Grzegorz Szeliga całkiem niedawno napisał w swoich mediach społecznościowych, że sprzedał mecz Wisły Kraków z Legią Warszawa. Chodziło o wyjazdową wygraną Legii 6:0 z Wisłą Kraków w ostatniej kolejce w 1993 roku. Potem udzielił wywiadu, w którym kilkukrotnie potwierdza swoją winę. Teraz na łamach „Przeglądu Sportowego” dodaje jeszcze kilka faktów.
Szeliga: Umieram, dlatego przyznaję się, że sprzedałem mecz z Legią
– Znałem wtedy wszystkich piłkarzy Legii, były z ich strony podchody, ale propozycja wyszła od działaczy warszawskiego klubu. Podeszli do mnie pod stadionem, włożyli mi pieniądze do kieszeni w spodniach i powiedzieli, że mam się podłożyć. Po meczu wziąłem taksówkę do Nowej Huty. Przyjechałem do mieszkania. Pieniądze położyłem żonie na stole. O godzinie 23 zapakowaliśmy się do auta, bo musieliśmy uciekać z Krakowa. Bałem się o rodzinę. Potem, przez całe lata były naciski ze strony działaczy Legii, żebym się zamknął. Z tego powodu siedziałem cicho tyle lat. Mieszkam zresztą w Warszawie, stadion Legii widzę przez okno – powiedział Grzegorz Szeliga.
Fot. Newspix