Reklama

Efektu nowej miotły ewidentnie zabrakło

redakcja

Autor:redakcja

31 października 2021, 00:00 • 4 min czytania 12 komentarzy

Nie na taki występ liczyli i przede wszystkim nie takiego wyniku Barcelony spodziewali się kibice Blaugrany w pierwszym meczu drużyny po zwolnieniu Ronalda Koemana. Zwłaszcza, że na Camp Nou przyjechało Alaves, które co roku w stolicy Katalonii zbierało srogie lanie. Tym razem goście wyjeżdżają jednak ze zdobytym punktem. Wydaje się, że w szatni Barcelony wciąż panuje nieprzyjemny zapach po atmosferze wprowadzonej przez Koemana, a jego usunięcie zajmie trochę więcej czasu niż kilka dni.

Efektu nowej miotły ewidentnie zabrakło

Wszystkie informacje docierające z Hiszpanii mówią, że nowy trener Barcelony Sergi Barjuan, będzie sprawował swoją funkcję zaledwie kilka dni. Sympatycy klubu  czekają tylko na pojawienie się w klubie Xaviego, który ma odmienić zespół. Póki co efektu nowej miotły ewidentnie zabrakło. W pierwszej połowie meczu z Alaves brakowało jakości i klarownych sytuacji z obu stron, a najlepszą okazję do strzelenia gola miał Eric Garcia. Daleko jednak do nazwania tej sytuacji stuprocentową. Ot zwykły strzał głową po rzucie rożnym, z którym bramkarz poradził sobie bez większych problemów. Barcelona wymieniała setki podań, gra toczyła się na jednej połowie boiska, ale nic z tego nie wynikało.

Druga połowa rozpoczęła się znacznie ciekawiej i 37 tysięcy osób na trybunach miało wreszcie co oglądać. Swoją drogą znamienne, że na Camp Nou nie zasiadła nawet połowa możliwego kompletu publiczności. Wracając jednak do boiskowych wydarzeń – wynik bramkowy w 49. minucie otworzył Memphis Depay. W pierwszej części gry gospodarze chcieli wejść z piłką do bramki, a jedyny strzał z dystansu Holendra nie sprawił wielkiego zagrożenia. Uderzenie z 49. minuty przyniosło pożądany skutek, a przy okazji było swoistym dziełem sztuki – piłka pięknie zawinęła się po długim słupku.

Radość na trybunach kibiców Barcelony nie trwała jednak długo. Alaves przez pierwsze 45 minut szanowało cenny remis i nie zapuszczało się pod bramkę przeciwników. Wystarczy powiedzieć, że jeszcze przed przerwą bramkarz gości Antonio Sivera został ukarany żółtą kartką za… przedłużanie gry. W momencie, gdy zawodnicy gości zaczęli przegrywać, ruszyli z tak naprawdę jedynym groźnym atakiem. Efekty były jednak takie, że publiczność mogła z utęsknieniem wspomnieć czasy Leo Messiego na Camp Nou. Argentyńczyk nie powstydziłby się bowiem szarży w pole karne, jaką przeprowadził Luis Rioja. Hiszpan pewnie wbiegł w szesnastkę Ter Stegena i zwinnym dryblingiem minął pięciu zawodników, kończąc na bezradnym bramkarzu. W porównaniu do Messiego, Rioja potrzebował zagrania na ścianę z Joselu. Obstawiamy, że Messi poradziłby sobie z obrońcami nawet w pojedynkę. Od 52. minuty z powrotem mieliśmy więc remis.

Reklama

Po strzeleniu bramek oba zespoły nieco się otworzyły i zaczęły grać odważniej. Alaves wciąż szanowało wynik, ale kilka razy próbowało wyjść na połowę gospodarzy, kończyło się jednak zaledwie na wspomnianych próbach. Barcelona była bardziej wyrazista i stworzyła sobie dwie dogodne sytuacje do strzelenia gola, ale obie zmarnował Memphis Depay. Holedner spokojnie powinien zakończyć spotkanie z hat-trickiem. Dwa razy spotkał się oko w oko z Siverą. Najpierw ciasteczko na wolne pole posłał Gavi, ale Depay uderzył w słupek. Później równie subtelnym zagraniem popisał się Nico, ale tym razem napastnik Barcelony strzelił w interweniującego bramkarza.

Jest to więc gorzki wieczór dla kibiców Barcelony, którzy z pewnością liczyli na spokojne zwycięstwo, otwierające nową stronę na kartach historii klubu. Powiedzmy sobie szczerze, grupa zawodników, jakich ma w szeregach Barcelona, powinna pokonać rywali z Alaves nawet pomimo tylko dwóch treningów odbytych z nowym trenerem. Wszystkie tego typu wymówki musimy wyrzucić do kosza.

Dodatkowo fani drużyny z Camp Nou muszą pogodzić się z kolejnymi kontuzjami swoich zawodników. Kolejka do gabintetu rehabilitacyjnego była wystarczająco długa już przed meczem, bo ustawiali się w niej chociażby Ousmanne Dembele, Ansu Fati, Sergi Roberto, Frenkie de Jong, czy Martin Braithwaite. W dzisiejszym starciu z powodu problemów zdrowotnych zeszli z boiska Sergio Aguero, Gerard Pique i Nico. Celowo piszemy, że z powodu problemów zdrowotnych, a nie kontuzji, ponieważ Aguero narzekał na problemy z oddychaniem. Tak wynikało przynajmniej z obrazków, które mogliśmy obejrzeć w trakcie meczu. W trakcie udzielania pomocy Argentyńczykowi realizator próbował przypomnieć moment, w którym napastnikowi Barcelony mogło się coś stać, ale żadna z powtórek nic takiego nie pokazała. Nie wiadomo więc, czy Aguero będzie potrzebował przerwy w kolejnych spotkaniach, czy była to tylko chwilowa niedyspozycja.

W efekcie dzisiejszego meczu Barcelona zajmuje 9. miejsce w tabeli La Liga i traci już osiem punktów do prowadzącego Realu Madryt. Alaves dzięki niespodziewanemu punktowi powiększyło przewagę nad strefą spadkową do dwóch oczek.

BARCELONA 1:1 ALAVES

M. Depay 49′ – L. Rioja 52′

Czytaj także:

Reklama

Fot. Newspix

Najnowsze

Boks

Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”

Błażej Gołębiewski
3
Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”
Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
15
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Komentarze

12 komentarzy

Loading...