To nie było starcie pełne wymiany ciosów. Przez większość spotkania widzieliśmy drużyny, które bardziej nie chcą stracić gola, niż go strzelić. Była wojna nerwów, trochę piłkarskich szachów i, jak przystało na mecz topowych ekip w 1. lidze, dużo piłkarskiej jakości. Ale na samym końcu to trener Łobodziński wychodzi z pojedynku z trenerem Tarasiewiczem zwycięsko. Miedź na te trzy punkty zapracowała, choć Arka w roli gości postawiła naprawdę trudne warunki.
500 PLN ZWROTU BEZ OBROTU – ODBIERZ BONUS NA START W FUKSIARZ.PL!
Miedź Legnica – Arka Gdynia. Zamknięty i równy mecz
O początku spotkania trzeba powiedzieć tyle, że obie drużyny podeszły do siebie z respektem. Badały się. Bo ani Miedź, ani Arka nie wyprowadziły takiego ataku, że któryś z bramkarzy musiał się napocić. Z biegiem minut tę tendencję zaczęli przełamywać gospodarze. Najpierw Dominguez w niezłej sytuacji nieznacznie pomylił się z podcinką, a potem, kiedy w polu karnym zrobił się niezły kocioł, sytuacyjny strzał musiał już obronić Kajzer. Miał szczęście, bo piłka zmierzała w środek bramki.
Arka poruszała się po boisku w sposób niemrawy. Wymiany piłki po ziemi z jej strony było niewiele, bo piłkarze Miedzi odcinali opcje zagrań prostopadłych. Słychać było też komendy trenera Łobodzińskiego, wedle których legnicki zespół miał odpowiednio „zająć” się Alemanem, czyli naturalnym rozgrywającym gości. To zdawało egzamin, przez co taki Rosołek w ataku musiał trochę pocierpieć. Ot, futbolówki w pierwszej połowie właściwie nie powąchał. Przez pierwsze 25 minut tylko raz podopieczni trenera Tarasiewicza stworzyli jakieś zagrożenie i było to niecelne uderzenie głową Dobrotki. Potem jeszcze Adamczyk z ostręgo kata strzelił w boczną siatkę. I to był moment zwrotny, bo od tej pory Arka przejęła inicjatywę. W pewnym momencie nawet docisnęła „Miedziankę” do parteru, ale do końca pierwszej połowy to nie przełożyło się na nic.
Miedź Legnica – Arka Gdynia. Mijusković bohaterem „Miedzianki”
Druga połowa to już wyższe tempo od pierwszej minuty. Miedź znów niedługo po wyjściu na boisko miała dobrą okazję, konkretnie Makuch, który po zgraniu piłki przez Mijuskovicia miał miejsce na złożenie się do woleja. Było blisko, bo nawet po wybloku obrońcy Kajzer nie mógł być pewny, że piłka nie wpadnie do siatki. Ciekawą próbę z przewrotki miał też Zapolnik, który nie mógł narzekać na wiele okazji strzeleckich, bo grał bliżej skrzydła.
Swoimi działaniami zaczęła również straszyć Arka. Milewski strzelał z dystansu i znacznie się nie pomylił. Lenarcik stanął w blokach startowych i tylko się przyglądał. Fajnie na skrzydle wyglądał Adamczyk, którego niedopilnowanie mogło srogo kosztować. Raz tak urwał się Martinezowi, że nie było czego zbierać. To był chyba najmocniejszy punkt Arki w tym meczu.
Mijusković: „Czego mam się bać? K*rwa, grałem na Lewandowskiego”
Ale Miedź w końcu wyciągnęła niezawodną kartę, wręcz swojego asa z rękawa, który przydał się po raz kolejny w tym sezonie. To as przestworzy – Nemanja Mijusković. Obrońca legniczan strzelił pięknego gola głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Tronta. Kajzer nie miał nic do powiedzenia. Co ważne, Miedź chciała ruszyć za ciosem. Ba, przy wyniku 1:0 włączyła taki tryb pressingu, że w okolicach szesnastki Arki na czterech obrońców napierało aż sześciu zawodników.
Kolejny puncik trener Łobodziński mógł zgarnąć za dobre zmiany. Za Makucha wszedł Bednarski, który w pojedynkach fizycznych radził sobie zdecydowanie lepiej i w takiej fazie meczu to było bardziej przydatne. Większy spokój w środku pola wprowadził też Matuszek, dzięki któremu Dominguez mógł trochę bardziej skupić się na ofensywie.
Arka jednak nie złożyła broni. Najpierw dobrą okazję po zagraniu Alemana miał Rosołek. Potem Siemaszko strzelił z dystansu w poprzeczkę, chciał wrzucić Lenarcikowi piłkę za kołnierz. Widać było, że Arka ochoczo korzysta z flanki, na której pojawił się 24-latek. Tym samym po drugiej stronie odpowiedział Carlos Julio Martinez, który posłał opadającego liścia, też w poprzeczkę. I to by było na tyle. Miedź wytrzymała ciśnienie, nie dopuściła już gości do własnej bramki i wybroniła zwycięstwo. Po trudnym meczu, ale zasłużenie. Za tydzień mecz z Widzewem o pozycję lidera.
Miedź Legnica 1:0 (0:0) Arka Gdynia
Mijusković 67′
CZYTAJ TAKŻE:
- Matuszek: – Żałuję, że nie zmądrzałem w czasach bycia kawalerem
- Brusiło: Wiem, że ciężko się emocjonować tym, że klub jest wiarygodny
Fot. Newspix