Reklama

Hubert się postawił, ale nie pokonał drugiej rakiety świata

Kacper Marciniak

Autor:Kacper Marciniak

14 listopada 2021, 17:16 • 4 min czytania 1 komentarz

Hubert Hurkacz stał się dziś pierwszym tenisistą od 2018 roku, który swój debiut w ATP Finals rozpoczął od wygrania seta (wtedy dokonał tego Kevin Anderson). Polak początek meczu z Daniiłem Miedwiediewem miał naprawdę świetny. Z czasem jednak nie był w stanie przestawić się temu, jak skuteczny przy własnych podaniach był Rosjanin. Polak przegrał z drugą rakietą świata 7:6, 3:6, 4:6. Ale i tak pokazał, że nie znalazł się w kończącym sezon turnieju przez przypadek.

Hubert się postawił, ale nie pokonał drugiej rakiety świata

Nie było innej opcji – w swojej grupie w ATP Finals Hurkacz musiał trafić albo na Novaka Djokovica (który pokonał go ostatnio w Paryżu), albo właśnie na Miedwiediewa. Który z tych tenisistów wydawał się trudniejszym rywalem dla polskiego zawodnika? Prawdopodobnie Serb, którego jeszcze w karierze odprawić nie zdołał. Tymczasem przeciwko Rosjaninowi Hubi odniósł jeden z największych triumfów w karierze – wygrywając z nim w 1/8 Wimbledonu. To była jednak przeszłość. Dzisiaj w pierwszym meczu grupowym w ATP Finals za zdecydowanego faworyta należało uznać rosyjskiego tenisistę. Choć nikt nie mówił, że Polak nie jest w stanie sprawić niespodzianki.

Taka gra daje nadzieję

Zależało nam, aby Hubert od początku pokazał, że w ATP Finals czuje się jak u siebie. I nie jest w Turynie po to, żeby pozwiedzać, tylko wygrywać mecze. I faktycznie – nie mogliśmy mu wiele zarzucić. Łatwo zgarnął pierwszego gema, podczas którego Rosjanin nie zdobył nawet punktu. Dalej sytuacja wyglądała podobnie – przy swoim serwisie nie dawał rywalowi poszaleć. Inna sprawa, że Miedwiediew odpowiadał tym samym. Tenisiści wymieniali się wygranymi gemami, od czasu do czasu wdając się w dłuższe, bardziej efektowne wymiany. Ale generalnie – żaden z nich nie był nawet bliski przełamania. Sprawy zawędrowały więc ku tie-breakowi.

Co było dla nas… przyzwoitą informacją. Bo Hubert w tym sezonie w tie-breakach zazwyczaj radzi sobie nieźle. Inna sprawa, że z trzech rozegranych przeciwko Rosjaninowi w tym roku przed ATP Finals, Hubert wygrał tylko jeden. Podczas Wimbledonu. Liczyliśmy, że na wielkiej scenie górą znowu będzie Polak. Nasz tenisista nie rozczarował – świetnie radził sobie na serwisie, ogrywał drugą rakietę świata przy siatce i generalnie szedł po swoje.

Problem w tym, że od stanu 2:6 Miedwiediew był w stanie zbliżyć się do “Hubiego” na jeden punkt. I gdyby nie posłał ostatniego uderzenia minimalnie w aut, doprowadziłby do remisu. Na całe szczęście – spudłował i po małej nerwówce cały set trafił w ręce Hurkacza. Do zwycięstwa wciąż było daleko, ale pierwszy ważny krok został postawiony.

Reklama

Już na początku kolejnej partii dało się dostrzec, że Rosjanin jest zdenerwowany. Że nie brał pod uwagę niepowodzenia w meczu z Polakiem. Wdał się w dyskusję z sędzią, ale nie po jednym z punktów, tylko dotyczącej… współpracy chłopców do podawania piłek. W każdym razie – podrażniony Miedwiediew to często (choć nie zawsze, co pokazał finał Australian Open) groźny Miedwiediew. Dlatego nie zdziwiliśmy się, gdy Rosjanin zaczął wchodzić na wyższy poziom. Hurkacza przełamał już w drugim gemie seta. Po chwili prowadził już 3:0. I niestety, nie dał się dogonić. Wiemy, jak to wygląda, kiedy rosyjski tenisista skutecznie serwuje i jest w dobrej formie – przełamanie go to sztuka. Która Polakowi się nie udawała.

Co najgorsze – nie tylko w drugiej partii, ale i całym meczu. Rosjanin był dla naszego tenisisty nieuchwytny. Zresztą nie tylko ze względu na mocny serwis, ale to jak solidny i skuteczny był w wymianach. Trzecią partię wygrał w ten sam sposób co drugą – uzyskując szybko przełamanie, a potem trzymając swoje podanie. W całym meczu popełnił zaledwie… osiem niewymuszonych błędów. Grał na naprawdę wysokim poziomie i bądźmy szczerzy – trzeba było pewnie dziś Novaka Djokovica, żeby go pokonać. Szczególnie że – mimo dyskusji na początku drugiego seta – Rosjanin nie dawał się wytrącić z równowagi. Mimo przegranego seta zachował spokój i był tą rosyjską maszyną, którą piekielnie trudno zatrzymać.

Hubert nie był w stanie tego zrobić. Grał jednak na tyle wysokim poziomie, że nie widzimy powodu, dla którego nie mógłby powalczyć o zwycięstwo zarówno z Alexandrem Zverevem, jak i Matteo Berrettinim. Pamiętajmy, że sam awans do ATP Finals był dla Polaka sukcesem. Ale w Turynie wciąż mogą dziać się jeszcze wielkie rzeczy.

Daniił Miedwiediew  – Hubert Hurkacz  6:7 (5), 6:3, 6:4

Fot. Newspix.pl

Reklama

Na Weszło chętnie przedstawia postacie, które jeszcze nie są na topie, ale wkrótce będą. Lubi też przeprowadzać wywiady, byle ciekawe - i dla czytelnika, i dla niego. Nie chodzi spać przed północą jak Cristiano czy LeBron, ale wciąż utrzymuje, że jego zajawką jest zdrowy styl życia. Za dzieciaka grywał najpierw w piłkę, a potem w kosza. Nieco lepiej radził sobie w tej drugiej dyscyplinie, ale podobno i tak zawsze chciał być dziennikarzem. A jaką jest osobą? Momentami nawet zbyt energiczną.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
7
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Inne sporty

Komentarze

1 komentarz

Loading...