Legia przyjechała do Neapolu z jedną tylko myślą – przetrwać. Za wszelką cenę, na każdy możliwy sposób, ale po prostu przetrwać. Nie bawić się w akcje ofensywne, starać się trzymać lidera Serie A tak krótko, jak to będzie tylko możliwe. I nie dać sobie strzelić gola. Przez ponad 75 minut ta nieekskluzywna taktyka działała.

Żeby była jasność – nikt nie ma pretensji do Legii o to, że była od Napoli gorsza. Że murowała, że dla niej liczyło się tylko to, by wywieźć dzisiaj jeden punkt. Każdy klub z Ekstraklasy grałby w takim meczu w taki właśnie sposób. Cała strategia ustawiona była pod to, bo Wojskowi zaczęli się rozkręcać dopiero wtedy, gdy gospodarze strzelili im pierwszego gola. Nikt zatem Legii się nie dziwi, co jednak nie zmienia oczywistego odczucia, że była ona zespołem o kilka klas gorszym. I na porażkę w pełni zasłużyła, bo na tym poziomie taka ilość niechlujstwa nie może przejść bez przykładnego ukarania.
Napoli – Legia Warszawa. Niemrawość rozegrania i jestestwo Lopeza
O ile bowiem Wojskowi trzymali rezon pod własną bramką, gdzie defensywa wcale nie funkcjonowała tak źle, jak może na to wskazywać liczba szans Napoli, o tyle im bardziej w głąb boiska, tym więcej było powodów do zmartwień. Jeśli już Legia miała piłkę – co działo się przecież bardzo rzadko – to i tak nie potrafiła z nią wiele zrobić. Próby zawiązania akcji kończyły się rychłym zagraniem pod nogi rywala i tak właściwie przez pierwsze 45 minut. Ten aspekt gry gości był znacznie bardziej męczący niż ich obronne usposobienie.
Odbierał bowiem złudne nadzieje na to, że Legia walczy we Włoszech o coś więcej, niż tylko o przetrwanie. Doskonale pokazywał też różnicę poziomów między tymi ekipami. Napoli tańczyło z piłką, Anguissa spokojnie przedzierał się przez linie warszawiaków, przypominając techniką Yaya Toure z Manchesteru City. Legia zaś musiała rzeźbić i niestety, przez większość meczu rzeźbiła nieudolnie.
Jedyną akcją godną zapamiętania była ta, gdzie Legia wywalczyła rzut wolny. Poszła kontra, kilka szybszych ruchów i już obrona gospodarzy się nieco gubiła. Można gdybać, co stałoby się, gdyby do piłki podszedł wówczas Muci, ale nie ma to głębszego sensu. Wojskowi najpewniej ten mecz i tak by przegrali.
Tym bardziej, że w składzie lidera grupy było kilka ciał obcych. To, które wyróżniało się w negatywny sposób najwyraźniej, należało do Rafy Lopesa. Proste pytanie, a nagroda warta milion – co on robił dziś na boisku? Jaki był plus jego obecności? Portugalczyk nie wniósł do gry Legii absolutnie nic, nawet nie pokazywał się do podania.
Statystyki mówią w tym wypadku same za siebie:
- 15 kontaktów z piłką (jeden na cztery minuty)
- 5 celnych podań (jedno na 12 minut)
- 0 wygranych pojedynków w powietrzu (0/5)
- 2 wygrane pojedynki na ziemi (2/5)
- jeden faul
Jasne, Legia miała dzisiaj takie usposobienie, że trudno było wyróżnić się jakiemukolwiek ofensywnemu zawodnikowi, ale Lopes i tak zdołał rozczarować. Zagrał po prostu bardzo słaby mecz i aż dziw, że wytrzymał na boisku do 60. minuty.
