Reklama

Warta mogłaby grać do niedzieli, a i tak nie strzeliłaby Hładunowi!

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

25 września 2021, 20:24 • 4 min czytania 16 komentarzy

Warta rozczarowuje, jest krytykowana, bo rozbudziła apetyty i nadzieje zeszłym sezonem, ale paradoksalnie punktowała do tej pory tak samo, jak przed rokiem. Wtedy siedem punktów po ośmiu meczach, teraz tyle samo. Dziewiąta i dziesiąta kolejka mają być recenzją tego wszystkiego, ponieważ właśnie wtedy sezon wcześniej ekipa Tworka wygrała dwa spotkania i pokazała, że niekoniecznie chce spadać. No i cóż, rok później Warta w dziewiątej kolejce gra naprawdę niezły mecz. Ale nie ma trzech punktów. Nie ma nawet jednego. Jest porażka. Poznaniaków zatrzymał Domink Hładun.

Warta mogłaby grać do niedzieli, a i tak nie strzeliłaby Hładunowi!

WARTA – ZAGŁĘBIE. HŁADUN ABSOLUTNYM BOHATEREM

Co ten chłopak dzisiaj bronił, to było fenomenalne, imponujące, niecodziennie i tak dalej. Jakiekolwiek określenie w tym stylu znajdziecie, będzie pasować. Hładun zrobił Zagłębiu ten mecz, był murem nie do przebicia, tylko z 90 minut może sobie wybrać kilka interwencji do jakiejś kompilacji, którą pochwali się przed rodziną na imieninach cioci. Obronił dziewięć strzałów. Maszyna.

Najpierw zaimponował przy rzucie karnym, kiedy taktycznie rozjechał Kupczaka. Otóż zostawił mu sporo miejsca przy swoim prawym rogu, jakby chciał stwierdzić – masz, chłopie, skorzystaj, ja nawet nie wiem gdzie jest środek, taki ze mnie głupek. Kupczak się na to nabrał i uderzył właśnie w prawo, a Hładun już tam był, bo zrobił kilka kroków, gdy zawodnik Warty skupił się na piłce. Odbił futbolówkę i Warta nie skorzystała z jedenastki, którą wywalczył Papeau (swoją droga miękki karny, Francuz szukał kontaktu wyraźnie).

Ale to chyba nie była najtrudniejsza interwencja Hładuna, bo to, co wyprawiał w drugiej połowie przy uderzeniach Zrelaka… Magia. Będzie się napastnikowi śnił po nocach. Najpierw wyjął jego główkę gdzieś z piątego metra. Bliska odległość, typowa interwencja na refleks, ale się udało – coś jak Fabiański ze Szwajcarią.

Natomiast później można było już pomyśleć, że nie ma rady, teraz wpadnie, nawet Hładun tego nie wyjmie. Ale nie! Słuchajcie, Zrelakowi piłka spadła pod nogi w okolicach pola bramkowego, no to chłop uderzył i już pewnie myślał, jaką cieszynkę zaprezentować. A tam leci Hładun i odbija to na słupek! Niebywałe i jakże frustrujące dla Warty. Mogliby z Hładunem grać do niedzieli wieczór i tak by nic nie wpadło.

Reklama

WARTA – ZAGŁĘBIE. FRUSTRACJA GOSPODARZY

A ta frustracja musi być tym większa, że te akcje nie brały się z przypadku, bo Warta naprawdę wyglądała dobrze. To była zupełnie inna drużyna niż z Górnikiem. Miała pomysł, jakość, grała dość szybko, łatwo przedzierała się przez formację Zagłębia. Natomiast na końcu czekał Hładun i trzeba go cholernie mocno docenić, ale Wartę też zganić. Coś musi wpaść, po prostu. Bramkarz Zagłębia był wybitny, jednak cudów nie ma – jak uderzysz precyzyjnie, mocno, nie dasz szans żadnemu golkiperowi świata. A ekipa Tworka raz za razem dawała choć cień szans Hładunowi, by się sprawdził. A on był zajebiście przygotowany.

W relacji LIVE porównaliśmy to spotkanie do klasycznego meczu z FM-a, znacie to. Ciśniecie, ciśniecie, ale nie wpada, rywal robi kontrę i bęc. Pierwsza połowa: wypisz, wymaluj, to. Nikt się nie spodziewał bramki dla Miedziowych, natomiast to oni schodzili na przerwę z przewagą. Długa piłka na Daniela, ten ściąga ją przed linią końcową, wrzuca do Zajicia i pach, głowa dostawiona, 1:0, dziękujemy.

Drugie trafienie? Też chirurgiczna precyzja. Starzyński powalczył o piłkę z Grzesikiem z boku boiska (jakby wkurzony, że zaczął na ławce), podciągnął kilkanaście dobrych metrów i zagrał do Szysza. Ten sobie przełożył rywala, pacnął rogalika z dystansu i Lis nie sięgnął. No, futbol potrafi być skurczybykiem.

WARTA POZNAŃ – ZAGŁĘBIE LUBIN. WYCIĄGANIE WNIOSKÓW

Wyobrażamy sobie, co musiało się dziać w głowach piłkarzy Warty. To oni mieli przewagę, to oni napierdzielali w tę bramkę jak oszaleli, ale to też oni przyjmowali ciosy. I jeszcze kiedy wiesz, że rywal jest lepszy, to się z tym łatwo godzisz, a tutaj – poziom, nie ma co ubierać tego w inne słowa, wkurwienia musi być ogromny.

Oczywiście nie chcemy przez to powiedzieć, że Zagłębie nie zasłużyło na zwycięstwo, bo ta precyzja i skuteczność zasługuje na docenienie, absolutnie. W futbolu chodzi o konkrety, za jakiś czas nikt nie będzie pamiętał, jak szalony był to mecz, zostaną gole i punkty. A te jadą do Lubina.

Natomiast Warto, jakkolwiek to zabrzmi – głowa do góry. Poprzednio graliście słabo, to nie wygrywaliście. Teraz mieliście naprawdę dobry mecz, ale taki jest futbol, czasem nie wpada. Jeśli podtrzymacie formę i poprawicie skuteczność, będzie dobrze. Tylko, prosimy, nie wracajcie do tego padła z poprzednich kolejek.

Reklama

Fot. Newspix

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

16 komentarzy

Loading...