Waldemar Fornalik to człowiek niezwykle kulturalny, zachowujący dużą dyplomację i szanujący każdego, jeśli mu niczym nie podpadnie, więc nie wszystkie z jego słów należy interpretować w skali jeden do jednego. Ale jednak coś w tym jest, jeśli przed meczem w Łęcznej (w Łęcznej!) trener Piasta mówi:
– Nie jest tam łatwo zdobyć punkty. W zasadzie tylko spotkanie z Lechią było takie, w którym łatwo oddali punkty, a pozostałe mecze były dość wyrównane.
Aż ciśnie się na usta pytanie – jeśli Piastowi, drużynie walczącej w ostatnich trzech sezonach co najmniej o puchary (a w jednym z nich zdobywającej mistrzostwo Polski), nie będzie łatwo na stadionie jednej z najbardziej katastrofalnych defensyw w XXI wieku, to… gdzie mu ma być łatwo? Może lekko przesadzamy, ale ta mocno asekuracyjna wypowiedź trochę mówi o gliwickim zespole, któremu daleko do optymalnej dyspozycji. Tak sportowej, jak i kadrowej.
Piast Gliwice – problemy kadrowe
Oczywistą sprawą jest, że Piast nie zaczął sezonu najlepiej. Generalnie mamy wrażenie, że od momentu zdobycia złotego medalu, ta ekipa jest konsekwentnie, z sezonu na sezon, osłabiana. Dlatego daleko nam do wniosku, że w Gliwicach coś się wypala. Bliżej nam do stwierdzenia, że ósme miejsce po dziesięciu kolejkach to naturalna kolej rzeczy. Gdy śląska ekipa w słabym stylu zaczynała poprzednie rozgrywki, mieliśmy dziwne przekonanie, że to zaraz ruszy. A teraz paradoksalnie nie widzimy na to aż tylu argumentów.
Piast rzecz jasna wciąż może nawiązać do czołówki, co więcej – prawdopodobnie to zrobi, gdy już tylko się rozpędzi. Mecz z czerwoną latarnią ligi – mimo bezpiecznych wypowiedzi Fornalika – traktujemy jako zwykłą formalność. Nawet mimo faktu, że trener gliwiczan będzie miał spory ból głowy przy układaniu składu.
I na pewno nie będzie to ból spowodowany kłopotem bogactwa. Mocno dostała po tyłku druga linia. Nie zagra w niej Chrapek, a więc jeden z liderów, który musi pauzować za kartki. Z powodów zdrowotnych wypada także Jodłowiec i normalnie nie byłoby to problemem, ale akurat w ostatnim meczu z Wisłą Kraków zyskał on uznanie w oczach szkoleniowca, choć do tego spotkania rozegrał tylko cztery minuty. Mało prawdopodobny jest także występ Vidy. Węgier dotąd był mniejszym bądź większym rozczarowaniem. W tym sezonie daje radę i jest jednym z motorów napędowych gliwickiej ofensywy, co przełożyło się na trzy gole. Brakuje oczywiście także Jakuba Czerwińskiego, ale to sytuacja, do której można było już przywyknąć (obrońca celuje w powrót w listopadzie).
Czy to wielki problem? Aż tak nie postawimy sprawy, bo mimo wszystko jest komu zastąpić tych piłkarzy. Na ósemce obok Sokołowskiego – prawdopodobnie najlepszego piłkarza Piasta w obecnych rozgrywkach – zagra Lipski. Z przodu z kolei następną szansę może dostać Tiago Alves, który ma problem z wyjściem z roli efektywnego dżokera, o czym pisaliśmy kilka tygodni temu. Pole do manewru poszerza także Tom Hateley. Anglik pojawił się w Gliwicach na początku tygodnia, trochę z braku innych ofert.
