Warta Poznań, gdy gra u siebie jest zespołem bardzo powtarzalnym. Zieloni mają wręcz awersję do zwycięstw na własnym stadionie. Czekają na wygraną od kwietnia, dzięki czemu wylądowali na autostradzie do spadku i ciężko zakładać, by nagle sytuacja uległa zmianie.
Co człowiek nachwalił się Wartę w zeszłym sezonie to jego. Wykorzystanie potencjału ludzkiego, transfery, atmosferka, w zasadzie wszystko się zgadzało. Od tego czasu wiele się zmieniło. Piotra Tworka już nie ma. Człowieka odpowiedzialnego za transfery takich graczy, jak Makana Baku już też nie. Swojska banda nie jest już taka swojska. W zasadzie pozostało złudzenie, że da się coś zdziałać pomimo ograniczonego potencjału. W obronie niby solidnie, ale często coś wpada, a w ataku bez błysku. Stan alarmowy w pełni.
Warta Poznań – Śląsk Wrocław. Koszmarna gra u siebie
Można powoli tracić nadzieję, że Warcie uda się przełamać. Po przerwie na reprezentację gościli najgorszy zespół na wyjazdach. Agentów jeszcze wówczas 007 z Płocka. I nawet w tym meczu im nie poszło. Najpierw obrona Warty urządziła pokaz asertywności. Żaden z piłkarzy Dawida Szulczka nie miał zamiaru zająć się kryciem, więc skończyło się bramką Cielemięckiego. Potem Adrian Lis pomyślał przez moment, że jest Manuelem Neuerem, prawdopodobnie coaching negatywnie zadziałał na Lisa, który bronić potrafi, ale nigdy nie będzie błyskotliwy z piłką przy nodze. Oczywiście jego błąd również wykorzystali Nafciarze. Na domiar złego skuteczność była obca Zielonym do tego stopnia, że Damian Rasak wykazał się empatią i wpakował swojaka, by Warta miała choć jedną bramkę w tym spotkaniu.
Z płocką Wisłą nie poszło to może chociaż z krakowską? A gdzie tam, gdyby tego było mało, spotkanie kwalifikowało się do miana szkodliwego dla wzroku. Walory estetyczne tego meczu można porównać, do obserwowania produkcji kostek lodu w domowych warunkach. W zasadzie proces krzepnięcia wody jest chyba nawet ciekawszy. Warta strzeliła gola, po świetnym podaniu Roberta Ivanova, ale co z tego skoro w doliczonym czasie gry znów przyspało się defensywie poznańskiego klubu. Byli kilka minut od wyskoczenia ze strefy spadkowej, ale Dor Hugi do spółki z Michalem Frydrychem sprawili, że gospodarze nadal w niej tkwią i jak szybko się nie pozbierają, to nie będzie czego zbierać. Banery z napisem 1. liga można już zacząć odkurzać, choć w tej lidze nigdy nic nie wiadomo.
Warta Poznań – Śląsk Wrocław: atuty gospodarzy? Temat dyskusyjny
Nie ulega wątpliwości, że Warta Poznań potrzebuje wzmocnień na tu i teraz. Letnie transfery niczego nie wniosły. Ofensywni gracze na przykład Jayson Papeau i Milan Corryn grają po prostu słabo. Belg na początku sezonu chociaż postarał się, by część obserwatorów piłki mogła się nabrać naj ego umiejętności, ale jego francuski kolega już niekoniecznie. Idąc krok dalej, spójrzmy na to, kto wchodził, żeby utrzymać wynik w spotkaniu z Wisłą Kraków. Na przykład Mario Rodriguez. Piłkarz, który na każdej pozycji zagra w zasadzie tak samo. W dodatku nie jest to komplement, bo Hiszpan w zasadzie niczego pokazał na poziomie Ekstraklasy. Niby ma technikę użytkową, ale nie potrafi jej przełożyć na konkrety, drużyna nic z tego nie ma, a w walce fizycznej Rodriguez odpada w przedbiegach.
A co w takim razie z pierwszym garniturem, skoro drugi jest dziurawy, pognieciony i nijaki. Czy są w Warcie piłkarze, którzy w przypadku transferów do klubu nie musieliby się martwić o miejsce w składzie? Adrian Lis, Robert Ivanov, może jeszcze Jan Grzesik z Łukaszem Trałką i chyba tyle. Tabela mówi sama za siebie. Gdyby w tym zespole były solidne filary, Warta byłaby w zupełnie innym miejscu. Kadra tego klubu jest bardziej skrojona na zakręcenie się wokół barażów na zapleczu niż walkę o utrzymanie w Ekstraklasie.
Wydaje się, że władze klubu przecenili potencjał piłkarzy. Zwolniono Piotra Tworka, który stał się ofiarą własnego sukcesu i zatrudniono Dawida Szulczka. Ten chciałby grać bardziej ofensywnie, widać, że drużyna zaczęła grać wyższym pressingiem, ale trudno będzie tu o zrobienie różnicy w dłuższym wymiarze. Szulczek musiałby wymienić na oko z piętnastu piłkarzy, a i to nie dałoby gwarancji na odmianę Warty. Tym bardziej że ostatnimi czasy zarzuty można mieć też do gry obronnej, którą w zasadzie łatwiej naprawić. Raczej trzeba się z tym liczyć, że Warta zatrudniła trenera po to, by za rok wywalczył awans do Ekstraklasy. Można to ładnie nazwać wyzwaniem im. Piotra Tworka — spróbuj sił w 1.lidze i pokaż, czy dasz radę awansować. Skoro mówi się o tym, że klub z Poznania w przypadku spadku miałby problemy z awansem w ciągu pięciu następnych lat, to już lepszej misji na pokazanie warsztatu trenerskiego Szulczek nie dostanie.
Optymizmu wśród kibiców Warty nie zwiększa fakt, iż Śląsk wpadł w dołek i z ostatnich ośmiu meczów wygrał zaledwie dwa. To bowiem oznacza, że w poniedziałkowy wieczór goście mają idealną okazję na przełamanie.
Warta Poznań – Śląsk Wrocław. Typ redaktora Weszło
Paweł Ożóg: Wyczuwam minimum dwa gole Śląska Wrocław. Kursy są na to zacne, więc idę w typ przynajmniej dwóch bramek Śląska w całym meczu – kurs 2,65 na Fuksiarz.pl.
CZYTAJ TAKŻE:
- „Może młodzi trenerzy nie boją się ryzyka, bo nie dostawali linijką po rękach?”
- Robert Sibiga. Jak Polak został sędzią roku w MLS?
Fot. Newspix