Dwa mecze fazy grupowej Ligi Europy ustawiły Legię Warszawa w bardzo komfortowej sytuacji. Sześć punktów, komplet, wygranie obu spotkań z wyżej notowanymi rywalami. Oczywiście nie oznacza to, że ekipa Czesława Michniewicza ma pewny awans do kolejnej rundy. Na to jeszcze będzie musiała poczekać. Ile?
W obecnej sytuacji trudno to realnie ocenić, gdyż wszystko, w oczywisty sposób, może skomplikować mecz z Napoli. Załóżmy jednak, że w czterech następnych meczach Legia Warszawa zdobędzie przynajmniej trzy lub dwa punkty. Ot, potrzeba dwóch remisów lub pokonania Spartaka Moskwa.
To całkiem realny scenariusz, a w dodatku plan minimum. Jeśli bowiem Wojskowi realnie myślą o grze w Europie na wiosnę, muszą coś jeszcze dołożyć do swojego dorobku. Warto jednak będzie też zbadać, ile klubów kończyło fazę grupową na trzecim miejscu, gdy uzbierali sześć oczek. To o tyle ważne, że w tym roku zajęcie takiej lokaty jest premiowane grą w fazie play-off Ligi Konferencji.
Jak zatem wyglądała kwestia punktów i awansów w przeszłości?
9 punktów w fazie grupowej – ile razy dawało awans?
Gdyby spojrzeć tylko na poprzednie rozgrywki Ligi Europy, można by się lekko zasmucić. Wówczas tylko jednemu zespołowi udało się wyjść z fazy grupowej z dziewięcioma oczkami na koncie. Dokonał tego Real Sociead, który w grupie miał Napoli, AZ Alkmaar oraz Rijekę.
Pozostałe kluby zdobywały od 10 (3 takie przypadki) do 18 punktów (Arsenal), by zapewnić sobie grę w kolejnej fazie rozgrywek. Jest to jednak wyjątek, bowiem historia okazuje się naprawdę łaskawa dla tych klubów, które miały na koncie przynajmniej 9 punktów.
Od sezonu 2009/10, uznawanego za premierowe rozgrywki Ligi Europy, awans do rundy play-off wywalczyło łącznie 288 klubów. 58 z nich osiągnęło to, zdobywając wspomniane 9 oczek. To naprawdę przyzwoity wynik, pozwalający Legii realnie wierzyć, o ile oczywiście dopisze jakieś konkretne zwycięstwo. No albo trzy remisy. Wówczas sytuacja w tabeli może ułożyć się tak, że Legia, Napoli i Leicester będą miały taką samą liczbę punktów. Mecze bezpośrednie premiują zaś Polaków kosztem Anglików.
Sama Legia wie już co nieco o wychodzeniu z dziewięcioma punktami – już to kiedyś przechodziła. W rozgrywkach 2011/12 wyszła z grupy mając na koncie właśnie dziewięć punktów, trafiając na PSV, Hapoel i Rapid Bukareszt. Wówczas awans z dziewięcioma punktami wywalczyły osiągnęło jeszcze Lazio, Udinese i… Wisła Kraków. Co więcej, awans wywalczyły też ekipy AZ Alkmaar i Steauy, które fazę grupową kończyły z dorobkiem ośmiu oczek.
8 punktów w fazie grupowej – ile razy dawało awans?
Zdarzało się bowiem i tak, że po awans sięgały kluby z mniejszym dorobkiem. Wspomniane AZ Alkmaar i Steaua to jedne z przykładów, ale – co ważne – nie jedyne. Historię pod tym względem jako pierwsze napisało Twente.
W sezonie 2009/10, który – jak już wspomnieliśmy – był pionierskim, Holendrzy trafili do grupy z Fenerbahce, Sheriffem Tiraspol oraz Steauą Bukareszt. De Tukkers najpierw ograli Turków, później zremisowali z Rumunami, by na koniec odnieść zaskakującą porażkę z ekipą z Naddniestrza. Relatywnie szybko udało im się jednak zrewanżować, bowiem w następnej kolejce ograli Sheriff, a awans przypieczętowali remisem ze Steauą w ostatniej serii gier.
W kolejnych latach Twente miało swoich naśladowców. O dwóch już więcej, ale na tym nie koniec.
- 2012/13 – VfB Stuttgart
- 2013/14 – Anży Machaczkała, Swansea City
- 2014/15 – Celtic, PSV
- 2016/17 – Olympiakos, AZ Alkmaar, Astra Giurgiu, Gent, Hapoel Beer Szewa
- 2017/18 – Partizan Belgrad, AEK Ateny, Nice
- 2018/19 – Fenerbahce
- 2019/20 – Łudogorec
Nie jest więc tak, że osiem punktów na pewno Legii nie wystarczy. 18 klubów w całej historii Ligi Europy to nie jest rewelacyjny wynik, ale pamiętajmy, że mówimy o dorobku stosunkowo skromnym. Mało kto zakłada, że taka liczba oczek pozwoli na awans, lecz – jak widać – bywa to możliwe.
7 punktów w fazie grupowej – ile razy dawało awans?
Zdarzają się też cuda. Za takie wydarzenie należy bowiem uznać awans z siedmioma punktami na koncie. Taki dorobek to jak najbardziej realny cel Legii, a nawet cel minimum, patrząc na ich wyniki w europejskich pucharach. Oczywiście trudno nastawiać się, że tyle punktów wystarczy Wojskowym na awans, ale historia pokazała, że można.
