Spalone to wciąż kontrowersyjny temat w futbolu. VAR – choć pomaga je rozstrzygać – nie wyrzucił tego problemu zupełnie do kosza, co widać choćby po Ekstraklasie, kiedy i tak mamy dyskusje, czy był spalony, czy nie (choćby bramka Piaseckiego). Natomiast Arsene Wenger zapowiada koniec tego problemu, bo technologia ma pomóc jeszcze bardziej.
Francuz stwierdził: – Jest wiele możliwości. Muszę zachować tajemnicę, ale nastąpi duża ewolucja w sędziowaniu. Wszystko jest badane. Technologia może nawet pomóc w sytuacjach, gdy pozycja spalona dotyczy pięciu czy sześciu centymetrów.
A że Wenger jest dyrektorem ds. globalnego rozwoju piłki nożnej w FIFA, z jego zdaniem trzeba się liczyć. Kiedy ta zmiana miałaby wejść w życie? Plotkuje się, że automatyzacja spalonych miałaby już działać na 100% podczas mundialu 2022.
Przypomniał się nam nasz wywiad z Korwinem, który… przewidywał taki scenariusz.
– Nie lubię spalonego. Natomiast uważam, że niedługo zniknie problem tego przepisu. Jeszcze tylko pół roku-rok i pojawi się elektronika, którą można nakleić na ciało zawodników. Tak jak pan wychodzi z supermarketu, to naklejony tag zlicza, ile pan kupił. Coś takiego jest też w szermierce, tam był problem, czy zawodnik został trafiony, czy nie. I teraz będzie miał pan to naklejone na zawodnikach i wówczas będzie można dokładnie powiedzieć, czy był spalony, czy nie. Nie trzeba byłoby nawet biec do monitora, sędzia widziałby to na zegarku – stwierdził w rozmowie z nami pan Janusz. Może rzeczywiście to będzie tak wyglądać?
Fot. Newspix