Wieczysta Kraków sprowadzona na ziemię, w którą na dodatek jeszcze ją wdeptano. W roli srogiego nauczyciela – Garbarnia Kraków. Mogło się wydawać, że skoro podopieczni Franciszka Smudy w poprzedniej rundzie wyeliminowali pierwszoligowego Chrobrego Głogów, to tym bardziej mogą sobie poradzić z drugoligowcem. Tak zresztą uważali bukmacherzy, którzy w roli faworyta upatrywali gospodarzy. Tym razem jednak nie było czego zbierać. Wieczysta wypadła jak typowy czwartoligowiec, zbierający zasłużone baty od przeciwnika rywalizującego dwa poziomy wyżej.
Wieczysta Kraków – Garbarnia Kraków 0:5: parodia gry obronnej
Z czego się to wzięło? Powodów może być kilka.
Po pierwsze – Garbarnia, w przeciwieństwie do wystawiającego rezerwowy skład Chrobrego, nie miała prawa Wieczystej zlekceważyć. Nie licząc Aleksandra Kozioła w bramce, założyła najlepszy garnitur i widać było, że jest mocno zmobilizowana do tego meczu. Nie mogło być mowy o żadnym odpuszczaniu. Ba, wyjściowo dało się odczuć, że czuć tam nawet lekki respekt do takich postaci jak Sławomir Peszko czy Radosław Majewski.
Po drugie – Wieczysta w defensywie zaprezentowała poziom adekwatny do tego, w którym na co dzień się obraca. Trójka stoperów w osobach Adriana Frańczaka, Seweryna Michalskiego i Dawida Jampicha kompletnie nie ogarniała tematu, podobnie jak ustawieni na wahadłach Łukasz Burliga i Emmanuel Kumah. Brakowało dobrego ustawienia, komunikacji, agresji, doskoku, przewidywania. W efekcie każde prostopadłe podanie gości wywoływało popłoch w szeregach obronnych drużyny Smudy.
Obstawiaj Puchar Polski w Fuksiarz.pl!
Wszyscy mieli coś na sumieniu. Przy pierwszym golu najbardziej zawinił bardzo pasywny Michalski, który umożliwił precyzyjny strzał Michalowi Klecowi. Przy drugim piłka jak amatorowi odskoczyła Kumahowi, co skończyło się faulem Bartosza Plewki na Michale Feliksie i jedenastką pewnie wykorzystaną przez Daniela Morysa. Gola na 0:3 zawalili statystujący Feliksowi Frańczak i Plewka, który przepuścił uderzenie z ostrego kąta. Inna sprawa, że napastnik Garbarni kopnął naprawdę mocno i precyzyjnie. Czwarta bramka to klasyczne prostopadłe podanie i pewne wykończenie Bartłomieja Purchy. Po drodze świetne sytuacje zmarnowali jeszcze Feliks i Słomka.
Wieczysta Kraków – Garbarnia Kraków 0:5: druga połowa formalnością
Wieczysta zaczęła to spotkanie jako strona dominująca, ale poza jedną mocno niecelną próbą Peszki, niczego sobie nie wykreowała. Gdy natomiast rywale rozwiązali worek z bramkami, czwartoligowiec zupełnie się posypał. Przypieczętowała to wymuszona zmiana Peszki, który po pół godzinie gry doznał kontuzji. Dość powiedzieć, że Aleksander Kozioł celny strzał – będący formalnością przy obronie – otrzymał dopiero w 45. minucie.
Do przerwy wszystko było jasne, druga połowa po prostu musiała się odbyć.
W niej Wieczysta otrzymała piąty cios, a mogła kolejne dwa lub trzy. Gospodarze bliscy powodzenia byli raz i to wszystko. Nie mieliśmy już żadnych emocji.
Samo zwycięstwo Garbarni nie stanowi zaskoczenia. Jego rozmiary – już zdecydowanie tak. Jakby nie patrzeć, Smuda ma w składzie prawie samych zawodników z nieodległą przeszłością na szczeblu centralnym, więc można było nastawić się na wyrównane starcie. Na boisku wyszło, że powstała przepaść nie do zniwelowania. Zabrakło błysku z przodu i zabrakło wszystkiego w tyłach. Bolesna lekcja pokory.
Wieczysta Kraków – Garbarnia Kraków 0:5 (0:4)
Klec 12′, Morys 19′, Feliks 39′, Purcha 41′, Korbecki 64′
CZYTAJ TAKŻE:
- Radosław Majewski o Smudzie: Muszę zamontować w szatni kamerę!
- Jakub Bąk: Transfer do Wieczystej nie wynika z braku ambicji. Myślałem o rodzinie
Fot. Newspix