Zaczęło się od NK Maribor w sezonie 2013/14. Słoweńcy trafili do grupy z Rubinem Kazań, Wighan Athletic (!) i Zulte Waregem. Zaczęli fatalnie- wciry od Rosjan (2:5) i porażka z Anglikami (1:3), zepchnęły ich na ostatnie miejsce w grupie. Początkowo na niewiele zdało się przełamanie z Belgami (3:1), bo w następnej kolejce ulegli im 0:1 po golu Thorgana Hazarda.
Gdy w przedostatniej kolejce Zulte wygrało z Wigan, zaś Rubin zremisował z Mariborem, sytuacja była skomplikowana, ale najgorsza właśnie dla Słoweńców. Zajmowali bowiem ostatnie miejsce – wyprzedzało ich kolejno Wigan (5 punktów), Zulte (7 punktów) i Rubin (11 punktów). Wówczas wydarzył się cud. Nie grający już o nic konkretnego Zenit pokonał Belgów 2:0, zaś Mariborowi udało się ograć Anglików, mimo, że to Wyspiarze prowadzili. W ten sposób zrównali się dorobkiem z Belgami, a awans do kolejnej rundy zapewnił im… lepszy bilans bramkowy.
W 1/16 trafili na Sevillę, której co prawda przysporzyli problemów, ale ostatecznie musieli uznać wyższość Hiszpanów.
Na następców Mariboru nie trzeba było długo czekać, bo już w kolejnym sezonie awans z siedmioma punktami stał się dziełem Dnipro Dniepropietrowsk. I to już jest prawdziwie bajkowa historia. Ukraińcy stawali bowiem w szranki jeszcze na poziomie eliminacji do Ligi Europy, a rozgrywki kończyli na wielkim finale.
Po wyrzuceniu za burtę Hajduka Split, Ukraińcy trafili na Inter, ASSE i Qarabag. Naprawdę trudny zestaw. Szybko jednak okazało się, że nie będą chłopcami do bicia. Co prawda przegrali pierwszy mecz z Włochami, ale była to porażka skromna – Inter wrócił z trzema punktami po golu D’Ambrosio w 71. minucie.
Później Dnipro zremisowało z Saint-Etienne, uległo Qarabagowi, pokonało Qarabag i znowu musiało uznać wyższość Interu. Przed ostatnią kolejką mieli zatem cztery punkty i trudną sytuację. Musieli ograć Francuzów, którzy wciąż liczyli na awans oraz liczyć na to, że Inter zatrzyma Kazachów. Oba te warunki udało się spełnić. Gol Artema Fedeckiego zapewnił Ukraińcom awans i zaczęła się ich piękna przygoda, która finał miała dopiero na stadionie w Warszawie.
Kolejne kluby, które wyszły z grupy mając siedem punktów na koncie nie zapisały już tak wyjątkowej karty w fazie pucharowej, ale nadal – przeszły do historii.
- 2015/16 – FC Midtjylland – 1/16 finału, porażka z Manchesterem United (2:1, 1:5)
- 2016/17 – Krasnodar – 1/8 finału, porażka z Celtą Vigo (1:2, 0:2)
Zaledwie cztery przypadki od sezonu 2009/10. Nie trzeba chyba dodawać, że w większości wypadków zdobycie siedmiu punktów jest po prostu niewystarczające na to, by cieszyć się pucharami na wiosnę.
6 punktów w fazie grupowej – czy wystarczy na zajęcie trzeciego miejsca?
Teraz jest jednak nieco inaczej, bowiem trzecia drużyna fazy grupowej Ligi Europy nie kończy swojej przygody z pucharami, a spada do Ligi Konferencji. Kiedyś tego przywileju nie było i trzecie miejsce traktowano jako nagrodę pocieszenia. Ot, nie było się najgorszą ekipą w stawce.
Mimo tego warto sprawdzić, ile klubów, które zdobyły przynajmniej sześć punktów, zajęło rzeczone trzecie miejsce. To dla Legii o tyle ważne, że właśnie tyle oczek ma teraz na swoim koncie. To, jak się okazuje, w zdecydowanej większości wypadków wystarczyło, by nie uplasować się na ostatniej pozycji w grupie.
Na dobrą sprawę łatwiej będzie wymienić pechowców, którzy byli ostatni mimo tego, że zdobyli przynajmniej sześć punktów. Lista ta nie jest długa: Lewski Sofia (2010/11), Molde (2012/13), FC Sankt Gallen (2013/14), Nice (2016/17), Inter (2016/17) i FC Zurich (2016/17). Zaledwie sześć klubów od sezonu 2009/10. To naprawdę dobry prognostyk dla Legii.
Być może podopieczni Czesława Michniewicza odbiorą ewentualne trzecie miejsce jako rozczarowujące, szczególnie wobec tak udanego początku, ale tak naprawdę nikt z nas, trzymając rękę na sercu, nie powiedziałby kilka miesięcy temu, że Legię będzie stać na więcej. Trzecie miejsce w fazie grupowej Ligi Europy to dla Wojskowych obecnie plan minimum, ale dobrze, że relatywnie łatwo będzie po go zrealizować.
CZYTAJ TAKŻE:
- reportaż Kuby Bialka z Neapolu
- Jacek Cyzio o ostatnich występach Legii Warszawa
- Michniewicz: – Wystawię optymalny skład
Fot.newspix/FotoPyk