Reklama

Czy Zagłębie polubi się z regularnym wygrywaniem?

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

01 października 2021, 10:33 • 6 min czytania 2 komentarze

To liga targana, rządzona i określana przez serie. Lepsze, gorsze, chlubne, niechlubne, przydarzające się na początku lub na finiszu sezonu – nieistotne. Wygrasz trzy razy – często na pełnej petardzie wbijasz do grupie walczącej o europejskie puchary. Przegrasz trzy razy – równie często z hukiem lądujesz na dupie w dolnej części tabeli i już zaczynasz kalkulować, czy aby na pewno zaraz nie będzie groził ci spadek. To dotyczy wszystkich ekstraklasowych drużyn. Nawet najwięksi i najbogatsi nie są wolni od mniejszych czy większych nieregularności. Ale jedno jest pewne: w ostatnich latach nie ma klubu wierniej ilustrującego ten specyficzny proceder niż Zagłębie Lubin. Sinusoidalny charakter wyników ekipy z Dolnego Śląska stał się wręcz karykaturalny. Teraz Miedziowi mają z tym walczyć. Czy im się uda? 

Czy Zagłębie polubi się z regularnym wygrywaniem?

Na razie w Lubinie mają do czynienia z niemałą anomalią. Wszystko to dlatego, że Zagłębie wygrało trzy ligowe mecze z rzędu – 1:0 z Piastem, 2:1 z Bruk-Betem, 2:0 z Wartą. Ba, to jeszcze mało, wyliczankę „dobrej chwili” można jeszcze przeciągnąć, nie skupiając się tylko na lidze, do czterech zwycięskich potyczek z rzędu, bo dochodzi przebrnięcie pierwszego szczebelka Pucharu Polski, ale raz, że pokonany w ramach tych rozgrywek Śląsk II Wrocław to ekipa z II ligi, a dwa, że więcej opowie nam skupienie się na samej Ekstraklasie. Wystarczy rzut oka na dokonania poprzedników Dariusza Żurawia:

Za Martina Seveli:

  • tylko raz Zagłębie wygrało trzy ligowe mecze z rzędu – między 24. a 26. kolejką sezonu 2020/21,
  • ale też po trzech wcześniejszych porażkach,
  • i przed czterema kolejnymi niewygranymi meczami.

Była jeszcze seria czterech wygranych z rzędu, ale – jak na złość – dopiero po zsumowaniu dwóch wygranych w końcówce sezonu 2019/20 i dwóch wygranych na początku sezonu 2020/21, a to naturalnie już inna śpiewka, inna bajka.

Obstawiaj Ekstraklasę na Fuksiarz.pl

Reklama

Za Bena van Daela:

  • ani razu Zagłębie nie wygrało trzech ligowych meczów z rzędu,
  • nieźle brzmi siedem nieprzegranych meczów – między 24. a 30. kolejką sezonu 2018/19,
  • ale też ciutkę gorzej, kiedy zrozumie się, co nastąpiło potem: tylko jedno zwycięstwo w siedmiu kolejnych meczach – między 31. a 37. sezonu 2018/19.

Za Mariusza Lewandowskiego:

  • ani razu Zagłębie nie wygrało trzech ligowych meczów z rzędu,
  • znaczy raz, ale naciąganie (ten sam przypadek jak u Seveli): wygrana ostatnia kolejka sezonu 2017/18 i dwie pierwsze sezonu 2018/19,
  • ale żeby nie było tak kolorowo: wcześniej – trzy mecze przegrane; później – dwa mecze przegrane,
  • tylko dwa razy seria dwóch wygranych meczów z rzędu w jednym sezonie.

Nie wygląda to kolorowo. Lepiej, co chyba nikogo nie zdziwi, bywało trochę wcześniej.

Za Piotra Stokowca:

  • cztery serie przynajmniej trzech ligowych zwycięstw z rzędu – między 24. a 26. kolejką sezonu 2015/16, między 33. a 37. kolejką sezonu 2015/16, między 1. a 3. kolejką sezonu 2016/17, między 33. a 36. kolejką sezonu 2016/17.

Ale też powiedzmy sobie szczerze: kiedy to było, to już prawie prehistoria. Zagłębie Lubin z ostatnich lat jest cudownie regularne, ale w najbardziej paradoksalny sposób świata: poprzez cholerną nieregularność. Czasami, w rozmowach z ludźmi lubińskiego klubu, próbowaliśmy rozwikłać tę zagwozdkę i zrozumieć, dlaczego tak się dzieje.

Fragment wywiadu z Martinem Sevelą. 

Reklama
Generalnie Ekstraklasą rządzą serie. Zespół ma dobrą formę w kilku spotkaniach, by potem przez kilka grać nieco gorzej. Mam wrażenie, że w Zagłębiu nie ma serii, a loteria. Raz gracie świetne zawody, by za chwilę zagrać słabiutko, potem znowu świetnie, potem znów słabiutko. Czy pan wie, z czego to wynika?

Zgadzam się z panem. Ale to nie jest problem tylko Zagłębia, a też reszty zespołów. Dlatego Ekstraklasa jest taka wyrównana. Legia, Raków i Pogoń stanowiły pierwszą trójkę, ale reszta zespołów prezentowała podobny poziom. Każda kolejka przynosiła zmianę w tabeli. Były 2-3 dobre wyniki nie tylko Zagłębia, ale i innych zespołów, potem przychodziły mecze, gdy zespoły nie punktowały. Nie wykonaliśmy odpowiedniej pracy, by nasza gra była stabilna, by nie było tak, że mamy dwa dobre, a potem dwa słabsze mecze. Widziałem w drużynie większą motywację na mecze z zespołami, które są wyżej w tabeli, niż z tymi, które były niżej. Tego mi zabrakło. Chciałbym, by nie było różnicy, czy gramy z Legią, Pogonią, Stalą czy Podbeskidziem.

