Reklama

Kubica ponownie w bolidzie F1. Jutro pojedzie w Grand Prix Holandii

redakcja

Autor:redakcja

04 września 2021, 17:20 • 7 min czytania 6 komentarzy

Niebywale układają się losy Roberta Kubicy w tym sezonie. Jeszcze dwa tygodnie temu Polak startował w wyścigu 24h Le Mans. Kiedy samochód zespołu ORLEN Team WRT uległ awarii jadąc na pierwszym miejscu w klasie LMP2 na dwie minuty przed końcem najsłynniejszego całodobowego wyścigu na świecie, o Kubicy – patrząc na jego karierę – można było mówić jako o jednym z najbardziej pechowych sportowców w naszym kraju. Jednak dziś szczęście się do niego uśmiechnęło. Zastępujący Kimiego Raikkonena Polak zadebiutował w tegorocznym sezonie F1 w bolidzie Alfa Romeo Racing, a jutro zobaczymy go w Grand Prix Holandii.

Kubica ponownie w bolidzie F1. Jutro pojedzie w Grand Prix Holandii

Debiut Kubicy w wyścigach Formuły miał miejsce w 2006 roku, w brawach BMW Sauber. Tak, też zdaliśmy sobie sprawę, że to było aż piętnaście lat temu. Jego kariera rozwijała się w świetnym tempie. Już dwa lata później Polak wygrał Grand Prix Kanady i zaliczył bardzo dobry sezon, który niemalże skończył na podium klasyfikacji generalnej. Uzbierał 75 oczek, tyle samo co… Kimi Raikkonen. O trzecim miejscu Fina zdecydowało to, że w sezonie wygrał jeden wyścig więcej niż zawodnik ORLEN Teamu. Jednak w tamtym momencie pojawiały się głosy, że Kubica w przyszłości może namieszać w czołówce stawki, a kto wie – w lepszym bolidzie może nawet włączyć się do walki o tytuł mistrza świata.

Następny sezon był rozczarowujący zarówno w wykonaniu BMW Sauber jak i samego Roberta, to też w 2010 roku postanowił przejść do zespołu Renault. Trzy miejsca na podium w pierwszym sezonie w nowym teamie dawały nadzieję na to, że Polak jeszcze przez lata będzie sprawiał kibicom masę radości w królowej motorsportu. Tym bardziej, że miał przejść do stajni Ferrari.

Wszystko do czasu feralnego rajdu Ronde di Andora, który miał miejsce 6 lutego 2011 roku. W wyniku mokrej nawierzchni oraz nierówności na trasie prowadzona przez Polaka Skoda Fabia S2000 roztrzaskała się o jedną z barierek. Żeby wyciągnąć go z wraku samochodu, trzeba było rozcinać karoserię. Lekarze, widząc obrażenia Roberta zastanawiali się nie nad tym, czy powróci do sportu – to wydawało się niemożliwe – ale czy w ogóle będzie w pełni sprawny.

Ale Robert to ogromny walczak i twardy charakter. Po licznych operacjach i żmudnych rehabilitacjach udowodnił, że niemożliwe nie istnieje i powrócił do sportów motorowych. Startował w rajdach WRC oraz ERC, jednak cały czas mówił o chęci powrotu do Formuły 1. I uparcie do tego dążył. W 2017 roku brał udział w testach bolidu Renault, zaś rok później Williams poinformował o zatrudnieniu Polaka jako kierowcy rozwojowego. W tej roli sprawdzał się świetnie, podczas testów niejednokrotnie wykręcając lepsze czasy od głównych kierowców cieniującej ekipy – Lance’a Strolla i Siergieja Sirotkina.

