Pobicie Mahira Emreliego to sprawa, której nie należy bagatelizować. Zwłaszcza w świetle faktów, jakich dostarcza nam prawnik azerskiego piłkarza. Wydawało się, że to kwestia, którą powinni rozstrzygnąć policjanci, kierownictwo Legii i prawnicy zawodnika? Nic bardziej mylnego. To o wiele grubsza historia. Polityczna. Nie możemy wykluczyć, że mówimy o akcie potężnej rasowej niechęci i międzynarodowym skandalu.
Fakty ujawniane przez mecenasa Anila Dincera w wywiadzie dla „report.az” są szokujące i powinny obić się echem w kancelarii ministra spraw zagranicznych. Zacznijmy od tego, że na szali leży życie Mahira Emreliego. Nie stan psychiczny, nie zdrowie, nie przyszłość piłkarska. Życie.
Dincer: – Wyjaśniliśmy klubowi, dlaczego zawodnik nie chciał wracać do Polski. Byłoby to ryzykowne dla jego życia.
Gdy już Azerowi udało się w dramatycznych okolicznościach uciec z Polski i uzyskać azerski azyl, pojawiły się sugestie kibiców, jakoby jego późniejsze działania miały na celu cyniczne wykorzystanie sytuacji i czmychnięcie do nowego klubu z workiem pieniędzy. Prawnik rozwiewa wątpliwości. Nie chodzi o to. Podobne kłamstwa rozpowszechniają zawistni przeciwnicy Emreliego, których jak widać nie brakuje.
Dincer: – Myśleli, że szukamy innego klubu, dlatego zawodnik nie chce trenować w Legii. W prasie krążą różne wiadomości. (…) Kto rozpowszechnia takie wieści, szkodzi Mahirowi.
Szokująco robi się jednak dopiero dalej. Gdy dziennikarz sugeruje, jakoby sam klub był zainteresowany pobiciem Emreliego, Dincer odpowiada:
– Nie mamy na to konkretnych dowodów, ale bieg wydarzeń daje podstawy, by tak sądzić. Policja mówi, że jej tam nie było, klub twierdzi, że tam była. Obie strony obwiniają się nawzajem. Zadałem w FIFA pytanie: jeśli była tam policja, to jak kibice weszli do autobusu? W Polsce kibice mogą więcej od stróżów prawa? Niestety też myślę, że ta akcja była zorganizowana przez klub. Czemu? Historia Legii jest mroczna. Wyjeżdżają do Holandii i atakują kibiców Ajaksu. Kibice ranią angielską policję w meczu z Leicester. Wchodzą na teren klubu, atakują kibiców i zawodników. To nie pierwszy raz. Taki system został ustanowiony między klubem a kibicami. Ktoś musi dać dobrą lekcję kierownictwu Legii.
Jest na tyle mocno, że musimy zadać to pytanie – Legio Warszawa, czy to ty świadomie pozwoliłaś na pobicie Mahira Emreliego rękoma swoich kiboli? Czy naprawdę było ci to na rękę? I dlaczego? To miał być pomysł na zdyscyplinowanie zawodników? Co na to sztab szkoleniowy? A może wpisujesz się w narastającą niechęć Europejczyków do innych narodowości i należysz do ormiańskiego spisku?
Uwaga, teraz jest najmocniej.
Dziennikarz: – Mahir Emreli jest obecnie najlepszym zawodnikiem Legii z 11 golami. Jak myślisz, dlaczego kibice wybrali najlepszych z zespołu?
Dincer: – Ani my, ani kierownictwo klubu, nie znamy odpowiedzi na to pytanie. (…) Moim zdaniem powodem jest niedawny wzrost rasizmu w Polsce. Obaj zaatakowani są legionistami. Może to jest jakaś niechęć lub ukryty powód.
Dziennikarz: – Czy może to być ormiańska prowokacja?
Dincer: – Może. Ale nie jestem pewien na sto procent. Pewną rolę może również odegrać narastający rasizm przeciwko obcokrajowcom w Europie. Może stało się to dlatego, że jest muzułmaninem. Na pewno jest powód.
Czujemy pewien niedosyt. Prawnik Emreliego ma naprawdę dużo do powiedzenia i aż chciałoby zadać się mu szereg innych pytań. Może napaść na Emreligo ma związek z napiętą sytuacją na granicy, którą szturmowali przybysze z wschodu? Gdzie leży Azerbejdżan, czy nie na wschodzie? No właśnie. Ktoś mógł połączyć te dwa fakty. Dowodów nie ma, ale czy można to wykluczyć? Przecież prawnik sugeruje, że w Europie „narasta rasizm przeciwko obcokrajowcom”. Moment tego ataku nie musi być przypadkowy.
W rozmowie pada również stwierdzenie o tym, że Emreli miałby chodzić po Warszawie z ochroniarzem, ale i to nie gwarantuje mu bezpieczeństwa. To pokazuję skalę zagrożenia, w jakim znajduje się Azer. Jak dobrze, że piłkarz może przebywać właśnie w bezpiecznym Azerbejdżanie i nie musi ryzykować chodzenia po Dubaju. Czy można wykluczyć, że i tam nie sięgają macki ludzi, którzy zagrażają jego życiu?
Za nami lekka szyderka, a teraz na poważnie.
Ustalmy jedno. Dawanie piłkarzom po twarzy to absolutna patologia. Jesteśmy zdania, że „kibice Legii” zachowali się haniebnie i powinni zostać za to srogo ukarani.
Musimy jednak dobrze interpretować fakty.
Czy napaść na piłkarzy miała jakiekolwiek inne tło poza tym kibicowskim? Poza chorym upustem frustracji? Poza absurdalnie pojmowaną chęcią ukarania zawodników za złe wyniki? No nie. Jaki rasizm? Jakie ormiańskie spiski? Jaka niechęć do muzułmanów? Raz jeszcze – w żaden sposób tego nie relatywizujemy, bo to skandal, do którego nie powinno dojść. Ale nie róbmy z tego afery na tle rasowym czy politycznym, bo najłatwiej w tej chwili uderzyć w chwytliwe tony o rasistach czy polskiej dziczy.
Wywiad prawnika to kolejny strzał obozu Emreliego w trudnych przepychankach z Legią Warszawa. Piłkarz przeszedł do otwartej walki w momencie, gdy wysłał pismo, w którym odmówił stawienia się na przygotowaniach i poinformował o zamiarze jednostronnego rozwiązania kontraktu. To już oczywiste, że Emreli jest dla Legii spalony i nigdy w niej nie zagra, nawet, jeśli pójdzie do sądu i nic tam nie wskóra.
Gra toczy się teraz tylko o jedno. O pieniądze. Obóz Emreliego chce uwolnić się od Legii na promocyjnych warunkach, klubowi z kolei nie uśmiecha się puszczanie tak łatwo piłkarza, który dostał 500 tysięcy euro za podpis. Skoro tyle w niego zainwestowano, to dlaczego miałby odejść teraz z workiem pieniędzy? Jeśli chodzi wyłącznie o bezpieczeństwo, to dlaczego ten sam portal, który rozmawia z prawnikiem Emreliego, donosi o tym, że piłkarz domaga się wypłacenia pensji za 3,5 roku z góry przy jednoczesnym żądaniu zerwania umowy? No to o co będzie walczył Emreli w sądzie? O swoje bezpieczeństwo? Czy może jednak o swój portfel? Jak próba puszczenia Legii z torbami ma się do komfortu psychicznego zawodnika? I tylko to jest na dziś osią konfliktu, a nie żadne ormiańskie spiski. Po co dorabiać chore ideologie do rzeczywistości, która jest taka prosta?
Sam Emreli – poprzez takie właśnie działania jego ludzi – znacząco obniża swoją wiarygodność. Mógł być piłkarzem, któremu należy tylko współczuć po chorej napaści. Dziś powoli zbliża się do Muhameda Keity (były piłkarz Lecha, pamiętacie?), który opowiadał w norweskich mediach o polskim rasizmie, którego przejawem miało być to, że w galeriach handlowych zawsze towarzyszy mu dwóch strażników na Segweyach. Absurd? Absurd. Ale czy większy niż ormiańskie prowokacje czy narastający w Europie rasizm?
Rozumiemy, że Emreli mógł mocno przeżyć całe zajście i nie chce już grać w Polsce. Ma do tego prawo. Tylko czy w świetle wywiadu prawnika, który dokłada do pieca takie treści, i informacjach o absurdalnych żądaniach finansowych, nie powinniśmy przestać traktować tej wersji poważnie?
Słowami prawnika Azera odpowiemy:
Nie mamy na to konkretnych dowodów, ale bieg wydarzeń daje podstawy, by tak sądzić.
WIĘCEJ O LEGII:
- Tureckie kluby zainteresowane Emrelim
- Hołownia: – W Legii nikt za Emrelim płakać nie będzie
- Emreli chce wycisnąć Legię jak cytrynę
Fot. FotoPyK