Jakim cudem Chelsea nie zgarnęła dzisiaj trzech punktów? Należy o to spytać piłkarzy The Blues, którzy mimo 66% posiadania piłki i nieustannego naporu na bramkę rywala, nie potrafili strzelić żadnej bramki z gry. Jakim cudem Manchester United strzelił bramkę, mimo zaledwie trzech oddanych strzałów przez całe spotkanie? O to również należy spytać piłkarzy Chelsea. To oni decydowali o wszystkim, co działo się dzisiaj na Stamford Bridge i to oni odpowiadają za taki rezultat.
CHELSEA – MANCHESTER UNITED 1:1. W GRZE CHELSEA ZABRAKŁO KROPKI NAD „I”
Jak mocna jest Premier League, skoro na ławkach obu drużyn usiedli dzisiaj dwaj najlepsi strzelcy Serie A poprzedniego sezonu? Thomas Tuchel i Michael Carrick mocno zaskoczyli dzisiaj przy wyborze pierwszych jedenastek. Cristiano Ronaldo został posadzony na ławce, a Romelu Lukaku usiadł na niej po dłuższej przerwie w grze spowodowanej kontuzją, więc pewnie nie był gotowy na zagranie pełnych 90 minut. Mimo wszystko takie, a nie inne wybory, momentalnie mogły przypominać o decyzji Paulo Sousy w związku z odpoczynkiem dla Roberta Lewandowskiego w meczu z Węgrami. Bo przecież jak to możliwe, by Ronaldo odpoczywał w meczu na Stamford Bridge?
Inne formacje również nie grały w swoim optymalnym ustawieniu. Z uwagi na kontuzję w barwach gości nie mógł zagrać Raphael Varane, a za czerwoną kartkę w poprzedniej kolekcję pauzował Harry Maguire. Sprawiło to, że od pierwszej minuty Czerwone Diabły wyszły z parą stoperów Eric Bailly i Victor Lindelof. Obaj razem zagrali do tej pory siedem meczów, w których stracili trzynaście bramek i utrzymali tylko jedno czyste konto. Pierwsza połowa nie zwiastowała postępu w tej kwestii, bo mecz zaczęli bardzo nerwowo.
Chelsea przeważała w absolutnie każdym aspekcie gry, a sytuacje dla The Blues kreował nawet… Bruno Fernandes. Tak rażące błędy zwykle Portugalczykowi się nie zdarzają. Piłkarze gospodarzy nie potrafili jednak udokumentować swojej przewagi i im bliżej pola karnego Manchesteru, tym większe mieli ciężary w stwarzaniu sytuacji. Goście byli za to całkowicie przygotowani na bronienie wyniku, którym był przecież zaledwie bezbramkowy remis. Wystawienie trzech nominalnie defensywnych pomocników przez Michaela Carricka mogło sugerować, że cel na to spotkanie jest jasny. Kontakty z piłką graczy Manchesteru United w polu karnym Chelsea po pierwszej połowie można było policzyć na palcach jednej ręki.
Model xG do przerwy prezentował się tak:
HT: Chelsea (0.98) 0-0 (0.02) Man Utd
— The xG Philosophy (@xGPhilosophy) November 28, 2021
CHELSEA – MANCHESTER UNITED 1:1. ZUPEŁNIE NIEOCZEKIWANY OBRÓT SPRAW
Scenariusz, w którym to goście strzelają bramkę, wydawał się niemożliwy do spełnienia. Ofensywnych piłkarzy Czerwonych Diabłów zupełnie nie było widać na boisku. Tymczasem to właśnie oni otworzyli wynik, chociaż zdecydowanie większą robotę przy akcji bramkowej wykonali za nich piłkarze Chelsea. A właściwie jeden piłkarz. Mieliśmy rzut rożny dla The Blues, po którym świecę do przodu posłał Bruno. Gospodarze byli w czasie takiego naporu bramki i widzieli taką bierność rywala, że do asekuracji przy rożnym zostawili tylko jednego, biednego Jorginho. Włoch zamiast wybić lecącą do niego piłkę głową, postanowił ją przyjmować. Tak, właśnie taką decyzję podjął, będąc ostatnim obrońcą, widząc naciskających go rywali i piłkę spadającą na niego z kilkudziesięciu metrów.
Skutki, jak możecie się spodziewać, były opłakane. Jorginho nie opanował piłki i zatrzymał się w rozkroku, patrząc jak Jadon Sancho i Marcus Rashford biegną na bramkę Edouarda Mendy’ego zupełnie sami od linii środkowej boiska. Sancho zdecydował się kończyć akcje sam, a Mendy nie miał nic do powiedzenia. Za to Anglik po zupełnie bezbarwnym początku sezonu, powoli rozkręca serię meczów ze strzelonym golem. Problem jest tylko taki, że jego występy wciąż są nijakie i bezbarwne, ale może strzelane bramki w jakimś stopniu go odblokują. Kilka dni temu strzelił przecież z Villarreal w Lidze Mistrzów.
Chelsea do samego końca spotkania robiła wszystko, by ten mecz wygrać. Ostatecznie jedyne na co było ją stać, to gol z rzutu karnego, podczas którego okazję do odkupienia win wykorzystał Jorginho. Włoch wziął na swoje barki ogromną odpowiedzialność, bo gdyby się pomylił, byłby jutro na okładkach każdej sportowej gazety w Anglii. Winowajcą przy wskazaniu na wapno był Aaron Wan-Bissaka, który w dziecinny sposób sfaulował Thiago Silvę.
The Blues robili wszystko, by wydrzeć trzy punkty. Tuchel wprowadził na boisko nawet Lukaku, jednak jego wejście w dopiero 82. minucie możemy odbierać jako wyraz desperacji, bo pewnie gdyby Belg był gotowy zagrać w tym spotkaniu, wszedłby zdecydowanie wcześniej. Pewnie w razie korzystanego wyniku dla Chelsea wcale nie miał pojawiać się na boisku.
Ostatecznie mimo aż 24 strzałów oddanych na bramkę Davida De Gei, Czerwone Diałby dowiozły remis i fani z Manchesteru mogą wracać do domu z poczuciem wyszarpanego punktu przez swoich ulubieńców. Chelsea uzbierała w całym spotkaniu aż 15 rzutów rożnych, a Mendy wybronił tylko jeden strzał, o ile można tak nazwać kopnięcie na bramkę przez Freda. Finalnie jednak gospodarze odskakują od Manchesteru City tylko na jeden punkt w tabeli i ich pozycja lidera Premier League będzie zagrożona w każdej następnej kolejce.
CHELSEA – MANCHESTER UNITED 1:1
Sancho 50′, Jorginho (rzut karny) 69′
Czytaj także:
- Harry Maguire, czyli karykatura kapitana Manchesteru United
- Zwolnienie Solskjaera to nie koniec rewolucji Manchesteru United. To dopiero początek
- Antonio Conte staje na głowie, by pomóc Spurs
Fot. Newspix