Przed weekendowym starciem z Tottenhamem, Ole Gunnar Solskjaer zagrał all-in. Norweg niespodziewanie zmienił formację, postawił na pomysł z pięcioma defensorami. Trzech środkowych, dwóch wahadłowych – system, któremu od lat hołduje Antonio Conte, przymierzany przecież do zastąpienia Solskjaera. Norweg ubiegł jednak Włocha i – przynajmniej pod względem wyników – znowu uratował swoją posadę.
Dwa mecze, które Manchester United zaczął w takim ustawieniu, to dwa mecze bez porażki. Najpierw rozbicie Tottenhamu 3:0, a następnie remis z Atalantą 2:2. O ile jednak w starciu z londyńczykami, na pierwszy rzut oka, trudno było się do czegokolwiek przyczepić, o tyle Włosi obnażali braki systemu zaproponowanego przez Solskjaera.
Czerwone Diabły nie mają większych problemów z kreowaniem dogodnych sytuacji. Bruno Fernandes świetnie rozumie się z Cristiano Ronaldo, czego efektem były trzy akcje bramkowe w dwóch spotkaniach. Defensywa jest jednak chwiejna, a przestawienie piłkarzy na pięciu z tyłu dało relatywnie niewiele. Manchester United wciąż popełnia znaczące błędy w pierwszej linii, co bardziej skrupulatny od Atalanty rywal będzie w stanie wykorzystać więcej niż dwa razy. Pokazał to przecież Liverpool – od Derbów Anglii Czerwone Diabły nie nauczyły się niczego, jeśli idzie o obronę własnej bramki.
Niszczycielski pressing
Przeciwko Tottenhamowi Manchester United mógł zachować względny spokój, bowiem Spurs niemal w ogóle nie zakładali pressingu. Dzięki temu wyjście z obrony było stosunkowo proste – nawet ewentualne wrzucenie kogoś na minę nie skutkowało niczym poważnym, bo gracze Nuno Espirito Santo byli zdecydowanie za daleko. Przeciwko Atalancie niefrasobliwość już nie przechodziła.
Przekonał się o tym Paul Pogba, do którego lekceważąco zagrał Luke Shaw. Jasne, strata idzie na konto Francuza, ale gdyby nie błędna decyzja Anglika, całej sytuacji by nie było. Podaje on piłkę do zawodnika, który jest osaczony przez dwóch rywali, a znajduje się pod własnym polem karnym. Kilka sekund pressingu i Pogba trafia w sytuacji bez wyjścia, bowiem pogrążając się jeszcze nieudanym dryblingiem.
Poraża też ustawienie defensywny Manchesteru United. Ewentualny przechwyt piłki, a nie obcierka, stawiałaby Zapatę i jednego z jego kolegów w sytuacji 2 na 1. Żaden z obrońców nie miałby odpowiedniego czasu na reakcję, gdyby Kolumbijczyk nieco szybciej zabierał się do uderzenia.
To dość nieprawdopodobne, że Zapata w tej sytuacji nie był w stanie oddać strzału na bramkę, bo zablokował go Bailly pędzący jak do pożaru. I pożar faktycznie był, bo Manchester United jako całość nie radził sobie z wychodzeniem spod pressingu w pierwszej połowie. Sytuację paradoksalnie zmieniła kontuzja Varane’a, która wymusiła drobną roszadę formacji.
Nadal jednak Solskjaer nie może spać spokojnie, bo jego zawodnicy gubią się, gdy rywal naciska. Atalanta stworzyła sobie w ten sposób kilka groźnych sytuacji, w tym jedną, którą musiała zamienić na gola.
Wysoka linia, wysokie napięcie
Na tym jednak problemy Manchesteru United się nie kończą. Niezależnie bowiem od tego, czy Czerwone Diabły grały czwórką, czy piątką, ustawienie ich defensywy było dość wysokie. Przynajmniej w momentach przechwycenia piłki przez rywala, co ułatwiało wrzucenie jej za kołnierz.
Próbował już Tottenham, który w ten sposób stworzył swoją najlepszą sytuację podczas sobotniego spotkania.
Koreańczyk z łatwością wybiega graczom United zza pleców, urywając się kryciu Victora Lindelofa. Dostrzega to Moura, który posyła wysokie podanie. Powinien mieć wówczas asystę, a miał…
No nic nie miał, bo Son – podobnie jak Zapata w sytuacji z Baillym – zbyt długo zbierał się do strzału, a w dodatku kopnął piłkę wyjątkowo niecelnie. Futbolówka w poniższej sytuacji poleciała kilka metrów nad bramką de Gei.
Nic więc dziwnego, że skoro grający na pół gwizdka Tottenham był w stanie wykorzystać wysoko ustawioną defensywę, to podobnych sztuczek próbował Gasperini. Już na samym starcie spotkania Freuler podawał do Zapaty – wówczas Manchester United uchroniło złe przyjęcie Kolumbijczyka, bo na pewno nie prawidłowa reakcja defensywy.
Kolumbijczyk był sam wobec trzech graczy Czerwonych Diabłów, a i tak jego kolega nie miał najmniejszych problemów z podaniem mu wymijającej piłki, która mogła zakończyć się trafieniem. Trudno wytłumaczyć dystans, który dzieli Varane’a i Maguire’a – w okolicy nie ma żadnego innego gracza Atalanty, a Francuz i Włoch zostawiają Zapacie kilkumetrowy tunel.
Nie pierwszy raz w tamtym spotkaniu. Bramkowa akcja Atalanty to popis braku koncentracji Czerwonych Diabłów. wszyscy skupiają się na napastniku, zostawiając absurdalnie dużo miejsca Iliciciowi.
Ponownie – cała akcja wzięła się od długiego zagrania. Tym razem jednak Zapata zbiegł na skrzydło, minął bez problemu Bailly’ego i Wan-Bissakę, podał do Ilicicia, a ten nie miał żadnych problemów z oddaniem strzału. Pozycji jednego z najlepiej uderzających piłkarzy włoskiego zespołu w żaden sposób nie kontroluje Luke Shaw, który ślepo pędzi w pole karne.
Gdy Ilicić ma już piłkę, Shaw nie zdąży z odpowiednią reakcją.
Efektem był pierwszy, ale nie jedyny gol dla Atalanty, bo błędy się piętrzyły.
Grajcie na Maguire’a
Nie ma co kryć – za sporą ich część odpowiada Harry Maguire. Niby się już człowiek przyzwyczaił do tego, że Anglik zjechał z formą, ale dalej zachowanie obrońcy potrafi wpędzić w konsternację. Słabość jego formy dostrzegł Tottenham, ale przede wszystkim Atalanta.
Tutaj Maguire i Varane faulują Lo Celso w beznadziejnie głupi sposób. Argentyńczyk pędzi na nich dwóch, drybler z niech żaden. A i tak zostaje przewrócony, co stawia Spurs w całkiem niezłej sytuacji strzeleckiej.
To jednak pikuś w porównaniu z tym, co działo się w ostatnim meczu Ligi Mistrzów. Tam Atalanta z premedytacją grała piłki ponad Maguirem, co przynosiło Włochom wymierne korzyści. Jedną sytuację, tę z podaniem Freulera, już wiedzieliśmy.
Anglik kilka razy miał też niewłaściwie ustawienie, był spóźniony, zostawiał mnóstwo miejsca – klasyka. Kamczykiem do ogródka jest jednak głównie sytuacja, w której Atalanta w końcu strzeliła drugiego gola.
Zwróćmy uwagę na rozstrzał między Baillym a Maguirem. Hektar miejsca, szczególnie dla szybkiego napastnika, znacznie bardziej zwrotnego niż obrońcy Manchesteru United. Tak się składa, że Zapata takim gościem jest i w momencie, gdy jego kolega poprawia piłkę, Kolumbijczyk już zaczyna uciekać Iworyjczykowi.
Kilka sekund później ma nad nim gigantyczną przwagę.
Zagranie piłki w wolną strefę, którą Maguire tworzył z jednym z obrońców, było najlepszym, co Atalanta mogła wczoraj wymyślić. Liczba okazji do takich zagrań chyba zaskoczyła samego Gasperiniego.
Manchester United po prostu nie broni dobrze, tego nie są w stanie zasłonić nawet coraz lepsze wyniki Cristiano Ronaldo.
***
W najbliższej kolejce Premier League Manchester United zagra z Manchesterem City. To właśnie to spotkanie pokaże nam, ile w ostatnich meczach Ole Gunnar Solskjaer miał szczęścia, a ile taktycznego mistrzostwa. Póki co jego decyzja o przejściu na piątkę obrońców przynosi więcej korzyści z przodu niż z tyłu. Defensywa nadal wymaga mnóstwa pracy.
Czytaj także:
Fot. Newspix