Reklama

Powrót do Formuły 1

Niestety, obsada kierowców Formuły 1 od dawna nie zależy wyłącznie od tego jak dobrzy są kierowcy. Równie ważne – a w gorszych teamach nawet ważniejsze – jest to, jakie podmioty za nimi stoją. Kubica bez wsparcia dużego sponsora miał niewielkie szanse na wywalczenie sobie na stałe miejsca w zespole jako kierowca wyścigowy. Wtedy zespół Williamsa postanowił wesprzeć PKN ORLEN, co było ważnym argumentem za tym, aby Anglicy w swoim bolidzie postawili na Polaka. Jego partnerem został George Russell – brytyjski talent protegowany przez zespół Mercedesa. Swoim powrotem Kubica zyskał ogromny szacunek całego środowiska motorsportu. Jeremy Clarkson, Richard Hammond i James May w The Grand Tour nie omieszkali nawet o nim wspomnieć, gotując mu owację w swoim programie. Jeżeli mówią o tobie w najpopularniejszym show motoryzacyjnym na świecie, to wiedz, że dokonałeś czegoś wielkiego.

Lecz wtedy kolejny raz mówiło się o pechu Polaka. Kubica trafił do zespołu, którego samochód tylko z wyglądu przypominał bolid F1. W rzeczywistości był totalnym złomem w przygotowaniu którego popełniono całą masę błędów. W dodatku sporo mówiło się o tym, że Russell w zespole jest faworyzowany względem naszego kierowcy, jeżdżąc chociażby na lepszych ustawieniach maszyny. Lecz Kubica i tak odwdzięczył się za otrzymaną szansę kiedy podczas Grand Prix Niemiec wywalczył dla swojego zespołu jeden, jedyny punkt w trakcie całego sezonu. Lecz był to punkt szalenie cenny – w F1 obowiązuje zasada, że zwrot kosztów transportu za cały sezon przysługuje wyłącznie zespołom, które zdobędą jakiekolwiek punkty w klasyfikacji. Zatem jednym punktem Polak zapewnił swoim wątpliwej jakości pracodawcom milionowe zwroty kosztów.

Trening – bez super wyniku, ale też bez dramatu

Lecz dalsza współpraca z Williamsem nie miała sensu. Polak rozstał się z Brytyjczykami i postanowił dołączyć do Alfa Romeo Racing jako kierowca rezerwowy. Alfa również nie dysponuje szybkim samochodem – w tym sezonie do tej pory zgromadziła trzy punkty w klasyfikacji generalnej. Jej głównymi kierowcami są doświadczony Kimi Raikkonen oraz Antonio Giovinazzi. W razie gdyby któryś z nich doznał – odpukać w niemalowane – kontuzji, to Polak był desygnowany do zastępstwa.

Jednak żyjemy w czasach pandemii. Choć koronawirus nie daje się we znaki aż tak bardzo, jak jeszcze kilka miesięcy temu, to jego widmo wciąż krąży nad rozgrywkami sportowymi. I tak na dwie godziny przed rozpoczęciem trzeciej sesji treningowej przed Grand Prix Holandii gruchnęła wiadomość, że Raikkonen uzyskał pozytywny test na obecność COVID-19. W takim przypadku to zawodnik ORLEN Team musiał wskoczyć do bolidu. Będzie to jego pierwsze Grand Prix od końca 2019 roku.

A jak poszło mu przed nim? Cóż, przedostatnie miejsce w treningu być może nie robi wrażenia, ale nie możemy nie nadać tej pozycji odpowiedniego kontekstu. Robert miał sporą przerwę od regularnego ścigania się w bolidzie. To był jego pierwszy oficjalny trening na tym torze – reszta stawki przejechała już dwie takie jednostki. Mimo to nie odstawał od innych kierowców. Ponadto widać było, że Polak cały czas musi szukać odpowiednichustawień – z przejechanymi dwudziestoma sześcioma okrążeniami był drugim najaktywniejszym kierowcą w sesji. W dodatku jedno z szybkich kółek pomiarowych Kubicy zostało przerwane przez żółte flagi, które pojawiły się na torze. Ważne, że po Polaku nie widać było, by był w jakikolwiek sposób zardzewiały. Nie popełnił też żadnych błędów, a o te nie było trudno. Przekonał się o tym chociażby Carlos Sainz, którego Ferrari roztrzaskało się na jednym z zakrętów.

