominuje młodość. A ona ma to do siebie, że jak wychodzi, to wszystko, a jak nie idzie, to walą się mury. Zadaniem takich ludzi jak ja, Kamil Syprzak, Michał Daszek czy Przemek Krajewski jest pomaganie młodym, by jak najczęściej szło im dobrze. Musimy zadbać o to, żeby nikt „nie zgubił się” na parkiecie, nie podpalił w złym momencie w ataku. 

Co by się w najbliższych dniach nie wydarzyło, możemy być pewni jednego – szczypiorniści znów zafundują nam sporo emocji. Bo to grupa ludzi, która nie odpuszcza choćby nie wiem co. I właśnie dlatego warto ich wspierać dopingiem.

KAMIL GAPIŃSKI

Fot. Newspix.pl

Kibic Realu Madryt od 1996 roku. Najbardziej lubił drużynę z Raulem i Mijatoviciem w składzie. Niedoszły piłkarz Petrochemii, pamiętający Szymona Marciniaka z czasów, gdy jeszcze miał włosy i grał w płockim klubie dwa roczniki wyżej. Piłkę nożną kocha na równi z ręczną, choć sam preferuje sporty indywidualne, dlatego siedem razy ukończył maraton. Kiedy nie pracuje i nie trenuje, sporo czyta. Preferuje literaturę współczesną, choć jego ulubioną książką jest Hrabia Monte Christo. Jest dumny, że w całym tym opisie ani razu nie padło słowo triathlon.

Rozwiń

Najnowsze

Inne sporty

Komentarze

6 komentarzy

Loading...