Jedna dwucyfrówka. Kilka przypadków, gdy do tej dwucyfrówki mogło dojść. Jakie były najwyższe zwycięstwa reprezentacji Polski? Kiedy rywala odprawialiśmy z całym bagażem bramek, a mecz zmieniał się w trening strzelecki biało-czerwonych? Nie da się ukryć, każdy mecz z San Marino jest szansą na namieszanie w takim rankingu – czego raczej dzisiaj nie oczekujemy, ale na co wszyscy po cichu liczymy.
NAJWYŻSZE ZWYCIĘSTWA REPREZENTACJI POLSKI: POLSKA – SAN MARINO 10:0 (2009, eliminacje o mundial 2010)
Eliminacje o mundial w 2010 są katastrofą, jedną z najgorszych kampanii kwalifikacyjnych w dziejach. To ścieżka prowadząca od hurraoptymizmu po losowaniu, do nastrojów godnych pogrzebu polskiej piłki, czyli 0:1 po samobóju na Śląskim w śniegu ze Słowacją, świętującą awans na mundial.
Albo taka Słowenia, robiąca z nas pasztet u siebie. Albo ten samobój Żewłaka podającego do Boruca. Albo, albo, albo…
Nie ma wiele w tamtych eliminacjach pozytywnego do wspominania, ale to właśnie wtedy zaliczyliśmy swoją jedyną w dziejach oficjalnych meczów pierwszej reprezentacji Polski dwucyfrówkę. Kilka dni po kompromitacji w Irlandii Północnej chcieliśmy zmazać plamę. Przyznajmy, na San Marino zwykle wychodzi się na trzecim biegu, wygrać, zapomnieć, strzelić parę bramek. Ale ten mecz dla nas wówczas zupełnie inną wymowę.
To pamiętne 10:0 to też najszybciej strzelony gol, zajęło nam to 23 sekundy. Polacy strzelali na bramkę rywala 31 razy. Ale co ciekawe – popełnili też 18 fauli. Mecz z San Marino, dwucyfrowy wynik i taka liczba fauli jasno pokazują – tutaj trwała walka, ale taka do końca, na ambicji i wkurwieniu.
– 10:0 w Kielcach odczytuję jako zaufanie do trenera Beenhakkera ze strony drużyny. Demonstracja poparcia. Takie stanięcie za nim murem. Nie musieli aż tak wysoko wygrywać, mogli poprzestać na 4:0, a jednak dalej parli. Trochę było mi żal aż tych chłopaków z San Marino – mówił nam Michał Listkiewicz.
10:0 na otarcie łez? No cóż, tamtych eliminacji nie było w stanie uratować nic, ale – parafrazując – wynik poszedł do ksiąg.
***
NAJWYŻSZE ZWYCIĘSTWA REPREZENTACJI POLSKI: POLSKA – NORWEGIA 9:0 (1963)
9:0, które wyjątkowo długo utrzymywało się jako rekord. 9:0 z Norwegią w czasach, gdy ta Norwegia nie znaczyła w futbolu praktycznie nic – prawdziwa pobudka Norwegów w piłce to dopiero lata dziewięćdziesiąte, wtedy, w latach sześćdziesiątych, jeszcze nikomu się nie śniło, że mogą przyjść czasy, gdy Norwegia pokaże nam tyły w eliminacjach.
To, co ten mecz dodatkowo wpisuje do historii naszego futbolu, to debiut Włodzimierza Lubańskiego – Lubański miał wówczas ledwie 16 lat i 188 dni, stając się najmłodszym w historii kadry reprezentantem. Przywitał się od razu bramką.
Co więcej, tego samego dnia debiutował także Zygfryd Szołtysik, który debiut uczcił dwoma golami. Szołtysik-Lubański byli duetem praktycznie nierozłącznym, wystąpili nawet swego czasu w programie… “Małżeństwo doskonałe”, telewizyjnym show Jacka Fedorowicza. Zdali tam test z wiedzy o sobie i zdystansowali całą konkurencję.
Warto podkreślić, że był to również pierwszy mecz reprezentacji rozgrywany w Szczecinie. Na stadion przyszło wówczas 30 tysięcy ludzi.
***
NAJWYŻSZE ZWYCIĘSTWA REPREZENTACJI POLSKI: POLSKA – TURCJA 8:0 (1968)
Kolejny wynik, który pokazuje, że trochę się w świecie futbolu pozmieniało. Dzisiaj zwycięstwo 8:0 z Turcją? No cóż, delikatnie mówiąc, byłoby troszkę trudniej. Paradoksem pozostaje to, że Turcja zawsze miała niezwykłą pasję do futbolu, a mimo to przez dekady nie potrafiła jej przekuć w dobrą grę. Atmosfera na meczach w Turcji była bardzo gorąca już przed II wojną światową, co wspominali nasi reprezentanci, zmuszeni do ucieczki z boiska podczas jednego ze starć.
Znowu wysoki wynik i znowu kluczowy debiut: to w tym spotkaniu pierwszy raz w pierwszej reprezentacji zagrał Kazimierz Deyna. Co ciekawe, nie zachwycił i zszedł w przerwie, zmieniony przez Janusza Żmijewskiego. Deyna wspominał ten debiut wyjątkowo źle na łamach Przeglądu Sportowego:
“Pomimo pogromu, jaki drużyna z Białym Orłem sprawiła Turkom, nie jest on dla mnie miłym wspomnieniem. Zdziwiło mnie, że Lucjan Brychczy, choć był w tym czasie w dobrej formie, poprosił trenera o niewstawienie go do składu. W szatni przed meczem “Kici” podszedł do mnie i powiedział “Nie przejmuj się tym, co będzie się działo, graj spokojnie!. Nie wiedziałem wtedy o co mu idzie, ale szybko miałem zrozumieć. Już podczas prezentacji zawodników, kiedy z głośników padło “Kazimierz Deyna” rozległy się przeraźliwe gwizdy, a potem skandowano nazwisko innego piłkarza. Publiczność śląska miała swojego faworyta, którego chciała widzieć na boisku, a nie jakiegoś tam Deynę. To jeszcze mogłem zrozumieć, gorzej, że kiedy tylko rozpoczęła się gra, kiedy pierwszy raz kopnąłem piłkę, znów wybuchy gwizdów… I tak było za każdym razem”.
***
NAJWYŻSZE ZWYCIĘSTWA REPREZENTACJI POLSKI: POLSKA – AZERBEJDŻAN 8:0 (2005)
Fajerwerk podczas eliminacji o mundial w 2006, fajerwerk z jednej strony bardziej logiczny niż to, co zdarzyło się za późnego Beenhakkera z San Marino: logiczny, bo kadra Janasa działała. W tamtych eliminacjach wygrała wszystko poza meczami z Anglią, co jednak jest sztuką, nie zrobić żadnej wpadki. Ale też to 8:0 jest mniej logiczne, bo Azerbejdżan, jakkolwiek wtedy był mniej ceniony, to jednak nie byli amatorzy jak w San Marino.
Azerowie:
- z Anglią na wyjeździe przegrali w tamtych eliminacjach tylko 0:2, a u siebie 0:1
- z Austrią zremisowali w tamtych eliminacjach 0:0
- w 2003 ograli Serbię i Czarnogórę w meczu o punkty.
Na pewno mieli wtedy słaby czas, cały 2005 nie wygrali ani jednego meczu, ale 0:8 było jednak czymś szczególnym. W całej swojej historii Azerowie tylko raz przegrali wyżej – 0:10 z Francją w 1995, a więc na początku formowania się kadry. W XXI wieku nikt Azerów bardziej nie upokorzył.
Inna sprawa, że Azerowie potem brali na nas rewanż w piłce klubowej. Raszad Sadygow, który grał przeciw Polsce w 0:8, niedługo później dwukrotnie pokonał Wisłę z Karabachem, odprawił Piasta jako kapitan Karabachu, zagrał też w Lidze Mistrzów.
***
NAJWYŻSZE ZWYCIĘSTWA REPREZENTACJI POLSKI: POLSKA – GIBRALTAR 8:1 (2015)
Lanie sprawione Gibraltarowi za Nawałki – w dwumeczu wrzuciliśmy Gibraltarowi piętnaście bramek. Mecz, który stanowił niewiele więcej niż trening strzelecki. Pamiętamy, że były to pierwsze oficjalne eliminacje Gibraltaru do dużej imprezy – ich pierwszy mecz o punkty to 0:7 z Polską.
Z nami przegrali oczywiście gładko i wysoko, natomiast trzeba i te początki Gibraltaru docenić:
- strzelony nam gol nie był ich pierwszym w eliminacjach, trafili też Szkotów
- w swoim pierwszym oficjalnym meczu zremisowali ze Słowacją
- w swoim drugim oficjalnym meczu strzelili pierwszego gola (Wyspom Owczym)
- na pierwsze zwycięstwo czekali raptem pięć spotkań, kiedy ograli Maltę.
Dziś widzimy tym wyraźniej ich perspektywę rozwoju, choćby przez pryzmat gry Lincoln Red Imps w fazie grupowej Pucharu Konferencji.
Dla nas ten mecz to dwa szybkie gole Kamila Grosickiego, który bawił się z defensywą Gibraltaru, a także debiut i pierwszy gol Bartosza Kapustki.
***
NAJWYŻSZE ZWYCIĘSTWA REPREZENTACJI POLSKI: KANADA – POLSKA 1:8 (1975)
Po brązie w 1974 Polska stała się drużyną, która zapraszana była w różne miejsca świata by dać popis futbolu. Rzecz jasna szczególnie chętnie witano nas tam, gdzie była liczna polska emigracja – nie dziwi więc, że w 1975 pojechaliśmy do Kanady.
Polska nie zabrała na ten mecz wszystkich najlepszych, ale pojechali Lato, Deyna czy Szarmach. Kanada była wtedy słabeuszem, który w eliminacjach o mundial w 1978 musiał ustąpić nie tylko Meksykowi, ale także Haiti i Salwadorowi. Mecz z 1975 bez historii, ot, krzewienie tam futbolu.
***
NAJWYŻSZE ZWYCIĘSTWA REPREZENTACJI POLSKI: POLSKA – LUKSEMBURG 8:1 (1969)
Mecz eliminacji o awans na mundial do Meksyku w 1970. Patrząc na nasze ówczesne dokonania w pucharach, powinniśmy się załapać. Górnik w tamtych latach bił Dynamo Kijów, potrafił pokonać Manchester United, ogrywał Rangersów, Romę, docierał do finału Pucharu Zdobywców Pucharów. Legia w sezonie 69/70 dotarła do półfinału Pucharu Europy. Mieliśmy dwie drużyny eksportowe, które nie musiały bać się nikogo:
Przecież z tego mogła powstać drużyna, która stałaby się rewelacją także w futbolu reprezentacyjnym.
8:1 z Luksemburgiem w kwietniu 1969 roku było pierwszym meczem wspomnianych eliminacji. Wydawało się, że to zapowiedź tego, że możemy odnieść sukces – pięć bramek Lubańskiego, dwie Deyny, wspaniała gra Szołtysika. Demonstracja siły. Niestety, potem przyszła majowa porażką z Holandią, a także czerwcowa z Bułgarią – nasze szanse zostały pogrzebane. Nie zmieniły tego nawet same zwycięstwa do końca eliminacji.
POLSKA STRZELI WIĘCEJ NIŻ 5 BRAMEK – KURS W FUKSIARZ.PL 1.95
***
NAJWYŻSZE ZWYCIĘSTWA REPREZENTACJI POLSKI: POLSKA – HAITI 7:0 (1974)
Orły Górskiego były rewelacją mistrzostw w 1974, ale przed startem wielu skazywało ich na pożarcie. Co więcej, Haiti… liczyło, że ogra Polskę. Taką narrację wspominał choćby Andrzej Strejlau, który odwiedził Haiti z młodzieżówką kilka miesięcy przed finałami. Również pierwszy mecz Haiti to 1:3 z Włochami, w dodatku to Haiti prowadziło w tym spotkaniu, Squadra Azzurra musiała gonić w drugiej połowie.
Polacy jednak zabawili się w tym meczu, robiąc show i zyskując serca postronnych widzów. Grali pięknie i skutecznie. Bramka Jerzego Gorgonia, fantastyczna bomba z dystansu – jeden z najładniejszych goli turnieju.
Corriere della Sera napisała po tym meczu o Polakach (źródło: ŁączyNasPiłka): Ta drużyna wydaje się być przygotowana za pomocą komputera, atleci jak wyrzeźbieni, nie podlegający emocjom, z indywidualnym oddechem takim, że mogłoby im go pozazdrościć dziesięciu maratończyków razem wziętych. O Robercie Gadosze i Grzegorzu Lacie mówią, że przebiegają sto metrów z piłką nieco powyżej 11 sekund. Olbrzymi Gorgoń wygląda jakby zszedł z pomnika symbolizującego siłę fizyczną, robi wrażenie jakby kopnięciem mógł rozbić skórzaną piłkę… Istnieje ryzyko, że rozbije na dwie części bramkę naszego Zoffa i pochowa go w stosie drewna i sznurków. Byłbym wysłał do Valcareggiego telegram: „Uważajcie na główkę Szarmacha!”… Ten polski młodzieniec lewituje w powietrzu z niewysłowioną elegancją skowronka i gdy dochodzi do precyzyjnej współrzędnej między głową i piłką uderza z siłą tarana, kierując piłkę zazwyczaj między słupki.
***
NAJWYŻSZE ZWYCIĘSTWA REPREZENTACJI POLSKI, WYRÓŻNIENIE SPECJALNE: FRANCJA – POLSKA 0:4 (1982)
To prawda, że znajdziemy wiele wyższych zwycięstw w historii kadry niż 4:0. 7:0 z Finlandią w 1926. 7:2 z Izraelem w 1959. 7:0 z Gibraltarem za Nawałki, ostatnie 7:1 z San Marino.
Ale zgódźmy się, że wszystkie powyższe wyniki to gnojenie słabeuszy. Chcieliśmy na koniec uhonorować wspaniały wynik uzyskany nad światową potęgą, w dodatku na jej terenie. 4:0 z Francją we Francji… przecież ograni przez nas jesienią 1982 w Paryżu Tricolores, już w czerwcu 1984 zostaną najlepszą drużyną Starego Kontynentu. A przecież i na mundialu w 1982 byli półfinalistą, który przegrał z nami mecz o trzecie miejsce.
Co się więc stało? Jak udało nam się wygrać tak spektakularnie?
Na pewno nie grali w najlepszym składzie, nie było choćby Platiniego. Ale był choćby Tigana. Co więcej, my także nie graliśmy w najmocniejszym składzie – bez Bońka, Żmudy, Młynarczyka, Iwana, Kusty, Matysika, Laty, Szarmacha…
Wspaniałe zawody w tym spotkaniu rozegrał Kupcewicz, prezentując się na tle francuskich gwiazd spektakularnie.
W powojennej historii, Francja tylko raz przegrała tak wysoko u siebie – 1:5 z Hiszpanią w 1949. Ten mecz to piękna, rzadko wspominana karta polskiego futbolu, kiedy upokorzyliśmy prawdziwą potęgę.
CZYTAJ TAKŻE: