Dzisiaj mecz szczególny. Kamil Grosicki wraca do Białegostoku. Jego sentymentalny powrót do Szczecina, gdzie miał pomóc Portowcom w walce o tytuł mistrza Polski, to kawał kapitalnej historii o lojalności i tęsknocie za rodzinnym domem. Natomiast trzeba pamiętać, że Grosicki piłkarzem reprezentacyjnej klasy stał się bardzo daleko od Szczecina, na długo po zdjęciu koszulki w charakterystyczne bordowo-granatowe pasy. Grosicki w świat wielkiej piłki wjechał właśnie w Białymstoku.
Nie będziemy bez sensu powtarzać całej tej epopei, którą rozpisali Jakub Olkiewicz i Leszek Milewski w swoich tekstach o Grosickim. Warto jednak wspomnieć, choćby skrótowo, jak wiele na razie dzieli Grosickiego szczecińskiego od Grosickiego białostockiego.
Kamil Grosicki w Szczecinie – wczesna młodość i nie do końca wymarzony powrót
Zacznijmy od Szczecina, bo tutaj mamy do zsumowania dwa okresy. Pierwszy z nich to wczesna młodość Kamila, który jako jeden z najbardziej utalentowanych dzieciaków w całym województwie zachodniopomorskim piął się po szczeblach juniorskiej kariery. Wcześnie dostał szansę w seniorach, wcześnie zaczął odgrywać istotną rolę w tamtejszej szatni, choć są tutaj też bardzo wyraźne rysy na szkle. Grosicki wchodził do Pogoni sunącej z pełną mocą w dół ligowej tabeli. Trafił pomiędzy kompletnie niezaaklimatyzowanych Brazylijczyków, trafił do klubu, który na mecze domowe jeździł przez pół Polski, z podłódzkiego Gutowa Małego do Szczecina.
POLSKI BRAZYLIJCZYK W UPADAJĄCEJ POGONI. DUŻY REPORTAŻ O GROSICKIM W POGONI SZCZECIN
Kamil Grosicki w ukochanym miejscu miał naprawdę trudne warunki – łącznie z tym, że kibice Pogoni chętniej wspierali występującą w niższych ligach „reaktywację” w postaci Pogoni Nowej, niż „Ptakowię”, jak czasem pogardliwie przezywano zespół Antoniego Ptaka. Sam Kamil narzekał nawet, że „B-klasowcy mają lepsze warunki”, co oczywiście było prawdą – nowa Pogoń miała za sobą wsparcie całe szczecińskiej społeczności piłkarskiej, podczas gdy klub Ptaka chylił się ku upadkowi.
Jak to wyglądało piłkarsko? Grosicki się wyróżniał, bardzo się wyróżniał. Ale liczby nie robią żadnego wrażenia. Pierwszy sezon to 9 minut grania, dwa razy jakieś zrywki w nieistotnych meczach. Drugi, już bardzo regularny, to 21 występów, 2 strzelone gole i 4 asysty. Ale to była Pogoń, która ostatni ligowy mecz wygrała we wrześniu. Tak, potem od października do maja zagrała 21 spotkań, zdobyła 4 punkty za 4 remisy. Trudno uznać ten okres za udany, nawet jeśli Grosicki faktycznie zapracował na transfer do Legii.
Co gorsza – teraz, po powrocie do Pogoni Szczecin, ten dorobek Kamila wcale się nie poprawia. Dotychczas rozegrał 6 spotkań, nie zaliczył ani jednej asysty, o bramce nawet nie wspominamy. To sprawia, że całościowo „szczeciński Grosicki” legitymuje się bilansem 29 spotkań, 2 goli i 4 asyst. To statystyka ligowego dżemiku, a nie ligowego kozaka. Nawet jeśli w ramach dobrej woli doliczymy pucharową asystę – ostatecznie łapiemy wynik 30 meczów, 2 bramki, 5 razy ostatnie podanie.
Kamil Grosicki w Białymstoku – z piłkarzyka w piłkarza, z hazardzisty w ojca
Białostocki etap kariery Grosickiego? Właściwie odwrotność tego, co działo się w Szczecinie. Tam był klub zwijający się ze sceny, tutaj „młody dynamiczny zespół” i mówimy tutaj zarówno o drużynie, jak i samym klubie, który właśnie zaczynał walczyć o wejście do grona stałych bywalców Ekstraklasy. Grosicki w Szczecinie zaczynał eksperymenty z mrocznym światem ruletki i pożyczek, w Białymstoku – powoli z tego świata wychodzić, również za sprawą niemal ojcowskiej opieki Cezarego Kuleszy. Do tego czysto piłkarsko nieregularny i nieco nieopierzony talenciak zaczął się przemieniać w jednego z topowych zawodników całej ligi.
Rośnie Grosicki, z meczu na mecz i z tygodnia na tydzień. Rośnie również Jagiellonia Białystok. Klub, który w całej historii miał mniej sezonów w Ekstraklasie niż pasków na strojach, teraz nie ma problemów z utrzymaniem nawet po otrzymaniu kary dziesięciu ujemnych punktów za grzechy korupcyjne. W dodatku trwa piękna przygoda Jagi w Pucharze Polski, zwieńczona zdobyciem pierwszego trofeum w historii białostockiej piłki.
Grosicki tworzy super-duet z Tomaszem Frankowskim. To dość niespodziewane, bo poza boiskiem to przecież ogień i woda. Natomiast „Grosik” i „Franek” wspólnie czarują na murawie, budząc też sympatię kibiców. Frankowski, wiadomo, jako niekwestionowana legenda. Grosicki jako sympatyczny chłopak do tańca i do różańca. Kulesza oraz siatka jego szpiegów na mieście dba, by proporcje między tańcem i różańcem pozwalały w pełni rozwijać potencjał zawodnika.
DUŻY REPORTAŻ O GROSICKIM W BIAŁYMSTOKU. JAK KULESZA I JAGA URATOWALI KARIERĘ GROSIKA?
Liczby? No właśnie… Tu ta różnica jest najbardziej widoczna. Sezon 2008/09 – Grosicki spędza w Białymstoku rundę wiosenną. W 13 meczach pakuje 4 gole i dokłada 4 asysty, punktuje w postaci ostatniego podania m.in. z Legią, podczas pamiętnego zwycięstwa 2:1. Sezon 2009/10 jest jeszcze lepszy. Musimy tutaj doliczyć Puchar Polski, bo Grosicki bierze udział w całej zwycięskiej kampanii. Łącznie na obu frontach – 36 meczów, 5 goli i 12 asyst.
Ostatni sezon w Jadze już zawsze będzie postrzegany jako „niedokończony”. Kamil został sprzedany zimą, choć jeszcze na ostatniej prostej sponsorzy wpadli na pomysł, że zrzucą się na utrzymanie swojej gwiazdy w zespole, by powalczyć o tytuł mistrza Polski. Kibice z Podlasia są pewni – z Grosickim mogło się udać, a już na pewno walka trwałaby do ostatnich kolejek. Natomiast nawet w gołej rundzie jesiennej jego dokonania robią wrażenie. Superpuchar, Puchar i liga – łącznie 18 meczów, 6 goli i 4 asysty.
Suma? Doliczając wszystkie puchary – w meczach o punkty Grosicki zagrał na żółto-czerwono 69 razy. Zdobył 15 bramek, dołożył 21 asyst. W Białymstoku do dzisiaj ma status ulubieńca trybun, nawet jeśli gorzką pigułką był jego powrót do Polski – i zamiast do Białegostoku, gdzie święcił największe sukcesy, trafił do Szczecina, gdzie spadł z ligi.
Ile brakuje szczecińskiemu Grosikowi do Grosika białostockiego?
Uwaga, teraz na pewno się machniemy, bo matematyka nigdy nie była naszą mocną stroną. Jeśli nie pomylił się Transfermarkt, obecna różnica między Grosickim w Jadze a Grosickim w Pogoni wynosi:
- 39 meczów więcej dla Jagi
- 13 goli więcej dla Jagi
- 16 asyst więcej dla Jagi
Jest do czego równać, jest co nadrabiać. Pytanie jednak brzmi: czy w obecnej formie Grosicki zdąży dać Szczecinowi tyle, ile swoją grą dał kibicom z Białegostoku?
Fot.Newspix
CZYTAJ TAKŻE: