FC Barcelona zremisowała dzisiejszy mecz z Celtą Vigo i nikomu w obozie Dumy Katalonii nie było nikomu do śmiechu. Na domiar złego spotkania nie był w stanie dokończyć Ansu Fati, który zdobył bramkę na 0:1. Jak pech to pech można. Pierwszą połowę kończył z grymasem bólu wymalowanym na twarzy, ale jeszcze tliła się nadzieja, że będzie w stanie wrócić do gry.
Przez prawie dziesięć miesięcy zmagał się z urazem łąkotki w lewym kolanie. Tym razem Hiszpan poczuł dyskomfort w mięśniu dwugłowym. Pierwsze doniesienia sugerują, że doszło do jego naderwania. To oznaczałoby minimum trzytygodniową przerwę. Na dokładną diagnozę trzeba jednak poczekać. Kontuzja Fatiego komplikuje sytuację Barcelony. Jeśli diagnozy wstępne się potwierdzą, to wróci najszybciej na początku grudnia, a to oznacza, że ominą go pierwsze tygodnie treningów z Xavim Hernandezem oraz spotkania z Benfiką, Espanyolem i Villarrealem.
Według danych zamieszczonych na portalu transfermarkt.de kontuzje wykluczyły 19-latka już z 54 spotkań pierwszej drużyny Barcelony. Licznik opuszczonych meczów nabiera temperatury. Jak tak dalej pójdzie, to Ansu Fati podzieli los Patricka Kluiverta, czego oczywiście nie należy mu życzyć. Zdrowia!
Czytaj także:
- Xavi oficjalnie trenerem FC Barcelony
- Czy Xavi rozwiąże problemy Barcelony?
- Memphis Depay – wyciągnięty z piekła
Fot. Newspix