Fragment wywiadu z Filipem Starzyńskim.

Skąd ta chroniczna nieregularność? Raz wygrywacie, raz remisujecie, raz przegrywacie. Cały czas w kratkę. 

Dla mnie to też jest zagadka. W każdym kolejnym roku mieliśmy zespół z potencjałem na wyższe miejsce, niż zajmowaliśmy na koniec sezonu. Po prostu do tej pory nie potrafiliśmy przełożyć możliwości na wynik. Nawet jak łapaliśmy wiatr w żagle, grając momentami bardzo dobrą piłkę i mogąc pokonać każdego, zaraz okazywało się, że to tylko chwilowe i przychodził kryzys.

Ostatnio pytaliśmy o to nawet Dariusza Żurawia, który z tym problemem musi mierzyć się na co dzień. 

Problemem Zagłębia jest brak regularności w wygrywaniu. Ma pan na to jakieś antidotum? 

Kluczowa jest praca nad grą w defensywie. I to nie tylko nad linią obrony, a przede wszystkim nad organizacją całego zespołu w fazie defensywnej. To ogromny proces, ale też robimy bardzo dużo w czasie mikrocykli treningowych, żeby to naprawić, żeby to zaczęło funkcjonować. Mam nadzieję, że efekty przyjdą w miarę szybko, bo patrzą na to, jak niekiedy w tym sezonie tracimy bramki, to rywal często nie musi dużo zrobić, żeby stworzyć sobie doskonałą sytuację strzelecką.

Jaki wychodzi z tego obraz? Na pewno Zagłębia jako klubu niespełnionego, błądzącego, niewykorzystującego potencjału, rozmywającego swojego tożsamość, wpisującego się w szarości ligi. Ale też, jakby nie patrzeć, na końcu tego wszystkiego Dariusz Żuraw proponuje rozwiązanie: uszczelnienie defensywy. Trudno się z nim nie zgodzić. Zagłębie pod jego wodzą:

  • Wisła Kraków – 0:3,
  • Górnik Łęczna – 3:1,
  • Pogoń Szczecin – 2:0,
  • Wisła Płock – 0:4,
  • Śląsk Wrocław – 1:3,
  • Piast Gliwice – 1:0,
  • Bruk-Bet – 2:1,
  • Warta Poznań – 2:0.

Kiedy przeciekała defensywa, była kiła i mogiła, kompletny dramat, sypało się wszystko. Kiedy zaś tyły były w miarę ogarnięte, dało się wygrać. Tylko, czy jest w tym jakiś sens, jakaś powtarzalność? Nie mamy takiego przekonania. Piast stworzył więcej sytuacji niż Zagłębie. Patryk Sokołowski trafił w poprzeczkę po dośrodkowaniu Damiana Kądziora. Dwa razy patelnię miał Tomas Huk. Szanse mieli też Tiago Alves i Kristopher Vida. Mieliśmy nieodparte wrażenie, że gdyby na boisku był Jakub Świerczok, skończyłoby się spokojną trójką dla ekipy Waldemara Fornalika. I nic nie dałby zryw Sysza i gol Baszkirowa w samej końcówce.

Postaw na siebie na Fuksiarz.pl

Bruk-Bet – podobnie, też padł ofiarą własnych słabości. Piłkarze z Niecieczy próbowali szczęścia strzałami z dystansu, byli bardziej konkretni, bardziej przekonujący, ale przy tym wszystkim jacyś tacy na swój sposób niefrasobliwi, więc dostali dwie bramki, a strzelili tylko jedną. A już najlepszym przykładem mecz z Wartą, w czasie którego Dominik Hładun wyczyniał cuda – obronił karnego Mateusza Kupczaka, w jakiś nieprawdopodobny sposób wyjął strzały Adama Zrelaka, generalnie zaliczył dziewięć interwencji przy strzałach piłkarzy z Poznania czy tam Grodziska Wielkopolskiego, jak kto woli. Gdyby nie jego grubo ponadprzeciętna postawa, o trzech punktach nie byłoby nawet mowy.

W żadnym z tych trzech meczów Zagłębie Lubin nie było ani lepsze, ani przekonujące, ani stylowe. Dlatego też nie dajemy się nabrać na te trzy ligowe zwycięstwa z rzędu. Jeśli pójdą za tym jakieś konkrety, jeśli będzie jakiś ciąg dalszy tej historii, to może powoli zaczniemy ufać temu projektowi. W tej chwili wiemy tylko, że trwa seria, która – w przypadku tego klubu w tej lidze – znaczy bardzo niewiele.

Zagłębie Lubin-Jagiellonia Białystok. Typy redaktorów Weszło:

Jan Mazurek: Ładną serię ma ostatnio Patryk Szysz. Strzelił gola rezerwom Śląska w Pucharze Polski, dołożył do tego brameczkę z Wartą w Ekstraklasie. Zaryzykuję postawienie na jego trafienie w spotkaniu z Jagą po kursie 3.25 na Fuksiarz.pl. 

Jakub Białek: Jagiellonia pójdzie za ciosem, a Zagłębie nie wygra. Obstawiam bezpieczne X2 po kursie 1,62

Fot. newspix.pl

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

2 komentarze

Loading...