Reklama

Trening wygrał faworyt miejscowych Max Verstappen, ale wrażenie robiła przewaga Holendra wynosząca 0.556 sekundy nad drugim Valtterim Bottasem. Jednak my czekaliśmy na kwalifikacje zaplanowane na godzinę 15:00.

Kubica nie musi, Kubica może

Polak w przerwie pomiędzy treningiem a kwalifikacjami nie chciał udzielać wywiadów i specjalnie nas to nie dziwi. W zaledwie dwie godziny próbował wraz z zespołem zrobić wszystko, by dobrze wypaść w nadchodzących kwalifikacjach. Na tor wyjechał jako pierwszy i choć nie popełniał błędów to widać było, że dla Polaka osiągnięciem będzie jakakolwiek pozycja poza ostatnią. A przedostanie się do następnej fazy kwalifikacji – czyli zajęcie piętnastego miejsca – byłoby ogromnym sukcesem.

I przez moment Robert znajdował się na wymarzonej pozycji, lecz cóż – długo to nie trwało. Przeciwnicy byli po prostu za szybcy, lepiej zapoznani z torem. Ostatecznie skończył na osiemnastej lokacie, wyprzedzając dwóch kierowców Haasa – Micka Schumachera i Nikitę Mazepina. Ale na usprawiedliwienie Polaka dodajmy, że Zandvoort Circuit jest naprawdę wymagający. Do samego końca o awans do Q2 drżał Daniel Ricciardo, a także jego kolega z McLarena – Lando Norris. Sensacyjnie wraz z Kubicą i kierowcami Haasa odpali Sebastian Vettel i Sergio Perez. Chociaż z drugiej strony, w Q1 świetnie poradził sobie Antonio Giovinazzi, który uzyskał czwarty czas.

– W tym roku brakuje mi obycia z autem, brakuje czasu za kierownicą. Tego się nie kupi, ani nie nauczy z komputerów. Tor jest wymagający fizycznie, wiatr też nie ułatwia zadania – powiedział Kubica po zakończonych eliminacjach w wywiadzie dla stacji Eleven Sports

Co jeszcze działo się w kwalifikacjach? Otóż w drugiej serii solidarnie rozbili się kierowcy bolidu mającego największe problemy z bocznym wiatrem na torze, czyli Williamsa. Najpierw wypadł George Russell, a zaraz za nim Nicholas Latifi. Pole position w jutrzejszym wyścigu zgarnął Max Verstappen, który – ku uciesze holenderskich kibiców – był najlepszy we wszystkich seriach. Choć w ostatniej do samego końca gonił go Lewis Hamilton. Anglik dziś przez długi czas był dość niewidoczny, ale kiedy przyszło mu pojechać szybkie okrążenie, do Holendra zabrakło mu zaledwie 0.038 sekundy.

Trzecią pozycję zajął Bottas, zatem jutro zapowiada się interesująca walka kierowcy Red Bulla z dwoma Mercedesami. Ale my równie uważnie będziemy śledzić to, co dzieje się z tyłu stawki. Od Kubicy nie należy oczekiwać wielkiego wyniku. Ale wymagający tor jest pewną nadzieją na fajny rezultat. Polak potrafi jeździć uważnie, nie popełniając głupich błędów. Więc może przesunie się o kilka pozycji do góry, wykorzystując gorące głowy niektórych rywali.

Fot. Newspix

Najnowsze

Formuła 1

Formuła 1

Dziesięć wyścigów posuchy i koniec. Verstappen wygrywa w Brazylii i… zgarnia mistrzostwo?

Sebastian Warzecha
1
Dziesięć wyścigów posuchy i koniec. Verstappen wygrywa w Brazylii i… zgarnia mistrzostwo?

Komentarze

6 komentarzy

Loading...