Reklama

Zbawienie czy przekleństwo? Kim jest Cristiano Ronaldo dla Ole Gunnara Solskjaera

Jan Piekutowski

Autor:Jan Piekutowski

30 października 2021, 14:02 • 8 min czytania 13 komentarzy

Transfer Cristiano Ronaldo do Manchesteru United zmienił wiele. Zanim doszło do kolejnej przeprowadzki Portugalczyka, Czerwone Diabły miały za sobą po prostu bardzo dobre okienko transferowe. Na papierze zgadzało się wiele – rewelacyjny, młody Jadon Sancho i doświadczony, pewny siebie Raphael Varane wzmacniali newralgiczne pozycje i samą markę klubu. Jednak dopiero przybycie Cristiano Ronaldo kazało rozpatrywać Manchester United jako jednego z kandydatów do tytułu. Czy raczej zaczęto tego od klubu z Old Trafford wymagać. 

Zbawienie czy przekleństwo? Kim jest Cristiano Ronaldo dla Ole Gunnara Solskjaera

Jeśli dostajesz jednego z najlepszych zawodników w historii, to nie możesz bić się tylko o miejsce premiowane grą w Lidze Mistrzów. To zdecydowanie za mało – i dla samego piłkarza, i dla drużyny, do której trafia. Mimo 36 lat na karku, Portugalczyk wciąż zachwycał opinię publiczną. Nie zmieniał tego nawet pobyt w Turynie, którego końcówka nie była udana pod żadnym względem. Juventus w końcu nie zdołał obronić mistrzostwa, a Ronaldo zaliczył sezon pełen napięć. Efektem był powrót do Anglii. Do miejsca, gdzie przedstawił się szerszej publiczności.

I to też miało wpływ na atmosferę, która towarzyszyła transferowi. Portugalczyk nie przechodził bowiem do Manchesteru City, ale do swojego Manchesteru United. Jednocześnie skazywał tę drużynę na konieczność walki o trofea. Setki milionów funtów, zawodnicy o największym możliwym nazwisku, a do tego Cristiano Ronaldo. Nawet jeśli Ole Gunnar Solskjaer tego nie chciał, stał się szkoleniowcem zespołu, który sporo osób skazywało na sukces. A przynajmniej na to, by o ten sukces tydzień w tydzień walczyć.

Sytuacja ułożyła się jednak w koszmarny dla Manchesteru United sposób. Odpali z krajowego pucharu, w Premier League tracą już osiem punktów do liderującej Chelsea, a ich sytuację w Lidze Mistrzów niejako ratował gol… Cristiano Ronaldo. Nie dajmy się jednak zwieść – Portugalczyk wciąż pozostaje przekleństwem Solskjaera. Norweg nie tylko nie wie, jak z 36-latka skorzystać. Sam Ronaldo również nie daje tyle, ile oczekiwano.

Niczym posąg

Stwierdzenie, że Cristiano Ronaldo nie biega, byłoby oczywiście pewną hiperbolą. Ale nie aż tak dużą, jak niektórym może się zdawać. Nic bowiem nie jest w stanie zakryć tego, jak niewiele Portugalczyk daje swojej drużynie w kwestii odbioru piłki. Jeśli chodzi o poruszanie się w akcjach defensywnych, Manchester United przemieszcza się właściwie w dziesiątkę. Liczby, przynajmniej w tym wypadku, nie kłamią.

Reklama

Przez cały bieżący sezon, Cristiano Ronaldo zaliczył cztery (na 23 próby) udane skoki pressingowe. Za udany rozumie się sytuację, w której piłkarz odzyskał piłkę w ciągu pięciu sekund od rozpoczęcia wywierania nacisku. 36-latek zanotował wynik wręcz komiczny. Ronaldo pod tym względem jest 322 piłkarzem całej Premier League. Nie tylko żaden z podstawowych napastników pozostałych dziewiętnastu drużyn nie czyni tego rzadziej niż on. Portugalczyka w tej kwestii biją też takie postaci jak Folarin Balogun czy Christian Pulisic, którzy zagrali mniej niż dziewięćdziesiąt minut w trwających rozgrywkach.