Napoli – Legia Warszawa. Udany mecz Miszty i Nawrockiego
Nie jest jednak tak, że będziemy Legionistów tylko besztać. Kilku zagrało co najmniej przyzwoity mecz. Nieźle wyglądał Mateusz Wieteska, kilka dobrych rzeczy zaprezentował Andre Martins. Poza nimi na pochwałę na pewno zasłużył Cezary Miszta i Maik Nawrocki. Co z tego, że obaj maczali palce przy golach dla Napoli, skoro w jakichś 40 innych akcjach ratowali ekipę Czesława Michniewicza?
Można powiedzieć, że Miszta zaliczył tylko jedną nadprogramową interwencję. Można też powiedzieć, że Polak był pewny, bronił to, co miał bronić. I nie będzie to żadną przesadą ani spłyceniem dyskusji o nim, w przeciwieństwie do pierwszego stwierdzenia. 19-latek miał przed sobą bardzo trudne zadanie – grał na najlepszy obecnie klub we Włoszech, na ekipę, która w ostatnich 10 spotkaniach tylko raz zdobyła mniej niż dwie bramki. Mimo tego zdołał sprawić, że napastnicy Napoli schodzili sfrustrowani. Insigne, Mertens kilkukrotnie kręcili głową, gdy Miszta zaliczał kolejną paradę. Ostatecznie zaliczył ich siedem, wobec czego bagaż trzech straconych goli nie waży aż tak wiele.
Zadowolony może być również wspomniany Maik Nawrocki. Kolejny mecz na wysokim poziomie, kolejny udany występ młodego defensora Legii Warszawa. Dużo jest pewności siebie w tym chłopaku, dużo odważnej gry. Kilka jego bloków i wślizgów było ryzykownych, lecz większość decyzji okazała się trafiona. Jasne, idealnie nie było, w końcu Wojskowi stracili trzy gole, ale jeśli mamy prawo osądzać kogokolwiek, to Nawrocki może wracać do stolicy z podniesioną głową. On planu Michniewicza nie spartaczył.
Napoli – Legia Warszawa. Nie można mieć pretensji
A plan ten był wielce ryzykowny, bo – jak wspomniałem – oparty na przetrwaniu. Legia otworzyła swoją grę dopiero po trafieniu Insigne. Wcześniej dawała nieliczne sygnały, z czego jednego żal naprawdę mocno. Decyzja o strzale Emreliego była tyleż odważna, co po prostu nieroztropna.
Podajesz tu – misiu kolorowy – i jest 1:0 w drugą stronę. pic.twitter.com/epKf9AKWYd
— Damian Smyk (@D_Smyk) October 21, 2021
To powinno być podanie, to mogła być asysta. Było natomiast szybkie wznowienie Napoli i gol, który ostatecznie zachwiał posadami Legii.
Ironiczne jest to, że drugą bramkę Legioniści również stracili po swojej dobrej sytuacji. Tak jakby los karał ich za to, że ośmielili się zagrozić spokojowi gospodarzy. „Dobrze”, że do siatki w normalny sposób trafił Politano, bo inaczej dyskusję mogłyby napędzać stwierdzenia o konsekwencjach niewykorzystanych szans. A przecież nie na tym rzecz się dzisiaj opierała.
Nie można mieć bowiem pretensji, że tak się to wszystko potoczyło. Jeśli futbol bywa sprawiedliwy, to dzisiaj takim był. W Neapolu wygrał zespól lepszy, bardziej uniwersalny, sprawniejszy, celniejszy, dysponujący lepszymi piłkarzami. Czy jest to jednak powód to tego, by załamywać ręce? Absolutnie nie.
Legia Warszawa przegrała ten mecz, ale nie znaczy to, że europejskie puchary zobaczy jak świnia niebo. Wciąż ma na nie naprawdę duże szanse. Pół-żartem, pół-serio, pozostaje przecież liderem swojej grupy. Na jak długo? Czas pokaże.
