Reklama

Szef sędziów PZPN: Swoje pierwsze pół roku oceniam na czwórkę

Maciej Wąsowski

Autor:Maciej Wąsowski

13 stycznia 2022, 10:33 • 21 min czytania 19 komentarzy

Czy jest zadowolony z wejścia do Ekstraklasy nowych sędziowskich twarzy? Kto może otrzymać szansę pokazania się? Co z limitami wieku dla arbitrów? O co chodzi z VAR Light? Którzy sędziowie otrzymali plakietki sędziów międzynarodowych?  Czy Szymon Marciniak pojedzie na katarski mundial? Dlaczego Bartosz Frankowski nie prowadzi meczów Legii? Jak ocenia swoje pierwsze pół roku na stanowisku?

Szef sędziów PZPN: Swoje pierwsze pół roku oceniam na czwórkę

O tym wszystkim porozmawialiśmy z Tomaszem Mikulskim, przewodniczącym zarządu Kolegium Sędziów PZPN.

 

 

Reklama

Jak podoba się panu serial „Sędziowie”, który emituje Canal+? Odbiór ludzi, chociażby w komentarzach internetowych jest bardzo dobry.

Również oceniam cały serial bardzo pozytywnie. W zasadzie po raz pierwszy szersze grono osób może zobaczyć, że sędziowie to po prostu normalni ludzie i dają z siebie wszystko. Wśród arbitrów są jednostki z ciekawymi osobowościami. Każdy z nich ma swój specyficzny charakter i osobowość. Każdy ma też swój unikalny styl sędziowania i sposoby na prowadzenie meczów. Generalnie cała seria to bardzo dobry pomysł. Być może ta produkcja przyciągnie trochę młodych ludzi do sędziowania. Może ktoś będzie chciał być takim Tomaszem Kwiatkowskim, który przed każdym spotkaniem krzyczy: „Ogień!”. To są emocje i ktoś może chcieć poczuć podobne. Myślę, że po emisji serialu spojrzenie kibica, piłkarza czy trenera na błędy sędziego będzie trochę inne.

Pan jako przewodniczący Kolegium Sędziów PZPN musiał wyrazić zgodę na realizację serialu?

Aż takiej władzy nie mam. Nie chciałbym i nawet nie próbowałbym blokować takiej produkcji. Nie mogę też zabronić sędziom udzielania wywiadów. To jest ich prawo do swobodnej wypowiedzi. Byłem poproszony o wyrażenie zgody na nagrywanie komunikacji między sędziami. Mówiąc kolokwialnie, zgodziłem się, żeby „arbitrzy byli na podsłuchu” w trakcie meczów. Dzięki temu Canal+ i widzowie mają dostęp do tego, co sędziowie mówią do siebie w trakcie spotkań. I to jest chyba „clou” tego materiału. Wyraziłem również zgodę na wejście kamer do szatni sędziowskich. Nie chcę być uzurpatorem i wprowadzać sędziom jakichś zakazów czy nakazów. Jeżeli chcą rozmawiać z mediami i zapraszać dziennikarzy do swoich domów, to ja nie mam z tym żadnego problemu.

MIKULSKI: JESTEM ZDERZAKIEM. A TA ROLA SZYBKO SIĘ ZUŻYWA (WYWIAD)

W serialu widać ludzką twarz arbitrów. Może więc dobrym pomysłem będzie to, żeby mogli oni zabierać głos w wywiadach po meczach, w których podjęli kontrowersyjną decyzję. Wtedy będą mogli bronić swoich boiskowych rozstrzygnięć. Kiedyś było to możliwe. W ostatnich latach było inaczej. Może więc czas na jakąś zmianę? Czy wiosną reporterzy Canal+ po ostatnim gwizdku będą mogli poprosić sędziego o komentarz do zawodów?

Kiedyś w przepisach było to zabronione. Teraz tego nie ma. Obecnie każdy sędzia odpowiada za swoje decyzje boiskowe i słowa oraz pomeczowe opinie. Osobiście jestem ostrożny, jeżeli chodzi o komentarze wypowiadane w emocjach. Łatwo jest wówczas złapać kogoś na braku precyzji wypowiedzi. Ja i całe Kolegium Sędziów PZPN nie zabronię sędziom kontaktów z mediami. Odradzam jednak wydawać arbitrom opinię tuż po meczu, bo mogą się kierować emocjami. To jest tylko moja rekomendacja. Każdy sędzia może jednak zrobić, jak uważa.

Czasami są jednak sytuacje, które dla sędziów, obserwatorów czy dla pana nie są jakąś kontrowersją, a zwykły kibic może oceniać daną sytuację w różny sposób. Może w takich przypadkach byłoby warto, żeby arbiter sam mógł się obronić i wyjaśnić swoją decyzję.

Zgodzę się z tym. Ogólnie przekonujemy się powoli też do jeszcze jednego pomysłu. Rozmawialiśmy o tym podczas naszej poprzedniej rozmowy w październiku ubiegłego roku. Na stronie internetowej PZPN lub na serwisie „Łączy Nas Piłka” chcemy zrobić coś takiego jak „Klip Tygodnia”, gdzie będziemy analizować wybrane trudne sytuacje z ostatnich meczów. Chcemy to robić na spokojnie, kilka dni po kolejce ligowej. Takie wyjaśnianie pewnych niuansów i przepisów. Czasem pewnie trzeba będzie się delikatnie uderzyć w piersi i przyznać do błędu. Kibicom też należy wytłumaczyć, dlaczego jakaś decyzja została podjęta. Pokazać mechanizm. Przekonałem się do tego pomysłu podczas spotkania z przedstawicielami klubów Ekstraklasy. Mieliśmy szkolenie on-line podczas rundy jesiennej. Wybraliśmy kilkanaście sytuacji i wytłumaczyliśmy kulisy kilku trudnych decyzji. Ludzie z klubów zobaczyli, jakie wątpliwości i dylematy mają sędziowie, oceniając daną akcję na boisku. Perspektywa arbitra głównego, asystentów VAR i kryteria, które analizował VAR. A czasem to niuanse. Po pokazaniu tego przedstawiciele klubów Ekstraklasy sami zobaczyli, że to wszystko nie jest takie proste. Przekonali się, że niektóre decyzje nie wynikają z tego, że ktoś się uwziął lub asystenci na VAR czegoś nie zobaczyli. I już wiedzą jakie elementy wpływają na to, że nie zawsze udaje się podjąć w trakcie spotkania optymalną decyzję.

Reklama
tomasz-mikulski-szef-sedziow-pzpn

Rozumiem, że takie analizy pojawią się na kanałach PZPN już od rundy wiosennej?

Taki mam plan. Wymaga to jednak wielu uzgodnień. Nie chodzi mi tylko o pisemny opis danej sytuacji, tylko o klip wideo. Chciałbym, żeby każdy chętny kibic mógł obejrzeć sobie daną akcję. Niekiedy, żeby internauta miał dostęp do ujęć z wozu VAR. Musimy jednak pamiętać, że są prawa telewizyjne. Tego typu sprawy trzeba dogadać między innymi z nadawcą rozgrywek, czyli w wypadku ekstraklasy z telewizją Canal+. Mam nadzieję, że będzie na to zgoda, bo wówczas będziemy mogli pokazać kibicom coś nowego i ciekawego.

Wracając jeszcze do naszej październikowej rozmowy, to mówił pan wówczas, że będzie chciał zwiększyć liczbę sędziów głównych w ekstraklasie. Tymczasem w poprzednim sezonie 22 arbitrów prowadziło mecze ekstraklasy, a w tym obecnym 21. Dwóch z nich Paweł GilMariusz Złotek – zakończyli kariery i sędziowali symbolicznie tylko po jednym meczu. Na dobre spotkania prowadzi więc 19 sędziów. Wychodzi na to, że arbitrów głównych ekstraklasie jest jednak mniej. Z czego to wynika?

Liczba nazwisk może faktycznie jest minimalnie mniejsza, ale zwróciłbym uwagę na to, że nowe sędziowskie twarze dostają do prowadzenia więcej spotkań. Wcześniej nowi, wprowadzani arbitrzy mieli jedno lub dwa spotkania w rundzie. Teraz większa grupa sędziuje więcej i częściej. Uważam, że „nowym” daję większą szansę, niż to było wcześniej. Przyznać jednak muszę, że „proste rezerwy” na nowe nazwiska trochę się wyczerpały. W grupie sędziów TOP Amator A, mogących prowadzić mecze ekstraklasy, pojawią się dwaj zupełnie nowi ludzie. Obaj będą mogli dostać szansę poprowadzenia meczu w najwyższej klasie rozgrywkowej. Może to nie będzie tak, że od razu rzucimy ich na głęboką wodę. Uważam, że wszystko trzeba robić rozważnie i systematycznie. Z tego, co mówiłem o potrzebie zwiększenia liczby sędziów w ekstraklasie, zupełnie się nie wycofuje.

A może pan zdradzić o nazwiska sędziów, o których dokładnie chodzi?

Patryk Gryckiewicz z Torunia i Marcin Szczerbowicz z Olsztyna. Awansowali do grupy TOP Amator A, a każdy kto się w niej znajduje, sędziuje, co do zasady rozgrywki I ligi, ale ma też teoretyczną i regulaminową możliwość prowadzenia meczów o klasę wyżej. Wszystko więc zależy od postawy tych sędziów na wiosnę.

W ekstraklasie i tak zadomowiła się szeroka grupa nowych arbitrów: Damian Kos (9 meczów), Sebastian Krasny (8), Zbigniew Dobrynin (8), Tomasz Wajda (7), Łukasz Kuźma (6), Sebastian Jarzębak (5), Paweł Malec (5) i Łukasz Szczech (3). Oni wszyscy już na stałe zostają w najwyższej klasie rozgrywkowej?

Może nie z każdego z nich jestem w jednakowym stopniu zadowolony. Z wymienionej grupy z niektórych jestem zadowolony bardzo, a z innych mniej. Żaden z nich nie stracił nadal swojej szansy. Zamierzam nadal obsadzać ich w ekstraklasie podczas meczów rundy wiosennej. Najważniejsza będzie jednak forma. Boisko będzie decydować o tym, w której lidze będą pojawiać się najczęściej. Ogólnie jestem bardzo zbudowany postawą młodszej grupy sędziów. Być może to jest największy pozytyw jesiennej części sezonu, jeżeli chodzi o sędziowanie. „Młodzież” pokazała się z dobrej strony. Ich postawa jest naprawdę OK.

Jesienią niewiele meczów dostał Daniel Stefański, który wcześniej był jednym z czołowych arbitrów. Dobrze kojarzę, że on miał problemy zdrowotne?

Daniel długo zmagał się z poważną kontuzją. Przez pół rundy jesiennej po prostu nie mógł sędziować. Dlatego pojawił się w ekstraklasie zaledwie pięć razy. Po powrocie do zdrowia wprowadzaliśmy go dość ostrożnie. Mimo to pojawiały się delikatne problemy i drobniejsze urazy. Wspólnie zdecydowaliśmy o mniejszym obciążeniu.

W ostatniej kolejce ekstraklasy przed przerwą zimową mieliśmy dość niecodzienną sytuację. Najpierw w meczu Śląsk Wrocław – Cracovia (0:2) sędzia asystent Michał Pierściński doznał kontuzji i zastąpił go arbiter techniczny Szymon Łężny. Z kolei w spotkaniu Lech Poznań – Górnik Zabrze (2:1) urazu nabawił się główny sędzia Jarosław Przybył i również zastąpił go techniczny Albert Różycki. To chyba była niecodzienna sytuacja, żeby dwie takie historie wydarzyły się w jednej kolejce.

Zgadza się. To nie zdarza się zbyt często. Trudy rundy dają się we znaki nie tylko piłkarzom. Kolejny raz widzimy, że sędziowie są tylko i aż ludźmi. Mają też prawo do kontuzji podobnie jak zawodnicy. Obciążenia w dzisiejszej piłce są bardzo duże. Arbitrzy pokonują niemal identyczne dystanse na boisku jak piłkarze, a często są przy tym nieco starsi. Siłą rzeczy pomimo profesjonalnego podejścia do treningu, czy rozgrzewki, te kontuzje i tak się zdarzają. Akurat złożyło się na dwa przypadki w jednej kolejce.

Sporym pozytywem musi być też dla pana powrót do roli sędziego głównego Tomasza Musiała. W jednym z wywiadów przyznał się do problemów zdrowotnych po przejściu boreliozy. Z tego powodu w poprzednim sezonie ani razu nie wybiegł na boisko, a jesienią z 13. meczami był w czołówce sędziów ekstraklasowych, jeżeli chodzi o poprowadzone spotkania.

Sędziował nawet jeden ze szlagierów jesieni, czyli mecz Legia Warszawa – Lech Poznań (0:1 – przyp. red.). Spisał się naprawdę fajnie. W serialu „Sędziowie” widzowie zobaczyli jego pracę w tym meczu od kuchni. Miał tam kilka bardzo trudnych do oceny sytuacji, ale podjął w nich bardzo dobre decyzje. Powrót Tomka do zdrowia i formy bardzo mnie cieszy. On w takich spotkaniach jak to przy Łazienkowskiej po prostu się sprawdza. Brakowało go i świetnie, że znów jest z nami.

sedzia-tomasz-musial

W grudniu zarząd PZPN wprowadził limity wiekowe dla sędziów. I tak dla grupy Top Amator A, prowadzącej mecze ekstraklasy i I ligi – jest to 50 lat. Grupa Top Amator B i C, sędziująca w II i III lidze, ma 45 lat. Dodatkowo sędziowie VAR i AVAR mogą mieć maksymalnie 52 lata. Po co te limity?