Taka bierność, to jest problem dla Manchesteru United, nawet jeśli zdawać się może, że Ronaldo oszczędza siły tylko na kluczowe momenty. Portugalczyk zaliczył bowiem udane ataki podczas starć w Lidze Mistrzów czy ligowego meczu z Aston Villą, ale koniec końców trudno go wybronić. Bywa jednym z nielicznych piłkarzy, który zupełnie zarzuca pressing, przez co pozostała część drużyny wygląda nieporadnie, a co najważniejsze – nieskutecznie. W pressingu liczy się bowiem kolektyw, a Portugalczyk w tej kwestii go nie tworzy.

Jego niewielki wkład w grę obronną muszą nadrabiać inni zawodnicy. Problem w tym, że ten nakaz nie jest egzekwowany. Poza Bruno Fernandesem trudno znaleźć piłkarza Manchesteru United, który zaliczyłby progres w tej kwestii. A to kolejne proszenie się o kłopoty, bo bez wywierania nacisku na rywala trudno jest sobie wyobrazić jakikolwiek zespół odnoszący obecnie sukcesy.

Twoja linia defensywy ma wtedy zdecydowanie zbyt wiele na głowie.

Reklama

I to nie jest tak, że Cristiano Ronaldo może tłumaczyć jego wiek. Jamie Vardy zaliczył ponad sześć razy więcej udanych pressingów. Joao Moutinho, rodak Ronaldo, młodszy tylko o rok od zawodnika Czerwonych Diabłów, ma tych pressingów 48. 48, dwanaście razy więcej niż były gwiazdor Realu Madryt.

Ale dobrze – Vardy gra w Leicester, Moutinho w Wolverhampton, a w dodatku jest pomocnikiem. Co z piłkarzami innych dominujących drużyn, którzy grają na pozycjach zbliżonych do Cristiano Ronaldo?

  • Mohamed Salah – 35
  • Sadio Mane – 29
  • Gabriel Jesus – 20
  • Romelu Lukaku – 18
  • Riyad Mahrez – 15

Te cztery udane próby Cristiano Ronaldo przestają wyglądać jak zachowywanie energii na później. Są raczej oznaką tego, jak niewiele w kwestii szybkiego odbioru piłki daje Portugalczyk.

Zła energia

Ujmijmy to w ten sposób – Cristiano Ronaldo nigdy nie był piłkarzem, który swoje niezadowolenie chował do kieszeni. Gdy coś mu nie szło, miał widzieć to cały świat. Notoryczne machanie rękoma, pokrzykiwanie i dziwaczne gesty były jednak tolerowane, bo Portugalczyk za każdym razem bronił się czysto sportowym względem. Teraz jednak, gdy całemu Manchesterowi United nie idzie, w oczy rzuca się coraz bardziej irytujące, a nawet chamskie, zachowanie 36-letniego weterana.

Ronaldo wciąż potrafi zagrzać się jak młokos, który dopiero stawia pierwsze kroki w świecie futbolu. Najlepszym przykładem upokarzające Derby Anglii, gdzie po serii przegranych pojedynków z Ibrahimą Konate i całym Liverpoolem robiącym pośmiewisko z Czerwonych Diabłów, Portugalczyk odreagował na Curtisie Jonesie. Najpierw Anglika sfaulował, a następnie kopnął piłkę, którą pomocnik trzymał przy ciele. Nie wyleciał z boiska tylko dlatego, że nazywa się Cristiano Ronaldo. Nie ma co kryć – gdyby na jego miejscu był jakiś piłkarz o gorszej renomie, mniej poważany, sędzia z całą pewnością sięgnąłby po czerwoną kartkę. A tak skończyło się tylko na żółtej, co jeszcze bardziej nakręciło spiralę agresji.

Wrócił jeden z najgorszych aspektów Cristiano Ronaldo – on nie trzyma ciśnienia. Sportowcem jest wybitnym, jednym z najlepszych w historii, ale gdy ma zły dzień, potrafi zrobić wszystko, by pokazać innym, jak bardzo jest to zły dzień w jego wykonaniu.

Jednak Portugalczyk mógł irytować nie tylko w starciu z odwiecznym rywalem. Nie bez powodu kilka razy znalazł się w naszej najgorszej jedenastce danej kolejki Premier League. Nie były to nominacje na wyrost – Ronaldo zawodził pod względem dryblingów, oddawał strzały z nieprzygotowanej pozycji, bił piłką na oślep, dając wyraz frustracji wynikającej ze słabej formy Manchesteru United.

W ostatnich pięciu meczach Premier League, Ronaldo:

  • obejrzał jedną żółtą kartkę
  • miał dwa udane dryblingi
  • strzelił jednego gola
  • zmarnował trzy big chances
  • wygrał pięć z dwunastu pojedynków (41%)
  • oddał 20 strzałów z czego siedem było celnych

Może i nie są to dramatyczne liczby, ale są to liczby znacznie poniżej oczekiwań, które wobec Portugalczyka miał każdy kibic Manchesteru United.

To wciąż Cristiano Ronaldo

I trudno odmówić ich podejściu jakiejś racjonalności. O ile ja sam miałem pewne wątpliwości, co do powrotu 36-latka, o tyle byłem w stanie w pełni zrozumieć, dlaczego kibice Czerwonych Diabłów aż tak przeżywają jego powrót. Tym bardziej rozumiem ich frustrację, ale i chwiejność nastrojów. A to kolejna rzecz, którą Cristiano Ronaldo zapewnia klubowi z Old Trafford.

Jego powrotu nie można ocenić jako jednoznacznie nieudany. Po pierwsze – jesteśmy właściwie w 1/3 sezonu, jeszcze mnóstwo rzeczy może się wydarzyć i z pewnością się wydarzy. Po drugie – Portugalczyk dał kilka momentów ekstazy, tego nie da się zanegować.

  • gol w każdej kolejce Ligi Mistrzów
  • dwa gole z Newcastle United
  • gol z West Hamem United

Sześć trafień w dziewięciu występach. Jakkolwiek by do tego nie podejść – dobre liczby.

Co jednak prawdziwie paradoksalne, to istotność tych trafień. Cristiano Ronaldo jest bowiem przekleństwem Ole Gunnara Solskjaera, ale i jego zbawieniem. Gol z Villarrealem zapewnił trzy punkty w samej końcówce. Trafienie z Atalantą przypieczętowało remontadę. Dublet z Newcastle United najpierw otworzył wynik, a następnie przywrócił prowadzenie. Wreszcie bramka zdobyta z WHU, która wyrównała wówczas stan rywalizacji. Za każdym razem, gdy posada Norwega drżała (a było takich momentów mnóstwo), Cristiano Ronaldo przychodził mu na ratunek, potwierdzając przynajmniej jedno – jest Cristiano Ronaldo.

Można się bowiem na Portugalczyka zżymać i pokazywać jego wady, błędy, olewanie kilku ważnych aspektów. Jednocześnie z tyłu głowy trzeba mieć jednak to, że w ciągu następnych dwóch miesięcy może on po prostu, ujmijmy to mało parlamentarnie, zamknąć komuś mordę.

I ja też, jak najbardziej, się z tym liczę. Nie zmienia to jednak faktu, że dotychczasowa przygoda Cristiano Ronaldo z Old Trafford mnie nie zachwyca, nie przekonuje. 36-latek daje drużynie sporo dobrego, ale jednocześnie trudno ignorować wyraźnie widoczne mankamenty. Jego celem było wciągnięcie Manchesteru United na wyższy poziom. Póki co sobie z tym zadaniem nie radzi.

Trudno też ignorować to, że Ole Gunnar Solskajer nie wie, jak wyciągnąć na wierzch największe zalety Portugalczyka. Nie potrafi, a może nie chce, dostosować wszystkiego pod niego. Bo przecież mając 36-latka na placu gry, musisz się liczyć z tym, że cała druga linia powinna pracować intensywniej. A Manchester United tego nie robi.

Nie jest jednak jedynym, którego dotknęła trudność współpracy z legendarnym piłkarzem. Pewien Włoch został zwolniony w dużej mierze dlatego, że nie potrafił dogadać się właśnie z Ronaldo. Kto wie, być może problem nie leżał tylko w Andrei Pirlo, lecz po części brał się również z tego, że ten posągowy napastnik – co przecież nieprawdopodobne – starzeje się, a nadal wymaga tego, by cała drużyna grała pod niego.

Czytaj także:

Fot.Newspix

Angielski łącznik

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Komentarze

13 komentarzy

Loading...