Co można zrobić w sytuacji, gdy nasypany kumpel rozbija dwa auta po pijaku? Jaką można przyjąć postawę wobec znajomego kierowcy, który najpierw stwierdza, że doskonałym pomysłem będzie prowadzenie auta po wypiciu wina, a następnie w pijackim widzie traktuje współuczestników ruchu drogowego jak miejsca parkingowe?
Dani Ramirez postanowił kłócić się z ludźmi, że przecież Kwekweskiri nikogo nie zabił.
Najpierw była idiotyczna relacja, w której potraktował wybryk Kwekweskiriego, jakby chodziło… Kurczę, o niepodanie ręki trenerowi? Spóźnienie na zajęcia? Dobranie złego obuwia? „Każdy robi błędy, kocham cię Kwekweskiri”.
Rozumiemy nawet, że można czuć chęć wsparcia wobec kogoś bliskiego, kto zrobił wielki błąd, ale Dani, naprawdę nasypany kierowca to jest odpowiedni obiekt uczuć?
Ale już trudno, stało się, Ramirez w imię mylnie pojmowanej lojalności postanowił stanąć po stronie drogowego bandziorka, zamiast – publicznie czy prywatnie – przemówić do rozsądku swojemu gruzińskiemu przyjacielowi. Nawet jesteśmy w stanie zrozumieć, że chciał wesprzeć kolegę na zakręcie, ba, gdyby robił to prywatnie, jednocześnie dodając, że to czyn po prostu haniebny – okej, bywa i tak.
Gorsza jest jednak reakcja Ramireza na głosy ze strony internautów, którzy próbowali mu przetłumaczyć, jak niestosowna jest jego relacja z Instagrama. Dodajmy – chcemy wierzyć, że to jest fotomontaż. No ale niestety, nie wygląda na taki, screena rozmowy zamieścił jeden z kibiców na Twitterze, a styl pisania pokrywa się z wcześniej ujawnianymi przez samego Ramireza rozmowami.
No nieee, skoro nikogo nie zabił, to nie ma tematu. Nikogo nie zabił, wszystko jest świetnie, każdy może jeździć nawalony jak szpak, byle uważał na drodze i co najwyżej skasował jakieś auta, a nie ludzi.
Mało? Cóż, jeszcze gorzej, że Ramirez dopytuje, jakby oczywistością było wsiadanie za kółko po drinach. „No już na pewno uwierzę, że ty nigdy nie prowadziłeś auta po pijaku”. Dani, jakie ty masz wzorce, jakich ty masz znajomych, skoro uważasz to za coś przedziwnego? Wyobraź sobie, że żyjemy w świecie, w którym po spożyciu alkoholu możesz zadzwonić po kogoś, kto aktualnie jest trzeźwy i cię podwiezie. Różne ma nazwy ta usługa, taksówka, Uber, w gruncie rzeczy są też takie wynalazki jak autobusy i tramwaje, chyba jeszcze pamiętasz, bo po Łodzi się poruszałeś głównie w ten sposób.
Naprawdę, nie trzeba wsiadać za kółko będąc pijanym, naprawdę da się zorganizować życie w taki sposób, by tego nie robić. Wystarczy nie być fucking idiot. Kto uważa, że to coś normalnego, powinien zmienić otoczenie, a najlepiej też zdać prawo jazdy. Zanim kogoś zwyczajnie zabije.
Fot.FotoPyK