NAPOLI 3:0 LEGIA WARSZAWA
L.Insigne 76, V.Osimhen 80′, M.Politano 95′
Czytaj także:
Fot.Newspix
Oh tam legła.analize wyjście z grupy już zrobiliście.prawie bilety na finał kupiliście.w weszło brakuje dwóch rzeczy:
1.dziennikarzy
2.pokory
No popatrz, a u ciebie tylko jednej:
1. mózgu
Bardzo wyrównny mecz. Wyrównali ich na własnej połowie:)
Pomysły wielkiego CM711 na udany mecz w Neapolu:
1. Bramkarz musi mieć dzień konia.
Koniec pomysłów.
Ach, jaką nasza kadra grałaby piłeczkę, gdyby trenerem był Czesiek, a nie siwy bajerant…
gdzie jest ta kurwa szeliga? pisal ze z napoli bedzie latwiej
legła w gruzach
Tutaj jestem piękny kawalerze … Gotowy na wycieczkę do Brokeback Mountain?
Jakże to możliwe skoro Czechu nie spał, nie jadł i nie pił dniami i nocami i w pocie czoła opracowywał 711 taktyk i możliwych scenariuszy? Buahahaha. Dalej będziecie mu lizać rowa? Fuuuuj.
Ja to już nawet wiem, czemu Legii nie idzie…. CM711 powiedział, że ogladał WSZYSTKIE mecze Napoli. Czyli na oglądanie Legii już zwyczajnie nie starcza mu czasu.
Politano, który wszedł w Napoli z ławki i strzelił ostatniego gola, kosztował drobne 19 milionów euro.
Osimhen, który wszedł z ławki i strzelił drugiego gola, kosztował 70 milionów euro.
Insigne, który strzelił pierwszego gola, akurat kosztował tylko 7.5 miliona ale było to 10 lat temu, gdy był obiecującym młodym.
No i? Szeryf warty kilka milionów ojebal Real Madryt warty miliard na SB bez mydła. Można? Można tylko trzeba mieć taktykę i umieć grać w piłkę.
Legia ograła Leicester i Spartaka. Cuda się zdarzają, zwłaszcza gdy się im trochę pomoże i ma trochę szczęścia (od trafienia na gorszy dzień rywali po centymetry w dobrą stronę). Ale liczenie na cud za każdym podejściem to już przesada.
Napoli miało zdecydowanie lepszych piłkarzy na każdej pozycji.
Tak mieli lepszych, ale Legia nawet nie spróbowała szukać szczęścia. 95% meczu się bronili, gonili za piłką co jest bardziej męczące niż gra nią, a że Czesław kondycyjne ich nie przygotował do sezonu to tylko pomogło dokończyć dzieła zniszczenia.
To był stary Czechu czyli autobus i jazda. Żadnych pomysłów na ofensywę, dosłownie żadnych.
Zamiast starać się przesunąć grę na środek, to Czelaw wolał się zamknąć w polu karnym, no faktycznie genialne, zrobić to grając z ekipą o tak sporym potencjale ofensywnym gdzie jeszcze wychodzimy z kilkoma rezerwowymi, a potem wpuszczany Slisza czyli osobę która miała nam przeszkadzać.
ograła też bodo i slavię. jak na 5 meczy z takimi drużynami jeden się przegra to już katastrofa ?
Lopes w dalszym ciągu nie może dojść do siebie po niedzielnych wydarzeniach i zezłomowaniu przez Ishaka.
Lech zaczął, Napoli zgwałciło, a Piast poprawi. (L)adacznica zaliczy tryplet, a wioskach mazowieckich wzrośnie spożycie metanolu.
W bramce był Fabik? Zeszło.com. lizać rowa, nie przestawać.
Nie stało się nic, czego człowiek by się nie spodziewał.
Po pierwsze Kastrati był chyba na minimalnym spalonym, po drugie skąd pewność że taki obrońca jak Koulibaly nie przeciąłby tego podania?
Czy Czesław M. Podał się do dymisji?
No i warszawski tramwaj różnorodności zaliczył powrót do zajezdni. No ale na podium będą. Podium grupy.
„Żeby była jasność – nikt nie ma pretensji do Legii o to, że była od Napoli gorsza. Że murowała, że dla niej liczyło się tylko to, by wywieźć dzisiaj jeden punkt”
Dobrze że rok temu Szachtar a w tym roku Sheriff nie mieli takiego debilnego podejścia na wyjeżdzie z Realem Madryt bo tez by dostali w pizde zamiast wygrac.
Dokładnie. A tak Sheriff powiedział „zatańczmy” no i poszli bo nie mieli nic do stracenia. A Czesiu miał taką samą sytuację to wolał autobus postawić i mimo to liczyć na cud.
Autobus można stawiać mając porządną obronę ale nie gdy mamy na niej Wieteskę i pozostałych, zresztą Nawrocki dał ciała przy jednej z bramek i też sporo błędów popełniał.
Ja bym się przesunął na połowę i tam starał się odbierać i walić długie, ale Czesiu wolał odkopać się w polu karnym i zamiast długich to powoli w przód po czym cofać.
https://www.flashscore.pl/mecz/fVcibzr9/#szczegoly-meczu/szczegoly-meczu
spójrz jaką taktykę miał Szachtar 2 dni temu u siebie z tym Realem 🙂 hahahahaha
https://www.flashscore.pl/mecz/nwpFgB2g/#szczegoly-meczu/szczegoly-meczu
a tutaj zespół który dostał od Legii baty. co zrobił z romkami 😉 hahahahaa
tyle jest logiki w tych waszych wywodach…..
Nie, żebym bronił CzM, ale jakby powiedział „kiełbasy do góry i golimy frajerów”, to by L rozjebała Napoli? Przecież wczoraj to problem mieli z prostymi podaniami na kilka metrów, mnóstwo tragicznych strat, tu żadna taktyka nie miała na to wpływu i nie spowoduje, że ciągle udaje się wygrywać z lepszymi.
No i wreszcie za jedenastym razem nastąpił długo wyczekiwany eurowpierdol. Wreszcie chamy ze wsi mogą sobie poużywać w komentarzach.
Ech, po 2 dobrych meczach Legii Czesława przyszła porażka drużyny Mioduskiego
jakim durniem trzeba być żeby Emreliego który jest najlepszym zawodnikiem Legii z najlepszym strzałem zostawiać na ławce ?
bo Pan Czesław ma teraz syndrom oblężonej twierdzy i wydaje mu się, że Emreli spina się tylko na LE, a ekstraklasę olewa, więc chciał przykładnie ukarać piłkarza i rozwalić sobie przy okazji szatnie.
Pompowanie Nawrockiego ciąg dalszy . Robicie krzywdę temu chłopakowi . Jeszcze dużo mu brakuje do pana piłkarza
Standardowy cykl życia Czesia. Chwalcie go dalej, to pozostanie taki sam na zawsze. Kilka miesięcy jest dobrze, a potem tragedia i kłótnie
powody są dwa i ciągle te same:
Może się czepiam, ale wg mnie Miszta miał więcej szczęścia niż umiejętności. Niektore jego interwencje mocno pachniały grą na podwórku.
Misztal świetny mecz, kilka strzałów w środek bramki obronionych (nawet nie próbował większości łapać). Do tego piąstkowanie w dół pod nogi rywala i samobój nieuznany przez spalonego xD nota 100 po prostu.
no to chyba czas na rokroczną pętlę Legii
Lech wystawił rezerwy na Benfikę i dostał 4 a Legia normalny skład i dostała 3. jakieś specjalnej różnicy nie było 🙂
Lopez to jeszcze sra w gacie po tym jak Ischak do niego podbiegł po meczu …
Pisałem wczoraj „gładkie 2-0”, no ciutkę się pomyliłem, Napoli zgwałciło legię 3 razy 😀
Dobra to Nawrocki do kadry natychmiast i Miszta też
Jeszcze tylko wpierdol z Piastem i tydzień Legia uzna za udany.