O zainteresowaniu Hateley’em mówiło się już na początku sierpnia. Wtedy mniej więcej pomocnik dostał zielone światło od AEK Larnaka na poszukiwanie nowego pracodawcy. To ogólnie zagadkowa sprawa, bo w zeszłym sezonie był podstawowym zawodnikiem cypryjskiego klubu, a w tym nie łapał się nawet do kadry meczowej. Ostatnie spotkanie zagrał na początku maja, co w oczywisty sposób stawia znaki zapytania nad jego formą. Chociaż… Waldemar Fornalik rozważa wystawienie go już w meczu z Górnikiem.
– Bierzemy to poważnie pod uwagę. Oczywiście, są jeszcze do załatwienia formalności, ponieważ Tom jest zawodnikiem spoza Unii, więc te procedury są nieco inne. Pracujemy nad tym, żeby ten zawodnik dołączył do ekipy na sobotni mecz. Patrząc na pierwsze treningi, to jest to ten sam Tom. Nie widzę tego „postępującego czasu”. To też ważna postać w aspekcie mentalnym, bo kieruje pewnymi poczynaniami na boisku, tak że jestem bardzo zadowolony z tego, że Tom do nas dołączył – mówi szkoleniowiec Piasta o piłkarzu, który związał się z gliwickim klubem rocznym kontraktem z opcją przedłużenia o kolejny sezon.
Górnik Łęczna – po najgorszą defensywę ostatnich dziesięciu lat?
Jakkolwiek to brzmi, porażka z Górnikiem Łęczna to dziś wstyd dla szanującego się ligowca. Ostatnio podliczaliśmy w Weszłopolskich, jak na tym etapie rozgrywek „radziły sobie” najgorsze defensywy w poszczególnych sezonach. No i cóż – ekipa Kieresia wypada nawet gorzej niż zeszłoroczne Podbeskidzie czy Zagłębie Sosnowiec z sezonu 18/19. A to naprawdę duża sztuka.
Nie widzimy absolutnie żadnego powodu, dla którego miałoby się to zmienić. Kiereś próbował już niemalże wszystkiego, ale dysponuje takim a nie innym materiałem ludzkim. Dziwi nas jednocześnie, że nie pomaga nawet Maciej Gostomski, który był jednym z bardziej wyróżniających się bramkarzy na poziomie pierwszej ligi. Golkiper Górnika obronił 36 strzałów, przepuścił 26, co oznacza, że daje sobie wbić 42% strzałów lecących w jego bramkę. A to bardzo, bardzo słaba statystyka.
Powoli zaczyna brakować nam słów. Ale jednocześnie dobrze, że w Łęcznej trzymają ciśnienie. Dwa tygodnie temu porozmawialiśmy z Velo Nikitoviciem, który nawet mimo tak katastrofalnych wyników deklaruje, że Kamil Kiereś zostanie w klubie do końca sezonu, chyba że… sam zdecyduje inaczej. Przykłady beniaminków pokroju Górnika z ostatnich lat pokazują, że zmiana szkoleniowca to dla nich oczywisty ruch, wykonywany zazwyczaj jeszcze podczas rundy jesiennej. I nie mają znaczenia zasługi trenera czy trzeźwa ocena kadry zawodników. Liczy się często impuls – jakikolwiek. We władzach Górnika dość mocno zakorzeniła się jednak świadomość, że zrobili awans ponad stan i do Ekstraklasy raczej nie pasują.
Ale to tylko takie szczęście w nieszczęściu.
Górnik Łęczna – Piast Gliwice: typy, kursy bukmachera Fuksiarz.pl
Jakub Białek: Tak wysoki kurs na zwycięstwo Piasta Gliwice? Myślałem nawet nad handicapem, ale po takim kursie biorę w ciemno. Wierzę w tzw. ekstraklasową logikę, ale nie aż tak bardzo, by dopatrywać się zwycięstwa Górnika. Zwycięstwo Piasta po 2,07 w Fuksiarz.pl
CZYTAJ TAKŻE: