– Nie jestem zaskoczony tym, co się teraz dzieje, że dobrze gram – zawsze wierzyłem w siebie – mówi Kacper Śpiewak, który zadebiutował w kadrze U21 i zaliczył dwie bramki z Łotwą, a też coraz lepiej radzi sobie w Ekstraklasie. Zapraszamy na rozmowę z piłkarzem Termaliki Bruk-Bet Nieciecza.
Mam wrażenie, że jesteś podobny w stylu gry do Bartosza Białka. To znaczy silny, umiejący grać tyłem do bramki, wszędobylski. Zgodzisz się?
Mamy tego samego menadżera i jak zaczynałem tę współpracę, to też było wspomniane, że mamy podobną charakterystykę. I też sądzę, że jakieś punkty wspólne by się znalazły.
Na przykład niedawno rywalizowałeś z Petraskiem i trzymałeś się na nogach.
Ogólnie dobrze się czuję w grze tyłem do bramki. Myślę, że potrafię dobrze to robić. Też jak wychodzę na boisko, to nie mam kompleksów – czy to będzie Petrasek, czy ktokolwiek inny, to wiem, że ja też jestem silny i mogę spokojnie rywalizować.
Trener Lewandowski też każe ci szukać miejsca na boisku i nie tylko dostawiać szuflę, czy to bardziej twój styl?
Lubię grać kombinacyjnie, z klepki. Ale trener też wymaga od nas biegania na prostopadłe piłki, ścigania się przy podaniach po linii. Trochę więc tego i tego – to mój styl, ale też trener oczekuje takiej gry.
Był stresik przy powołaniu do młodzieżówki?
Nie. Byłem mega szczęśliwy i zaskoczony, bo powołania były wcześniej, dopiero potem zostałem dowołany. Pozytywna informacja. Zadzwonił do mnie trener Lewandowski i powiedział, że zaraz będzie telefon, że zostanę powołany i bardzo się ucieszyłem. Miałem myśl w głowie, żeby jechać i zrobić dobrą robotę.
Zrobiłeś?
Super zgrupowanie dla całej kadry, bo nie wiem, czy kiedykolwiek jakakolwiek polska drużyna wygrała z Niemcami 4:0 na wyjeździe. Fajnie, że zagrałem w tym meczu, bo przed nim nie byłem przekonany, że tak będzie. Chciałem wejść, ale gdyby tak się nie stało, nie byłbym zdziwiony – w końcu byłem pierwszy raz na zgrupowaniu. Trener nie znał mnie aż tak dobrze, ale fajnie, że dostałem szansę i sądzę, że zaprezentowałem się nieźle. Tak więc na plus.
Było napięcie przed meczem? Bo w przypadku porażki byłoby po Euro.
Było czuć, że to ważny mecz i od początku zgrupowania trener nas do tego przygotowywał – ale i podkreślał, że jesteśmy dobrą drużyną i jeżeli będziemy skoncentrowani, to jesteśmy w stanie wygrać. Tak też się stało. I nie sądzę, że oni nas zlekceważyli, tylko nie spodziewali się aż takiego wysokiego podejścia z naszej strony. Wiadomo, jakie mają umiejętności, kulturę gry. Większość drużyn szukałaby cofnięcia się i przesuwania, a my pressowaliśmy, szczególnie w pierwszej połowie. Potem nas zepchnęli, ale tak ustawiliśmy mecz, że mogliśmy sobie na to pozwolić.
ŚPIEWAK, KTÓRY GRA JAK Z NUT. SYLWETKA NAPASTNIKA BRUK-BET TERMALIKI
Jak ocenisz jakość Niemców z boiska?
Mega dobra drużyna. Fajnie operują piłką, samo to, że grając jednego mniej, potrafili kreować sytuacje… Wiele mówi. Potem mieliśmy analizę i dostrzegaliśmy te detale: przyjmowali piłkę kierunkowo, podania były celne, mocne. Małe rzeczy, dla postronnego niezbyt ważne, a robią różnicę. Ale jak się dostaje trzy gongi w kwadrans, to trudno się podnieść.
Niemcy U21 znaczyliby coś w Ekstraklasie?
Ciekawe pytanie. Daliby sobie radę. Nie chcę mówić o miejscu, ale ogarnęliby ten temat.
Było świętowanie, czy od razu skupienie na Łotwie?
Było, wiadomo, że po takim meczu można chwilę się pocieszyć. Natomiast trener mówił: fajnie, że wygraliśmy, ale jeśli nie zrobimy trzech punktów z Łotwą, to nie będzie miało znaczenia.
Dla ciebie to zgrupowanie fajnie się ułożyło, bo gdyby tam było na styku, to nie wiadomo, czy byś zagrał, a w drugim spotkaniu uraz złapał Benedyczak.
Mogło to się inaczej ułożyć, ale dla mnie ułożyło się dobrze. W spotkaniu z Niemcami trzeba było piłkę utrzymać wyżej, więc dostałem szansę i nieźle się zaprezentowałem. Jeśli chodzi o Łotwę, to szkoda urazu Benedyczaka, natomiast to oznaczało więcej minut dla mnie na boisku i super, że udało się zaliczyć dwie bramki.
I chyba czułeś się chyba jak ryba w wodzie? Można pograć z Kamińskim, Kozłowskim, Zalewskim.
Tak, fajnie się czułem. Po nich widać dużą jakość.
Zaskoczyła cię czymś Ekstraklasa?
Gra mi się tu lepiej niż w pierwszej lidze. Na zapleczu graliśmy kombinacyjnie i okej, to jest fajne, ale jak rywal się cofnął, jeszcze przy gorszej murawie, to trudno było coś zrobić. W Ekstraklasie jest większa kultura gry i jest więcej miejsca.
Tyle że macie problem z wynikami.
Szkoda, bo wszyscy mówią, że gra jest lepsza niż wyniki. Ale teraz zrobiliśmy w dwóch meczach cztery punkty i mamy ważny mecz z Górnikiem Łęczna. Fajnie byłoby zapunktować. Myślę, że uczymy się tej Ekstraklasy. Dobrze wyglądaliśmy, ale jakbyśmy zapominali, że tutaj trzeba zdobywać oczka. Jednak to chyba ruszyło i do końca rundy powinniśmy nazbierać trochę punktów, bo zasługujemy na to, by być wyżej w tabeli niż jesteśmy.
Brakowało wam doświadczenia? Z drugiej strony macie doświadczonych piłkarzy – Loska, Budziłek, Wlazło, Stefanik, Hlousek, Gergel.
No tak, oni grali w Ekstraklasie, ale były mecze, kiedy wychodziło 5-6 zawodników, którzy mieli kilka występów na tym poziomie, albo nie mieli wcale. Tutaj bardziej chodzi o drużynowe doświadczenie, żebyśmy my wszyscy się przyzwyczaili do tego poziomu i robili więcej punktów.
Było w pewnym momencie nerwowo w klubie?
Nie wiem, jakie były myśli u góry i nie chciałbym się do tego odnosić. Nie punktowaliśmy przez kilka meczów z rzędu, ale wyszliśmy na prostą.
Trudno było ci podjąć decyzję o przenosinach do Bruk-Betu?
Podobało mi się to, że w Niecieczy byli mocno zdeterminowani na ten transfer. Jak zacząłem dobrze grać w drugiej lidze, to kilkukrotnie dzwonił do mnie dyrektor sportowy i było widać, że im mega zależy. Przyjechałem tutaj, zobaczyłem jak klub wygląda od środka, szybko się dogadaliśmy. Mogłem czekać na oferty z Ekstraklasy, ale podjąłem taką decyzję i nie żałuję.
Trudno jest się wybić ze Stalowej Woli, bo to nie jest oczywisty punkt na piłkarskiej mapie Polski?
To jest poziom centralny i jak się jest młodzieżowcem, napastnikiem, który strzela bramki, to zostanie się zauważonym.
HLOUSEK: TĘSKNIŁEM ZA EKSTRAKLASĄ
A sama Stal to dobre miejsce do rozwoju?
Jest bardzo fajne zaplecze w Stalowej Woli, ale nie określałbym, czy dane miejsce jest dobre lub złe. Wiele zależy od tego, na jakich ludzi trafisz, na jakich trenerów. Czy ktoś da ci szansę, czy będziesz wtedy w dobrej dyspozycji. A samo miejsce – nie ma większego znaczenia.
I ty trafiałeś na dobrych trenerów?
Trener Szydełko jest dobrym szkoleniowcem i dużo mi pomagał, na pewno mu dziękuje za to. Zacząłem grać na wiosnę po pandemii.
A był czas, że byłeś stoperem.
Czekałem na to pytanie! Tak, był taki okres – dwa lata, może więcej, kiedy próbowano mnie jako środkowego obrońcę. Nie czułem się tam dobrze i nie wiem, dlaczego tam występowałem. Takie były wtedy jednak decyzje, starałem się dostosować. Ale gdyby ktoś mnie wtedy zapytał, czy dałbym sobie radę w ataku, to powiedziałbym, że tak. Nie jestem zaskoczony tym, co się teraz dzieje, że dobrze gram – zawsze wierzyłem w siebie.
Jesteś wysoki, ale bez przesady – nie masz powyżej 190 centymetrów.
Gdy przychodziłem do Stali, kiedy miałem 10 czy 11 lat, to zawsze grałem w ofensywie. Jako napastnik. W podkarpackiej lidze nie jest trudno się wyróżniać i jeśli ktoś to robi, to daje się go do środka pola, bo to najważniejsza pozycja. Dlatego zacząłem grać w środku pomocy. Następnie, gdy centymetrów trochę przybyło i stałem się mniej mobilny, to była decyzja – albo idę niżej, albo wyżej. Stwierdzono, że idę niżej. No i grałem na stoperze, ale były takie sytuacje, że ja w czterech-pięciu meczach z rzędu strzelałem bramkę. Od zawsze miałem instynkt ofensywny, nie byłem wychowywany w sztywnych ramach akademii. Byłem z tego pokolenia, że spędzałem całe dnie na podwórku. Mieszkałem naprzeciwko stadionu miejscowej drużyny, pochodzę z małej miejscowości – 20 kilometrów od Stalowej Woli – i chodziłem na ten obiekt. Dlatego nie trenowałem, nie wiem, wybić głową. Tylko strzelałem, dryblowałem i tak dalej. Myślę, że dzięki tamtemu okresowi nie mam problemu z piłką przy nodze.
Buntowałeś się, grając na stoperze?
Próbowałem, ale był moment, że naprawdę dobrze wyglądałem i jako 16-17 latek trenowałem z pierwszym zespołem, grałem w sparingach, byłem przymierzany, żeby grać w drugiej lidze. Ale byłem taki, że za bardzo też kombinowałem – kiwałem w szesnastce, robiłem zakosy i to samo świadczy o tym, że nie byłem obrońcą. Moje miejsce na boisku jest tam, gdzie teraz występuje.
Przepis o młodzieżowcu pomógł ci w karierze czy grałbyś nawet, gdyby go nie było?
Wiadomo, że ta zasada niektórym pomaga i były takie mecze w mojej przygodzie, że grałem, bo istnieje ten przepis. Ale teraz nie czuję się od nikogo gorszy i nawet gdybym nie miał “eMki”, to dałbym sobie radę.
Gdyby ciebie to nie dotyczyło, to jakbyś ocenił ten przepis?
Myślę, że to jest dobry pomysł.
Masz konkretny pomysł na swoją karierę?
Nie myślę o tym, co będzie dalej. Chcę w każdym meczu udowadniać swoją wartość i zobaczymy, co się z tego urodzi.
CZYTAJ TAKŻE: