Panie Kwekweskiri, zastanowiłeś się, zanim nawalony sięgnąłeś po kluczyki do samochodu, wsiadłeś do swojego Mercedesa C200 i na podwójnym gazie przemierzałeś ulice centrum Poznania? Nie, nie zrobiłeś tego. Ordynarnie nic nie robiłeś sobie z tego, że łamałeś przepisy, że sprawiałeś niebezpieczeństwo, że przez swoją głupotę mogłeś kogoś zabić. Tak, dobrze słyszysz, mogłeś kogoś zabić. Bo wyobraź sobie, że skoro w stanie nietrzeźwości spowodowałeś „tylko” kolizję, w której nikomu nic się nie stało, to miałeś naprawdę cholerne szczęście.
Nika Kwekweskiri miał 0,8 promila alkoholu we krwi. To wcale nie tak mało. Nie przejdzie gadka o jednym piwku, symbolicznej lampce wina. Piłkarz świętował dwa dni wolnego po wygranej Lecha ze Śląskiem Wrocław. Gruziński pomocnik balował, chillował, spożywał alkohol na mieście. Za kółko wszedł, bo chciał gdzieś przejechać. Przecież mógł wziąć taksówkę. Miał wolne, mógł poczekać. Groszy w Lechu nie zarabia, mógłby zapłacić. Balujesz w mieście – musisz myśleć, przecież mógł zostać w domu i grać w Scrabble. W tym miejscu Kwekweskiri powinien pokusić się o refleksję. Ale, cóż za zdziwienie, nie pokusił się o kierowanie się zdrowym rozsądkiem.
I komuś mogła stać się krzywda.
Gruzin, na skrzyżowaniu ulic Tadeusza Kościuszki i św. Marcin w Poznaniu, doprowadził do kolizji z dwoma innymi autami. Krótka chronologia:
- samochody dojeżdżają do przejścia dla pieszych,
- Peugot 5008, prowadzony przez taksówkarza, przepisowo zatrzymuje się przed zebrą,
- za nim hamuje Renault Megane,
- i wszystko byłoby super, gdyby nie Mercedes C200 i jego pijany kierowca za kółkiem, który pakuje się w tył Renault Megane.
Czy to nie jest modelowy przykład opóźnionego przez alkohol refleksu? No chyba jest. Czy od nawalonego Kwekweskiriego popylającego Mercedesem C200 można było wymagać, żeby zatrzymał się przed przejściem dla pieszych? Tak, to jest jego obowiązek, ale skoro 0,8 promila alkoholu we krwi przeszkodziło mu w wyhamowaniu przed Renault Megane, to naprawdę nawet nie chcemy myśleć, co stałoby się, gdyby nie było żadnego Peugota 5008, żadnego Renault Megane, tylko przejście dla pieszych i nieświadomi sytuacji przechodnie. Mogłoby dojść do dramatu.
Nika Kwekweskiri stracił prawo jazdy. Prowadzone jest przeciw niemu postępowanie karne. Żadnej tolerancji dla piratów drogowych. Aż wstyd, że nasze piłkarskie środowisko zalewają ostatnio przypadki kretynów, stwarzających niebezpieczeństwo na drodze podczas jazdy na podwójnym gazie. Dopiero Maciej Szczęsny strzelił sobie dwa piwka do kolacji i obudził się rano, żeby zawieźć żonę na lotnisko. Jeszcze wcześniej Michał Żewłakow wrzucił zdjęcie z bankietu, po czym pijany przyładował samochodem w autobus. No i teraz Nika Kwekweskiri i jego 0,8 promila alkoholu we krwi. Czynny piłkarz. Facet, który powinien być wzorem dla młodych piłkarzy, dla kibiców, że pewnych rzeczy się nie robi.
To jest całościowa, wielopoziomowa kompromitacja. Dla gościa nie ma żadnych wytłumaczeń. Jeśli nie dostał prawa jazdy w paczce z chipsami i nie przesiedział całego swojego dotychczasowego życia pod kamieniem, to wiedział, że nie tyka się kierownicy i skrzyni biegów na rauszu. Na każdej etykietce butelki z procentami jest napisane, żeby nie wchodzić za kierownicę po spożyciu. Kwekweskiri wiedział, co robi. Wjechał na drogę i mógł odebrać komuś życia. I tak ma szczęście, że na tej całej historii ucierpi tylko on sam.
Co z tą sprawą zrobi Lech Poznań? Zadzwoniliśmy do rzecznika klubu, Macieja Henszela.
– Stanowczo to potępiamy. Nie ma tolerancji dla pijanych kierowców. Nika Kwekweskiri jest w tej chwili na zgrupowaniu kadry, ale kaja się, chciałby bardzo przeprosić wszystkich za swoje zachowanie. Dobrowolnie podda się karze. Zobaczymy po jego powrocie do klubu. Nie będziemy podejmować radykalnych ruchów, typu: rozwiązanie kontraktu. Na pewno jednak czeka go kara regulaminowa. To jest nieakceptowalne. Jemu, co podkreślam jeszcze raz, też jest cholernie głupio.
Ostatnio, po wybryku Macieja Szczęsnego, apelowaliśmy do pijanych kierowców: „WEŹCIE SIĘ, KURWA, OGARNIJCIE”. Ponawiamy przekaz. Pijani piłkarze, pijani byli piłkarze, pijany ludzie z całego świata: trzymajcie się z dala od fotela kierowcy w swoim samochodzie. Jesteście w domu – weźcie dwa oddechy, zostańcie przy stole albo idźcie spać, uliczne przejazdy zostawcie sobie na czas, kiedy wytrzeźwiejecie. Jesteście poza domem – weźcie taksówkę, spytajcie kogoś o podwózkę, szorujcie do domu na piechotę, cokolwiek. Bądźcie ludźmi, niech nikt nie płaci za wasz debilizm.
Fot. FotoPyK