Od razu muszę jedno doprecyzować, te przepisy zatwierdziliśmy już na początku października. Tam był cały pakiet zmian regulaminowych. Trzeba też zdementować, że dopiero teraz wprowadziliśmy limity wiekowe. To nie jest prawda. Limity były już wcześniej. Wyeliminowaliśmy jednak zapis, który dawał swego rodzaju dowolność. Wcześniej było tak, że w szczególnych przypadkach zarząd Kolegium Sędziów mógł się zwrócić do zarządu PZPN o zezwolenie sędziemu na prowadzenie meczów danej klasy rozgrywkowej mimo przekroczenia limitu wiekowego. Jedną z moich głównych idei w roli przewodniczącego Kolegium Sędziów PZPN było to, żeby unikać uznaniowości. Chcę, żeby panowały transparentne czytelne i jasne reguły. Nie ma idealnych rozwiązań, ale teraz wszystko jest klarowne i konkretne. Limity wiekowe były i nadal będą. 50 lat, które jest u nas, to i tak naprawdę sporo. Dla przykładu w Niemczech jest 47 lat, również na twardo. W większości krajów europejskich są jakieś limity wiekowe. Wyjątkiem są Anglia i Holandia. Te zasady w poszczególnych federacjach są różnie obwarowane. W niektórych państwach po 45. roku życia limit jest warunkowo przedłużony o rok, jeżeli dany sędzia cały czas zbiera bardzo wysokie noty lub ma bardzo wysoką pozycję zagranicą. Każdy krajowy związek ma trochę inne podejście. W Polsce te limity są daleko przesunięte. Dają jednak wszystkim konkretną perspektywę. Życzę każdemu sędziemu, żeby dotrwał do limitu w dobrym zdrowiu i formie, tak aby mógł zakończyć swoją karierę z powodu 50. urodzin, z podniesionym czołem i został odpowiednio uhonorowany. To coś zupełnie innego niż być zdegradowanym niżej z powodu słabszej dyspozycji lub braku perspektyw na progres.

Nie wystarczyłoby wprowadzić wymogów sprawnościowych? Jeżeli sędzia odpowiednio szybko i wydolnie biega, to niech sędziuje dalej mimo skończenia tych 50 lat. Tak jest chociażby w angielskiej Premier League, gdzie jest wielu starszych sędziów.

Testy biegowe często nie są jakąś przeszkodą. Jeżeli ktoś utrzymuje dobrą formę od lat, to nie jest mu trudno zdawać testy sprawnościowe. Uważam jednak, że wiek ma swoje prawa. Doświadczenie jest ważne, ale percepcja, spostrzegawczość, refleks w pewnym wieku stopniowo spadają. Dla mnie jest to oczywiste.

Jeżeli dobrze rozumiem zapisy nowej sędziowskiej uchwały, to jeżeli dany sędzia skończy 45 lat i nadal będzie w III lidze, to po 45. urodzinach zostanie automatycznie zdegradowany niżej?

Limity wiekowe obowiązują na szczeblu centralnym. Każdy sędzia, jeżeli chce kontynuować swoją przygodę z gwizdkiem na niższych poziomach, to w zależności od przepisów danego wojewódzkiego ZPN nadal będzie mógł to robić. To nie jest tak, że zupełnie ktoś nie będzie mógł już sędziować. Trzeba też pamiętać, że na przykład II i III liga nie są „stacją docelową” dla sędziego. Nie może być tak, że ktoś jest na zawsze trzecioligowym arbitrem. Dla dobra rozwoju całej organizacji sędziowskiej musi być przepływ ludzi, fluktuacja. Niezbędne jest płynne uzupełnianie kadry sędziowskiej i dopływ „świeżej krwi”. Uważamy, że przyjęty model pozwoli bardzo dobrym sędziom długo prowadzić zawody, ale z drugiej strony będzie też pomocny dla młodych arbitrów, którym tak trudno się przebić. Nasz model jest naprawdę dobrze wyważony.

Jesienią Polska była jednym z niewielu krajów na świecie, gdzie na drugim szczeblu rozgrywek stosowano tzw. „VAR Light”. Jak wyszło to wszystko w praktyce? To udany eksperyment?

Według mojej wiedzy „VAR Light” jest stosowany tylko u nas, jeżeli chodzi o europejskie federacje. Jesteśmy więc pod tym względem liderem na skalę światową. Normalny VAR jest stosowany na drugim szczeblu rozgrywek tylko w trzech krajach. Mają go Włosi, Hiszpanie i Niemcy. Nas obecnie nie stać na pełną wersję VAR w I lidze. Mamy wersję lżejszą, gdzie jest mniej kamer (minimum cztery – przyp. red.), asystenci VAR nie mają do pomocy technika telewizyjnego i pomieszczenie VAR znajduje się na stadionie, a nie w specjalnym wozie. Można powiedzieć, że jest to eksperyment, ale odbywa się on pod ścisłym nadzorem FIFA. Podlegamy tutaj bardzo szczegółowym rygorom i kontroli. Wszystkie podjęte decyzje za pomocą „VAR Light” są szczegółowo opracowywane i wysyłane do FIFA. Tam wszystko jest analizowane. Na podstawie naszych doświadczeń „VAR Light” będzie prawdopodobnie wykorzystywany w innych krajach. Efekty praktyczne są pozytywne. Udało się nam przeszkolić wielu sędziów. Ma to za sobą w zasadzie cała grupa TOP Amator A. Zaczynamy już szkolić najlepszych z grupy TOP Amator B. Robimy to naprawdę w bardzo szybkim tempie. Statystyki pokazują, że „VAR Light” działa. Nie jest może jeszcze doskonały, ale pozwala eliminować duży odsetek rażących błędów.

Można się więc spodziewać, że niebawem „VAR Light” trafi do II ligi czy może koszty dla klubów będą tam zbyt duże?

„VAR Light” w całości jest opłacany przez PZPN. To obciąża budżet nie klubów, a związku. W skali roku tylko w I lidze projekt kosztuje kilka milionów złotych. To jest główny problem, Jeżeli chodzi o ludzi, to pewnie bylibyśmy w stanie przeszkolić sędziów do II ligi, żeby „VAR Light” pomagał na tym poziomie rozgrywkowym. Pytanie tylko, czy jest takie zapotrzebowanie i czy ma to sens. Wtedy na pewno bylibyśmy jedyni na świecie.

Zawsze w przerwie między rundami Kolegium Sędziów PZPN dostaje wytyczne z IFAB, UEFA i FIFA w sprawach przepisów, na które trzeba baczniej zwrócić uwagę przed kolejnym półroczem. Czy już wiadomo, na co sędziowie będą bardziej musieli uważać?

Takie wytyczne dopiero przed nami. Szymon Marciniak jako sędzia główny, a Tomasz Kwiatkowski jako asystent VAR będą od 17 do 21 stycznia na specjalnym kursie przygotowawczym dla arbitrów przed mundialem w Katarze. Odbędzie się on w Abu Zabi w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Tam będzie tylko dwudziestu sędziów głównych i szesnastu asystentów VAR z całego świata. To ścisła elita. Tam mogą być podane pierwsze wytyczne i trendy na najbliższe miesiące. Zmian w przepisach oczywiście nie będzie, ale zawsze w przerwie zimowej dowiadujemy się od FIFA czy UEFA jak interpretować niektóre sporne sytuacje, jaki jest trend. My jako Kolegium Sędziów PZPN od 17 do 28 stycznia też będziemy mieli swój specjalny obóz przygotowawczy w Turcji. Będziemy trenować pod Antalyą. Szymon i Tomek mają do nas dolecieć. Mam nadzieję, że przy okazji przywiozą nam najświeższe informacje.

sedzia-szymon-marciniak-najlepszy-polski-sedzia

Wyprzedził pan trochę moje kolejne pytanie. Pierwszy raz od dwóch lat i rozpoczęcia pandemii koronawirusa sędziowie pojadą na zgrupowanie do Turcji, gdzie do rundy wiosennej przygotowują się również polskie kluby. Jest tam lub będzie aż siedemnaście klubów naszej ekstraklasy. Ilu sędziów będzie na zgrupowaniu i jak duże logistycznie jest to wyzwanie dla PZPN?

Na miejscu będziemy przez jedenaście dni. Uczestniczyć w zgrupowaniu będzie 60 sędziów, pięciu instruktorów oraz trener przygotowania fizycznego i dwóch fizjoterapeutów. Łącznie będzie nas 68 osób. Dla nas to bardzo duża operacja i wyzwanie. Solidnie się do tego przygotowujemy. Obóz będzie podzielony na dwie części. Pierwsza to będą warsztaty i szkolenia, które sami przygotowujemy. Robią to nasi instruktorzy i nasi sędziowie zawodowi. Zrobimy między innymi specjalne zajęcia z VAR, którymi będzie kierował Paweł Gil. Drugą częścią będzie oficjalny kurs szkoleniowy FIFA. Poprowadzi go znany edukator światowej federacji i były międzynarodowy sędzia – Rosjanin Walentin Iwanow. Kurs jest też w części dotowany z FIFA. Sędziowie dostaną m.in. sprzęt. Dla nas to będzie bardzo intensywny czas. Będą treningi, szkolenia, ale również egzaminy. Na miejscu w Turcji będą też nasze kluby, a co za tym idzie, będzie sporo sparingów do sędziowania. Będzie więc okazja nie tylko do zajęć teoretycznych, ale również praktycznych. Liczmy na to, że każdy sędzia, który będzie prowadzić mecze ligowe w pierwszych wiosennej kolejkach, poprowadzi przynajmniej dwa sparingi w Turcji. To jest ważne, żeby każdy popracował tam na odpowiednim tempie i intensywności. Gdyby nasze kluby nie wyjeżdżały do Turcji i zostałby w kraju, to my też byśmy zostali. Zresztą tak robimy latem, bo wtedy można u nas w bardzo dobrych warunkach przygotować się do sezonu. Zimą niemal wszystkie kluby ekstraklasy i spora część pierwszoligowców lata do Turcji. Są też kluby z innych krajów Europy środkowej i wschodniej. Jest możliwość sędziowania meczów na naturalnych boiskach.

Polscy sędziowie będą prowadzić sparingi polskich klubów?

Oczywiście, ale nie tylko. Nasi arbitrzy będą pojawiać się na meczach drużyn z Rosji, Ukrainy czy Słowacji. Tam będzie cały przekrój klubów z Europy środkowo-wschodniej. Dla sędziów to będzie bardzo ciekawe doświadczenie, bo będą mogli spotkać się z innymi stylami gry.

Czy słyszał pan coś o tym, że przed mundialem w Katarze protokół VAR czekają jakieś zmiany? Czytałem w zagranicznej prasie o takiej możliwości, że sędziowie, podejmując jakieś decyzje po analizie wideo, byliby słyszalni przez telewidzów, jak i widzów na stadionie. Podobne rozwiązania są stosowane już w amerykańskich zawodowych ligach innych sportów: NBA czy NFL.

W tym momencie nie mam na ten temat informacji. Natomiast słyszałem, że to o czym pan mówi, jest planowane we Włoszech. Ciekawa sprawa i zobaczymy czy faktycznie takie rozwiązanie wejdzie w życie. Od siebie mogę powiedzieć tyle, że jeżeli przepisy gry i protokół VAR dopuści podobne rozwiązanie, to my jako Kolegium Sędziów PZPN zapewne nie pozostaniemy w tyle. Będzie to jeszcze większa przejrzystość decyzji, a dla mediów i kibiców bardzo ciekawy temat. To może dodatkowo uatrakcyjnić mecze.

Jak pan ocenia szanse Szymona Marciniaka na to, żeby znalazł się już w ścisłym gronie sędziów nominowanych do prowadzenia meczów podczas katarskiego mundialu? Przy okazji jego absencji podczas EURO 2020 pojawiały się głosy, że poprzednie władze zarządu Kolegium Sędziów PZPN za mało lobbowały UEFA w jego sprawie.

Szanse Szymona oceniam jako duże. On sam jest bardzo zmotywowany i zmobilizowany. Był pod koniec roku na turnieju Arab Cup, gdzie sędziował m.in. półfinał Katar – Algieria (1:2 – przyp. red.). Według informacji, które otrzymałem, jego postawa została oceniona bardzo wysoko. Jest teraz w wąskiej grupie sędziów głównych, przygotowującej się do mistrzostw świata. Osobiście jestem przekonany, że zobaczymy go na mundialu. Trzeba też sprostować jedną rzecz, bo cały czas pojawiają się opinie, że coś zależy od jakiegoś lobbingu rodzimej federacji danego arbitra. Takie czasy już dawno minęły. FIFA i UEFA mają znakomite rozeznanie formy i pracy arbitrów. Posiadają swoich obserwatorów stadionowych i telewizyjnych. Oni śledzą transmisje meczów i to nie tylko tych międzynarodowych, ale również ligowych. Sędziowie są przez nich prześwietlani z każdej strony. Jestem pewny, że żadne lobbowanie czy promowanie nie ma absolutnie żadnego znaczenia. Wszystko jest w rękach i głowach sędziów. Trzymamy kciuki za Szymona, ale nie tylko za niego. Generalnie za mało się chwalimy sukcesami. Niedawno były nowe kategoryzacje w UEFA i co ciekawe nikt z polskich sędziów nie został zdegradowany do niższej grupy. Zanotowaliśmy za to dwa awanse u kobiet. Monika Mularczyk awansowała do najwyższej grupy Elite, a Katarzyna Lisiecka zrobiła kolejny awans. Szczebel wyżej trafili też nasi arbitrzy w futsalu. Mamy więcej nazwisk na listach futsalu, beach soccera oraz VMO (z ang. Video Match Officials – przyp. red.). Według mnie jest się z czego cieszyć i jest czym się chwalić.

Od stycznia 2022 roku jeden z ekstraklasowych arbitrów Damian Sylwestrzak będzie już biegał z plakietką międzynarodowego sędziego. To jedyna taka zmiana czy ktoś dostał jeszcze taką nominację, a może ktoś już nie będzie sędzią międzynarodowym?

O nominacji Damiana było wiadomo już od października. Teraz stanie się to faktem. Z uwagi na wiek karierę zakończył asystent Konrad Sapela. Statusu międzynarodowego asystenta nie będzie miał już też Michał Obukowicz. W ich miejsce pojawią się dwaj nowi asystenci – Marek Arys i Bartosz Heinig. To dwójka młodych i obiecujących „liniowych”. Można powiedzieć, że dbamy tutaj o przyszłość.

sedzia-damian-sylwestrzak-od-2022-roku-jest-aribtrem-miedzynarodowym

Jak pan ocenia swoje pierwsze pół roku w roli przewodniczącego Kolegium Sędziów PZPN?

To chyba najtrudniejsze pytanie, jakie dzisiaj usłyszałem. Trudno jest ocenić samego siebie, ale jak już muszę, to pewnie najodpowiedniejsza będzie ocena dobra, czyli szkolna „czwórka”. Cały czas uczę się swojej funkcji. Najpierw bałem się czy podołam czasowo, bo cały czas jestem też lekarzem i cały czas pracuję. Teraz o to się już mniej martwię, ale widzę, że sprawy sędziowskie zaczynam odbierać w sposób emocjonalny. Bardzo przeżywam sukcesy, ale również niepowodzenia naszych sędziów. Mam poczucie, że powoli robimy progres. Może nie jest jakiś spektakularny skok, ale krok po kroku realizuję plan, który ze swoim zarządem Kolegium Sędziów wspólnie sobie założyliśmy. Nie chcę działać maksymalnie szybko, wolę wszystko robić stopniowo, ale efektywnie.

Osobiście mam poczucie, że wokół środowiska sędziów atmosfera nie jest tak gęsta, jak chociażby przed rokiem. Mniej jest też chyba kontrowersji…

Miło to słyszeć. Na pewno nie ma więcej błędów niż było. Takich głośnych wpadek i kontrowersji myślę, że było mniej. Pewnie wpływ na to ma coraz lepsze wykorzystywanie VAR. Myślę też, że trochę poprawiła się atmosfera. Zrobiło się trochę spokojniej i ciszej wokół sędziów. Złośliwi mogą powiedzieć, że niewiele się dzieje. Ja uważam, że to akurat dobrze.

Żeby nie było zbyt cukierkowo, muszę się zapytać o to, czy i kiedy Bartosz Frankowski poprowadzi w tym sezonie jeszcze jakiś mecz Legii? Na razie ma tylko jeden – pamiętna porażka mistrzów Polski na wyjeździe ze Śląskiem 0:1, kiedy asystent Marcin Boniek niepotrzebnie podniósł chorągiewkę, myląc zawodników Legii. Doprowadziło to do gola wrocławian. Od tamtego momentu Frankowski nie sędziuje już meczów warszawskiego klubu. To przypadek?

Nie jest to przypadek. „Do tanga trzeba dwojga”. Z Bartoszem rozmawiałem na ten temat, zresztą sam mówił o tym w swoim odcinku serialu „Sędziowie”. On nie ma żadnego problemu z Legią. Jeżeli tylko z drugiej strony nie będzie problemu, to nie widzę przeciwwskazań. Trochę rzeczy zostało wyolbrzymionych, a tak naprawdę to nic się nie stało. Dla mnie taka obsada nie byłaby kontrowersją. Myślę jednak, że czas w tym przypadku będzie bardzo dobrym lekarstwem.

Słyszałem też, że nie będzie już nagłych wyjazdów sędziów do Arabii Saudyjskiej czy Japonii na prowadzenie meczów w tamtych ligach. Ponoć ma to wynikać z przepracowania naszych arbitrów. Czy to prawda?

Rozmawiałem o tym z sędziami i również z prezesem PZPN Cezarym Kuleszą. Sprawa jest prosta. Polscy arbitrzy są zawodowcami i jednocześnie pracownikami związku. Mają wykonywać pracę na rzecz swojego pracodawcy. Kiedy trwają rozgrywki ligowe w Polsce, muszą być do naszej dyspozycji. Oczywiście, z zachowaniem priorytetu, jakim są oficjalne mecze UEFA i FIFA. Nie stoi nic na przeszkodzie, żeby w czasie wolnym – kiedy u nas nie odbywają się mecze – przyjmowali drogą oficjalną zaproszenia od innych federacji. Nie może to jednak kolidować z ich obowiązkami w kraju. Po wprowadzeniu „VAR Light” mieliśmy spory deficyt ludzi. Nie mogliśmy sobie pozwolić na delegowanie kilku sędziów za granicę, kiedy byli potrzebni u nas. Takie reguły są proste. Oczywiście nie zamykamy się na propozycje z innych krajów. Mam świetny świeży przykład. Wymieniłem właśnie korespondencję z Markiem Clattenburgiem. Były angielski arbiter jest obecnie szefem sędziów greckiej federacji. Wystosował do nas prośbę, żebyśmy wytypowali sędziów na szlagierowy mecz najbliższej kolejki greckiej ligi: Panathinaikos Ateny – Olympiakos Pireus. To już w najbliższą niedzielę. Poleci tam Paweł Raczkowski jako główny arbiter, wraz ze swoimi asystentami, a jako VAR pomagać im będzie Bartek Frankowski. To pokazuje, że gdybyśmy tylko pozwoli, to nasi sędziowie często byliby zapraszani do innych krajów. Z naszym sędziowaniem nie jest tak źle, jak niektórzy myślą. Polscy sędziowie często są bardziej cenieni za granicą, niż u nas w kraju.

sedzia-pawel-raczkowski-poprowadzi-grecki-klasyk-panathinaikos-olympiakos

Cały czas w powietrzu wisi ogólnokrajowy protest sędziów. Sędziowie niższych klas rozgrywkowych domagają się podwyżek swoich stawek. Jesienią udało się uniknąć protestu, ale chyba cały czas jego groźba jest aktualna, zwłaszcza wobec inflacji i wszelkich podwyżek. Czy pan jako przewodniczący zarządu Kolegium Sędziów PZPN zamierza coś z tym zrobić, a może same władze związku mają jakiś pomysł?

Z tego co wiem, władze PZPN opracowują plan działania. Problem jest przede wszystkim na niższych szczeblach. Sędziów po prostu brakuje. Zdajemy sobie sprawę, że skala niezadowolenia jest tam duża. Podwyżki mają się pojawić. Nie wiem jednak, czy będą satysfakcjonować środowisko sędziowskie z niższych lig. Pewnie będzie o to trudno. Trzeba podnosić stawki stopniowo, bo musimy wszyscy pamiętać, że poniżej III ligi za pracę arbitrów płacą kluby, a im też jest obecnie bardzo trudno. Musimy zdawać sobie sprawę, że pandemia i inne okoliczności mocno wydrenowały piłkę na niższych szczeblach. To nie jest łatwe do rozwiązania.

ROZMAWIAŁ MACIEJ WĄSOWSKI

FOT. FotoPyK, Newspix

WIĘCEJ O SĘDZIOWANIU:

Rocznik 1987. Urodził się tego samego dnia, co Alessandro Del Piero tylko 13 lat później. Zaczynał w tygodniku „Linia Otwocka”, gdzie wnikliwie opisywał m.in. drugoligowe losy OKS Start Otwock pod rządami Dariusza Dźwigały. Od lutego 2011 roku do grudnia 2021 pracował w „Przeglądzie Sportowym”, gdzie zajmował się głównie polską piłką ligową. Lubi pogrzebać przy kontrowersjach sędziowskich, jak również przy sprawach proceduralnych i związkowych. Fan spotkań niższych klas rozgrywkowych, gdzie kibicuje warszawskiemu PKS Radość (obecnie liga okręgowa). Absolwent XXV LO im. Józefa Wybickiego w Warszawie i Wyższej Szkoły Dziennikarskiej im. Melchiora Wańkowicza.

Rozwiń

Najnowsze

1 liga

Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem

Bartek Wylęgała
5
Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem
Anglia

Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Piotr Rzepecki
0
Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Komentarze

19 komentarzy

Loading...