Reklama

Trzy minuty, które ustawiły festiwal pomyłek w Gliwicach

redakcja

Autor:redakcja

26 listopada 2021, 21:02 • 3 min czytania 3 komentarze

49. minuta. Ariel Mosór planuje wycofać piłkę do Frantiska Placha, ale zbiera się do tego tak nieudolnie, że odbiera mu ją Kacper Śpiewak. Napastnik Bruk-Betu z bliska nie trafia jednak w bramkę. 

Trzy minuty, które ustawiły festiwal pomyłek w Gliwicach

52. minuta. Damian Kądzior dośrodkowuje w pole karne, piłka ląduje na głowie Jakuba Czerwińskiego, który radzi sobie z kryciem Śpiewaka oraz asystą Artem Putiwcewa i pewnym strzałem pokonuje Tomasza Loskę, doprowadzając do remisu. 

Nie wyciągnęliśmy tych sytuacji na początek tekstu po to, by stwierdzić, że młody napastnik zawalił Bruk-Betowi mecz w Gliwicach, bo choć oczywiście zachował się źle, to byli na boisku goście, którzy wypadli jeszcze gorzej. Wyciągnęliśmy je, bo naszym zdaniem to właśnie te minuty zadecydowały o tym, że Termalica wraca do Niecieczy bez punktów, a Piast zgarnął trzy i przełamał złą serię.

Bo generalnie mecz pomiędzy tymi zespołami był bardzo wyrównany. Czy to dobry? No, tu rabini mają pole do dyskusji. No bo tak. Z jednej strony działo się naprawdę dużo, już w pierwszych pięciu minutach mieliśmy karnego i nieuznaną bramkę. Z drugiej – natłok wydarzeń częściej wynikał z indywidualnych błędów niż bezpośrednio z piłkarskiej jakości. W dodatku był to pierwszy w tym sezonie mecz rozgrywany w zimowej aurze i ta zima nieco zaskoczyła ligowców, którzy często próbowali utrzymać równowagę i zdarzyło się, że tę walkę przegrywali.

KACPER ŚPIEWAK – KIM JEST NAPASTNIK BRUK-BETU?

Reklama

Oczywiście warto traktować to jako wymówkę tylko do pewnego stopnia, zachowując zdrowy rozsądek. Bo szczerze mówiąc, trochę rozbił nas reporter Canal+, który w przerwie próbował rzucić koło ratunkowe Romanowi Gergelowi. Słowak fatalnie spudłował ze wspomnianego karnego, pomylił się naprawdę zdecydowanie, ale przytomnie odciął się od sugestii, że to przez padający śnieg, chłód i generalnie nieprzyjemne warunki. Tyle dobrego, że skończyło się na wstydliwej próbie zdobycia bramki.

Bruk-Bet nie skorzystał na początku mecz z prezentu od słabiutkiego dziś Mosóra, ale skorzystał z tego, który dostał od Kuby Czerwińskiego. W samej końcówce pierwszej połowy poszła laga od Putiwcewa, absolutnie najprostszy środek, ale kapitan Piasta pomylił się w obliczeniach i nie trafił w piłkę, zabrakło też asekuracji i Mesanović dał Słoniom pierwszego gola. Wcześniej niby przewagę miał Piast, bardzo aktywny był choćby Damian Kądzior, ale brakowało postawienia stempla w postaci gola.

Kluczowy był wspomniany przez nas początek drugiej połowy i to, że Piast poszedł za ciosem. Błysnął kolejny z liderów drużyny Fornalika, konkretnie Patryk Sokołowski, który wygrał przebitkę w polu karnym i dał gospodarzom zwycięstwo. Bruk-Betowi trochę zabrakło argumentów w końcówce, przy stracie jednej bramki – lepsze wrażenie goście sprawiali wcześniej. Ale wstydu nie było. Oczywiście trudno pocieszać się wrażeniem artystycznym, gdy nie wygrywasz po raz trzeci z rzędu, ale z taką grą goście powinni jeszcze jesienią trochę zapunktować.

Czytaj także:

Fot. newspix.pl

Reklama

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

3 komentarze

Loading...