Przerwa, przerwa i po przerwie. Fajnie było emocjonować się meczami polskiej reprezentacji, ale bardzo się cieszymy, że już wraca ligowa i pucharowa piłeczka. Stęskniliśmy się. Wreszcie też w Ekstraklasie będą kompletne kolejki (żeby było jasne: wcześniejsze przekładanie meczów pucharowiczów jak najbardziej rozumieliśmy), tabela stanie się bardziej miarodajna. Przed powrotem na ekstraklasowe boiska chodzi nam po głowie sporo pytań, niektóre nawet są całkiem frapujące.
Jak wypadnie dozbrojona Stal Mielec?
Termalica w ostatnich dniach już nikogo nie sprowadzała, za to Stal była tu najaktywniejsza. Jeszcze przed meczem z Górnikiem Łęczna wzięła Fabiana Piaseckiego, Kokiego Hinokio i Adriana Szczutowskiego. Wszyscy zdążyli zadebiutować i pierwsze wrażenie sprawili korzystne, zwłaszcza Piasecki. Potem przyszli jeszcze Dawid Kort i Konrad Wrzesiński. Obaj potrafią grać w piłkę, ale mają wiele do udowodnienia. Kort po odejściu z Wisły Kraków nigdzie sobie nie poradził. Pobyt w Atromitosie okazał się nieporozumieniem. W I lidze w Miedzi Legnica i Odrze Opole dobrze zaczynał, kiepsko kończył. Jego powrót do Ekstraklasy nie był oczywisty i to delikatnie mówiąc. Wrzesiński przez półtora roku obiecująco poczynał sobie w Kazachstanie, lecz końcówkę miał już słabszą. Potem przez trzy miesiące pozostawał bez klubu, a jak już wreszcie trafił do Jagiellonii, nie obronił się na boisku. Latem Ireneusz Mamrot szybko go skreślił i piłkarz występował w trzecioligowych rezerwach. Idąc do Stali sporo ryzykuje, bo jeśli tu mu nie wyjdzie, ekstraklasowe drzwi mogą się zatrzasnąć na dłuższy czas.
W Stali przynajmniej ciśnienie chwilowo jest mniejsze. Siedem zdobytych punktów sprawia, że dwutygodniowa przerwa od ligi była w miarę spokojna.
Czy Lech Poznań wytrzyma presję po rozbudzeniu oczekiwań?
Ultrasi Lecha Poznań zakończyli bojkot. Transfery są obiecujące, drużyna dobrze zaczęła sezon, więc można znów dopingować. Pytanie tylko, czy… to bardziej piłkarzom pomoże czy zaszkodzi? Skoro najbardziej zagorzali kibice dopiero teraz uznali, że jest dobrze, to siłą rzeczy będą oczekiwali utrzymania tego stanu rzeczy. Dwa czy trzy słabsze występy mogą sprawić, że atmosfera znów zgęstnieje. Presja rośnie.
Lech wycisnął niemalże tyle, ile się da z korzystnego terminarza na początku sezonu, gdy mierzył się z ekipami potencjalnie słabszymi (wyjątkiem 0:0 z Radomiakiem), ale już ledwo uratowany remis z Pogonią pokazał, że z ligową czołówką może być znacznie trudniej. A tak się składa, że właśnie teraz seria takich meczów czeka “Kolejorza”: Raków na wyjeździe, Wisła Kraków u siebie, Jagiellonia na wyjeździe i Śląsk Wrocław u siebie. Dopiero te spotkania dadzą odpowiedź, czy Lech faktycznie sportowo ma już wszystko, żeby w tym sezonie walczyć o mistrzostwo.
Kto górą – Raków czy Lech? Fuksiarz.pl wygraną jednych i drugich wycenia tak samo, po kursie 2.65
Czy nowi w Lechu i Legii zaliczą mocne wejście?
