Lata lecą, a Radamel Falcao wciąż ma ochotę do gry. Po niezbyt udanej przygodzie w Turcji Kolumbijczyk podpisał kontrakt z Rayo Vallecano.
Dlaczego nie do końca udanej? Mimo że był witany w Stambule jak król, nie podbił ligi tureckiej, w czym wydatnie przeszkodziły mu urazy. Pierwszy sezon? 1113 minut w lidze i dziesięć bramek. Drugi? 869 minut i dziewięć trafień. W przeliczeniu na minuty wychodzi z tego solidny bilans, ale nie tego oczekiwano od gościa, który trafiał do Galatasaray ze statusem gwiazdy.
W efekcie na początku obecnego sezonu Kolumbijczyk nie łapał się do składu i w konsekwencji rozwiązano z nim kontrakt, który mocno obciążał budżet stambulskiego klubu.
Falcao miał kartę na ręku i uznał, że jeszcze spróbuje w zespole z top5. Napastnik doskonale zna specyfikę hiszpańskich boisk, gdzie zaliczał prawdopodobnie najlepsze dwa sezony w życiu w barwach Atletico. Kończył je kolejno z 24 i 28 bramkami.
35-latek grał wcześniej także w AS Monaco, Chelsea, Manchesterze United, FC Porto i River Plate.
Fot. FotoPyK