Reklama

Wigry – Legia. Zoch ty narobił?

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

22 września 2021, 20:39 • 3 min czytania 54 komentarzy

Powiedzieć, że Wigry dały strzelić sobie bramkę poprzez szkolny błąd, to nie docenić szkolnego błędu. Reakcja Dawida Szulczka, który po błędzie Zocha złapał się za głowę i aż sam nie dowierzał, mogłaby być idealną ilustracją do tego, co się wydarzyło, ale… jest zdecydowanie za słaba. Tu samo złapanie się za głowę nie wystarczy. Tu była uprawniona reakcja w stylu Janusza Wójcika.

Wigry – Legia. Zoch ty narobił?

Zoch rozegrał krótko z piątki. Podał do Ozgi, ten do Lewandowskiego, Lewandowski z powrotem do bramkarza. Co robi Zoch? Przytomnie chce wybić piłkę. Ale zanim to robi, musi sobie przyjąć, z pressingiem nadciąga aktywny dziś Kastrati, daje się nastrzelić i piłka wpada do siatki. Masakra. Istna masakra. Robiąc takie babole przeciwko Legii, nie masz czego szukać.

A szkoda, bo Wigry grały naprawdę nieźle. Może to nie było to samo, co wczoraj w meczu KKS-u Kalisz z Pogonią Szczecin, ale miały naprawdę sporo do powiedzenia, odgryzały się. To zresztą gospodarze jako pierwsi wyszli na prowadzenie pod koniec pierwszej połowy. Mularczyk oddał uderzenie z wolnego. Strzał… jak strzał. Nic specjalnego, jakiejś wielkiej rotacji nie było, piłka delikatnie opadała. Miszta nie miał prawa tego przepuścić – i nie przepuścił. Odbił przed siebie i obserwował, jak piłkę między nogami posyła mu Michalski. Tego jednak też nie miał prawa zrobić.

Myśleliśmy wówczas – zwłaszcza przypominając sobie o składach – że Legia może mieć problem. Ten mecz w ogóle miał być odpowiedzią na pytanie, czy kadra Legii jest wystarczająco szeroka do gry na kilku frontach. W składzie znalazło się wielu piłkarzy z drugiego szeregu – choćby Rose, Kostorz, Celhaka czy Abu Hanna. Obronili się. Zwłaszcza Kostorz – mający w lidze tylko siedem minut – może dopisać sobie przy swoim nazwisku plusa.

To on szybko doprowadził do wyrównania. I przy tej akcji także doszło do katastrofy w defensywie Wigier, choć nie tak spektakularnej. Najpierw Ribeiro z łatwością ograł na boku Michalskiego, ograł do Kostorza, który okiwał Pierzchałę puszczając sobie piłkę między jego nogami (!), po czym posłał całkiem zacne uderzenie. Owszem, sama bramka naprawdę ładna, ale wszystko, co się wydarzyło przed nią – słabizna Wigier.

Reklama

CASHBACK DO 500 PLN – ZAPOZNAJ SIĘ Z OFERTĄ FUKSIARZ.PL!

W pierwszej połowie Legia stworzyła sobie co najmniej kilka sytuacji. Mieliśmy wrażenie, że podopieczni Michniewicza jadą na zaciągniętym ręcznym. No cóż – nie za bardzo widzieliśmy w ich oczach pasję, takie parcie na to, by jak najszybciej zamknąć ten mecz. Bardziej mieli wrażenie, że cokolwiek się nie stanie, i tak wygrają. Kilka razy postraszył Lopes, Kostorz miał dwie próby (raz fatalnie obracał się z piłką w polu karnym), Hołownia uderzył z pola karnego. Piłkarze z Suwałk szli w jakość i to oni – poza tymi bramkowymi – mieli najlepszą okazję w pierwszej odsłonie gry. Wykop bramkarza, przedłużenie, Michalski staje sam na sam z bramkarzem. Owszem, kąt był ostry, ale nie powinno to być usprawiedliwieniem, zwłaszcza, że pomiędzy Misztą a słupkiem było sporo wolnej przestrzeni.

Druga połowa? Do momentu utraty gola na 2:1 Wigry wyglądały co najmniej obiecująco. Ale po tym farfoclu wszystko siadło i mecz stał się w zasadzie formalnością. Powagę sytuacji można było wyczuć w momencie, gdy na boisku pojawiali się Muci i Emreli. Czesław Michniewicz deklarował przed meczem, że sięgnie po piłkarzy pierwszego garnituru w momencie, gdy nie będzie mu szło. Wcześniej w przerwie wprowadził na przykład Skwierczyńskiego, dla którego były to pierwsze minuty w Legii. W końcówce Emreli dopełnił formalności, wykorzystał podanie Kastratiego, skończyło się 3:1.

Zasłużenie? Zasłużenie.

Wigry Suwałki 1:3 Legia Warszawa

40’ Michalski – 42’ Kostorz, 65’ Kastrati, 80’ Emreli

Fot. newspix.pl

Reklama

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

54 komentarzy

Loading...