Reklama

Lisy górą, Ole znowu na kolanach

redakcja

Autor:redakcja

16 października 2021, 18:51 • 4 min czytania 6 komentarzy

Po raz kolejny Manchester United rozegrał mecz, po którym Ole Gunnar Solskjaer może powiedzieć, że ma nad czym pracować. Że jest duże pole do poprawy. Że cieszy go bramka Rashforda, ale co z tego? Mentalnie Manchester United wygląda, jak osoba podpierająca ściany najlepszej dyskoteki w kraju. Czerwone diabły podpierały ściany, a Lisy zdominowały parkiet, choć wcale nie musiało się tak skończyć.

Lisy górą, Ole znowu na kolanach

W pierwszej połowie padały bramki rodem z PlayStation. Manchester United na prowadzenie wyprowadził Mason Greenwood. Otrzymał piłkę na skrzydle. Zawinął ją do środka i uderzył w taki sposób, że naruszył przestrzeń powietrzną na King Power Stadium. Kasper Schmeichel nie mógł nic z tym zrobić. Jednak radość ekipy OGS-a nie trwała długo. Stało się to, czego można się było spodziewać. Manchester United po wyjściu na prowadzenie nie potrafił utrzymać spotkania w ryzach. Narzucić własnego stylu i zdusić zapędy rywali.

Na domiar złego na drużynie odbiło się ryzyko, z którym musieli liczyć się przed meczem. Harry Maguire ostatnimi czasy leczył uraz i można się było spodziewać, że nie jest jeszcze w pełni sił. Harry nie w pełni formy, to Harry słaby. Popełnił błąd, po którym Lisy wyrównały. Tielemans nawet nie spojrzał na De Geę. Po prostu dał mu za kołnierz. W końcówce pierwszej połowy piłkarze Solskjeara mogli wyjść po raz kolejny na prowadzenie, ale w pierwszej sytuacji Ronaldo minął się z piłką, a w drugiej przy próbie przewrotki sfaulował obrońcę drużyny przeciwnej.

Nieporadny Manchester

Druga połowa była zdecydowanie ciekawsza. Mason Greenwood uznał, że jak wpadło mu do sieci jedno ciasteczko, to może również kolejne, ale dwie następne próby nie były już tak dobre. Castagne miał duże problemy z zatrzymaniem Anglika, który z łatwością gubił go balansem ciała. Strzałów z dystansu próbował również Matić, który rozgrywał niezłe zawody. Lisy miały nieco gorsze wejście w drugą połowę. Madisson zmarnował rzut wolny z bliskiej odległości. Obraz spotkania z okolic 55 minuty nie zwiastował nawałnicy, która miała dopiero nadejść.

Piłkarze Manchesteru momentami byli nieporadni. Ronaldo do spółki z Greenwoodem zmarnowali kontrę, która powinna utemperować Lisy. Poszli ławą i z niewiadomych przyczyn Portugalczyk biegł mniej więcej dwa metry przed piłką wyznaczającą linię spalonego. De Gea pewnie zastanawiał się,  jak to jest, że wtedy, gdy w końcu on gra dobry sezon, to koledzy dają ciała.

Reklama

Kluczowa zmiana Daki

Oblicze spotkania zmieniło wejście Patsona Daki. Szybko oddał pierwszy strzał. Drugi był może po dwóch minutach od pojawienia się na boisku. Po drugiej próbie króla strzelców ligi austriackiej piłka odbiła się od jednego z piłkarzy i trafiła pod nogi Soyuncu, który trafił na 2:1. Za moment dobrą okazję miał Pereira, ale nie wykorzystał. Wówczas nadszedł moment przebłysku Lindelofa, który zagrał fenomenalną piłkę do Rashforda i zrobiło się 2:2. Zamiast pójść za ciosem, jego koledzy ucięli sobie drzemkę. Lisy szybko wznowiły. Poszła długa do skrzydła. Za moment Ayoze zatańczył w polu karny, a Jamie Vardy wpakował piłkę do siatki.

W doliczonym czasie gry Patson Daka dobił gości. Po raz czwarty w tym spotkaniu piłkę z rzutu rożnego zagrał Tielemans. Futbolówka trafiła pod nogi Daki. Piłkarz z Zambii kopnął ją niemal tak nieudolnie, jak zagrali piłkarze Manchesteru po zdobyciu wyrównującej bramki, ale prawie robi różnicę. Zmniejszyć rozmiary porażki mógł jeszcze Ronaldo, ale po raz kolejny zabrakło mu depnięcia.

O grze Manchesteru świadczy statystyka fauli i żółtych kartek ich rywali. Lisy faulowały tylko pięciokrotnie. Nie złapali żadnej żółtej kartki. Mieli trochę pracy w defensywie, ale nie na tyle, by przegrać to spotkanie. Dla postronnego widza mecz był ciekawy. Dużo działo się zwłaszcza w końcówce. Wygrał zespół lepszy. Czerwona część Manchesteru po raz kolejny ma powody do smutku. Za tydzień czeka ich ważny mecz z Liverpoolem. Jeżeli zagrają tak jak dziś, to mogą mieć duże kłopoty.

CZYTAJ TAKŻE:

Leicester City – Manchester United 4:2 (1:1)

Tielemans 31′, Soyuncu 78′, Vardy 83′, Daka 90+1′ – Greenwood 19′, Rashford 92′

Reklama

fot. Newspix

Najnowsze

Anglia

Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami

Bartek Wylęgała
3
Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami
1 liga

Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Piotr Rzepecki
10
Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Anglia

Anglia

Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami

Bartek Wylęgała
3
Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami
1 liga

Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Piotr Rzepecki
10
Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Komentarze

6 komentarzy

Loading...