Maciej Skorża po transferowych ruchach z końcówki okienka ma komfort wyboru praktycznie na każdej pozycji. Chwilami wręcz ten kłopot bogactwa może przyprawiać o ból głowy. Weźmy tę lewą stronę defensywy. Barry Douglas po powrocie do Lecha chwilami przypominał, że jego atuty dotyczą przede wszystkim ofensywy, średnio zaczął, ale ostatnio ustabilizował formę i potrafił dawać coś ponad program. No i jak tu teraz posadzić Szkota na ławce i wprowadzić do składu Pedro Rebocho? Portugalczyk jeszcze niedawno wyróżniał się w Ligue 1 i grał w Besiktasie, więc na pewno przyglądanie się z boku meczom Ekstraklasy go nie interesuje. Może z tej rywalizacji wyniknąć wiele dobrego dla zespołu, ale przy złym zarządzaniu grozi to też kwasami w szatni.
W przypadku Adriela Ba Louy sprawa jest nieco prostsza. To rekord transferowy “Kolejorza”, facet przychodzi, żeby grać pierwsze skrzypce, a nadmiaru jakości na skrzydłach do tej pory Lech nie miał. Tutaj rzecz rozchodzi się o to, czy Iworyjczyk sprosta oczekiwaniom. Ma duże możliwości, kibice Viktorii Pilzno nie byli szczęśliwi z jego odejścia, ale fakty są takie, że Czesi sprzedawali go jako zawodnika, w którym trener Michal Bilek nie widzi pierwszoplanowej postaci, bo za bardzo zaniedbuje pracę w defensywie. Skorża w tych sprawach także raczej przesadnie nie popuści, więc jesteśmy ciekawi, czy uda się to wszystko pogodzić. Z punktu widzenia ryzyka poniesionego przez klub: musi.
Wielkie są również nadzieje co do najnowszych transferów Legii. Ihor Charatin i Lirim Kastrati to goście, którzy na papierze powinni natychmiast podnieść jakość zespołu. Obaj pozyskani z dobrych klubów, z pucharowym doświadczeniem, optymalnie przygotowani i występujący już w nowym sezonie, więc nie trzeba będzie ich odbudowywać. Nic nie powinno stać na przeszkodzie, żebyśmy zobaczyli ich w akcji już w ten weekend.
Nie ma co, w Warszawie i Poznaniu na koniec sięgnęli głębiej do kieszeni. Oby z pożytkiem dla oczu naszych i innych ligowych obserwatorów.
Czy Śląsk Wrocław przełamie niemoc z Legią?
Śląsk pod wodzą Jacka Magiery u siebie rzadko wygrywa, ale za to w ogóle nie przegrywa. Jeśli ktoś ma to zmienić, to najprędzej Legia. Od pewnego czasu WKS to dla niej wyjątkowo wdzięczny przeciwnik. Ostatnich osiem starć między tymi drużynami to siedem zwycięstw Legii i jeden remis.
Legia faworytem we Wrocławiu. Kurs 2.25 na jej wygraną w ofercie Fuksiarz.pl
Śląsk na początku poprzedniej dekady miał lepszy okres w meczach ze stołecznym klubem. Ogrywał go wtedy na kilku frontach, ale dobra passa skończyła się wraz z przegranym dwumeczem w finale Pucharu Polski. 1:0 na Łazienkowskiej nic nie dało, bo wcześniej Legia wygrała 2:0 na wrocławskiej ziemi. Od tamtej pory warszawski zespół z dwudziestu jeden spotkań przegrał zaledwie raz – we wrześniu 2017 roku, gdy Śląsk wygrał 2:1 po golach Marcina Robaka.
Nie życzymy źle drużynie Jacka Magiery, ale zbyt wielu pieniędzy na jej sukces w sobotę byśmy nie postawili.
Czy Kamil Grosicki już będzie wymiatał?
“Grosik” kilka dni po podpisaniu kontraktu z Pogonią Szczecin wszedł na niecałe pół godziny w Poznaniu i dał ożywczą zmianę. W kilku akcjach pokazał, że jest potencjał, by nadal się w naszej lidze bawił. Dwa tygodnie czasu na solidną pracę to sporo i nie zdziwimy się, jeśli już w poniedziałek z Radomiakiem Kosta Runjaic wystawi go od początku. No, chyba że uzna, iż murawa w Radomiu zagrażałaby nawet wypasanym na niej krowom, a co dopiero piłkarzom i lepiej przesadnie nie ryzykować z eksploatowaniem kogoś, kto ma być teraz liderem zespołu.
Pogoń Szczecin jedzie do Radomia. Fuksiarz jej wygraną wycenia po kursie 2.45
Zakładając jednak, że Grosicki wystąpi w wyjściowej jedenastce, oczekiwania będą takie, żeby od razu dawał coś ekstra. Rzecz jasna stać go na to, kwestia tego, czy fizycznie już jest gotowy. Jakby nie było, przyszedł do Pogoni po półrocznym trenowaniu bez grania i bez normalnego okresu przygotowawczego, a nadrobienie takich zaległości nie jest proste. W każdym razie, im szybciej się to stanie, tym lepiej dla atrakcyjności ligi. Czekamy.
Jak zmotywowany będzie Jesus Jimenez?
Hiszpan w pewnym momencie myślami mógł już być w Turcji. Jego transfer do Konyasporu był dogadany, a on powoli szykował się do wylotu na testy medyczne. W ostatniej chwili jednak w miejskim ratuszu wajcha się przestawiła, zgoda na sprzedaż Jimeneza została cofnięta i nic nie dały dalsze naciski znad Bosforu. Nie i koniec – nie sprzedajmy. Turcy są wściekli, grożą odwoływaniem się do FIFA, ale jeśli nie przelali żadnych pieniędzy (a raczej nie przelali), są na straconej pozycji i mogą sobie tylko pokrzyczeć.
Bardziej nas interesuje to, jak na taki obrót wydarzeń zareaguje sam zainteresowany? Czy jego motywacja nie spadnie, skoro już jedną nogą był w nowym klubie? Pamiętamy, co się działo z Jesusem Imazem, gdy Jagiellonia nie puściła go do Arabii Saudyjskiej po świetnej jesieni 2019. Wiosną był cieniem samego siebie, nie notował żadnych konkretów w ofensywie i dopiero w nowym sezonie wrócił do równowagi. Jimenez z jednej strony wiele Górnikowi zawdzięcza, bo wyciągnął go z trzeciej ligi hiszpańskiej, z której w inny sposób mógłby nie wyjść, ale z drugiej – lata lecą (w listopadzie skończy 28) i zapewne chciałby wreszcie zdyskontować swoją dobrą postawę na polskich boiskach. W razie czego pocieszać może się tym, że najpóźniej latem przyszłego roku zmieni otoczenie za darmo. A na razie niech się cieszy grą z Lukasem Podolskim, który w tym tygodniu wrócił do treningów po koronawirusowej kwarantannie.
Czy Górnik Łęczna i Termalica wreszcie coś wygrają?
Sytuacja tej dwójki za chwilę może się zrobić mocno nieciekawa, co grozi obudowaniem się na dnie tabeli. Górnik Łęczna zaczął od przyzwoitego meczu z Cracovią, później jeszcze zdołał nie przegrać we Wrocławiu i to tyle. W pozostałych meczach – bryndza, a nawet kompromitacja (domowe 0:4 z Wartą Poznań). Nawet w starciu drużyn skazywanych na spadek w pierwszej kolejności, lepsza okazała się Stal Mielec.
Trener Kamil Kiereś może czarować, że urlopy po awansie były wyjątkowe krótkie (bo były), że udało się rozegrać tylko jeden sparing (to prawda), ale fakty są takie, że największym problemem beniaminka jest po prostu brak jakości. Niektórzy z jego podopiecznych grali tu jeszcze w II lidze i to niestety widać. W przerwie reprezentacyjnej starano się zwiększyć pole manewru szkoleniowca. Z Pogoni Szczecin wypożyczony został młodzieżowiec Marcel Wędrychowski, a w ostatnich godzinach pojawili się obcokrajowcy w osobach angielskiego trzecioligowca (Jason Lokilo) i hiszpańskiego trzecioligowca (Alex Serrano). Czy to wystarczy? No niekoniecznie, a tu po Wiśle Płock terminarz zabójczy, bo na rozkładzie będą Legia, Lechia, Pogoń i Piast.
Jeśli Górnik Łęczna pokona Wisłę Płock, Fuksiarz.pl płaci po kursie 2.90
Termalica z samej gry zasługiwała na więcej niż dwa punkty. Mowa tu o dwóch pierwszych meczach ze Stalą i Wisłą Kraków. Później “Słoniki” rozczarowywały i wynikowo, i jakościowo. Porażka u siebie z Cracovią to już naprawdę poważny sygnał ostrzegawczy – żarty się skończyły. W teorii Mariusz Lewandowski dysponuje większym potencjałem niż Górnik Łęczna. Kiereś o napastniku z takim CV jak Muris Mesanović mógłby tylko pomarzyć. Na razie jednak Bośniak marnuje świetne sytuacje i marnym pocieszeniem jest to, że jako tako dobrze funkcjonuje w systemie, bo dochodzi do swoich szans i nieźle współpracuje z kolegami. Z pewnością między słupkami nie pomaga Tomasz Loska. Wystąpił pięć razy i trzykrotnie gościł u nas w badziewiakach. Rezerwy na wielu pozycjach są olbrzymie. Na swoje szczęście Termalica akurat terminarz ma teraz nieco lżejszy i powinna wreszcie powalczyć o pierwsze zwycięstwo.
Czy zaimponuje nam ofensywna Lechia Gdańsk?
Lechia niespodziewanie wymieniła trenera. Szansę na wykazanie się dostał Tomasz Kaczmarek, dotychczas asystent Kosty Runjaica w Pogoni, który samodzielnie prowadził jedynie kluby z trzeciej i czwartej ligi niemieckiej. Futbol poznał jednak od wielu stron, ma duże doświadczenie z całego świata i głowę pełną pomysłów. Chce grać technicznie, ofensywnie, widowiskowo. Skądś to znamy, prawda? Takie projekty rzadko się w Polsce udają, ale trzymamy kciuki, bo ewentualne powodzenie będzie oznaczać, że liga stała się ciekawsza.
Wisła Kraków kontra Lechia Gdańsk. Wygrana Wisły – kurs 2.23. Wygrana Lechii – kurs 3.15
Lechia z przodu ma kim straszyć. Ceesay i Durmus wydają się sensownymi skrzydłowymi, Zwoliński i Paixao są w stanie strzelać wiele goli, czekamy, co pokaże Marco Terrazzino, a zawsze można się połudzić, że Maciej Gajos jeszcze kiedyś wyjdzie ze strefy ligowej szarości. Gorzej przy takich założeniach może wyglądać defensywa, która nawet przy bardziej zachowawczych założeniach potrafiła popełniać proste błędy. Coś czujemy, że Dusana Kuciaka lub Zlatana Alomerovicia czeka sporo pracy w najbliższym czasie.
Czy krakowskie kluby pójdą za ciosem?
Wisła Kraków zaczęła z przytupem, by szybko otrzeć się o pożar w drużynie po przegranej w Mielcu. Cracovia na starcie raczej swoich kibiców dołowała i trwało to w kolejnych tygodniach, aż wreszcie wygrała dwa z rzędu mecze. Wisła poszła w jej ślady i po zwycięstwie w Łęcznej poradziła sobie także z Legią. Oba krakowskie kluby na fali wznoszącej – rzadka sytuacja. W obu przypadkach widać podstawy do optymizmu na najbliższe tygodnie.
Co teraz? Wisła sprawdzi u siebie Lechię z nowym szkoleniowcem i widzimy ją w roli faworyta. Cracovia jedzie do Zabrza i faworytem nie będzie, ale spokojnie może coś ugrać, zwłaszcza że Górnik od dłuższego czasu jej leży. Ostatnich dziesięć meczów to tylko jedna porażka, za to aż sześć zwycięstw, z czego trzy przy Roosevelta.
Czy nadal będzie padało tyle pięknych goli?
To pytanie retoryczne. Wiemy, że tak! Nie wypada spuścić z tonu w tym względzie.
Jagiellonia Białystok – Stal Mielec. Typy na mecz, kursy bukmachera Fuksiarz.pl
Paweł Paczul: Stal Mielec jak dotąd notuje wyniki ponad stan, ale to się musi wreszcie skończyć. Nie wierzę, by mielczanie wywieźli z Białegostoku chociaż punkt, mimo że Jagiellonia też mnie nie przekonuje. Stawiam na gospodarzy po kursie 1,88 w Fuksiarzu.
Przemysław Michalak: Wydaje mi się, że w Białymstoku nie będzie nudy. Kurs 1,77 na to, że oba zespoły zdobędą gola wygląda kusząco.
fot. FotoPyk